Balans kart [propozycje, argumenty]

+
No dziwnie żeby nikt nie grał najbardziej popularnym stabilny łatwym w obsłudze deckiem które wciąż drugi sezon jest top deckiem.
 
Zobaczymy po reporcie na GwentUpie ile ten deck ma jeszcze % popularności, rzadko na niego trafiam, a jeśli trafiam to easy wygrana (alchemia)
 
Ja dziś trafiłem na niego 3 razy pod rząd w trzech pierwszych grach, we wszystkich zaczynałem. Przeciwnik zagrywa bouviera+tego krasnoluda za 2+ tasak w moją 8, lub wcześniej zagrywa szpiega. Chore zagranie no ale dla redów jest w porządku... W następnej rundzie robi sobie co chce wychodzą saską za prawie 40 pkt, a brązami około 20...
 
O dziwo nikt tego wcześniej nie stosował, Swim dał decka i wszyscy używają... ten deck ma 1 silną rundę, jeśli wymusisz krótką, to na 99% przegrają.
 
To jak ktoś nie ma głowy to gra, większość osób tak sobie tego brouvera przerobiła ze i krotka rundę ma bardzo mocna to co dał swim owszem jest do bani ale powymieniasz parę kart i nagle nie tylko fenomenalna długa runda ale i tez dobra krotka deck ma tez z założenia kilka narzędzi aby wymusić na przeciwniku pass i samemu wymusić na przeciwniku długa rundę.

Jeśli grasz przeciwko teamu co dał swim to jasne ze wygrasz byle czym ale jak grasz przeciwko przerobionym decku vel z techowanym i osoba z która grasz jest inteligenta mowa tu o purporowych rangach to takie easy win to nie jest, nawet dla henselt który jest counterem na nich nie jest łatwo, bo brouverem da się grac w około henselta tylko wymaga to znacznie więcej pomyślunku niż przeciw innym deckom.

To się stosuje już 2 sezon nie wiem nie grałeś ostatniego?
Im wyżej jesteś tym więcej ich zobaczysz.
 
No właśnie, była mowa o ubogich archetypach, teraz jest mowa o problemie Mulliganu Scoia.

A te dwie rzeczy są bezpośrednio powiązane - Wyklarowały się w tej mecie (moim zdaniem;- można się z tym nie zgadzać, i na pewno zaraz ktoś mnie poprawi), TRZY, zaledwie trzy decki: Czarni z alchemią, Miecze skellige, i na deser najgorsze z najgorszych: Elfy.

-Czemu? bo alchemia generalnie kontruje wszystko - albo suchym przebijaniem punktów, albo rozwalaniem wszystkiego wiedźminami. Finisher i Swing punktowy? znajdzie się, wystarczy cahir wskrzeszający ulepszonego przez mandragorę Calveita.

-po drugie Czemu? bo skellige jest dość stabilne i mało podatne na kontry ze względu na chorą ilość wskrzeszeń (tutaj obwiniam korsarza - na litość grzyba, dodaliście im KOLEJNĄ WSKRZESZAJĄCĄ jednostkę, specjalnie pod łódki?! czemu!!)

-po trzecie Czemu? bo już elfy to jest po prostu RYCIE JEDNEJ KARTY ZA DRUGĄ za punkty. Idealnie rozłożone punkty które chyba tylko KP na maszyny, przy dobrej ręce potrafi okiełznać. Figurki Jadeitowe, pożogi, Igni możecie sobie darować, bo w najlepszym wypadku zabijecie jednostkę za 17 punktów po długiej rundzie (to nie jest mały swing punktowy, ale niewiele znaczy gdy każdy ruch takiego mulliganu gdy zaczyna się wymiana avangardy robi po 15 punktów najmarniej.

po prostu decki działają, są proste, w dodatku dostępne w necie, budujesz wg instrukcji, potem czytasz *5 porad jak skutecznie grać* i możesz jechać po swoje łatwe zwycięstwa. Nie chcesz? nie ma problemu, ja to szanuję że zrobisz sobie własny deck, ciekawy, może nawet unikatowy, ale w zamian za to zaciskaj zęby i przegrywaj z elfim pasjansem jakieś 80% gier, bez żadnego strategicznego motywu - przez czystą matmę.



Czy mi już pamięć szwankuje, czy jeszcze niedawno było kilka wiodących decków, ale grało się, spotykało się, a przede wszystkim: miało się szanse na osiągnięcia niemal KAŻDYM dowódcą i przypisanym mu archetypem? (Chyba tylko potwory, prócz pożerki miały już od dłuższego czasu kryzys)

***EDIT***
...Może trzeba obwiniać internet. Ktoś zrobi dobry prosty deck, kupa ludzi widzi winrate, kopiuje toczka w toczkę, zamiast samemu pokminić z archetypem - i wszyscy grają tą samą cholernie skuteczną talię która tylko z każdym swoim klonem zyskuje na popularności, i coraz bardziej wszystkich pozostałych irytuje.
 
Last edited:
Ja jeszcze bym to wszystko jakoś znosił, gdyby było więcej kart typu ten Eredin co się teraz pojawił. Chodzi mi o jej mechanikę, sam pomysł. Wcześniej ciekawą kartą był Iorwet medytacja. Jednak jak już ktoś napisał. W obecnej mecie zupełnie na to miejsca nie ma, bo Nilfgard wszystko skontruje kiedy tylko będzie tego potrzebował.

Wystarczy popatrzeć na raporty. Jakby się im przyjrzeć to gra ile % kart? Przecież tam są karty co mają 1% popularności, a są takie co mają 0%.....są też takie co mają 90% od zawsze. Jakby to podsumować to wyjdzie, że koło 10% kart robi 90% gry. W 3 deckach, które razem pewnie mają coś koło 50% popularności. Trochę to słabe. Jak rozumiem to karty jak sklep, Ciri weszły żeby zachęcić graczy do różnorodności. No więc chyba się nie udało, bo jak widzę, to jeszcze przed nowym patchem Ciri gdzieś się pojawiała. Dziś jednak już nawet jej nie widać, bo rządzi Nilfgard na wiedzminów, wymiana wiewiórek, Skelige pod mieczników i Henselt pod maszyny.
 
Ja tam sobie nowym Imlerithem pod alchemię gram i w zależności od dnia 60+% W/L mi wychodzi. Dzisiaj 80+% na 2 paskach wbiłem dobijając pod 18 rangę. Jeżeli przeciwnik nie gra Mandragory i nie będzie w stanie skontrować Sabata (co jest samo w sobie dość proste) to jest prawie po grze. Najśmieszniejsze jest to, że przeciwnicy pasują w momencie w którym właśnie nie powinni tego robić, bo mimo wszystko najczęściej Wskrzeszenie mi nie dochodzi. Jest to jedna z ciekawszych kart w grze i najciekawsza z nowych, a ludziom którzy na nią narzekają polecam pograć trochę tą kartą i poznać jej słabe strony żeby wiedzieć jak na nią reagować.
 
Last edited:
Czy jest słaba, czy dobra...ważne że jest fun i jest fajna. Ja widziałem decki tylko pod tą kartę. Koleś podbijał Sabata i adrenaliną zostawiał. W sumie to chyba lepsze niż wskrzeszenie.
 
2jacks;n10627871 said:
Czy jest słaba, czy dobra...ważne że jest fun i jest fajna. Ja widziałem decki tylko pod tą kartę. Koleś podbijał Sabata i adrenaliną zostawiał. W sumie to chyba lepsze niż wskrzeszenie.

Tak właśnie gram, ale wskrzeszenie też jest. Gra się przyjemnie i szybko - albo ja pasuje po Mandragorze albo przeciwnik po 5 min gry jeżeli nie jest w stanie skontrować.
 
I tak je znerfią, więc polecam grać póki jeszcze jest dobra. Pamiętajcie, że wszystkie ciekawe karty zawsze padają (Villen, Regis wyższy i dużo więcej).
 
Osobiście problemy Gwinta opisał bym w kilku punktach:
1. Zbyt duża ilość archetypów w stosunku do kart lub zbyt mała ilość kart w stosunku do ilości archetypów

Śmiało można przyjąć średnio 5 archetypów na każdą frakcję, przy czym poszczególne frakcje dysponują średnio 35 brązami, które powinny stanowić podstawę poszczególnych talii. Biorąc pod uwagę 3 kopie brązów na 15 dostępnych, to talia powinna być oparta o 5 różnych kart wykazujących synergię, przy czym przy sprawiedliwym rozdziale archetypów frakcja czysto teoretycznie powinna dysponować tylko 7 kartami pod dany archetyp. Ze względu na małą ilość kart, gracze są ograniczeni do używania sprawdzonych zestawów. Oczywiście wszystkie liczby są podane czysto teoretycznie. Niestety z 50% kart jest uniwersalna i nie wykazuje żadnych synergii. Osobiście ograniczyłbym archetypy do 3 i pod nie tworzył i balansował karty to ilości co najmniej 20.

2. Jednokierunkowość archetypów

Problem mocno związany z 1 punktem. Poszczególne talie skupione są albo na kontroli, albo na enginie albo na swarmowym pasjansie. Brak jest opcji łączenia stylów gry. Poza alchemią NG, talie z reguły nastawione są na określony styl. Krasnale skazane są na robienie punkty, maszyny na zadawanie obrażeń, KP na spam jednostek na polu, Skellige na wystawianie i wskrzeszanie itd. Tymczasem uważam, że archetyp powinien dawać możliwość granie pod robienie punktów, zadawanie obrażeń, ochronę przed kontrolą. W zależności od dobranych kart tworzymy specjalizację archetypu.

3. Binarność archetypów

Deck A pokonuje deck B ale przegrywa z C. Znowu problem ściśle związany z dwoma wcześniejszymi punktami. Taka sytuacja w mojej opinii wyklucza Gwinta z kategorii kompetytywnej gry.

4. Balans, balans i jeszcze raz balans.

Problem, który stworzył punkt 3 mojego zestawienia. Decki oparte wokół jednej karty. Karty całkowicie kontrujące jeden archetyp. Karty, które nie skontrowane, wygrywają grę. Jedne karty znacznie lepsze od innych. Ponadto karty, który powinny ze sobą współgrać, najzwyczajniej w świecie tego nie robią - patrz przykładowo krasnale. Każdy krasnal żyje swoim życiem, a cała ich otoczka taktyczna polega na przywoływaniu/tworzeniu krasnali...

5. Zbyt duża uniwersalność niektórych kart (problem spłycania archetypów).

Po pierwsze liderzy - Brouver, Crach, Bran, Calveit, Foltest. Liderzy, których można użyć w każdym momencie, a ich umiejętność wpasowałaby się do każdej innej frakcji. Oferują dostęp do określonych punktów/zagrań, a przy okazji stwarzają pozory wpasowywania się w archetyp. O pozostałych kartach tylko wspomnę podając za przykład głównie karty ST, gdzie przykładowo dragoni, którzy powinni działać z handbuffem, sprawują się znacznie lepiej w szeregach NG w wyniku tworzenia przez nadzorcę niewolników.
 
Sabat zostanie zmieniony, bo wszystkie karty które mają potencjał denerwowania są zmieniane. Czasem to dobrze, czasem źle. Jednak ta karta coś mi uzmysłowiła. Uzmysłowiła mi jak bardzo nudne są te wszystkie karty. W poprzednim patchu grałem wiewiórkami by był tam Iiorwet medytacja i inne fajne goldy. W tym sezonie tworzyłem sobie specjalnie decki pod Sabat.....Ale to świadczy że reszta kart jest po prostu nudna i niewymagająca.

Ja potem przykład Shili. Bardzo lubiłem tą kartę przed poprzednim patchem kiedy nie było jeszcze kołowrota. To jest jakiś paradoks.....Bo lubiłem Jana Natalisa. Lubiłem Shile i nie mogłem się doczekać aż kołowrót wejdzie do decku, bo idealnie pasował do obydwu kart. Bez kołowrota trzeba było kombinować trochę z brązami i trzeba się było nagimnastykować żeby je dobrze zagrać, dobrać.
W momencie jak pojawił się kołowrót przestałem lubić tą Shilę bo jest już jakby zbyt prosta. Zbyt oczywista. Sam tego nie rozumiem ale jakoś tak mam. Jeśli mam decki KP i jest ona w decku to w 100% kartami specjalnymi są kołowroty i zagranie z Henseltem.

Dążę do tego, że dobrze jest jeśli karta jest wymagająca. Tak mi się wydaje. Obecna meta już od kilku sezonów preferuje jednak decki czysto punktowe. Pamiętam jeszcze te toporne krasnale Swima, które się wbijało w pierwszym rzędzie i to wszystko nadal idzie w tym kierunku.
 
Piwus;n10628391 said:
3. Binarność archetypów

Deck A pokonuje deck B ale przegrywa z C. Znowu problem ściśle związany z dwoma wcześniejszymi punktami. Taka sytuacja w mojej opinii wyklucza Gwinta z kategorii kompetytywnej gry.

W Twojej opinii. Dobrze, że to zaznaczasz ciągle. Prawda jest taka, że w karciankach zawsze tak jest. Chociażby w HS jakaś talia combo rozwala talię kontrolną, ale na talię agresywną ma spore problemy, gdy ta talia kontrolna z talią agresywną radzi sobie dobrze(nie licząc drawu 10 najdroższych kart w talii na start). Nie oznacza to jednak,że przegrywasz na 100%. Dobrze rozegrany pojedynek da się wygrać na talię, która niby jest na twoją talię silna. Czy to dobrze, czy źle? Zależy dla kogo. Ja uważam, że dobrze, bo wolę mieć kilka decków granych na zasadzie kamień-papier-nożyce niż jeden deck, który wygrywa ze wszystkim i w zasadzie nie da się go skontrować, a wygrywasz tylko przez błędy przeciwnika/jego słabe dobranie kart. A balansu idealnego nigdy nie będzie, więc albo się przyzwyczaić, albo odpuścić sobie jeśli tak bardzo nam to przeszkadza.

 
Ale jaka to w zasadzie różnica? Jak masz jeden to przynajmniej wszyscy nim grają i rozgrywka jest wyrównana. W przy tym kamien papier nożyce, zawsze rozgrywka jest nudnawa. Ja rozumiem, że kontrola może być dobra przeciw czemuś, a słaba na coś innego. W takim generalnym znaczeniu. Jak masz jednak sytuacje, że ktoś widzi pożerkę to nawet grac nie zaczyna to chyba trochę słabo
 
Seavro domyślam się, że całkowicie nie wyeliminujemy takiej zależności, ale enginy powinny mieć większą wytrzymałość niż brązowe removale, a talie swarmów powinny mieć jednostki, które jednak da się usunąć i mieć z tego zysk. Niestety obecna zerojedynkowość jest ogromna. Przykład takie nekkery - nie zastopowane dają po 20+, ale jak dostaną mandragorę lub statuetkę to automatycznie muszą poddać grę. Albo skellige pod rębaczy przeciwko alchemii, wystarczy usunąć 2 karty i już skellige ma problem, natomiast niezatrzymane nie dość, że będzie robiło punkty to będzie miało wybuffowane jednostki do wskrzeszenia. I ostatni przykład swarmy kontra maszyny. Pierwsze z mnóstwem elfów na polu będzie dostawało po 20 punktów za zagranie vriheddów, jednak balisty mogą przy swarmach robić do 21 punktów, ale przy pojdeynczych zagraniach wejdą za 9 punktów. Różnice w zależności od talii są zwyczajnie za duże i talie są zwyczajnie 'techowane', a nie balansowane.
 
Imlerith, rębacz an craite, drakkar dimun, sabrina, miruna, to jakiś bardzo nieśmieszny żart. Pierwsza wersja gry w porównaniu z tym co się teraz dzeje to niebo a ziema.
 
Last edited by a moderator:
Piwus;n10628391 said:
1. Zbyt duża ilość archetypów w stosunku do kart lub zbyt mała ilość kart w stosunku do ilości archetypów
Śmiało można przyjąć średnio 5 archetypów na każdą frakcję, przy czym poszczególne frakcje dysponują średnio 35 brązami, które powinny stanowić podstawę poszczególnych talii. Biorąc pod uwagę 3 kopie brązów na 15 dostępnych, to talia powinna być oparta o 5 różnych kart wykazujących synergię, przy czym przy sprawiedliwym rozdziale archetypów frakcja czysto teoretycznie powinna dysponować tylko 7 kartami pod dany archetyp. Ze względu na małą ilość kart, gracze są ograniczeni do używania sprawdzonych zestawów. Oczywiście wszystkie liczby są podane czysto teoretycznie. Niestety z 50% kart jest uniwersalna i nie wykazuje żadnych synergii. Osobiście ograniczyłbym archetypy do 3 i pod nie tworzył i balansował karty to ilości co najmniej 20.

Zgodzę się z tym, że obecnie powinno być więcej kart dla różnych archetypów.

Tych matematycznych wyliczeń komentował nie będę, bo się w nich pogubiłem. Natomiast jak najbardziej jestem za tym, żeby ograniczyć wprowadzenie nowych archetypów, a rozwijać obecnie istniejące. Zwłaszcza w potworach jest widoczny brak kart.

Piwus;n10628391 said:
2. Jednokierunkowość archetypów
Problem mocno związany z 1 punktem. Poszczególne talie skupione są albo na kontroli, albo na enginie albo na swarmowym pasjansie. Brak jest opcji łączenia stylów gry. Poza alchemią NG, talie z reguły nastawione są na określony styl. Krasnale skazane są na robienie punkty, maszyny na zadawanie obrażeń, KP na spam jednostek na polu, Skellige na wystawianie i wskrzeszanie itd. Tymczasem uważam, że archetyp powinien dawać możliwość granie pod robienie punktów, zadawanie obrażeń, ochronę przed kontrolą. W zależności od dobranych kart tworzymy specjalizację archetypu.

Powiem tak - nawet jeżeli jakiś archetyp będzie dawał możliwość zarówno tworzenia talii opartych o engin, kontrolę, albo swarm to i tak zwykle w jednej talii będzie wykorzystywany jedna możliwość. Jest to skuteczniejsze rozwiązanie, niż łączenie wszystkich celów - jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego. Zwłaszcza jeżeli miałoby to być zależne od dobranych kart.

Talie zawsze będą nastawione na określony styl gry. Gdy tworzysz deck, to masz strategię grania nim i po prostu dopasowujesz ją do tego co robi przeciwnik. Sam rdzeń rozrgrywki jest bardzo podobny.



Piwus;n10628391 said:
3. Binarność archetypów
Deck A pokonuje deck B ale przegrywa z C. Znowu problem ściśle związany z dwoma wcześniejszymi punktami. Taka sytuacja w mojej opinii wyklucza Gwinta z kategorii kompetytywnej gry.

Po pierwsze - jest to naturalny element gier karcianych.

Po drugie to wygląda tak strasznie tylko jeżeli weźmie się pod uwagę trzy talie. Jeżeli weźmiemy pod uwagę np. 10 decków, to okazuje się, że zależności nie są tak oczywiste.

Po trzecie - nawet jeżeli deck A ma przewagę nad deckiem B, to nie daje mu gwarancji wygranej.

Piwus;n10628391 said:
4. Balans, balans i jeszcze raz balans.
Problem, który stworzył punkt 3 mojego zestawienia. Decki oparte wokół jednej karty. Karty całkowicie kontrujące jeden archetyp. Karty, które nie skontrowane, wygrywają grę. Jedne karty znacznie lepsze od innych. Ponadto karty, który powinny ze sobą współgrać, najzwyczajniej w świecie tego nie robią - patrz przykładowo krasnale. Każdy krasnal żyje swoim życiem, a cała ich otoczka taktyczna polega na przywoływaniu/tworzeniu krasnali...

Tego problemu nie stworzył 3 punkt zestawienia, a po prostu niektóre zbyt silne karty. W obecnym patchu to np. awangarda Vrihed, oficerzy Vrihed, Imlerith:Saabat czy też wiedźmini żmiji NG.

Co do reszty, to

- Niektóre decki są tworzone wokół jednej karty, inne nie.
- Karty całkowicie kontrujące jeden archetyp mogą mieć problem z innymi. Jednocześnie jest to naturalne zjawisko będące odpowiedzią na metę
- Jeżeli chodzi o sytuacje dgzie kantra nieskontrowana wygrywa grę, to trzeba wziąć pod uwagę wiele czynników. Taką kartą może być teoretycznie większość kart.
- Zawsze będą karty znacznie lepsze od innych.
- Co do takiego braku współgrania, to można tego argumentu użyć w wielu przykładach. Nie każdy deck musi być oparty o hiper-synergie

Piwus;n10628391 said:
5. Zbyt duża uniwersalność niektórych kart (problem spłycania archetypów).
Po pierwsze liderzy - Brouver, Crach, Bran, Calveit, Foltest. Liderzy, których można użyć w każdym momencie, a ich umiejętność wpasowałaby się do każdej innej frakcji. Oferują dostęp do określonych punktów/zagrań, a przy okazji stwarzają pozory wpasowywania się w archetyp. O pozostałych kartach tylko wspomnę podając za przykład głównie karty ST, gdzie przykładowo dragoni, którzy powinni działać z handbuffem, sprawują się znacznie lepiej w szeregach NG w wyniku tworzenia przez nadzorcę niewolników.

Dlaczego wymieniłeś tylko tych liderów? Francesca, Eithne, Ukryty, Dagon, Henselt, Radovid, Emhyr, Harald, wszyscy liderzy z umiejętnością Create - przecież oni też wpasują się do każdej innej frakcji. Wystarczy tylko zmienić nazwę i obrazek. W sumie skoro wymieniłeś Brana, który ma synergię tylko z kartami Skellige, to śmiało można dodać też Morvrana i Królową krabopająków.

Co więcej, jeżeli się uprzemy, to i cały archetyp np. pożerania przeniesiemy do Scoia. Tylko trzeba by było wprowadzić nową klasę "mroczne elfy", które zamiast pożerania zajmują się nekromancją.

Dlaczego według Ciebie dragoni lepiej sprawdzają się w Nilfgardzie, niż w Handbuffie? To, że handbuff nie jest najlepszym archetypem nie oznacza, że dragoni sobie radzą w nim źle. Z całą pewnością lepiej niż w NG, gdy wzmocnią np. mistrza mieczy.



2jacks;n10630691 said:
Ale jaka to w zasadzie różnica? Jak masz jeden to przynajmniej wszyscy nim grają i rozgrywka jest wyrównana. W przy tym kamien papier nożyce, zawsze rozgrywka jest nudnawa. Ja rozumiem, że kontrola może być dobra przeciw czemuś, a słaba na coś innego. W takim generalnym znaczeniu. Jak masz jednak sytuacje, że ktoś widzi pożerkę to nawet grac nie zaczyna to chyba trochę słabo

Gdybyś miał jeden deck, który wygywa ze wszystkim, to byłaby sytuacja podobna jak po zimowym patchu, gdzie królowały krasanale.

A gdy wszyscy grają tym samym, to zbyt wiele zależy od tego jaką ma się rękę i coinflipa. Poza tym rozgrywka jest znacznie nudniejsza.

Trochę słabo może i jest, ale ktoś może po prostu nie chcieć walczyć z przeciwnikiem, z którym będzie miał problem. Tylko w skrajnych przypadkach spotkanie kontry oznacza pewną porażkę, zwykle można walczyć i wygrać.

Piwus;n10630901 said:
domyślam się, że całkowicie nie wyeliminujemy takiej zależności, ale enginy powinny mieć większą wytrzymałość niż brązowe removale, a talie swarmów powinny mieć jednostki, które jednak da się usunąć i mieć z tego zysk.

Jeżeli tą wytrzymałość da im się przez pancerz to spoko. Bo enginy robią więcej punktów rozłożonych w czasie, więc dodawanie im siły bazowej jest błędem.

A w taliach swarmów usuwanie jednostek jest możliwe i zwykle ma się z tego zysk. Inną sprawą jest to, że z usuwaniem takich jednostek zwykle poradzi sobie tylko KP z maszynowym Henseltem.

Piwus;n10630901 said:
Przykład takie nekkery - nie zastopowane dają po 20+, ale jak dostaną mandragorę lub statuetkę to automatycznie muszą poddać grę. Albo skellige pod rębaczy przeciwko alchemii, wystarczy usunąć 2 karty i już skellige ma problem, natomiast niezatrzymane nie dość, że będzie robiło punkty to będzie miało wybuffowane jednostki do wskrzeszenia. I ostatni przykład swarmy kontra maszyny. Pierwsze z mnóstwem elfów na polu będzie dostawało po 20 punktów za zagranie vriheddów, jednak balisty mogą przy swarmach robić do 21 punktów, ale przy pojdeynczych zagraniach wejdą za 9 punktów. Różnice w zależności od talii są zwyczajnie za duże i talie są zwyczajnie 'techowane', a nie balansowane.

1. Nekkery - przykład talii zbudowanej wokół jednego zagrania. Gdy wszystko stawia się na jednną kartę, to jest tego taki efekt. Są również inne warianty pożerki, w których usunięcie jednej karty nie przegrywa meczu.
2. Podałeś przykład jednej talii i kontry na nią (swoją drogą jak wcześniej wspominałem - zbyt mocnej). W takich starciach naturalnie NG jest w lepszej sytuacji. Jednocześnie wynik tego spotkania nie jest przesądzony.
3. Kolejny przykład talii i kontry na nią. Jednocześnie to, że balista wejdzie w pojedyńczych zagraniach za 9 punktów jest kwestią jej umiejętności. Nie widzę w tym nic złego, zwłaszcza, że odpowiednio zagrane nawet przeciwko innym taliom mogą wchodzić za dużo punktów.

To, że talie są "techowane", a nie balansowane jest spowodowane tym jak graczetworzą talie. Jak coś jest częśto grane to lepiej jest się na to stechować, niż stworzyć zbalansowaną talię, która przegra mecze z najpopularniejszym deckiem.
 
chilloutmike;n10631021 said:
Imlerith, rębacz an craite, drakkar dimun, sabrina, miruna, to jakiś bardzo nieśmieszny żart. Pierwsza wersja gry w porównaniu z tym co się teraz dzieje to niebo a ziema.

Mike! Mike chill out!
Bo Ci żyłka pęknie! (Ha ha ha - taki żarcik...)
:facepalm2:

A już na poważnie - faktycznie, pierwsza wersja Gwinta była grą inną od tej obecnej. Jest to stety/niestety normalny proces ewolucji produktu: od singielka do multika.

Co do balansu kart - Paweł Burza tłumaczył podczas jednego ze swoich ostatnich występów na streamie (to było chyba u TopDeck'ów?), że CDPR chciałoby wprowadzać łatki balansujące po każdym sezonie. Niemniej teraz zajęci są/byli domknięciem podstawowego setu kart - czyli tego, który właśnie jest dostępny (te 10 nowych złotych kart zamknęło zestaw podstawowy).

Zatem pewnie pierwszy balans change będzie dopiero na Wielkanoc. Potem pewnie pojawi się info kiedy możemy spodziewać się tego dodatku z wampierzami. I to raczej będą już osobne beczki (a przynajmniej powinny być jako osobny zestaw).

Pzdr! :)
 
Last edited by a moderator:
KDKor;n10631191 said:
Zatem pewnie pierwszy balans change będzie dopiero na Wielkanoc. Potem pewnie pojawi się info kiedy możemy spodziewać się tego dodatku z wampierzami. I to raczej będą już osobne beczki (a przynajmniej powinny być jako osobny zestaw).

Na pewno będzie osobny zestaw kart. Chyba w wątku "Pytania do twórców Gwinta" zostało powiedziane, że podstawowy zestaw kart już został zamknięty i nie będzie pojawiało się nic nowego w beczkach :D
 
Top Bottom