Będą skupiać się na pancerzu Cavilla, resztę zignorują.Ciekawe co będą opowiadali o tych kostiumach.
Będą skupiać się na pancerzu Cavilla, resztę zignorują.Ciekawe co będą opowiadali o tych kostiumach.
Niech nie zapomną (kilka razy )wspomnieć, że pancerz nie był absolutnie w żadnym stopniu inspirowany głównym ubiorem Geralta z W3Będą skupiać się na pancerzu Cavilla, resztę zignorują.
Ten zdrowy balans to raczej wyszukiwanie pozytywów, które by nie były przesłonięte przez negatywy i przekonanie, że jeśli za kilkanaście dni nie zaprezentują czegoś obiecującego, to zapanuje powszechne zniechęcenie spowodowane kolejną i zapewne ostatnią (bo więcej nie będzie) zmarnowaną szansą na stworzenie porządnej ekranizacji Wiedźmina.mam wrażenie, że jak na razie jesteście jedyną grupą, która pozostaje w zdrowym balansie, a kogoś muszę zamęczać moimi dywagacjami bo rodzina i przyjaciele już mnie słuchać nie mogą.
I co z tego? Nawet jeśli są świadomi tego jak beznadziejne są, jak i innych błędów jak wygląd Aretuzy czy włosów Calanthe, to i tak teraz nic z tym nie zrobią. Dla nich to temat do żartów, dla nas ponury dowód na to jak wywalone mają na te adaptację.Co do tej gadki o pancerzach, wy ludzie naprawdę nie zauważyliście, że Bagiński odniósł się konkretnie do tych nilfgaardzkich?
Ten zdrowy balans to raczej wyszukiwanie pozytywów, które by nie były przesłonięte przez negatywy i przekonanie, że jeśli za kilkanaście dni nie zaprezentują czegoś obiecującego, to zapanuje powszechne zniechęcenie spowodowane kolejną i zapewne ostatnią (bo więcej nie będzie) zmarnowaną szansą na stworzenie porządnej ekranizacji Wiedźmina.
Tutaj siedzi wiele osób, które książkowy cykl sobie cenią i znają dość dobrze i prawdopodobnie tylko poważne zaniżenie oczekiwań zdoła nas uchronić przed zawodem, bo jeśli oprzeć się na dotychczasowych informacjach, nie wygląda to niestety na coś, co ma wiele wspólnego z książkami. Po początkowej euforii niewiele zostało. Zniknęła, rozmyła się gdzieś ta wiara, że Wiedźmin trafił w dobre ręce, które w odpowiedni i co ważne wierny sposób przełożą treść na obraz. Nic, co do tej pory zostało nam pokazane, nie pozwala stwierdzić z całym przekonaniem, że to będzie dobry serial. Nawet nie tyle, że dobra ekranizacja WIedźmina, ale dobry serial jako taki.
Z drugiej strony jednak wiadomo, że serial ten jest traktowany priorytetowo, że tworzy go zespół złożony z ludzi doświadczonych i znanych, przynajmniej jeśli mówimy o ekipie technicznej, zasilany ciężarówkami dolarów. Tak więc warunki do stworzenia czegoś dobrego są.
Ale znowu, cały czas nie widać tego choćby jednego kadru, jednego zdjęcia, dialogu, który by jasno, wyraźnie i bez wątpliwości nam oznajmił, że jest to Geralt na miarę Sapkowskiego.
I oczywiscie wszelkie dywagacje miło widziane.
Nie byłbym taki pochopny w tych osądach. Jeszcze 10 lat temu Wiedźmin był w Ameryce marką praktycznie nieznaną, Dziki Gon bardzo ją spopularyzował, kto wie jak stanie się znany po premierze serialu? Może komuś za kilkanaście lat zechce się zrobić porządny remake, a jeśli Redzi nadal będą robić gry to fandom nie umrze. Będą ludzie chętni + będzie popyt, choć to takie gdybanie mimo wszystko.Pięknie ubrałeś w słowa wszystkie moje odczucia wobec tej produkcji. Tym co mnie najbardziej smuci jest fakt, że nie dostaniemy kolejnej ekranizacji.
No cóż, dla mnie też te pancerze to porażka, dlatego właśnie jestem ciekaw, jak Bagiński i reszta zamierzają ich bronić na panelu.I co z tego? Nawet jeśli są świadomi tego jak beznadziejne są, jak i innych błędów jak wygląd Aretuzy czy włosów Calanthe, to i tak teraz nic z tym nie zrobią. Dla nich to temat do żartów, dla nas ponury dowód na to jak wywalone mają na te adaptację.
Jeśli chcą, by ich nadal traktowano poważnie, to nie będą ich bronić. Przyznają że są do dupy i że nic już nie można z tym zrobić, bo sezon już ukończmy.jak Bagiński i reszta zamierzają ich bronić na panelu.
Jak jeszcze w pewnym stopniu jestem skłonny dać wiarę, że przynajmniej niektórzy aktorzy i aktorki są w stanie wykreować interesujące postacie (i nie mam tu na myśli Cavilla), tak pokładanie nadziei w jakość scenariusza wywołuje u mnie poważne zadziwienie. Wszelkie znaki na niebie i na ziemi, w tym te, o których nie śniło się filologom, wskazują na to, że scenariusz spowoduje łysienie u każdego miłośnika sagi. Cokolwiek było priorytetem dla Hissrich i jej ekipy scenarzystów, a można chyba przyjąć, że nie stało za tym wierne trzymanie się książek, to w widoczny sposób wpłynęło na serial. I nie jest to wpływ, który dawałby mi powody do nadmiernego optymizmu. Jakiegokolwiek optymizmu tak właściwie.Na szczęście wciąż jeszcze może to uratować scenariusz i aktorstwo, więc w tym pokładam całą swoją nadzieję.
Rimejki wiecznie żywe, też myślę że bez względu na jakość / sukces serialu Netfliksa kiedyś nowa wersja by jeszcze powstała. Marka jest już całkiem wyrobiona, a nie takie tytuły odświeżano. Po 20-30 latach to jak znalazłMoże komuś za kilkanaście lat zechce się zrobić porządny remake
Jeśli ktokolwiek kiedykolwiek spyta ich podczas wywiadu o te pancerze, to cóż, będą musieli coś wymyślić, bo przyznać ze są do dupy to nie mogą Choć Bagiński już przyznał, ale prywatne wiadomości to co innego niż wywiadyJeśli chcą, by ich nadal traktowano poważnie, to nie będą ich bronić. Przyznają że są do dupy i że nic już nie można z tym zrobić, bo sezon już ukończmy.
Też nie nakręcam się na nie wiadomo jak jakościowy scenariusz (patrząc na doświadczenie scenarzystów, po prostu "nie ma tragedii"), ale wystarczy mi jak będzie po prostu porządny jak na standardy telewizji, a reszta aspektów produkcji (mam nadzieję) zrobi swoje. Scenariusz na pewno będzie kontrowersyjny dla wielu miłośników książek, ale tak to jest z adaptacjami. Pewnie już to tutaj pisałem, ale często nie rozumie się jak one działają, albo w ogóle czym są. Fan uniwersum który jest zakochany w książkach oczekuje jak największej "zgodności" z materiałem źródłowym, a poprzez zgodność rozumie się wyjątkowo dokładne przeniesienie wszystkich wydarzeń, opisów itd. Na ekran, zachowanie pierwotnej struktury, nawet jeśli ta struktura może nie działać w ekranowym medium z różnych powodów. Fanowi jest to obojętne, bo dla niego niezwykle satysfakcjonujące jest samo oglądanie scen, które dobrze zna z ulubionej książki. Tyle mu wystarcza do udanego seansu. Też tak miałem Myślę, że kiedy jakaś ekranizacja jest właśnie tak wyjątkowo wierna oryginałowi, to jest to bardziej zasługa książki, a nie twórców. Niektóre są napisane i skonstruowane w dość filmowy sposób i nie są konieczne większe modyfikacje, by produkcja "siadła" u przeciętnego widza.tak pokładanie nadziei w jakość scenariusza wywołuje u mnie poważne zadziwienie. Wszelkie znaki na niebie i na ziemi, w tym te, o których nie śniło się filologom, wskazują na to, że scenariusz spowoduje łysienie u każdego miłośnika sagi.
Fanowi jest to obojętne, bo dla niego niezwykle satysfakcjonujące jest samo oglądanie scen, które dobrze zna z ulubionej książki.
Może to brzmieć rozczarowująco dla hardkorowego fana, ale patrząc na sprawę racjonalnie to jest to jedyne słuszne podejście jeśli chce się przyciągnąć uwagę szerokiej widowni.
Wcale nie trzeba było. Istnieje coś takiego jak seriale antologiczne, w których każdy odcinek to odrębna historia i jakoś nie przeszkadza im to w zdobywaniu dużej popularności. Patrz choćby Black Mirror, Love Death and Robots, itd. Spokojnie obroniłby się serial o Wiedźminie, w którym każdy odcinek to byłoby osobne opowiadanie. Zmiana fabuły w taki sposób, by zachować ciągłość wątków, to decyzja (jak mniemam) Lauren i uważam, że jest to decyzja niesłuszna. Nie ma sensu na siłę tłumaczyć jej jakimiś trendami czy normami medium, bo jak widać nie są one aż tak powszechne.Wiedźmin na tym polu jest niestety IMO dość problematyczny, a przynajmniej zbiór opowiadań, które trzeba było jakoś sklecić ze sobą w sensowną całość (na wzór sagi) i ta całość musi grać jako angażujący widza serial.