Wiedźmin 3 - sugestie, marzenia i pobożne życzenia

+
Ja widziałbym młodego Vesimira w roli głównej, kiedy "nawet małe wioski otoczone były ostrokołem, bo tyle było plugastwa wśród boru".
 
A ta przepowiednia nie była przypadkiem bujdą, żeby Vilgefortz mógł zdobyć specjalne moce Cirilli do podróżowania między światami? Bo to właśnie od Vilgefortza Emhyr dowiedział się o przepowiedni i to właśnie Vilgefortz tak dobierał partnerów, aby powstała Ciri.

Nie. Nie była.
Przepowiednia miała chyba parę tysięcy lat, a Vilgefortz najwyżej kilkaset.

----------
Niet. Wybuchłaby kolejna kupoburza o wiek, tym razem Vesemira.
Akurat z tym nie było by specjalnie problemów. Trzeba było by tylko określić dokładną datę zniszczenia Kaehr Moren.
Caer a'Muirehen - w Starszej Mowie, co znaczy Warownia Starego Morza - Coś mi to za bardzo z Tolkienowska brzmi ;)

Chyba było gdzieś wspomniane, że Vesimir był wówczas młody.... czy był mistrzem miecza?? Hmmm...


Hmmmmm.... @SMiki55 ok to mogło by być trudne do ustalenia, ale nie niemożliwe. Poza tym jednym szczegółem sama postać była by ciekawa.

--------------
Nope. Z tym nie dałby sobie rady ani AS, ani Redzi. Niezależnie od starań, i tak musiałoby wyjść coś pokroju produkcji Bioware'u.
Też o tym pomyślałem, ale z drugiej strony... Wybór był by jak w Gothicu z dodatkową możliwością (albo i nie) wyboru płci.

--------------
Właśnie o czymś takim przed chwilą pisałem. Jakie parę tysięcy, jakie kilkaset?
Wiem o co Ci chodzi - ale mylisz się.
Elfy z równoległego wszechświata - a zwłaszcza jeden wiedzący ;> miał poślubić inną wiedzącą i z ich potomstwa miał wyrosnąć potomek o pewnych zdolnościach. Miał on/ona między innymi uchronić elfy od zguby w objęciach wiecznej zimy...
Elfka zakochała się w ludzkim magu - "tuż" po przybyciu ludzi do "tego świata, do "Wiedźminlandu.

Co do Vilgefortz - było wspominane w jakim jest mniej więcej wieku.

Chodziło mi o to, że przepowiednia powstała zanim Vilgefortz się urodził...
 
Last edited:
Niet. Wybuchłaby kolejna kupoburza o wiek, tym razem Vesemira.

Miałoby być młody, a nie określony wiekiem. To jeden z większych błędów CDPR. I tak nie patrzy na te daty nikt (oprócz nas) więc po co się w to bawią? Wystarczy, że Geralt odnalazł się kilka lat po wydarzeniach z książki i dalej się już toczy. A z Vesimirem mogłoby być tak: "Kiedy legenda Geralta z Rivii jeszcze nie powstała, kiedy każda osada ludzka otoczona była ostrokołem aby ustrzec się od krwiożerczych potworów, dziesiątki lat temu, żył inny młody wiedźmin, zwał się on Vesimir".
 
Problem polega na tym, że dziewczyna jest kolejną przepowiedzianą przez proroków, super utalentowaną pod każdym względem, zdolną wykaraskać się z największych opresji, nie do zdarcia dziołchą, co to jako jedyna może ocalić ludzkość. Takie jej przeznaczenie graczu, a tobie dane jest nią pokierować, meh. Krótko mówiąc to takie dziecię Bhaala czy inny Neo wybraniec, tylko że z cyckami. Poniekąd erpegowa, sztampa-standard (obóz Ciri nadal protestuje).
Nawet gdyby znerfić jej, było nie było, przegięte zdolności problem pozostanie.
Tak i nie. Sztampowy Wybraniec to postać słaba lub średnia, która takim czy innym sposobem (najczęściej - odkryta w sobie lub od kogoś otrzymana moc) staje się potężną (oczywiście stopniowo). Tzw. "od zera do bohatera". W przypadku Ciri tego ryzyka nie ma - ona już jest kimś. Podobnie jak Geralt, którego znają i kojarzą najwięksi władcy Wiedźminlandu. Tyle że w przeciwieństwie do Geralta, ma np. większe możliwości np. działania incognito - Geralt wygląda jak wygląda (włosy, oczy, cera), i niczym tego nie zmieni. Najwyżej może gębę skryć pod kapturem. A Ciri? Włosy można np. przefarbować, bliznę zakryć glamarye...
 
Akurat z tym nie było by specjalnie problemów. Trzeba było by tylko określić dokładną datę zniszczenia Kaehr Moren.

Chyba było gdzieś wspomniane, że Vesimir był wówczas młody.... czy był mistrzem miecza?? Hmmm...

Hmmmmm.... @SMiki55 ok to mogło by być trudne do ustalenia, ale nie niemożliwe. Poza tym jednym szczegółem sama postać była by ciekawa.
Nie było nic wspomniane o wieku Vesemira. Chyba, że uznać przesadzoną opinię Triss, że "był starszy, niż Kaer Morhen".

"Kiedy legenda Geralta z Rivii jeszcze nie powstała, kiedy każda osada ludzka otoczona była ostrokołem aby ustrzec się od krwiożerczych potworów, dziesiątki lat temu, żył inny młody wiedźmin, zwał się on Vesimir".
A, ok. Sądziłem, że chodziło o Vesemira.
 
  • RED Point
Reactions: Mal
Problem polega na tym, że dziewczyna jest kolejną przepowiedzianą przez proroków, super utalentowaną pod każdym względem, zdolną wykaraskać się z największych opresji, nie do zdarcia dziołchą, co to jako jedyna może ocalić ludzkość. Takie jej przeznaczenie graczu, a tobie dane jest nią pokierować, meh.

Och, jakże nieładny skrót myślowy. Kimże jest Geralt zatem, jeśli nie przyszywanym ojcem matki Niszczyciela Światów, legendarną postacią, która przeszła do mitologi swego świata, niezrównanym mistrzem miecza, super utalentowanym, zdolnym wykaraskać się z największych opresji, nie do zdarcia chłopem, który umarł, a potem uciekł.

Sęk w tym, że Sapkowski umyślnie tworzył "nadludzi" (Geralt, Vilgefortz, Ciri, Regis, Bonhart, Avallac'h, Dzierzba etc.), a potem umiejętnie dekonstruował ten archetyp.

Krótko mówiąc to takie dziecię Bhaala czy inny Neo wybraniec, tylko że z cyckami.

Krótko mówiąc Geralt, to kolejny cyniczny, odziany w czerń, "pozbawiony uczuć", super niezrównany szermierz-jedi, z zewnątrz oschły i cyniczny, w środku czuły i dobry, któremu już za dziecka odebrano niewinność. Bez cycków.

Poniekąd erpegowa, sztampa-standard (obóz Ciri nadal protestuje).

Nie będę się już bawił w parafrazy, bo chyba wiesz dokąd zmierzam.

Saga jest przepełniona z pozoru "kliszowymi" (z Vilgośem na czele) postaciami, geniusz Sapka i przysłowiowy diabeł, tkwi w szczegółach.
 
Last edited:
Gra Vesemirem to mogłaby być fajna sprawa. Może nawet moglibyśmy uczestniczyć w obronie Kaer Morhen. Tylko ja bym wtedy prosił, bez dat :D
Nawet bez dat będzie to jak opowiedzenie się po jednej ze stron. Młody Geralt uczy się przed masakrą - centuryzm. Młody Geralt pojawia się dopiero n lat po masakrze - halfcenturyzm.

Jedna i druga opcja wiąże się z kupoburzą.
 
Nawet bez dat będzie to jak opowiedzenie się po jednej ze stron. Młody Geralt uczy się przed masakrą - centuryzm. Młody Geralt pojawia się dopiero n lat po masakrze - halfcenturyzm.

Jedna i druga opcja wiąże się z kupoburzą.

Trzeba złożyć petycję do Pana Sapkowskiego, aby w następnej książce tę sprawę wyjaśnił.
 
Och, jakże nieładny skrót myślowy. Kimże jest Geralt zatem, jeśli nie przyszywanym ojcem matki Niszczyciela Światów, legendarną postacią, która przeszła do mitologi swego świata, niezrównanym mistrzem miecza, super utalentowanym, zdolnym wykaraskać się z największych opresji, nie do zdarcia chłopem, który umarł, a potem uciekł.

Pisałżech, że obóz Ciri bedzie krzyczoł i proszę.
Różnica polega na tym, że Geralt nie był przepowiedzianym przez "proroków" super magicznym dzieckiem, matką/ojcem mesjasza/destruktora, bleh.
To facet, który dobrze ciął, jak był zły to ciął więcej, a jak był bardzo zły to ciął bardzo brzydko.
Zyskał sławę, jednak długo nie była to dobra sława. Słynął głównie z faktu, iż dobrze zabijał ten nasz rzeźnik z Blaviken i za sprawą pewnej odczarowanej, wysoko postawionej strzygi.
Cirilla natomiast była cudownym dzieckiem na długo zanim jeszcze została poczęta.

Geralt do miana legendy wprawdzie urósł, ale nie za sprawą swych bosko magicznych możliwości (bo takowych nie posiadał), tylko za przyczyną pewnego barda, który powodowany chęcią zarobku i sławy zwykł śpiewać o wszystkim, co wiedźmina dotyczy (robił mu dobry "pijar"). W tym o związku z pewną czarodziejką, a także o pewnej popielatowłosej, z którą nieopatrznie związał ów wiedźmin własny los.

Wyjątkowość pośród przedstawicieli własnej kasty zawdzięczał Geralt natomiast dodatkowym zmianom, mutacjom, nie zaś elfiej bajędzie i super genowi odziedziczonemu po elfim przodku, który to gen według autora stanowił remedium na wszystko.
Za jego sprawą można było sukcesywnie dopakowywać Ciri, gdy tylko zachodziła potrzeba (taki odpowiednik saiyańskiej krwi u Toriyamy).
.
Trening, który szykowanym do walki od dziecka mutantom zabierał wiele lat w jeden księżyc...? Tfu! W mniej niż rok? Zaliczone.
Jedno co dobre, że autor nie omieszkał podkreślić, iż refleksem dziewczyna nigdy nie dorówna wiedźminom, ale słaba to pociecha.
Rzadko spotykany magiczny potencjał na dokładkę? Jest.
Znalazła się Ciri w sytuacji bez wyjścia? Dajemy skoki w czasie i przestrzeni, w dłuższej perspektywie niczym nieograniczone.
Super - psioniczka? Niech będzie.
A skoro już tyle tego mamy, to na koniec dorzućmy niczym nieskrępowaną, prawie nieograniczoną moc zdolną nieomal wskrzeszać zmarłych.
Bo czemu nie?
To jest sztampa i to jest problem.
Klisze, wzorce to jedno, niestety przy Ciri autor pofrunął i przekroczył granice tolerancji.
Za dużo tej wszechcudowności
Szkoda, bo postać sama w sobie jest nieźle napisana.

Póki co, do gry z wiedźminką w roli głównej podchodzę bez entuzjazmu. Co więcej, jestem nastawiony sceptycznie i totalnie takim wariantem niezainteresowany. Innymi słowy meham nań.
Uważam, że z grona potencjalnych kandydatów na bohatera kolejnych gier nadaje się ona do tej roli zdecydowanie najmniej. Trzeba pannę "odczarować" zanim się na main heroinę nada.

Nawet bez dat będzie to jak opowiedzenie się po jednej ze stron. Młody Geralt uczy się przed masakrą - centuryzm. Młody Geralt pojawia się dopiero n lat po masakrze - halfcenturyzm.

Osobiście przychylam się do wariantu z wiekowymi wiedźminami. To jest Geraltem, który ma zdrowo ponad setkę na karku i Vesemirem, któremu bliżej latkami do Regisa niż innych wiedźminów.
Słowa Triss traktuję jako wskazówkę, że mentor Geralta jest bardzo, ale to bardzo stary, nawet jak na standardy własnej kasty.
W cyklu, gdzie krasnoludy żyją przeszło półtorej stulecia, a elfy całe milenia, trzystuletni wiedźmin nie byłby niczym niezwykłym.
Chyba że z racji profesji, jaką się trudni.
Przy tylu zmianach, nadzwyczajnej zdolności regeneracji, immunitecie na wszelakie choroby, odporności na większość toksyn, czterokrotnie wolniejszym niż u normalnego człowieka tętnie, zwyczajnie nie ma opcji, żeby wiedźmini nie byli prawdziwie długowieczni. Dlatego ten wariant przemawia do mnie zdecydowanie bardziej.

Akurat po przeczytaniu petycji autor na przekorę napisze tak, żeby fakty zgadzały się ze sobą jeszcze mniej :p

To akurat prawdopodobne, bo autor to taki troszkę troll ;)
 
Last edited:
Pisałżech, że obóz Ciri bedzie krzyczoł i proszę.

Działa to w obie strony. :)

Różnica polega na tym, że Geralt nie był przepowiedzianym przez "proroków" super magicznym dzieckiem, matką/ojcem mesjasza/destruktora, bleh.
To facet, który dobrze ciął, jak był zły to ciął więcej, a jak był bardzo zły to ciął bardzo brzydko.

Geralt był równie klasycznym zlepkiem archetypów i klisz (niemniej skrępowany liniami przeznaczenia -> ostatnie życzenie, prawo niespodzianki), co Ciri i każda ważniejsza postać z sagi jeśli zacząć się bawić w skróty myślowe. Ostatecznie znajomości pomiędzy koronowanymi głowami, wysoko postawionymi czarodziejkami i generalnie wielkimi jego świata, mógłby pozazdrościć mu każdy szpieg. Mieczem nie ciął dobrze, tylko nierealnie dobrze, na przestrzeni całej sagi, w bezpośrednim pojedynku przegrał tylko raz. Jeśli przełknąć nie możesz przepowiedni związanych z Ciri, to na takim Vilgefortzie powinieneś połamać zęby.

Zyskał sławę, jednak długo nie była to dobra sława. Słynął głównie z faktu, iż dobrze zabijał ten nasz rzeźnik z Blaviken i za sprawą pewnej odczarowanej, wysoko postawionej strzygi.

Sława, to sława. Ciri ze Szczurami tez nie wsławiła się bynajmniej ratowaniem ludzi w potrzebie.

Cirilla natomiast była cudownym dzieckiem na długo zanim jeszcze została poczęta.

Geralt też był cudowny, w końcu był wyjątkowym wiedźminem.

Geralt do miana legendy wprawdzie urósł, ale nie za sprawą swych bosko magicznych możliwości (bo takowych nie posiadał), tylko za przyczyną pewnego barda, który powodowany chęcią zarobku i sławy zwykł śpiewać o wszystkim, co wiedźmina dotyczy (robił mu dobry "pijar").

Ale co do jego sławy ma sposób w jaki ją zyskał? Zresztą czy Pół wieku poezji nie zostało przypadkiem zniszczone przez przypadkowych odkrywców?

Wyjątkowość pośród przedstawicieli własnej kasty zawdzięczał Geralt natomiast dodatkowym zmianom, mutacjom, nie zaś elfiej bajędzie i super genowi odziedziczonemu po elfim przodku, który to gen według autora stanowił remedium na wszystko.
Za jego sprawą można było sukcesywnie dopakowywać Ciri, gdy tylko zachodziła potrzeba (taki odpowiednik saiyańskiej krwi u Toriyamy).

Zatem gen fu i klisza, natomiast dodatkowe mutacje, już są kul i w ogóle nie trącą myszką? Za to Geralt był zawsze przypadkiem wplątywany w politykę na najwyższym szczeblu, oszczędzany przez głównego złego, bo fabuła tego wymagała, cudownie teleportowany i leczony z wydawać by się mogło śmiertelnych ran, bo fabuła tego wymagała, był w stanie pokonać uber maga, bo przypadkowo jego medalion wykorzystywał jedyny słaby punkt jego przeciwnika, bo fabuła tego wymagała. Czy mi się wydaje czy zbiegi okoliczności i farty trigerowały u Geralta, gdy tylko była taka potrzeba?
.
Trening, który szykowanym do walki od dziecka mutantom zabierał wiele lat w jeden księżyc...? Tfu! W mniej niż rok? Zaliczone.
Jedno co dobre, że autor nie omieszkał podkreślić, iż refleksem dziewczyna nigdy nie dorówna wiedźminom, ale słaba to pociecha.

Uczyła się szybko - fakt, ale wiedźminką nie była, zdominować się pozwoliła jednemu człowiekowi.

Rzadko spotykany magiczny potencjał na dokładkę? Jest.\

Który wymaga żmudnej nauki, grozi chorobą psychiczną, a w konsekwencji przyniósł Jaskółce więcej kłopotów niż korzyści (patelnia, anyone?).

Znalazła się Ciri w sytuacji bez wyjścia? Dajemy skoki w czasie i przestrzeni, w dłuższej perspektywie niczym nieograniczone.

No fakt, Geralt gdy się znajdzie w sytuacji bez wyjścia, ma przekitrane. Wspominałem już o pewnym medalionie, który oszukał pewnego maga?

Super - psioniczka? Niech będzie.

Geralt - super słuch, super wzrok, super refleks, super regeneracja trigerowane alchemią są? Są.

A skoro już tyle tego mamy, to na koniec dorzućmy niczym nieskrępowaną, prawie nieograniczoną moc zdolną nieomal wskrzeszać zmarłych.
Bo czemu nie?

Mówisz o tym jak, Ciri pośredniczyła we wskrzeszeniu Geralta przez Konika?

Póki co, do gry z wiedźminką w roli głównej podchodzę bez entuzjazmu. Co więcej, jestem nastawiony sceptycznie i totalnie takim wariantem niezainteresowany. Innymi słowy meham nań.
Uważam, że z grona potencjalnych kandydatów na bohatera kolejnych gier nadaje się ona do tej roli zdecydowanie najmniej. Trzeba postać

Mi się wydaje, że zwyczajnie nie przepadasz za postacią (Twoje święte prawo) i przez to swoje znielubienie, zaczynają Ci u niej przeszkadzać rzeczy, które ignorujesz u innych.
 
Zawsze chciałem wymyślonego przez REDów protagonistę, który koniecznie chce zostać wiedźminem nie zważając nawet, czy jest to możliwe. Taki nowy, nieco romantyczny Jarre, który naczytał się bajań jakiegoś Jaskra. Czysta karta, mnogość wyborów. Już przed W2 takiego chciałem.
 
Pobożnym życzeniem byłby system który pozwalał by nam na odbudowę Kaer Morhen które spełniało by zadanie głównej bazy Wiedźmina. A totalną fantazję była by możliwość Szkolenia nowych wiedźminów lub zbieraniu jakiejś drużyny lub armii przeciw siłą Dzikiego Gonu :D
 
Zawsze chciałem wymyślonego przez REDów protagonistę, który koniecznie chce zostać wiedźminem nie zważając nawet, czy jest to możliwe. Taki nowy, nieco romantyczny Jarre, który naczytał się bajań jakiegoś Jaskra. Czysta karta, mnogość wyborów. Już przed W2 takiego chciałem.
Po części już taka osoba była... w W1... i cóż
Leo zginął - prawda? / Jarre o mały włos także przez swój romantyzm by zginął

Zawsze chciałem wymyślonego przez REDów protagonistę, który koniecznie chce zostać wiedźminem nie zważając nawet, czy jest to możliwe. Taki nowy, nieco romantyczny Jarre, który naczytał się bajań jakiegoś Jaskra. Czysta karta, mnogość wyborów. Już przed W2 takiego chciałem.
Nie jestem przekonany. Trąci mi to trochę jakimś banałem... Poza tym dzieci chciały zostać a to magiczką, a to wiedźminem, a to żołnierzem.... i tak do pewnego czasu...
Wiedźmini nie cieszyli się niestety dobrą sprawą..a dziecko słyszy...

-----------------
Ja widzę z 3-6 opcje w miarę sensowne (jeżeli chcieli byśmy trzymać się lore i nadal bawić w Wiedźminlandzie). Seria mogła by liczyć kilka części jak seria o Geralcie. W następnym cyklu gł. bohaterem / bohaterką może być:
1) Ciri - za kilka, kilkaset lat... (podejżewam, zę była by tu przeplatanka)
2) syn lub córka Ciri - klasy tych postaci mogły by być 3 (jak w Gothicu) - otwarcie się trochę na graczy lubiących mieć więcej możliwości w stosunku do kreowania postaci gł. bohatera
3) Vesimir - od młodzieńca po zniszczenie Kaer Morhen, spotkanie Geralta,itp.
4) Inny wiedźmin z zamierzchłych czasów (na dlugo przed zniszczeniem Kaer Morhen - ewentualnie do zniszczenia warowni i śmierci bohatera) lub z czasów przyszłych (rozpoczęcie, zakończenie epoki zlodowacenia...)
5) Olać Wiedźminów jako takich i RPG w tym wyglądzie i stworzyć coś innego połączonego z Multipleyerem - gracze tworzyli by rycerzy, magów, elfich wojowników etc. (bardzo duży potencjał) - czasy mogły by być zamierzchłe, "teraźniejsze" albo przyszłe (zlodowacenie)
6) a może lądowanie ludzi w Wiedźminlandzie... i początek całej hecy z genem Lary Dorren..

X) A tak na "wesoło" - ewentualnie wojny światów :D Ciri lądująca w Cyberpanku... Gość ze świat przyszłości wpadający w sam środek konfliktu Krasnoludów i Ludzi + wkurzone elfy na dodatek... a co
 
Last edited:
Pobożnym życzeniem byłby system który pozwalał by nam na odbudowę Kaer Morhen które spełniało by zadanie głównej bazy Wiedźmina. A totalną fantazję była by możliwość Szkolenia nowych wiedźminów lub zbieraniu jakiejś drużyny lub armii przeciw siłą Dzikiego Gonu :D
Coś takiego będziesz miał zapewne w DA:I. Sorry, ale do Wiedźmina mi to nijak nie pasuje.
 
  • RED Point
Reactions: Mal
Wiedźminów robi się z małych dzieci, które szpikuje się truciznami a potem szkoli w zabijaniu. Spróbujcie to wyjaśnić przedstawicielom PEGI żeby wam grę zaklasyfikowali. ;)
 
Top Bottom