Ciemna strona mocy - uniwersum Star Wars

+

Ciemna strona mocy - uniwersum Star Wars

  • Luke Skywalker

    Votes: 22 11.9%
  • Yoda

    Votes: 64 34.6%
  • Palpatine

    Votes: 5 2.7%
  • Obi-Wan Kenobi

    Votes: 29 15.7%
  • Qui-Gon Jinn

    Votes: 5 2.7%
  • Darth Vader

    Votes: 37 20.0%
  • Hrabia Dooku

    Votes: 3 1.6%
  • Mace Windu

    Votes: 20 10.8%

  • Total voters
    185
Disneyowskie GW naprawdę są tak źle odbierane? Bo mam wrażenie, że to raczej zdanie głośnej mniejszości fanów, głównie mających Disneyowi za złe unieważnienie poprzedniego (w większości baaardzo kiepskiego) rozszerzonego uniwersum. Patrz - postać Luke'a, w kwestii której zgadzam się w pełni z @Narsem, no może poza samą sceną "śmierci".

Moim zdaniem epizody 7 i 8, a także Łobuz Jeden to świetne GW, niesamowicie wyglądające i nieźle napisane. Oczywiście są rzeczy, które mi się nie podobają, głównie absurdalny marysuizm Rey, zmarnowanie postaci Phasmy, oraz zbieżność fabuły TFA z Nową Nadzieją, ale są też elementy świetne, jak choćby postać Kylo Rena, Sitha ze skrupułami.
 
Bo mam wrażenie, że to raczej zdanie głośnej mniejszości fanów, głównie mających Disneyowi za złe unieważnienie poprzedniego (w większości baaardzo kiepskiego) rozszerzonego uniwersum

Nie sprowadzałbym tego do takiego stwierdzenia. Płaczu po rozszerzonym uniwersum aż tyle nie było, co po LJ, które ja też uważam po prostu za zły film - na wielu płaszczyznach. W przeciwieństwie do np R1, które jest całkiem sprawnie nakręcone. Generalnie ja należę do takich, którzy za uniwersum nie płakali, bo też uważam że miało mnóstwo kiepskiego contentu, ale filmy Disneya w większości mi nie podchodzą. Chociaz ogólnie stawiam je wyżej od prequeli. Tu akurat ja winię tych hardcorowych fanów, którzy tak jadą nowe filmy, że nagle kreują do niedawna znienawidzone prequele na świetne kino. A prequele to były naprawdę kiepskie twory.

TFA to dla mnie zbyt duża kalka fabularna z ANH, ale ogląda się nieźle, natomiast TLJ najbardziej zarzucam wyrzucenie do kosza wielu konceptów i to, co zrobiono ogólnie z postacią Luke'a. Polecam kanał Maulera - on dobrze podsumowuje TLJ. Ogólny marysuizm też zaliczam na minus. W ogóle uważam, że plany wyciskania hajsu z marki raczej odbiją się czkawką, gdy nowy film SW przestanie być wydarzeniem, a nie będzie się bronić jakością.
 
Bo mam wrażenie, że to raczej zdanie głośnej mniejszości fanów

Zdecydowanie tak co pokazują zarobki tych filmów. Ten znienawidzony Ostatni Jedi, który rzekomo zabił Gwiezdne Wojny zarobił 1,3 miliarda dolarów co oznacza, że ludzie chodzili na film wielokrotnie. Jasne, jest to mniej niż Przebudzenie Mocy (nieco ponad 2 miliardy), ale wynik i tak jest świetny, a do tego dochodzą bardzo dobre opinie - obecnie 91% na Rotten Tomatoes i A na Cinemascore.

Hejtu fanów nie wiązałbym jednak ze skasowaniem starego kanonu, a przynajmniej nie jako decydujący argument. Podejrzewam wręcz że większość z tych krzykaczy nawet nie czytała żadnych książek i komiksów, ale zawsze to fajnie dołączyć do tłumu z widłami i pochodniami.

Problemem jest to że film nie dostarczył tego czego oczekiwali fani co dla wielu jest równoznaczne ze zniszczeniem marki. Tak przecież kiedyś były postrzegane prequele, w których Lucas próbował zaproponować coś nowego i został zjechany. Obecnie prequele mają inny status i nagle z równania Stary Lucas > Nowy Lucas zrobiło się Stary Lucas + Nowy Lucas > Disney, ale sytuacja z Ostatnim Jedi przypomina właśnie tamte czasy.

Ale tak jak pisałem, nowe filmy zarobiły kupę kasiory (łączne wpływy przekroczyły już koszt zakupu Lucasfilmu) i cieszą się dobrymi opiniami. Pierwszym i jedynym jak na razie potknięciem był Solo, który nawet nie wyszedł na zero. Zrobili to jednak na własne życzenie nie potrafiąc dogadać się z twórcami co wymusiło nakręcenie większości filmu od nowa podbijając znacząco budżet, a potem nie mieli kompletnie pomysłu jak to promować. Łotr 1 też był zbędnym filmem, którego nikt nie potrzebował, ale był nakręcony z pomysłem i dobrze wypromowany więc odniósł sukces.

Prawdziwym testem będzie epizod 9. Jeśli Skywalker Odrodzenie zarobi dwie duże bańki tak jak Mocy Przebudzenie (hłe hłe) to będzie znaczyło, że z nowymi Gwiezdnymi Wojnami jest wszystko spoko. Jeśli mniej niż Jedi Ostatni (hłe hłe) to znaczy że mają problem. Na pewno nie zatrzyma to marki, ale będą musieli usiąść i przemyśleć gdzie popełnili błędy i jak ich uniknąć w przyszłości.
 
Ten znienawidzony Ostatni Jedi, który rzekomo zabił Gwiezdne Wojny zarobił 1,3 miliarda dolarów co oznacza, że ludzie chodzili na film wielokrotnie

A to nie jest czasem tak, że zarobki filmu są bardziej wykładnikiem tego, jak został odebrany poprzednik? Nawet nie jestem pewien, czy to Ty sam nie pisałeś takiego stwierdzenia w innym temacie ;)

A jest ono ze wszech miar słuszne. TFA może nie był idealny, może nie był nowatorski, był raczej bezpieczną kopią ANH (fabularnie), ale przyjęty został nieźle, między innymi dlatego, że widzów ciekawiło jak rozwiną się pewne wątki. Potem było Rogue One, które oprócz tego że całkiem sprawnie zrealizowane, leciało na fali TFA. Nie obniżyło poziomu, więc ludzie chcieli zobaczyć TLJ. Zobaczyli, obejrzeli tłumnie, dzięki dwóm poprzednim filmom... I fala krytyki zwaliła się na twórców.

Potem, zupełnie dziwnym trafem, Solo nie zarobił na siebie. To raczej nie przypadek.

Problemem jest to że film nie dostarczył tego czego oczekiwali fani co dla wielu jest równoznaczne ze zniszczeniem marki.

Moim zdaniem fanom przeszkadzało głównie to, co między innymi Tobie :p przeszkadzało w zakończeniu GoT. Brak tutaj spójnej wizji i jakiejkolwiek continuity, co dla tego typu sagi jest raczej ciężkim przewinieniem. JJ pozostawił X wątków, po których oczekiwano rozwinięcia w sequelu, a tymczasem mówiąc wprost pokazano fanom środkowy palec i film wiele z nich kompletnie ignoruje albo kończy tak, że litość bierze. I wydaje mi się to kompletnie naturalne. To jest po prostu kiepskie scenariopisarstwo, braki w elementarzu. Tłumaczenie tego celowością zabiegu jest co najmniej zabawne, nieprzypadkowo wyrażenie "subverting expectations" stało się błyskawicznie legendarne.

w których Lucas próbował zaproponować coś nowego i został zjechany

To jest bardzo niesprawiedliwe w stosunku do krytków OT stwierdzenie ;) Jednocześnie gloryfikujące biednego Lucasa, który tak dobrze chciał, ale źli ortodoksyjni fani go zaszczuli i nie docenili jego nowatorskiego podejścia.

Prequele były jechane, ponieważ były (w skrócie) przesiąknięte gigantyczną ilością często fatalnego CGI, miały mało logiczną fabułę, tragiczne dialogi (chyba, że jesteś fanem miłosnego wątku w AotC?), kiepskie ujęcia, kiepską grę aktorską na czele z Christiansenem no i Jar Jara :) Były po prostu słabymi filmami w większości elementów filmowego rzemiosła. Jedyne, co je trzymało przy życiu to olbrzymi fanbase, wygłodzony wieloletnim oczekiwaniem na nowe GW. Który to fanbase rzuciłby się na dosłownie wszystko.

Jeśli Skywalker Odrodzenie zarobi dwie duże bańki tak jak Mocy Przebudzenie (hłe hłe) to będzie znaczyło, że z nowymi Gwiezdnymi Wojnami jest wszystko spoko.

Moim zdaniem jeśli Disney nie zwolni ze swoimi planami zasypywania rynku co roku filmem z tego uniwersum, to flopnie ono znacznie szybciej. Oczywistym jest, że "Skywalker Odrodzenie" (ech...) sporo zarobi - bo to zwieńczenie cyklu, na który wielu czeka od kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu lat, wraca pierwotny reżyser nowej trylogii i niejeden fan kibicuje oraz ma nadzieję, by JJ doprowadził do porządku to, co zepsuł poprzednik. Nie tak łatwo zniszczyć taką markę, jaką jest GW i do tego trzeba większej ilości Last Jediów i Solów.
 
A to nie jest czasem tak, że zarobki filmu są bardziej wykładnikiem tego, jak został odebrany poprzednik?

Tak, ale mimo wszystko gdyby większości ludzi nie podobał się ten film to by nie wracali na niego. Każdy zainteresowany obejrzałby jak najszybciej, a potem box office poleciałby na łeb. Spadki frekwencji w pierwszych dwóch tygodniach były jednak dość niskie (poniżej 50%), a i potem film trzymał się całkiem nieźle co oznacza, że ludzie wracali na kolejne seanse. Niemniej faktycznie zwykle tak bywa, że zainteresowanie poprzednim filmem przekłada się na zarobki kontynuacji dlatego pisałem że prawdziwym testem będzie finał trylogii i przy okazji całej sagi. Z drugiej strony, Gwiezdne Wojny to jednak specyficzna marka, a epizod 9 będzie nie tylko domknięciem bieżącej trylogii, ale też poprzednich więc zainteresowanie raczej będzie spore. Dlatego w sumie ciężko stwierdzić.

W przypadku Solo krytyka Ostatniego Jedi mogła mieć jakiś wpływ, ale myślę jednak że kluczowe było to że nie potrafili 'sprzedać' nowego aktora w tytułowej roli. Dla wszystkich, nawet tych mniej zainteresowanych sagą Han Solo to Harrison Ford więc nawet nie chcieli dać szansy nowemu odtwórcy. Do tego doszedł jeszcze smród związany z problemami zakulisowymi i zwolnieniem reżyserów w trakcie zdjęć co odbiło się tak szerokim echem, że trafiło nawet do ludzi nie śledzących doniesień z planów filmowych. Łotr 1 też miał problemy, dokrętami zarządzał inny reżyser, a jednak nie było o tym aż tak głośno i film odniósł spory sukces pokazując przy tym że można zrobić Gwiezdne Wojny bez Skywalkerów, rycerzy Jedi i wielu innych elementów, z którymi kojarzy się saga.

Moim zdaniem, jeśli już chcieli zrobić solowy film o Solo, który podróżował solo (hłe hłe) to mogli podjechać ciężarówką z pieniędzmi pod dom Forda i zaprosić go do nagrania paru scen całą historię przedstawiając w formie opowieści Hana, którego znamy i lubimy. Jakby zwiastun zaczynał się od starszego Hana i Chewbacci, którzy siedzą w jakiejś kantynie snując przy kielichu opowieść o dawnych czasach z przebitkami na Ehrenreicha to ludzie waliliby do kin drzwiami i oknami. Po premierze pewnie byłby lekki zawód, że w sumie Ford ma w filmie raptem parę scen, ale zainteresowanie produkcją byłoby ogromne. Ludzie daliby szansę, a że Ehrenreich wypadł w tej roli naprawdę dobrze to mogliby się do niego przekonać. A tak szansy nie dali i mało kto w ogóle poszedł do kina.

Inną opcją, taką bez konieczności ogłuszania Forda workami pieniędzy żeby zaciągnąć go na plan zdjęciowy byłoby podejście z Łotra 1. Film ten opowiadał co prawda znaną historię, ale skupiał się na innych postaciach. Bohaterowie pokroju Tarkina, Vadera czy Lei byli w tle (nawet jeśli niektórzy byli istotni z punktu widzenia fabuły), a trzonem fabuły nie była historia konkretnej postaci jak w Solo tylko konkretne wydarzenie. Mogliby głównym bohaterem uczynić Becketta, który zbiera ekipę żeby obrobić imperium i wśród rekrutów byłby młody Han. Byłoby trochę trudniej niż w Łotrze, bo tam jednak postacie z oryginalnej trylogii były albo zamaskowane (Vader) albo odtworzone komputerowo, a tutaj jednak byłaby nowa twarz, ale myślę że byłby wtedy mniejszy problem z promocją. Reklamowaliby film jako nową przygodę z uniwersum Gwiezdnych Wojen, a nie historię jednej z ulubionych postaci tylko że nie, bo aktor inny.

Brak tutaj spójnej wizji i jakiejkolwiek continuity, co dla tego typu sagi jest raczej ciężkim przewinieniem.

Zgadzam się z tym i dlatego w sumie jestem ciekaw jak Johnson poradziłby sobie w Gwiezdnych Wojnach mogąc od początku do końca zrobić własny film. Dla mnie Ostatni Jedi wyglądał trochę tak jakby reżyser miał ciekawy pomysł na Luke'a, Rey i Kylo co do pewnego momentu wychodziło mu nieźle, ale nagle ktoś przypomniał mu że przecież są jeszcze Finn, Poe, Leia oraz cały ten konflikt Najwyższego Porządku i Ruchu Oporu i trzeba było coś na szybko dopisać. Na koniec ktoś inny przypomniał mu jeszcze że będzie kolejny film więc pewne postacie muszą skończyć drogę w określonym punkcie co wymusiło kolejne bzdury nie klejące się z wcześniejszymi wydarzeniami.

Jeśli trylogia Johnsona jednak dojdzie do skutku to jestem trochę lepiej nastawiony niż do trylogii Benioffa i Weissa. To będzie jego dziecko wychowane od początku do końca, a nie nastolatek adoptowany po kimś innym, który i tak ma potem wrócić do pierwszego rodzica.

To jest bardzo niesprawiedliwe w stosunku do krytków OT stwierdzenie ;) Jednocześnie gloryfikujące biednego Lucasa, który tak dobrze chciał, ale źli ortodoksyjni fani go zaszczuli i nie docenili jego nowatorskiego podejścia.

Dla mnie Lucas to taki bajarz z fajnymi pomysłami, które snuje się przy ognisku, ale kiepski reżyser i scenarzysta co niestety przełożyło się na to jak kiepskimi filmami były prequele, nad którymi miał nieograniczoną kontrolę. Jestem przekonany, że gdyby historia i postacie wymyślone przez Lucasa na potrzeby prequeli były napisane i wyreżyserowane przez lepszych fachowców to ta trylogia byłaby świetna. Nadal byłaby grupa ortodoksów niezadowolona ze zmiany kierunku, ale byliby w mniejszości, bo ludzie dostaliby po prostu porządne filmy.

Sęk w tym że krytyka fanów opiera się głównie na tych zmianach i głupich pomysłach, które dało się przedstawić lepiej. Wszyscy narzekają na midichloriany odzierające Moc z tego mistycyzmu, na Jedi, którzy mimo bycia strażnikami pokoju głównie robią fikołki i błyskają latarkami na prawo i lewo, na Jar Jara, na niewiarygodny romans Anakina i Padme czy nagłą przemianę Anakina z 'kocham Padme i chcę ratować galaktykę' do 'zabiję Padme i dzieci w świątyni, a potem zmiażdżę galaktykę' i wiele innych rzeczy. Ciężko się dziwić skoro wszystkie dobre pomysły toną pod naporem kiepskich rozwiązań i żenujących dialogów doprawionych fatalnym w większości aktorstwem i szybko starzejącym plastikowym CGI.

Moim zdaniem jeśli Disney nie zwolni ze swoimi planami zasypywania rynku co roku filmem z tego uniwersum, to flopnie ono znacznie szybciej.

Taki jest plan. Po epizodzie 9 czekają nas trzy lata przerwy, a potem kolejne odcinki w odstępach dwuletnich. Na chwilę obecną rezygnują z planów na spin offy i poboczne historie będą serwować w formie mini seriali skierowanych na Disney+. Widać zdecydowanie zmianę podejścia, zobaczymy jak wyjdzie w praktyce.

Nie tak łatwo zniszczyć taką markę, jaką jest GW i do tego trzeba większej ilości Last Jediów i Solów.

Wiadomka, w końcu nawet ojciec sagi nie zdołał jej zniszczyć drugą trylogią :D
 
Zgadzam się z tym i dlatego w sumie jestem ciekaw jak Johnson poradziłby sobie w Gwiezdnych Wojnach mogąc od początku do końca zrobić własny film.

Eeee... To mimo że się zgadzamy mamy zupełnie odwrotne zdanie :D

Jemu nie dałbym się dotknąć czegokolwiek, za to fajnie byłoby zobaczyć rozwinięcie wątków, na które większość (w tym ja) czekała od momentu obejrzenia TFA. Niezależnie od tego, jaką się ma wizję na cokolwiek, nie powinno się tak ordynarnie ignorować fabuły filmu, którego bezpośrednią kontynuację się kręci. Zwłaszcza, że te elementy były w większości jedynymi ciekawymi rzeczami w TFA, w którym to filmie world building praktycznie nie istnieje, za głównego bohatera robi postać idealna, która potrafi wszystko (a na pewno dalece więcej niż powinna), a fabuła właściwie składa się ze zbiegów okoliczności. Co zresztą powoduje, że to dalej jest tylko marna imitacja ANH.
 
Wiecie że EA nadaje Live z Fallen Order w związku z E3


Takie szału nie zrobiło oczywiscie prowadzący z wrażenia prawie jajka nie zniósł, ale do prezentowanego 1313 (kiedyś) to nawet nie ma w połowie startu.
 
Last edited:
https://www.gameinformer.com/feature/2019/06/08/the-true-power-of-the-force

Artykuł o Fallen Order
 
Last edited:
Nie wygląda to jakoś koszmarnie, ale KOTOR 2.0 to to nie jest z pewnością. Na razie trochę meh, ale to tylko krótki fragment alphy, więc może jeszcze to dopieszczą. Zobaczymy.
 
Mi się bardzo podoba, super cameo, to właśnie lubię w SW :D Tylko ten miecz... Wygląda jak świetlówka, ewentualnie jak treningowy tryb z Rebels, gdzie ostrze z koloru białego zmieniało się w niebieskie. Jak sięgam pamięcią, to miecze w JKO, JKA, TFU czy nawet KotORach wyglądały bardzo filmowo, a w trzech najnowszych grach to jeden ze słabszych FXów moim zdaniem. Ostrza z EpIII, EpVI, EpVII, Wojen Klonów, proszę, wróćcie... :(
 
Całkiem spoko to wygląda, właśnie czegoś takiego oczekiwałem. Trochę jak ten skasowany 1313 czyli Uncharted w świecie Gwiezdnych Wojen, ale z Jedi zamiast łowcy nagród. Liczę, że używanie Mocy podczas przemieszczania się będzie trochę bardziej rozbudowane i pozwoli na szukanie alternatywnych dróg. Na materiale było tego sporo, ale wszystko wyglądało na zaplanowane z góry bez konieczności zastanawiania się gdzie i czego użyć.

Ciachanie przeciwników faktycznie przywodzi na myśl Sekiro choć oczywiście nie daje aż tak bardzo w kość. Obawiałem się okładania cepami jak w Battlefrontach czy Force Unleashed, ale jest dobrze. Minusem jest niestety brak rozczłonkowywania ciał i obcinania kończyn. Zwykli szturmowcy padają jak muchy (co ma sens i podoba mi się) więc nie każdego musielibyśmy rąbać na kawałki, ale było parę takich scen, w których przeciwnik powinien stracić rękę albo wręcz zostać przecięty na pół, a jednak nie. Gwiezdne Wojny zawsze słynęły z takich scen, bo miecze świetlne wypalają rany i krew się nie leje, a do tego Fallen Order zostało zaklasyfikowane do PEGI 16 więc okazjonalna dekapitacja czy fruwająca kończyna nie powinny być problemem. Cóż, może jeszcze nad tym popracują, materiał był z wersji alpha. Szkoda, że nie pokazali walki z jakimś bardziej wymagającym przeciwnikiem pokroju inkwizytora, ale pewnie nie chcieli się wyprztykać z materiałów. W końcu za niedługo Gamescom. I tak trzeba przyznać, że pokazali całkiem sporo.

Technicznie jest w porządku, ale nie urywa. Niezbyt podoba mi się stylistyka nawiązująca raczej do Wojen Klonów czy Rebeliantów niż bardziej realistycznych Battlefrontów. Brakuje mi też płynniejszego przechodzenia między rozgrywką a filmikiem. Nie jest to raczej nic co by mnie odrzuciło czy zepsuło wrażenia z gry, ale po tylu latach posuchy chciałbym po prostu dostać produkt idealny.

Podsumowując, poza paroma mankamentami to może być właśnie gra, na którą czekałem - godny następca serii Jedi Knight. Zobaczymy jeszcze jak z jakością i długością fabuły. No i nadal wisi nad tym widmo EA. Można mieć wiarę w ekipę odpowiedzialną za powstanie gry, ale obawy są spore mimo licznych zapewnień o skupieniu na rozgrywce solowej, braku trybów sieciowych, skrzynek z łupem i mikropłatności.

EDIT

Garść informacji o grze.

https://www.gry-online.pl/newsroom/...masa-szczegolow-zwiazanych-z-fabula-r/zc1c41c

Brzmi dobrze może poza podkreślaniem sporej ilości przedmiotów kosmetycznych co pachnie jednak trochę mikropłatnościami.
 
Też podziwiam (tradycyjnie już) łaskawość niektórych. Wygląda jak remaster gry na PS3. W3 wygląda znacznie lepiej.

Reszta meh, zero klimatu SW dla mnie.
 
Podobało mi się.

Graficznie zdecydowanie nie urywa, ale to akurat najmniej istotny czynnik.

Podoba mi się bardziej intymne podejście do starć, system walki, standardowi stormtrooperzy zabijani jednym ciosem i nieprzesadzone używanie mocy. Nie mam też problemu z ograniczeniem do jasnej strony mocy.

Co mi średnio pasuje, to fakt, ze po raz kolejny fabułę umieszczono pomiędzy ep III i IV, wiec od razu wiemy, że ten cały główny motyw kręcący się wokół odrodzenia zakonu, nie zakończy się sukcesem.

Wprawdzie wiem, ze teraz wszystko co wychodzi jest kanonem, więc nie mogli sobie nagle zrobić gry w Starej Republice, dając sobie tym samym wolność twórczą, ale nawet w kanonie nie brakuje miejsc i okresów, gdzie można by osadzić akcję takiego A&A w świecie SW bez automatycznego zdradzania fabuły.

Wojny Klonów, aż się o to proszą. Zakon w pełnej sile, bogactwo przeciwników noszących miecze świetlne, mnogość frontów i planet.

Tymczasem na tą chwilę jestem przekonany, że Cal zginie albo heroicznie się poświęcając, albo zaciuka go sam Vader.

Róbcie screeny, wiem co mówię. :p
 
Grzegorz Łukasz, podzielił się niedawno krótkim podsumowaniem swojej oryginalnej wizji na trylogię po Powrocie Jedi.

W skrócie, głównymi bohaterami są Luke i Leia. Luke w ep7 nie jest jeszcze mistrzem Jedi. Choć staje się nim na koniec trylogii. Głównym złym jest znów Palpi. Leia jest pierwszym uczniem Luke'a i na przestrzeni filmów szkoli się na Jedi. W ep9 Luke poświęca się i ostatecznie pokonuje Palpiego, Leia staje się nową mistrzynią zakonu.
 
Dzięki @Nars przez to spolszczenie nie wiedziałem o kogo ci chodzi.
Jeśli chodzi zaś o sam zarys fabuły, to jeśli moje przeczucia co do epizodu 9 okażą się prawdziwe, to widać inspiracje wizji Lucasa w obecnej trylogii.
 
Last edited:
Szczególnie, że George to nie Grzegorz... aha, przecinek po Łukaszu też niepoprawny. Nie ma za za co.
 
Top Bottom