Muzyka bez granic, czyli wszystko, czego słuchasz

+
Mnie metal wciągnął nie tylko przez brzmienie (od okresu buntownika xD) ale głównie przez nawiązania do religii i mitologii. Z naszych polskich stron jako pierwszych z mocniejszego brzmienia słuchałem Vader i Behemoth.
Obecnie zdecydowanie częściej słucham coś w stylu Wardruna/Forndom/Danheim/Ivar Bjørnson & Einar Selvik/Myrkur itp. ;) czyli Nordyckie klimaty które uwielbiam. Dodatkowo od zawsze lubiłem muzykę filmową. W zasadzie to Discopolo nie trawię. Nie wie co ludzie w tym widzą chyba pretekst do wypicia wódki :p
 
jestem chyba po prostu zbiasowana, bo nie widzę tam nic ekstraordynaryjnego

To dobrze o Tobie świadczy, że taki poziom jak właśnie Lux Occulta to dla Ciebie normalka i piszę to bez ironii ;) IMO niczym nie ustępują temu, do czego jesteś przyzwyczajona. A na pewno są dalekie od prymitywizmu, jaki powszechnie głoszą przeciwnicy takiej muzyki. Ale lubić to jedno, słuchać drugie, a obiektywnie oceniać np. skomplikowanie techniczne to trzecie.
 
Nawiązania w tekście do niszowej wiedzy nie czyni tej piosenki czy gatunku muzyki czymś z gruntu lepszym od piosenek o przysłowiowej dupie Maryny. Piosenka o powstawaniu moren polodowcowych z użyciem specjalistycznej terminologii nie sprawi, że nagle glacjo rock stanie się Mekką wysublimowanych artystów. To nie jest wartość sama w sobie. Grupy metalowe śpiewają o Nostradamusie czy polach Armagedonu nie dlatego, że chcą siebie i swoich słuchaczy dowartościować posiadaną wiedzą, tylko dlatego, że gatunek tego wymaga.
 
To nie jest wartość sama w sobie.

Przyznam, że zacząłem się zastanawiać czy nie rozumiesz, czy udajesz że nie rozumiesz jak to już czasem bywało :D

Ale ok, pogadajmy o tym. W takim razie napisz, co czyni tekst piosenki bardziej wartościowym od innego, a ja napiszę Ci, czy takie elementy występują w gatunku, o którym rozmawiamy. Chyba, że uważasz że na poziom muzyki nie składa się poziom tekstów, to wtedy w ogóle rozjeżdżamy się w definicjach i nie mamy pola do dyskusji.

W ten sposób unikniemy czepiania się słówek, według którego ja piszę o tekstach w muzyce metalowej wymieniając cechy A, B, C, a potem Raison pisze mi "Ale to, że tekst piosenki zawiera A, to nie oznacza że to jest ambitna muzyka".

Grupy metalowe śpiewają o Nostradamusie czy polach Armagedonu

Akurat takich nie słucham, ale możliwe iż istnieją te odwołujące się do Nostradamusa.
 
Podstawową funkcją piosenki czy też utworu wokalno-muzycznego jest ekspresja artysty i dostarczenie słuchaczowi pewnej przyjemności wynikającej z połączenia rytmu i dźwięków. Tekst piosenki może być złożony z kilku słów, ba, można nawet nie rozumieć tych słów, a jej melodia oparta na najprostszym akordzie, a i tak znajdzie swoich amatorów, bo na podstawowym poziomie poruszy nóżką. Jeśli zaczniemy oceniać i wartościować piosenki po tekście, konstrukcji i złożoności podjętego tematu, to wkroczymy na teren poezji. I oczywiście, tak jak wiersz Szymborskiej jest nieporównywalnie lepiej napisany od wytworu przypadkowego składacza rymów, tak i teksty piosenek są lepiej lub gorzej napisane jeśli wziąć pod uwagę ich wartość poetycką. Ale odczuwam jednak pewien opór przed sklasyfikowaniem takiej obiektywnie gorzej tekstowo napisanej i zagranej piosenki jako gorszej piosenki. To nie jest praca naukowa.
Ale to, że tekst piosenki zawiera A, to nie oznacza że to jest ambitna muzyka
No bo nie oznacza. Tak samo jak tematyka podejmowana przez raperów czy innych hip-hopowców nie oznacza, że oni się głęboko przejmują losem młodocianych blokersów. A przecież ich teksty też można uznać za ambitne, bo odwołują się do problemów społecznych. Czy disco polo zagrane przez orkiestrę symfoniczną będzie bardziej ambitne od tego zagranego na jednych klawiszach?
 
Last edited:
No bo nie oznacza.

To jeszcze raz:

Ja piszę w swoich postach powyżej, że teksty charakteryzują się kilkoma cechami - Ty natomiast wyciągasz tylko jedną z nich i na tym opierasz swoją argumentację - co wydaje mi się nie do końca sensowne.

Ale odczuwam jednak pewien opór przed sklasyfikowaniem takiej obiektywnie gorzej tekstowo napisanej i zagranej piosenki jako gorszej piosenki.

I - ponownie - nikt tego nie zrobił. Ale jest to jedna ze składowych, przynajmniej dla mnie, ponieważ tekst może wywoływać refleksję, a może jej nie wywoływać. Można w pewien ogólnie przyjęty sposób sklasyfikować tekst jako napisany dobrze i napisany niedobrze, a że jest to składowa wielu utworów muzycznych, może być to składowa oceny. Składowa, podkreślam.

ba, można nawet nie rozumieć tych słów, a jej melodia oparta na najprostszym akordzie, a i tak znajdzie swoich amatorów, bo na podstawowym poziomie poruszy nóżką

To jest o tyle oczywiste, że stosowane wykluczałoby jakąkolwiek rozmowę i wartościowanie sztuki, ponieważ zawsze znajdzie się ktoś, komu się ona spodoba - czy będzie to dźwięk, obraz, architektura, jakikolwiek wytwór. Ale przecież tak nie jest - można ocenić (i ciągle to robimy) czy coś jest dobre, czy nie. Żeby daleko nie szukać, w temacie o grach w kółko piszecie, czy gra jest dobra, czy nie - a przecież jak tak można, ona się komuś może podobać!
 
To my tu przywracamy blask zmarniałemu tematowi, rozważamy wszelkie zaiprzeciwy, przerzucamy się argumentami oraz inwektywami, a ten jakby nigdy nic wali prosto z mostu jutubem. Wstydu nie masz?
Miłe.
 
Nie wiem czy było, bo nie chce mi się czytać 40 stron nieprzeczytanych postów wstecz.
Proponuję do posłuchania moje ostatnie odkrycie - japoński metal.
Riffy trafiają prosto w moje poczucie estetyki, a klimat teledysku też jest niezły:

 
To i ode mnie coś egzotycznego. A na pewno bardzo niszowego. Myślę, że określenie pojebany black metal jest najtrafniejsze, chociaż muzyka wymyka się definicjom. Ciekawy klimat, przywodzący na myśl skojarzenia z przydrożną karczmą i wsią czasów szlacheckich, poryte linie melodyczne i wokal, ciekawe teksty, w tym poezja śpiewana. Sami siebie określają jako grotowski black metal. Moje odkrycie 2017 roku - Licho:

https://grotowskibm.bandcamp.com/album/podnoszenie-czar-w

A tutaj nagranie z koncertu:

 
Proponuję do posłuchania moje ostatnie odkrycie - japoński metal.
Teledysk to zwyczajna dla podobnych zespołów sklejka ujęć bez ładu i składu z różnych stron. Muzyka też nic odkrywczego, od czterdziestu lat tak się gra. Taki protometal. Ale sam widok tego tria wprowadził mnie w stan lekkiego szoku poznawczego. Jakby ktoś do sernika wrzucił ogórki. Pan łysy gitarzysta zupełnie nie koresponduje z panem perkusistą, a wokalista z kucykiem chyba przed chwilą siedział za biurkiem. Nie wiem, czy ten efekt pomieszania jest zamierzony, ale w jakiś sposób poszerza percepcję.
 
To co @HuntMocy wrzucił nawet, nawet :) na pewno bardziej spójne.
Na pewno szybsze, ale nie wiem czy nazwałbym to metalem. Bardziej j-metalem z wszelkimi tego jot wypadkowymi.
Ale eksploruje tych Ningen Isu i trafiłem na kometarz idealnie oddający ich image.
An Elvis impersonator, a zombie monk, and a Meiji-Era college professor walk into a bar...
Post automatically merged:

A jakby ktoś chciał powspominać lata siedemdziesiąte (przy założeniu, że jest odpowiednio stary, ale podobno same starocie na tym forum), to polecam Mirror i album pod tym samym tytułem. Nagrane kilka lat temu, ale żywcem wyciągnięte z czasów, gdy metal powstawał. Prawdziwy i do tego świetnie zagrany hołd.
 
Last edited:
Na pewno szybsze, ale nie wiem czy nazwałbym to metalem.

Tak jak pisałem, to raczej rock ;) Sam słucham głównie japońskiego rocku i popu, a z takich stricte metalowych znam i w miarę lubię chyba tylko Sex Machineguns (no i Babymetal, ale ten projekt traktuję trochę jak żart :p ).



Bardziej j-metalem z wszelkimi tego jot wypadkowymi.

Z japońskimi zespołami jest tak, że bardzo często bez względu na gatunek są też przedstawicielami nurtu visual kei co charakteryzuje się specyficznym stylem wizualnym.
 
Muzyka też nic odkrywczego, od czterdziestu lat tak się gra.
Być może. Nie mówię, że nie. Ale właśnie taki styl trafia w moje poczucie muzycznej estetyki. i być może z racji tego, że obecnie wszystkie kapele metalowe próbują czegoś "innego", to właśnie to stare sprawdzone granie tak do mnie trafia, w końcu jestem stary.
 
W sumie X-Japan, których uwielbiam jest kwalifikowane jako metal choć ja bym się kłócił :p


Możecie kojarzyć ten kawałek z czwartej części Piły.
 
Z japońskimi zespołami jest tak, że bardzo często bez względu na gatunek są też przedstawicielami nurtu visual kei co charakteryzuje się specyficznym stylem wizualnym.
Czyli ten cały przemysł idolów. Dziwna nieco rzecz jak dla mnie.
i być może z racji tego, że obecnie wszystkie kapele metalowe próbują czegoś "innego", to właśnie to stare sprawdzone granie tak do mnie trafia, w końcu jestem stary.
To Mirror powinien idealnie trafić w twój gust.

Sobowtór Elvisa, kapłan zombie i nauczyciel z epoki Meiji wchodzą do baru.
Piękne.
 
Czyli ten cały przemysł idolów. Dziwna nieco rzecz jak dla mnie.

Nie, idolki to co innego :D Visual kei charakteryzuje się wizualnym przepychem, fikuśne stroje, dziwne fryzury, trudne do odgadnienia płcie wokalistów itd.



Pamiętam, że kiedyś pisałem o tym pracę na studiach :D
 
Top Bottom