Anime i manga

+
Nie warto bo wydanie było nędzne. Appleseed w porządnej wersji jest wciąż na celowniku JPFu w ramach cyklu Mega Manga (czyli tak samo jak np. GitS czy horrory pana Ito), ale coś nie mogą się za to zabrać, nadzieja jednak jest.

Szkoda, że Appleseed nie ma takiego szczęścia do adaptacji jak Ghost in the Shell tego samego autora. W przypadku tej drugiej serii wszystkie tytuły są co najmniej dobre podczas gdy w przypadku tego pierwszego jest kiepsko. Ciekawe jak wyjdzie kolejne podejście do tematu, Appleseed Alpha.
 
Zakupiłem wspomniane przeze mnie wcześniej filmy, przyszło mi 2 tygodnie temu, ale dopiero teraz mam czas wstawić zdjęcie :p. Tak to wygląda:

 
Kolekcje, kolega, ma fajną :)

Millennium Actress i Perfect Blue bez wątpienia światne.
Ninja Scroll, Cyber City Oedo 808, Blood: the Last Vampire i Vampire Hunter D przyjemne.
Dwa ostatnie tytuły można przemilczeć, ale obejrzeć nie zaszkodzi (zwłaszcza Spriggan'a ).

O... dzięki - od teraz czekam na Appleseed Alpha :).
 
Niekoniecznie odczuwam potrzebę ciągnięcia dyskusji o tym, czy istnieje coś takiego, jak "stylistyka mangowa" czy nie, z kronikarskiego obowiązku jednak napiszę we właściwym temacie, że nie sprawia mi większego problemu orzeczenie, że oglądana "kreskówka" jest na bank japońska - czyli coś na rzeczy być musi ;)

Dodam zresztą, że niedawno leciała na kanale dziecięcym jakaś bajka 3d; spojrzałam nieuważnie raz czy dwa i od razu oceniłam, że to francuska produkcja. I faktycznie, "Sam Sam" jest zdecydowanie made by 3 kolory.
To samo z produkcjami amerykańskimi jest w sumie.

Oczywiście, im nowsza produkcja, tym w zasadzie trudniej ją zaklasyfikować w ten sposób - bo przenikanie sie stylów i kultur coraz powszechniejsze, ale też, bo nad danym tytułem pracują coraz cześciej zespoły międzynarodowe; tym niemniej moja empiryka jest taka, że od pierwszego kopa poznaję anime, zatem coś w tym musi być ;)
 
Ja wiem że nazywanie czegoś mangowym to tylko taki skrót myślowy (choć znam maniaków, którzy twierdzą, że komiksy są głupie, a manga to nie komiks i vice versa), ale lubię się przekomarzać :D Japończycy tak po prostu mówią na komiksy więc dla nich mangą będzie zarówno Ghost in the Shell jak i Batman. Śmieszą mnie przez to ludzie nie będący Japończykami, którzy twierdzą, że rysują mangę, bo moim zdaniem rysują po prostu komiks (albo np. képregény jeśli są Węgrami :p ), a to czy inspirują się przy tym twórczością Mœbiusa, Millera, Rosińskiego czy Tezuki to już zupełnie inna sprawa. Ciekawostką jest też to że typowe dla wielu osób wielkie oczy jakoby będące jednym z wyznaczników stylu mangowego Tezuka zapożyczył od Disneya, a konkretniej filmu Bambi. Wielu późniejszych japońskich komiksiarzy inspirowało się Tezuką więc siłą rzeczy podłapywali styl od mistrza. Idąc tym tropem to Disney stworzył podwaliny pod współczesny przemysł komiksowy w Japonii :D

Podobna sprawa z anime. Jest to skrócona forma słówka animēshon czyli zjapońszczonego animation (engrish FTW!) i oznacza ni mniej ni więcej tylko animacje/kreskówki. Dlatego też przeciętny Japończyk tym słówkiem określi Cowboya Bebopa jak i dajmy na to Laboratorium Dextera ;)

PS. Czekam na wiadro pomyj oraz informację, że się nie znam i śmierdzę
 
Niby masz rację, a nie do końca: z punktu widzenia Japończyka każdy komiks = manga, a film animowany = anime jak najbardziej, bo to jest ich język, więc jak to inaczej mają nazywać? ;>
Jeśli jednak Polak czy Amerykanin używa japońskiego słowa na określenie czegoś, na co posiada nazwę we własnym języku, to już jest faktycznie czepianie się, jeśli ktoś koryguje :p Bo ewidentnie zastosowanie tego słowa ma znamionować, że chodzi o komiks czy animację japońską właśnie, a nie jakąkolwiek. Można to w zasadzie porównać do użycia słowa "sushi" - Polak nazwie tak w zasadzie każdą potrawę składającą się z surowej ryby i wyglądającą na japońską, bo będzie chciał podkreślić, że chodzi mu właśnie o japońskie danie, japońską estetykę, podczas gdy nazwa pochodzi w gruncie rzeczy od zakwaszonego ryżu i rdzenny Japończyk miałby problem z takim procesem myślowym, jaki prezentuje Polak.

Ale nie wiem, czy dobrze tłumaczę, wsiadłam na swojego ulubionego konika pt. lingwistyka i próbuję się pohamować, nie zwracajcie uwagi :p
 
Wiem, ale zastanawia mnie skąd taka mania żeby akurat azjatyckie komiksy tak bardzo odróżniać, że mamy mangę, manhwę (w Korei) czy manhuę (w Chinach), ale jakoś nikt nie powie że czyta właśnie hiszpańską historietę czy francuskie bande dessinée :p

Ale przyznam szczerze, że całkiem celna uwaga z tym sushi ;) To mi przypomina, że spotkałem się z Amerykanami mówiącymi kielbasa na polską kiełbasę (w celu podkreślenia, że właśnie o polską chodzi) mimo iż jest angielski odpowiednik sausage. Generalnie nie neguję twojego poglądu, po prostu lubię się przekomarzać jak już mówiłem :D

btw. @PhilPL, jak tam idzie oglądanie? :)
 
Teaser remake'u Fate/Stay Night by Ufotable

Szczerze nie znosiłem klasycznego F/SN, ale tym się jaram i mam ku temu powody :p Go, go, Ufotable! :)

I tym również:



Kolejne dwa filmy live-action Rurouni Kenshin będą miały premierę 1 sierpnia i 13 września tego roku, a zapowiadają się równie dobrze jak część pierwsza. Can't wait ;)
 
W lecie JPF w ramach serii Mega Manga wypuści "Abarę" Tsutomu Niheia. Post-apokaliptyczny thriller z genialną kreską co jest znakiem rozpoznawczym tego autora znanego chyba najbardziej z serii Blame.



Format A5, kolorowe strony, obwoluta czyli same bajery za ok 50 zł.
 
W lecie JPF w ramach serii Mega Manga wypuści "Abarę" Tsutomu Niheia. Post-apokaliptyczny thriller z genialną kreską co jest znakiem rozpoznawczym tego autora znanego chyba najbardziej z serii Blame.

Jak czekam na ekranizację Knights of Sidonia na podstawie mangi tego samego autora, premiera za dwa tygodnie (dokładnie 11 kwietnia) ;) I tego samego dnia ma się pojawić nowy chapter Berserka ;P
 
Ostatnio obejrzałem 5 centymetrów na sekundę, bo mi niesamowicie, bardzo, straszliwie znajoma zachwalała, że ambitne, wieloznaczne i graficznie imponujące etc. Nie wynudziłem się tak od czasu Joe Black'a. Takie tam rozwleczone romansidło z ładnymi tłami. Nie moja bajka kompletnie.

@HuntMocy

Ta Abara wygląda całkiem sympatycznie i zgodzę się, Tsutomu Niheia ma niesamowitą kreskę, więc chętnie obadam.

@Hostile

Obejrzałem trailer i odrzuciła mnie appleseedowska grafika. Nie znoszę tego trendu w anime, ten cały komputerowy, ohydny cel-shading pozbawia obraz duszy.
 
I tego samego dnia ma się pojawić nowy chapter Berserka ;P

Tja, trochę mu zeszło :p A czytałeś tę Gigantomakhię? Dobre to to?

@Nars, a mnie się 5 Centymetrów na Sekundę podobało :p Fabularnie nie moje klimaty, ale wizualnie film był przepiękny i miał swój urok.
 
Cowboy Bebop kupisz chyba tylko na amazonie. Warto. Kiedyś leciał na Hyperze, więc może gdzieś na kablówce da się złapać. Co do wersji polskiej, to szczerze powiem, że nie wiem, w 95% przypadków gdy oglądam anime, to z japońskim dubbingiem i angielskimi napisami.

GITSa (oryginalny film i serial SAC) na DVD łatwo na allegro dostać, drugą część filmu można kupić choćby na cdp.pl.

Neon Genesis Evangelion chyba też jedynie amazon.

Cowboy Bebop.

Odkopując dawny post, wytrzasnąłem gdzie można kupić w polskim sklepie Cowboy Bebop, tylko, że nie widzę nigdzie ceny...

EDIT. cholera, produkt niedostępny.
 
Last edited:
@PhilPL, to co podałeś to Cowboy Bebop: Tengoku no Tobira - film kinowy fabularnie umiejscowiony gdzieś pod koniec serialu. Całkiem fajny więc jeśli gdzieś dorwiesz to łykaj śmiało ;)
 
Miura mnie dobija -___-; Berserk powrócił po prawie półtorarocznej przerwie i co? Oczywiście nici z regularnego wydawania, bo następny rozdział będzie dopiero za trzy numery Young Animala czyli z końcem maja... Sam rozdział też niezbyt porywający, jakoś nie zachwyciły mnie przygody Rickerta zwłaszcza że Guts i reszta tak długo płyną do tego Elfheimu, że już prawie zapomniałem w jakim celu.

A tymczasem ostatnio obejrzałem Kapitana Harlocka.


Wizualna poezja, ale fabularnie nie zachwyca. Być może gdybym miał wcześniej do czynienia z pierwowzorem to bym więcej wyniósł z seansu, ale i tak nie żałuję poświęconego czasu ;)

Wkręciłem się też w Hokuto no Ken i kolejny raz utwierdzam się w przekonaniu że stare anime z lat '80 mają w sobie więcej uroku niż dzisiejsze tytuły. Jasne, jest to naiwna historia (jakby nie patrzeć to seria dla młodzieży), ale ma to coś :)

 
Korciło mnie i korciło, żeby obejrzeć w końcu pierwszy odcinek Kuroshitsuji (Czarny Lokaj) i szczerze powiem, że podczas oglądania czułem naprawdę fajny klimat, zdecydowanie lepszy niż przy zaczynaniu Fairy Tail. Ktoś coś słyszał o tym anime?
 
Top Bottom