Sapkowski live, czyli wywiady, wywiady...

+
Fajne jest też to że w Dzikim Gonie Redzi dali kilka odniesień do Sezonu. Jest wzmianka o Birucie Icarti no i inskrypcja na mieczu w epilogu gry. Było chyba nawet więcej, ale już nie mogę sobie przypomnieć. Pamiętam tylko, że zrobiło to na mnie duże wrażenie.
Są zadania ze spakowanymi w nefryt kochankami Koral i list od Degerlunda przy martwym czarodzieju w kryjówce Ukrytego. To drugie trochę na siłę, bo Sorel raczej nie był znawcą wampirów.

Chociaz jest jeden prztyczek, też w epilogu zresztą, chodzi mi o kwestię istnienia piątego znaku
Siódmego (ósmego, leżeli wliczać ten z Husytów).

Jak wyciera klingi mieczy i chowa je do pochew na plecach.
Jest jeszcze wzmianka o "znajomym ciężarze dwóch mieczy" przy spotkaniu z Aguarą przed karczmą; z drugiej strony, idąc z Drussartem na Cytadelę ma na plecach tylko jeden miecz.
 
Są zadania ze spakowanymi w nefryt kochankami Koral
Notabene ze sporym failem, bo w rozmowie Geralt-Triss po jednym z nich o Koral mówi się jako o żywej. Brzmi to tak, jakby autor zadania przeczytał Sezon, ale nie przeczytał Sagi (tzn. nie wiedział / zapomniał o śmierci Koral). Co jest szczególnie rażące w sytuacji, że ta zginęła właśnie u boku Triss, w ramach najbardziej traumatycznego przeżycia tejże. Bardzo to dziwnie wygląda, gdy Merigold nawet o tym nie wspomina.
 
Wracając do wypowiedzi As-a m.in. na Polconie we Wrocławiu. Magdalena Roszczynialska w artykule "Sztuka życia czy sztuczne życie?Andrzeja Sapkowskiego strategie stawania się sobą" analizuje znaną nam wszystkim postawę As-a jako jego literacki image, z którym jest mu samemu najwyraźniej dobrze. Autorka napisała artykuł w 2006 roku, więc z dzisiejszej perspektywy błędne jest jej twierdzenie, że maska, jaką autor przybrał z powodu niegdysiejszych przekonań o sytuacji pisarstwa fantastycznego w Polsce oraz przeświadczeń na temat adekwatnego sposobu komunikacji z odbiorcami, dziś go – mówiąc metaforycznie – uwiera... :

 
Jakiego? Trylogii husyckiej nie czytałem a pewnie o nią tu chodzi, nie?

W opowiadaniach pojawia się sześć znaków: Aard, Yrden, Axii, Quen, Heliotrop i Igni. Somne jest więc siódmym. W "Bożych bojownikach", drugim tomie trylogii, główny bohater kreśli na stole znak Supirre, który w połączeniu ze słowami zaklęcia pomógł mu podsłuchać pewną rozmowę.

Jeśli już jesteśmy przy znakach, to w jednym z wywiadów autor wyznał, że nakreślenie symbolu wewnątrz sarkofagu było również zaczerpnięte z legendy o strzydze. AS zamienił jedynie odpędzający zło znak krzyża na analogicznie działający znak Yrden. Kojarzy ktoś, który był to wywiad?

---------- Zaktualizowano 17:39 ----------

Offtopując. @Torpeda , widzę że wróciłeś - na wiki ktoś zapytał o "czystą" (bez tekstu) wersję mapy Orteliusa z Campaign Cartographera w celu nałożenia na nią angielskich nazw. Jesteś może jeszcze w jej posiadaniu? :)
 
Co do tego, że Sapkowski zapożyczał coś z gier jestem mocno sceptyczny. Chociaz jest jeden prztyczek, też w epilogu zresztą, chodzi mi o kwestię istnienia piątego znaku:p Tak jakby AS po raz kolejny oznajmiał, że tylko on może tworzyć nowe rzeczy w tym tzw uniwersum wiedźminskim (które przecież nie istnieje:p).
O ile to znowu nie wtrącił ktoś swoich trzech groszy (a wiemy że wydawcą już się to przydarzało) i nie poprawiał rękopisu AS przekazanego do druku. Sam znak raczej mało przydatny bo wymaga dużego skupienia i wysiłku by uzyskać naprawdę zadowalający efekt.
Siódmego (ósmego, leżeli wliczać ten z Husytów).
Ja bym osobiscie sagi Husyckiej nie mieszał ze światem wiedzminlandu.
Jest jeszcze wzmianka o "znajomym ciężarze dwóch mieczy" przy spotkaniu z Aguarą przed karczmą; z drugiej strony, idąc z Drussartem na Cytadelę ma na plecach tylko jeden miecz.
Jeśli miecze dostał w karczmie gdzie nocował, po prostu niósł oba na plecach by móc oporządzić konia przed wyjazdem - jedną ręka to trochę trudne, siodło trochę waży i juki też (ktoś/coś sprawił/o że zamiast to stajni skręcili z Jaskrem do ruin za karczmą) - zresztą na samym początku opowiadania jest opis walki z pierwszym Idrem w Sezonie i Geralt walczy jednym mieczem a i przy odbieraniu nagrody od żupana też na plecach ma jeden miecz.
 
Ja bym osobiscie sagi Husyckiej nie mieszał ze światem wiedzminlandu.
Nieprecyzyjnie się wyraziłem - Somne jest siódmym znakiem zaprezentowanym w książkach o wiedźminie, ale ósmym w całej twórczości autora. W żadnym razie nie piątym, do tego piłem.
 
Nieprecyzyjnie się wyraziłem - Somne jest siódmym znakiem zaprezentowanym w książkach o wiedźminie, ale ósmym w całej twórczości autora. W żadnym razie nie piątym, do tego piłem.
Nie wiem dlaczego napisałem piątym, miałem na myśli raczej "kolejnym". Tak jest czasem, że jedno się myśli, a drugie pisze.
 
Dotarłby ktoś do numerów 7-8 "Wiadomości Wędkarskich" z rocznika 1984? Zamieszczono w nich opowiadanie "Stalogłowy", ktoś z Wieży Błaznów wrzucił skan na Imageshacka, niestety obecnie już niedostępny.
 
Last edited:
Podobno w Bibliotece Uniwersyteckiej w Warszawie powinny być. Jeśli więc ktoś mieszka w okolicy i ma dostęp i zechce ci zrobić przysługę...
 
Maciej Parowski, Jest jeden Geralt!, NF 12/2016

Ale mamy problem, bo Sapkowski multimedialnymi adaptacjami demonstracyjnie gardzi. Niedawno wzburzył miłośników, otwartym tekstem pomstując na gry. Czynił ich twórcom wymówki finansowe i powtarzał, że istnieje tylko jeden wiedźmin, literacki, a jego wersje obrazkowe, interaktywne to niekompletne podróbki.
(...)
Andrzej wyłożył wyraźnie o co mu chodzi dopiero niedawno w wywiadzie dla "Polityki" zrobionym przez Marcina Zwierzchowskiego, naszego człowieka. Film, gry, komiksy, lawina wizualizacji postaci wziętych z prozy AS-a sprawiają, że produkt stricte kulturowy i literacki zaczyna być źle identyfikowany. Screen z gry na okładce tomu opowiadań budzi podejrzenie, że nie chodzi o oryginalną prozę, ale o fabularyzację, przeróbkę produktu stworzonego przez programistów i grafików. My wszyscy, którzyśmy może nawet z zazdrością patrzyli na tłumy nabywców, jakich pisarzowi naganiają gry, pomyślmy o tych potencjalnych czytelnikach, na których mu najbardziej zależy i których gry mogą odstraszać. I o pozycji pisarza na międzynarodowej literackiej giełdzie. Dla mnie Nike to jest grecka bogini, mistrzowska rzeźba bez głowy i rąk, która zdobiła okładki najbardziej kiedyś prestiżowej serii literatury światowej. Dla dzisiejszego szczeniaka Nike to marka szpanerskich tenisówek. Oto gorsza strona przygody Andrzeja (...)

(...) jeśli przemysł gier jest tak wspaniały i kreatywny, czemu nie wykreował zupełnie niezależnej postaci na miarę Geralta, tylko sięga po literacką skamielinę!? (...)

(...) No i spójrzmy prawdzie w oczy - kto kontakt z wiedźminem zaczął od komiksu czy kina, ten małą ma szansę ogarnięcia fenomenu tej postaci. Chyba że dodatkowo wykosztuje się w księgarni lub wysili w bibliotece. Natomiast te osoby, które zawarły znajomość z awatarem Geralta, biegając z nim po wirtualnych pagórkach by ścinać niezliczone macki, szpony, czerepy (i na tym poprzestać) - te nie nabędą bladego nawet pojęcia o bogactwie i urokach jego literackiego świata.

Piotr Jedliński, Kres cudów, konkurs wiedźmiński Grand Prix, NF 12/2016


[FONT=&quot]Stali już przed kasztelem, gdy dogoniły ich ptasie krzyki i ludzkie wrzaski.[/FONT]
Do Geralta dotarło też coś innego, coś więcej. Głos wybrzmiewający od razu w głowie, zgrzytliwy, niski, obcy i nieludzki. Wiedział, że to odzywał się raróg.
Wróć, nakazywał. Pomóż. Nagroda. Moc. Dla ciebie.
W wolnej dłoni Geralt ścisnął medalion - nie wilczy, ale ten otrzymany od eks-pomocniczki Ptasznika. Amulet Baal-Zethuba, dwie czarne gwiazdy.
- Zdaje się - wtrącił Jaskier - że błyskotka na nic się nie zdała. Jedyny cud, jaki dziś nie ożył...
Moc. Wróć!
- Nie - odparł powoli Geralt. - Może i jest w tej legendzie krztyna prawdy... Jak to było? Raróg i smoczyca, zabijające się wzajemnie? Dwa zła, a żadne z nich mniejsze ani większe, zło pokonujące zło, wspólne unicestwienie? Niech tak będzie. Zostawmy ich sobie, Łowczą, Ptasznika i raroga, ich miecze i ich przeznaczenie. Chodź Jaskier. niech zła mierzą się ze sobą. Nic tu po nas.
... nie myśl, znów ozwał się głos, że wychodząc, stajesz się neutralny. Że zostawiając zło złu, sam stajesz się dobry. Kim jesteś wiedźminie, jeśli nie kresem cudów, przynosicielem końca, stworzycielem epilogów? Wróć i choć raz odkup swe winy, ocal mnie, ocal cud!
Wróć, wiedźminie! Nie uciekaj przed przeznaczeniem!
To nie moje przeznaczenie, pomyślał-odpowiedział Geralt i nie odwracał się więcej. Nie oglądał się na trzepoczące jęzory płomienia, wspinające się po ścianach kasztelu, ani na ptasi wir ponad tarasem. Nie reagował na zawodzenie, przechodzące od basowego ryku wściekłości po wysoki, płaczliwy lament.
Wzgórze ponad Cudownianką płonęło jeszcze długo.


***
Mówili później, że ze wzgórza nie powrócił nikt.
Mówili, że gdy niosące się echem po dolinie wycie sięgnęło crescendo, w kasztelu zakwitł ognisty pąk. Eksplozja rozsadziła połowę rudery, gruz spadał fontanną po zboczu.
Mówili, że spadało też co innego. Ni to ptak, ni to smok - gorzejący bezkształt, kropla płomienia. Gdy runęła do jeziora, woda zagotowała się, zawrzała jak w kotle, bąble gęsto pokryły taflę.
Nikt, poza następczynią Ptasznika, nie pomyślał o żar-ptaku. Ona jednak widziała w tym zew boga umierającego w połogu, boga, którego żywot wypalił się w okamgnieniu. Ale też ona jedna nie mówiła nic.



REDbird symbolizuje najważniejszą cechę CD Projekt RED: nieokiełznaną energię oraz pasję tworzenia gier wideo. Od dziś, 14 maja 2014, staje się on podstawą nowej identyfikacji wizualnej studia.

- W pewnym sensie jesteśmy rebeliantami i tak jak oni - jesteśmy wolni. Zupełnie jak ptaki – powiedział Adam Badowski, szef studia CD Projekt RED. - Północny Kardynał (lub REDbird) uosabia te przymioty, które identyfikują nas w branży gier wideo i nadają naszej działalności charakter: niezależność i niezłomność. Staramy się wznosić na wyżyny, mierzymy zaś jeszcze wyżej. Kolor czerwony, z którym tak silnie jesteśmy kojarzeni, współdzielimy z jeszcze jedną istotą: Rarógiem. Pojawiającym się w słowiańskich legendach ognistym ptakiem, mającym przynosić ludziom szczęście oraz pomyślność. I tak jak w nim, i w nas drzemie ogień, źródło siły, pasji, kreatywności. Wszystkiego, co pozwala nam na tworzenie erpegów będących sercem przyświecającej nam filozofii.

Szalom

PS. W konkursie na opowiadanie wiedźmińskie oprócz Grand Prix NF przyznała 3 wyróżnienia indywidualne oraz podała 5 opowiadań zakwalifikowanych do ścisłego finału. Na rok 2017 superNOWA szykuje pewną niespodziankę. Może będzie to właśnie wydanie w postaci antologii tych 9 opowiadań.
 
Last edited:
Ciekawi mnie jakąż to niespodziankę na 2017 rok szykuje superNOWA. Myślę, że albo wydadzą te wszystkie opowiadania konkursowe w jednym tomie, albo... Albo AS coś kończy skrobać.
 
robert70r;n7100490 said:
Ciekawi mnie jakąż to niespodziankę na 2017 rok szykuje superNOWA. Myślę, że albo wydadzą te wszystkie opowiadania konkursowe w jednym tomie, albo... Albo AS coś kończy skrobać.


Fama głosi że coś pod piórem pana Andrzeja powstaje. I to powiązane ze światem Wiedźmina. Ale nie wiadomo, ile w tym prawdy, a ile pobożnych życzeń.
No i nie wiadomo, kiedy miałoby ujrzeć światło dzienne.
 
Torpeda;n7095160 said:
Piotr Jedliński, Kres cudów, konkurs wiedźmiński Grand Prix, NF 12/2016
Szczerze mówiąc niezbyt mnie porwało, ale być może dlatego, że czytałem urywkami dojeżdżając na uczelnie i w przerwie między zajęciami. Pomysł na potwora jak najbardziej w porządku, ciekawie zarysowana idea dwóch złych bytów zwalczających się wzajemnie... Ale rozwiązanie akcji zbyt proste jak na mój gust.
Geralt nie olałby rodzącego się mu na oczach potwora mogącego teoretycznie zagrozić światu i mało by go w tym momencie obchodziło, że zleceniodawczyni jest fe - owszem, zwymyślałby jej po wszystkim, foszył się, odmawiałby przyjęcia zapłaty, ale potwora by zarąbał.
Przyczepiłbym się również do konstrukcji dwóch postaci niemal żywcem skopiowanych z Siedmioksięgu:
Łowcza to miks Rayli z Renfri, kapłan jest taką kalką z sagowych kaznodziejów, że aż o parodię zahacza.

Pozytywy niemniej dostrzegam - autor zna świat (bądź przynajmniej zapoznał się z wiki), sprzeczności z oryginałem podczas szybkiej lektury nie dostrzegłem. Lore wokół potwora ma potencjał.

PS: Lista opowiadań tutaj: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/16987
 
Last edited:
Zwracam honor - za drugim razem, na spokojnie, faktycznie jest lepiej. Złapać można parę detali dotyczących bezpośrednio fabuły (wzmianka z początku, że zamek był opuszczony bo spłonął współgra z późniejszymi wydarzeniami), a oprócz nawiązań do opowiadań i Sagi widocznych na pierwszy rzut oka autor zamieścił również smaczki mniej rozpoznawalne, nawiązujące do felietonów AS-a (zbroja z sumich łusek niegdyś przez twórcę Wiedźmina obśmiana). Całokształt całkiem przyjemny, choć wrażenie zbyt szybko uciętej kulminacji jeszcze się we mnie tli.
 
Mi się w sumie podobało i chętnie przeczytałbym resztę w antologii od superNowej. Można autora pochwalić za warsztat i słownictwo, choć czasami ten warsztat i to słownictwo wydają się takie hmm.. na siłę, sztuczne? Tak jak na siłę Jedliński wplata w tekst tytuły opowiadań wiedźmińskich, przynajmniej takie odniosłem wrażenie. Niektóre fragmenty proszą się o rozbudowanie, jak np. sama wyprawa na raroga (zastąpiona skrótowym i "prawdziwym" opisem autora "Pół wieku poezji"). No i rozmowa Geralta z Łowczą: "Potem wiedźmin zajrzał w oczy Łowczej, zmrużone, przenikliwe, wyczekujące. Pod ich spojrzeniem Geralt usiadł", "Polujemy na nie, ale mamy też ludzi na sumieniu. Czyż nie, Rzeźniku z Blaviken? Wiedźmini się nie rumienili, a blady Geralt był zawsze. Ale i tak dostrzegła zmianę na jego obliczu.". Z Geralta wyszła taka "pipka". Poza tym bardzo na plus.

Podczas lektury moją uwagę zwrócił pomysł Jedlińskiego z rarogiem, jego drugie dno. Moim zdaniem opowiadanie "Kres cudów" można odczytać jako zawoalowaną odpowiedź, czy też "atak" na medialnych awatarów Geralta, przede wszystkim tego od CDP Red. Cytaty z mojego poprzedniego postu wyraźnie na to wskazują. Opinia AS-a i felieton Parowskiego to Geralt w rozmowie z rarogiem, z CDP RED.

Jak mogłeś nie dostrzec sprzeczności? A koty z Poviss, co to jest? Było tylko jedno wiedźmińskie Siedliszcze - Kaer Morhen.
 
Last edited:
Torpeda;n7147820 said:
Jak mogłeś nie dostrzec sprzeczności? A koty z Poviss, co to jest? Było tylko jedno wiedźmińskie Siedliszcze - Kaer Morhen.
Nawet przyjmując, że wiedźmini byli trenowani jedynie w Kaer Morhen, nie dostrzegam tu większego problemu - zauważ, że koci wiedźmini jakiś czas musieli posiadać przynajmniej zalążek jakiejś organizacji, bardziej lub mniej nieformalnego stowarzyszenia, skoro wszyscy przezwali się Kotami, nosili identyczne medaliony i określali się mianem szkoły. Gdzieś się zebrać musieli, Poviss wydawałoby się w porządku - w miarę bogaty kraj z dobrymi perspektywami na zatrudnienie, zamieszkany przez ludność nieco bardziej otwartą od reszty Nordlingów.

Inna rzecz, że te Poviss to zapewne nieprzemyślana zrzynka z wiki, wzmianka o lokalizacji szkoły w owym miejscu wisiała niezauważona relatywnie długo.
 
Top Bottom