Gorgolet
Kilka twoich przykładów to kolejne propozycje zniszczenia kart tak jak to miało miejsce w CB z Milvą. Karty, które nie dominują obecnej mety, ale tobie wydają się przegięte, bo dają potencjalną możliwość przytłoczenia przeciwnika.
Avallach działa bardzo dobrze a jedyne nad czym można by się zastanowić to zmniejszenie jego siły. Przewijarka niesamowicie mocno boli talie wiodące w mecie, czyli Discard Skellige i Potwory na Pogodzie oraz Pożerce.
Yennefer jest jedną z najlepiej zaprojektowanych kart w grze. Pozwala skontrować swarm u Potworów, a od Potworów do użycia wymaga zbudowania stołu większego niż stół przeciwnika.
Lekka jazda i Rębacze - zgadzam się z twoją propozycją.
Krwawy Baron jest win condition decku na Radowidzie. Usunięcie przenoszenia na szczyt talii w praktyce oznacza sprowadzenie Barona do stanu nieużywalności.
Koral - bardzo dobra kontra na bezmyślne buffowanie własnych jednostek. W Skellige to Topornicy wymagają zmiany a nie Koral.
Pogoda - przy braku odporności na efekty pogodowe oraz przy tym, jakie obecnie obrażenia zadaje pogoda, działanie wyłączeni po stronie przeciwnika jest jak najbardziej w porządku. Chcesz znerfić deck pogodowy na Dagonie, ale jednocześnie niszczysz swoim pomysłem kontrolne decki w innych frakcjach.
Żalnica - jest to jakiś pomysł. Moim zdaniem lepszym pomysłem byłoby, aby umiejętność odpalała na koniec tury, żeby po pasie umiejętność nie zdążyła się odpalić.
Eleyas - może po wprowadzeniu większej liczby kart znajdą się jednostki z synergią z Eleyasem, gdzie ich zniszczenie da nam korzystny efekt.
Mulligan - czytałem u wielu osób, że działa poprawnie, ale moim zdaniem jest to nieprawda. Mam rozegranych prawie 200 gier kontrolnym Radowidem i wiele razy musiałem odrzucić 3 Mrozy z ręki. Kiedy zagrywałem w pierwszej turze Talara, miałem do wyboru 2 Mrozy - ZAWSZE. Nie było sytuacji, by po odrzuceniu minimum 2 Mrozów w mulliganie i zagraniu Talara w pierwszej rundzie miał do wyboru inną kartę niż Mróz. Także coś z mulliganem jest nie tak.
Obecnie z jednostek z losowym efektem mamy Gauntera Odima, który jest totalnym crapem (niedawno pojawił się deck Swima z Gaunterem, ale jego obecność wynika z bardzo specyficznej mety zdominowanej przez Potwory). Ale tworzenie takich kart to strzał w stopę. Tym Gwint się różni od HSa, że losowość jest w nim ograniczona do minimum. Nie można doprowadzić do sytuacji, w której o zwycięstwie zdecyduje dobry roll na karcie z losowym efektem. Małe efekty losowe, jak w Mangonelach, Drakkarach czy Neofitach są do ogarnięcia, podobnie z efektami Mrozu i Mgły. Ale większe efekty losowe uniemożliwiałyby obliczenia, na podstawie których gracz decyduje, czy i co grać w danej rundzie, czy spasować.