O kurczę, ale temat rzeka ;DJa zaczynałem z pierwszymi MiMami i Okiem Y. Do dzis pamiętam przewodnika Fungiego :teeth:Naszym oczkiem w głowie były: warhammer, earthdawn, gasnące słońca, CYBERPUNK!!!, trochę wampir i D&D. Przewinęło się jeszcze wiele innych, ale co tam.Fajna zabawa to dobra opowieść, dobra gra i rzuty kośćmi. najfajniej się turla w earthdawnie, to była frajda, polegasz na losie trzymając w ręku czasem do kilkunastu kostek! I wcale nam to opowieści nie spowalniało...da się i roleplejować, dramacić, storytelować i rzucać masą kostek (gdy mechanika jest z sensem). najbardziej martwa mechanika jest w wampirze :whatthe:Najbardziej morderczy i bezwzględny był u nas CYBER. Tak, tak dzieci, z bronią palną i dragami nie ma żartów! Heh, ten system dopiero zbierał żniwo, często się postaci robiło, każdy frajer mógł mieć szczęście i twoją "wypasioną" postać sfilcować na jakimś zakręcie...Ja raz zdechłem, bo..odebrałem telefon :dead: - byłem na śmiertelnych ileśtam (lekarz: żadnego wysiłku!) i zadzwonił, telfon do którego się chciałem dowlec...W każdym systemie da się stworzyć niepowtarzalny klimat i świetną przygodę. Z kostkami czy bez. Tyle że trzeba lubić i znać osoby z którymi się gra.A grywał ktoś w Kryształy Czasu? MG musiał najpierw zrobć doktorat z matematyki, żeby opanować mechanikę systemu 8)