Ale nadal to jest value wyciągane z kart kosztujących 33 punkty na 165. Teraz każdy ma talie wartą 165 punktów wiec wygrywa ten kto lepiej kartami dysponuje, oraz combami które sprawią, że jego karty (przynajmniej niektóre), będą dawały większe value niż ich koszt werbunku. Wybacz, ale dla mnie informacja o 3 złotych kartach za 33 punkty werbunku generująca 30 czy nawet 40 punktów przy wykorzystaniu w całości zdolności dowódcy to jest jakaś "piąta kolumna", a nie super combo.
Tu teoretyczne założenia ścierają się z praktyką.
Teoretycznie brzmi to słabo. W praktyce sprawdza się to dobrze.
Wyjaśni to przykład, o którym sam pisałeś - mill nilfgardu:
Pierwszą rundę zatem można poświęcić zagrywając wszystkie 10 kart z ręki na skrócenie talii przeciwnika nawet do 0 by 2 i 3 wygrać z przeciwnikiem nie mającym kart na ręku. Jak dla mnie to jest OP bo nijak tego nie da się powstrzymać.
Brzmi to jak coś strasznego. W praktyce grałem millem, grałem przeciwko millowi i realizacja tego planu jest w zasadzie niemożliwa.
Teoria nie zawsze idzie w parze z praktyką.
Jak dla mnie to świadczy o słabości przeciwnika bo oznacza, że albo nie ma decku za 165 punktów, albo nie umie dobrego decku złożyć, albo nie umie dobrym deckiem grać
Z tym, że niektóre comba o których wcześniej wspominasz wymagają większej ilości kart na ręku niż np. 3-4.
Równie dobrze można użyć argumentu o słabości przeciwnika, na osoby z którymi Ty grasz:
Ja ostatnio nawet zacząłem tak grać, że podpuszczam przeciwnika do mocnego tempa w 1 rundzie by ją przegrać na dużej różnicy przy stanie 4-5 w kartach. Wówczas przeciwnik od razu pasuje w 2 rundzie i ja zagrywam jakąś zbędną kartę o niskiej wartości. Wówczas jeśli akurat nie gra na Shiruu to mu nawet Sihil nie pomoże bo go rozjeżdżam siłą kart na ręku.
Można to też podsumować argumentem "słaby przeciwnik".
A masa innych kart robiących podobne rzeczy już Ci nie przeszkadza? Ihuarraquax? Vilgefortz? Tibor Eggebracht? Cantarella? Traheaern var Vdyffir?
Główną różnicą jest koszt werbunku:
Ihuarraquax - koszt werbunku 11
Vilgefortz - koszt werbunku 11
Tibor - koszt werbunku 10
Cantarella - koszt werbunku 7
Traaheaern - odrzuca kartę na cmentarz, a nie wywala jej z gry
I część z tych kart mi przeszkadza, ale są zdecydowanie bardziej zbilansowane niż wiedźmini.
Nie mogę się zgodzić. To by zabiło tą kartę. Podniesienie kosztu werbunku o 1. Czemu nie. Odrzucenie karty zamiast zniszczenie. Też może być. Ale moim zdaniem wszystko ponad to zabije tą kartę.
A dla mnie koszt wzmocnienie kosztu werbunku to zbyt mało. Ta karta powinna być przede wszystkim złota.
Tylko Bomba dimerytowa oraz Białe zimno działają tylko na artefakty. Wszystkie inne dają co najmniej siłę własną (od 4 do 7)
Skomentowałem to potem - 4-7 punktów siły to żadna umiejętność. Praktycznie każda inna karta przy tym koszcie werbunku jest lepsza.
Np. Fałszywa Ciri. Jej zdolność z przesuwaniem wroga to jest po prostu poezja. Eskel czy Cahir tracą dzięki niej możliwość korzystania ze swej zdolności.
Eskela do tej pory spotkałem raz, Cahira ani razu.
Oczywiście jeżeli trafiasz na nich często to Fałszywa Ciri Ci się przydaje, w moim przypadku jej druga umiejętność byłaby bezużyteczna.
Po pierwsze jakieś artefakty ma prawie każdy build
to zależy od mety. Aktualnie tak, kilka dni temu - nie. Grałem millem i bawiłem się tą kartą to wyciąga artefakt z talii przeciwnika. Mimo kilkukrotnego odpalenia tylko raz wyciągnęła kartę.
Sam grałem wieloma taliami bez artefaktów. Zwłaszcza jak widzę, że artefakty są popularniejsze, to wywalam je z talii, bo wkrótce pojawią się kontry.
5 punktów werbunku za 4 siły. Tylko 1 punkt więcej niż inne karty dające 4 punkty siły.
Jeżeli mówimy o najprostszych kartach, to tak.
Ale zwykle da się włożyć za te 5 punktów werbunku karty, które mają synergię z talią.
Bezfrakcyjna Iris to świetna kontra na pogodynki, RnR i Dragon's Dream. Frakcyjna Fałszywa Ciri to z kolei moim zdaniem jedna z najlepszych contr obecnych w grze. Korathi Heatwave również w talii z pewnością się nie zmarnuje.
Widocznie spotykamy innych przeciwników, gramy innymi taliami. U mnie te karty byłyby bezużyteczne - pogody nie spotykam, kart, które wymagają przesuwania nie spotykam, natomiast Susza ma zbyt wysoki koszt werbunku.
Ależ przecież właśnie na tym polegają gry karciane w swym turniejowym wydaniu. Jeśli Ci się to nie podoba musisz zmienić zainteresowanie w kwestii doboru gier sieciowych.
Do tej pory w Gwincie nie spotykałem się z tak zero-jedynkowym graniem.
Nie chodzi mi o to, że jedna talia lepiej sprawdza sie przeciwko drugiej, ale że jeden archetyp miażdży drugi, natomiast przez trzeci jest miażdżony. Z czymś takim w Gwincie się do tej pory nie spotykałem, przynajmniej nie na taką skalę.
Najgorzej? Nilfgaard? Ta frakcja ma Fałszywą Ciri. Moim zdaniem jedna z najlepszych kontr obecnych w grze.
Jak wcześniej wspominałem - nie zgadzam się. Może to kwestia trafiania na różnych przeciwników.
Karty neutralne o identycznych zdolnościach jak frakcyjne karty zawsze muszą mieć gorszy przelicznik kosztu werbunku do value. Inaczej ludzie graliby samymi neutralnymi kartami. Standardowy brązowy niszczyciel artefaktów to koszt 5 przy sile 4.
Tylko, że:
- Nie każda frakcja ma brązowego niszczyciela artefaktów
- Mimo wszystko neutralna karta nie będąca niszczycielem artefaktów jest znacznie lepsza. Najczęściej ma synergię z innymi kartami, przez co różnica w value jest jeszcze większa.