HuntMocy;n9771061 said:
Czy dostaniemy trylogię Bayeka na wzór trylogii Ezio?
Co prawda głównego wątku jeszcze nie ukończyłem (podejrzewam, że jestem blisko końca), ale po intensywnym graniu powiem tylko, że nie pogardziłbym. Oczywiście pod warunkiem, że nie zatrzymają się w rozwoju i dalej będą eksperymentować i ulepszać elementy, które tutaj szwankują. A do poprawy jest całkiem sporo. Jeśli twórcy rzeczywiście wzorowali się w jakimś stopniu na Dzikim Gonie, to źle odrobili pracę domową, gdyż wyciągnęli z niego chyba najgorsze możliwe elementy, w tym wspominany przez ciebie "system poziomów".
Dorzucę kilka różnych spostrzeżeń od siebie.
Ogromne brawa należą się Ubisoftowi za kreację świata. Kraina jest bardzo zróżnicowana (nawet pustynie są w miarę różnorodne) i świetnie wykonana, ale największą zaletą są miasta. W grze zwiedzimy m.in. egipskie Memfis, grecką Aleksandrię, czy Cyrenę, w której widać wyraźne wpływy Rzymskie. Każde z nich jest bardzo charakterystyczne i bogate w detale. Oczywiście w tle przewijają się nadgryzione zębem czasu zabytki Starego Państwa. Wiem, że duża w tym zasługa samego czasu i miejsca akcji, dlatego też owa różnorodność nie powinna nikogo dziwić, ale twórcy - w moim odczuciu - wywiązali się z tego zadania bardzo dobrze. Wiele miejsc jest bardzo unikalnych i nie znajdziemy ich nigdzie indziej. Mniejsze miasta, czy osady również nie rażą powtarzalnością. Wszystko to sprawia, że całość stoi na niespotykanym dotąd (dla serii) poziomie. Warto zagrać dla samych widoków i eksploracji.
Oczywiście wszystko to byłoby niczym, gdyby nie różne środki lokomocji. W grze dostępne są konie, wielbłądy, wozy, rydwany i łodzie, a w fabule znajdzie się coś jeszcze. Niestety wykonanie większości z nich pozostawia wiele do życzenia. Jazda konna nigdy nie była mocną stroną francuzów i Origins nic nie zmienił w tej kwestii. Wiedźmin 3 robił to lepiej (z obawy przed linczem nie porównam tego do innej gry, która końmi stoi). Rydwany i wozy nie są wcale lepsze. Oczywiście w porównaniu do poprzednich odsłon progress jest znaczny. Samo wspomnienie pieszej wędrówki ulicami Paryża wywołuje u mnie dreszcze.
Skoro już jestem przy koniach to poruszę sprawę mini gier - wyścigów rydwanów (kwadryg) i walk na arenie. Same minigry są całkiem przyjemne i ku mojemu zaskoczeniu nawet wymagające. Problemem jest jednak cała otoczka. O ile na początku istnieje pewne tło fabularne wprowadzające nas do tych aktywności, to później czar pryska. Po wejściu do hipodromu lub areny zostajemy przeniesieni do totalnie rujnującego immersję menu, z którego możemy wybrać turniej lub przeciwników. Następnie po obejrzeniu generycznej cutscenki zostajemy przeniesieni na arenę. Na domiar złego aby stoczyć walkę z bossem musimy przejść przez trzy etapy (po trzy fale każdy). Daje to razem dziewięć potyczek z trashem, co potrafi skutecznie zniechęcić nawet najbardziej wyrozumiałych graczy.
Pozostałe aktywności jak przystało na Ubisoft są bardzo, ale to bardzo schematyczne, a ich ilość - nawet biorąc pod uwagę ogrom świata - jest przytłaczająca. Przeważają tutaj przeróżne forty i inne strzeżone miejsca, w których musimy zabić dowódcę lub zabrać skarb. Niestety bardzo duża część zadań pobocznych, a czasem i głównych polega na wdarciu się do fortu, zabiciu jakiejś osoby lub uwolnieniu zakładnika. Zazwyczaj w takich miejscach znajdziemy jakąś notatkę, która rzuca trochę większe światło na dane zadanie lub sytuację w konkretnym regionie. Oprócz tego mamy "wiedźmińskie miejsca mocy", leża "potworów", grobowce, zagadki geograficzne i gwiazdozbiory, które chyba jako jedyne nagradzają gracza czymś innym niż przedmiot i punkty doświadczenia.
Zadania poboczne na tle innych gier raczej nie porywają, ale w porównaniu do poprzednich odsłon jest lepiej. Duża część zadań jest wciąż mało ambitna, postacie są najczęściej jednowymiarowe, a nasz bohater morduje wskazane cele bez cienia wątpliwości. Trafiają się jednak zadania dobre. Zazwyczaj są to questy powiązane ze sobą, w których jeden wynika z poprzedniego. Warto nadmienić, że nasz bohater w końcu zaczął rozmawiać ze zleceniodawcami, co jest według mnie dużym plusem. Raz, że skończyły się długie i nudne monologi z Unity, a dwa - bohater zyskał odrobinę głębi.
O głównym bohaterze, fabule i może czymś jeszcze napiszę jak ukończę. Dodam tylko, że Bayek wzbudził moją sympatię i na chwilę obecną umieściłbym go gdzieś na podium. Sama fabuła jak pisał Hunt z początku jest trochę poszatkowana, mamy trochę przeskoków w czasie, itp. ale z czasem nabiera rozpędu i im dalej w las tym lepiej.