Pozwólcie, że wrócę do celu napędzającego wszelkie działania Thanosa, do motywacji stojącej za końcowym efektem.
Wsadzę w spojler na wszelki wypadek.
Wsadzę w spojler na wszelki wypadek.
Nie rozumiem, jak ktokolwiek może przyznawać, że Thanos miał jakieś tam swoje racje i że jego czyny miały swój wewnętrzny sens. I nie sprzeciwiam się tutaj z powodów moralnych czy etycznych, tylko zwyczajnie jest to motywacja tak idiotyczna, że przeciętny pięciolatek powinien sobie zdać sprawę z tego, jak głupie jest założenie, że po wycięciu połowy populacji wszechświata, pozostałej reszcie się zdecydowanie polepszy.
Na przykładowej Ziemi jest obecnie około 7.5 miliarda ludzi. Załóżmy, że połowa właśnie znika i zostaje te 3.75 miliarda, kilkaset milionów umiera w wyniku różnorakich powikłań, więc zaokrąglamy do 3.5 miliarda. Wiecie, kiedy tylu ludzi mieszkało na naszej planecie? Pięćdziesiąt lat temu. Pół wieku zajęło ludziom podwojenie swej liczebności. A jeśli wziąć pod uwagę znacznie wyższy poziom medycyny, zwiększoną długość życia i mniejszą umieralność, to zapewne w obecnych warunkach potrzebne by było o wiele mniej lat.
Czyli tenże Thanos, półboska istota o niezmierzonej potędze i jak zakładam niebędącą klinicznym przypadkiem idioty, uważa, że w tym akurat momencie istnienia tego akurat wszechświata złożonego z miliardów planet nadających się do zamieszkania i tysięcy miliardów, które jeszcze kiedyś powstaną, konieczne jest zredukowanie populacji o połowę, bo inaczej nastąpi katastrofa. I co? Planuje co kilkadziesiąt ziemskich lat przerywać swoją emeryturę w domku z werandą i po raz kolejny pstrykać palcami utrzymując zaludnienie na wymaganym przez niego poziomie? Może zrobić wszystko, ale jedyne na co go stać, to pięćdziesięcioprocentowa redukcja.
Jeśli ktoś widzi w tym sens, to proszę o wyjaśnienie.
Na przykładowej Ziemi jest obecnie około 7.5 miliarda ludzi. Załóżmy, że połowa właśnie znika i zostaje te 3.75 miliarda, kilkaset milionów umiera w wyniku różnorakich powikłań, więc zaokrąglamy do 3.5 miliarda. Wiecie, kiedy tylu ludzi mieszkało na naszej planecie? Pięćdziesiąt lat temu. Pół wieku zajęło ludziom podwojenie swej liczebności. A jeśli wziąć pod uwagę znacznie wyższy poziom medycyny, zwiększoną długość życia i mniejszą umieralność, to zapewne w obecnych warunkach potrzebne by było o wiele mniej lat.
Czyli tenże Thanos, półboska istota o niezmierzonej potędze i jak zakładam niebędącą klinicznym przypadkiem idioty, uważa, że w tym akurat momencie istnienia tego akurat wszechświata złożonego z miliardów planet nadających się do zamieszkania i tysięcy miliardów, które jeszcze kiedyś powstaną, konieczne jest zredukowanie populacji o połowę, bo inaczej nastąpi katastrofa. I co? Planuje co kilkadziesiąt ziemskich lat przerywać swoją emeryturę w domku z werandą i po raz kolejny pstrykać palcami utrzymując zaludnienie na wymaganym przez niego poziomie? Może zrobić wszystko, ale jedyne na co go stać, to pięćdziesięcioprocentowa redukcja.
Jeśli ktoś widzi w tym sens, to proszę o wyjaśnienie.