Wiedźmin 3 - rozwój postaci (levelowanie głównego bohatera)

+
Nieśmiało zwracam uwagę, że w Baldurach postać nie cofala się w rozwoju. Jak skończyleś jedynkę wojownikiem 6 poziomu, to w dwójce nadal nim byłeś i potrafiłeś dokładnie to samo.

Obie części (i dodatki) jechały na tym samym silniku, w oparciu o ten sam system (D&D), w dodatku ukazały się na jedną platformę, tutaj mamy trzy (i dla części osób będzie to pierwszy kontakt z serią).
Dlatego z wiedźminem taki mik nie jest możliwy.

No niby czepialstwo, ale skoro Geralt w W2 potrafił smoka pokonać, a w W3 będzie się męczył z dwoma utopcami to dla mnie troszkę niedorzeczne to będzie.

Jak gracz będzie cienki, w dodatku ustawi sobie za wysoki poziom trudności to pewno polegnie.
Tyle, że będzie to jego wina, a nie gry.
W W2 (na wczesnym etapie) z utopcami problemów nie miałem. Wystarczyło uważać na plecy, bo uważać trzeba zawsze.
Nie może być przecież tak, coby słabsze monstra padały na sam widok Geralta, bez przesady.
Co więcej, w grupie nawet one powinny być groźne.
Było nie było w cyklu omal nie zaciukały wiedźmina stworki, na których później wzorowane były nekkery.
 
Ludzie piszą, że Gerwant to taki super ziom, że 3 bandytów to by go w życiu nie zabiło, ale ignorują fakt, że jakby się z nimi bawił, albo walczył jak dupa odsłaniając plecy, nie blokując ciosów i waląc szybkimi ciosami w paradę to nawet oni by go załatwili. Ci ludzie to by chcieli tylko klikać LPM i Gerwant sam robi z wrogów siekaną cebulkę jak na trailerze "Zabijanie potworów" i tylko przy walce z nieślubnym dzieckiem Saskii i Operatora, trzeba by było się trochę namęczyć.
 
Przecież Geralt był wspaniałym szermierzem, byle chłop by go nie zabił...

 
To by było nawet najgorsze, co mogłoby być - 95% walk w grze przechodzi się sama, a pozostałe 5% jest nie do wygrania (bo wróg ma 20 razy więcej HP, lub zabija nas jednym ciosem)
Wiedźmin 3 to tylko gra, nie mógłby pokazać, jak wielkim Geralt jest wymiataczem. Jaki sens byłby w to grać, gdyby nawet największe i nagroźniejsze potwory po odpowiednich eliksirach by ginęły w ciągu kilku sekund od rozpoczęcia walki?
 

Mal

Forum veteran
Jaki sens byłby w to grać, gdyby nawet największe i nagroźniejsze potwory po odpowiednich eliksirach by ginęły w ciągu kilku sekund od rozpoczęcia walki?

Nie, żebym postulował auto-win w grze, ale masz świadomość, że tam są jeszcze takie elementy rozgrywki jak dialogi i poznawanie fabuły?
 
Dla samego poznawania fabuły, to mogę obejrzeć Lets Play (w wersji dla upartego) przeczytać książkę, lub obejrzeć jakikolwiek film. To jest gra, powinna być zajmująca, stanowić wyzwanie! Byłoby to dla mnie ok, gdyby walk było mało, ale były wymagające (LoK: Soul Reaver 1 & 2, anyone? Tylko tam nie było trudnych walk przez większą część gry) lub gdyby walk nie było wcale, ale byłby za to zagadki środowiskowe. Zasadniczo chodzi mi o to, że fabuła jest bardzo ważna w grach typu wiedźmin, ale nie może stanowić całości gry. Jeśli oprócz doskonałej fabuły mamy tylko walki, które przechodzą się same (te zaczynają najszybciej nudzić) i dużo, dużo łażenia, nie wychodzi nam gra roku, tylko kaszana roku.
Innymi słowy: są inne sposoby, zapewnienia, by gra była wciągająca z punktu widzenia gejmpleja, niż ciągła nawalanka, ale nie sądzę, żeby zdominowały gejmplej w W3, lub chociaż się tam pojawiły w należytym stopniu. Dlatego postuluję, żeby walki były wymagające uwagi, nawet z pijanymi wieśniakami.
 

Mal

Forum veteran
Zasadniczo chodzi mi o to, że fabuła jest bardzo ważna w grach typu wiedźmin, ale nie może stanowić całości gry.

Planescape'a i stare Fallouty dało się przejść praktycznie bez walki. Czy taki sposób gry sprawiał, że były gorszymi grami?
 
Przypominam, że wiedźmini zabijali potwory, żeby móc przeżyć. Fallout był tak przemyślany, żeby można było być pacyfistą, ale tu to nie przejdzie.
 
Last edited:

Mal

Forum veteran
Tak.
Ale raczej nie kosili ich milionami, z czym mam problem w Wiedźminach - za dużo walk, które za mało znaczą z punktu widzenia historii, dramaturgii czy nawet radości z rozgrywki (no bo ile można tłuc niemogące od pewnego momentu gry zaszkodzić nekkery czy inne harpie?)
Ot, taki prymitywny zapychacz czasu.
 
Żeby pozyskać z nich składniki do mikstur, czy inne trofea. Skoro ma nie być expienia, w którym trzeba tłuc wszystko co popadanie dla expa, to nie ma już problemu.
 

Mal

Forum veteran
Nadal mam opory przed światem, w którym (nie mówię, że w trójce tak będzie, ale się tego obawiam) liczba potworów na kilometr kwadratowy jest trzycyfrowa.

Żeby pozyskać z nich składniki do mikstur, czy inne trofea.
To samo dałoby się zrobić mając mniej potworów, z których składniki wystarczyłyby nie na jedną, ale na kilka mikstur.
 
Jeszcze odnosząc się do mojego postu... bycie pacyfistą w Falloucie czy Planescape: Torment także od ciebie wymagało jednak, żebyś się tą grą zajął, i podszedł do niej poważnie. A walki nie stanowiące wyzwania nie zachęcają do poważnego podchodzenia do gry.
Nie chcę powtarzać tego, co napisał już ktoś inny, a tym bardziej tego, co sam napisałem, ale nie bez powodu przywołałem tutaj Soul Reavera. @Mal grałeś ty kiedyś w tą grę? Zwłaszcza w 2 część, w której w pewnym momencie walczyło się z demonami w innej linii czasowej (o ile dobrze pamiętam...) i te demony były trudne, ale też rzadkie. Po prostu nie było ich wiele, więc ta walka miała sens - walczyło się z ograniczoną liczbą wymagających przeciwników. Przecież nie chcę, żeby "wiedźmini kosili wrogów milionami" :D
Bo duża liczba utopców, nekkerów czy harpii, które trza rozwalić, równa się później "łatwym walkom, które najbardziej nudzą". Mam nadzieję, że teraz się zrozumiemy.
 
Tak.
Ale raczej nie kosili ich milionami, z czym mam problem w Wiedźminach - za dużo walk, które za mało znaczą z punktu widzenia historii, dramaturgii czy nawet radości z rozgrywki (no bo ile można tłuc niemogące od pewnego momentu gry zaszkodzić nekkery czy inne harpie?)
Ot, taki prymitywny zapychacz czasu.

Widzę, że za przykład podajesz bardziej W2. W W1 i po obejrzeniu gameplayów odniosłem wrażenie, że właśnie do tego systemu Redzi wracają - jak się nie chciało to nie zabijało, tylko szybko przebiegało obok potworów utopców etc. Jeżeli miało się ochotę na całkowicie nie zobowiązującą walkę i chciało się popatrzyć jak kończyny latają to się zatrzymywało i się siekło ;)
Co przyznam niekiedy sprawiało mi przyjemność, zwłaszcza już na wyższym poziomie postaci, gdzie można było skupić się na oglądaniu animacji ruchów postaci, a mniej na pilnowaniu, by coś nie "zeżre" Geralta ;)
W W2 walka była po prostu niekiedy uciążliwa i męcząca i nie chodzi mi tu wcale o trudność rozgrywki. Nie wiem właściwie dlaczego, ale w W1 miałem większe wrażenie swobody niż w W2 - może dlatego, że mimo budowy "tunelowej" poziomów w obu produkcjach w W1 można było dojść do tego samego punku kilkoma drogami, a w W2 mieliśmy (niestety) ograniczona liczbę dróg, często tylko jedną...
Dla mnie ta niby mała zmiana spowodowała dużo mniejszą imersję z grą człowiek zaczął być zmuszany do chodzenia po linii i wzdłuż linii.

Na szczęście otwarty świat w W3 całkowicie niweluje to "niebezpieczeństwo" ;)

----------------

Co do walki i trudności. Oczywiście w dużej mierze zależy od tego jak Redzi to "podadzą". Opcja, że jakiś mały i słaby, ale z ostrymi ząbkami .stworek nas zagryzie, oraz, że chłopek roztropek zaciuka nas motyką być powinna. Ale zwykły zbój nie powinien być praktycznie żadnym wyzwaniem dla Geralta, a grupa bandytów z mieczami "-3" tylko małym zagrożeniem - o ile gracz nie będzie stał i się "patrzał"

----------------

Co do Genów i DNA.... Przestawianie genów w DNA jest już możliwe i od dawna się to robi, od bardzo dawna... Wszelkie modyfikacje żywności, tworzenie nowych odmian roślin, rasy psów etc.
Czy mi się podoba opcja przerzucenia punktów rozwoju...
Ważna uwaga (zwinąłem bo to tylko pewne przemyślenia na temat W1 i W2):
W1 system rozwoju postaci podobał mi się, ale "możliwość" przerzucenia punktów była całkowicie nie potrzebna, może jednorazowa, by (zamiast przechodzić kolejny raz) sprawdzić jak walczy Geralt przy innym ustawieniu zdolności.
W W2 (bez moda - mod dużo poprawił, zmienił) rozwój postaci był....uciążliwy, nie dawał praktycznie żadnej swobody, musiał być przemyślany, a przecież wielu graczy nie gra w RPG-a dla samego rozwoju postaci.. błąd w rozdziale punktów powodował "nie grywalność" Co jest bez sensu, bo gracz, jakąkolwiek drogą by nie poszedł powinien móc przejść grę..
Szczerze, tak - opcja przerzucenia punktów podoba mi się.
Jak już gdzieś pisałem, grę będę przechodził długo :) będę się nią cieszył tyle ile będę mógł i śpieszyć się nie zamierzam. Przechodzenie gry dla samego sprawdzenia, a jak by Geralt się zachowywał, walczył gdybym punkt dał tu, a tu... nie ma dla mnie sensu (co innego dokonanie innych wyborów, postąpienie inaczej w kilku sytuacjach - choć zazwyczaj staram się nie postępować "wbrew sobie").
Z chęcią bym zobaczył jakie inne zdolności ma Geralt, nie koniecznie w trakcie rozgrywki, tylko przy jakimś sejwie gry.
Opcja taka jednak powinna być nałożona pewnymi ograniczeniami. Czym innym jest "picie" stałych mutagenów, zmieniających pewne statystyki postaci, a czym innym przerzucanie punktów rozwoju na tzw. "życzenie". Tak samo - według mnie odnawianie eliksirów nie powinno brać się z powietrza... Jeśli Redzi nie chcą by gracze byli nawet zmuszeni do "kupowania-zbierania" odpowiednich ziuł, to niech przynajmniej będą NPC-e, które odpowiednie, duże ilości takich surowców (tanich) dają graczom, bo ich lubią...
Odnawianie się eliksirów z powietrza nie jest po "wiedźmińsku" jeżeli rozumiecie o co mi chodzi ;)
Pełne przerzucanie punktów rozwoju w postaci, na pierwszym lepszym postoju też nie jest po "wiedźmińsku", już o lore, czy jakiejkolwiek logice nie wspominając :D

:listen: Redzi - podobno tworzycie grę dla "dojrzałych" graczy - oni nie muszą mieć podawanego wszystkiego na srebrnej tacy.. większość chyba nawet nie chce...
Zróbcie najwyżej - jeżeli jest to możliwe - podobnie jak w w ostatnim "Thief-e" opcja wyboru poziomu z wyszczególnionymi, niektórymi opcjami.. (może to jest rozwiązanie)
 

Mal

Forum veteran
Widzę, że za przykład podajesz bardziej W2. W W1 i po obejrzeniu gameplayów odniosłem wrażenie, że właśnie do tego systemu Redzi wracają - jak się nie chciało to nie zabijało, tylko szybko przebiegało obok potworów utopców etc

Co też było komedia. Ilość potworów w Wiedźminach jest dla mnie kpiną. Bardzo bym chciał, by ktoś to zmodował, zmniejszając znacznie ilość na rzecz jakości i trudności walk.
 
Najlepiej w ogóle nie tworzyć potworów typu mięso armatnie, a do każdego bez wyjątku podejść bardzo starannie ze wszystkimi szczegółami, specjalnymi atakami, słabymi punktami, stylem walki itp.
Nie chciałbym zbyt często ubijać mało inteligentnych potworów, z którymi walka byłaby bardzo schematyczna. Z drugiej strony nie chcę, żeby tak wielki świat był pusty, bo w Skyrimie z tymi potworami przesadzili w drugą stronę.
 
Potwory być muszą, ja sobie nie wyobrażam żebyśmy w RPGu tym bardziej w takim którym świat się nie skaluje nie spotykali często wymagających przeciwników, nie ma takiej opcji według mnie. Nie obchodzi mnie też że w sadze wiele ich nie było. Świat musi być zapełniony potworami, bandytami czy wojakami którzy powinni być przeszkodzą w eksplorowaniu świata, i dzięki którym nie jeden raz będzie potrzeba wczytać sejwa. Bo jeżeli świat będzie pusty, i będzie można po nim biegać bez żadnego dreszczyku emocji że zaraz ktoś nam wyskoczy na plecy i zabije na pare strzałów to jaki niby sens jest nie skalowanego świata? Kto albo co by nam przeszkodziło w dotarciu do lokacji gdzie potrzebujemy powiedzmy 40 lvla żeby sobie poradzić?
 
Top Bottom