Chcemy Wiedźmina 4?[ankieta]

+

Chcemy Wiedźmina 4?[ankieta]

  • Tak, Geralta nigdy za wiele

    Votes: 343 44.3%
  • Tak, ale z nowym, predefiniowanym bohaterem

    Votes: 206 26.6%
  • Tak, ale z bohaterem od podstaw tworzonym przez gracza

    Votes: 125 16.1%
  • Nie, lepiej by trylogia była zamkniętą całością, a Redzi zajęli się nowymi światami

    Votes: 100 12.9%

  • Total voters
    774
Ja bym chciał żeby wygląd postaci miał większe znaczenie i faktycznie wpływał na to jak nas postrzegają w świecie. Kolor skóry (czy rasa w przypadku fantastyki), styl ubioru, a nawet fryzura czy budowa ciała. Niestety takich gier prawie nie ma (a te które są nie są zbyt rozbudowane pod tym względem) więc też nie poświęcam za dużo uwagi temu aspektowi w kreatorze postaci jeśli takowy oferuje, ograniczam się do kilku podstawowych rzeczy żeby mój bohater wyglądał w miarę estetycznie i tyle.

Zdarza się że w Wiedźminie 3 ktoś skomentuje brodę lub jej brak, a w GTA San Andreas dziewczyny, z którymi umawiał się główny bohater miały swoje preferencje co do budowy ciała i ubioru, ale to drobiazgi. Jednym z ciekawszych wyjątków był tutaj Dragon Age Inkwizycja gdzie była jedna, jedyna postać z naszej drużyny o bardzo konkretnych preferencjach - szanse u niego miały tylko elfki (wygląd znaczenia już nie miał) co było dość odświeżające po Dragon Age II gdzie w zasadzie każdy z każdym żeby czasem jakiś gracz nie poczuł się urażony, że dostał kosza od wirtualnej postaci. Wciąż to jednak wyjątek i kropla w oceanie możliwości.

Swoją drogą, zawsze mnie bawiło to że ciuchy zdjęte z zabitych wrogów zawsze pasują na naszą postać. Nie ważne czy gramy człowiekiem, elfem, krasnoludem czy półorkiem (to samo dotyczy kosmitów w grach SF) - buty, zbroja czy miecz zawsze będą pasować. Jeśli nie możemy z nich skorzystać to tylko jeśli gra ma bzdurny system ekwipunku dostosowanego do poziomu postaci, ew. (w tym nieco lepszym przypadku) jeśli statystyki są zbyt niskie czyli np. nie użyjemy danego miecza, bo jest zbyt ciężki dla naszej słabowitej postaci. Nie ma tu jednak mowy o czymś takim jak wielkość stopy czy szerokość ramion. Ten problem dotyczy także erpegów ze zdefiniowaną postacią, bo kurtka znaleziona w skrzyni przez Geralta czy Bezimiennego z Gothica zawsze idealnie leży.

Uważam natomiast że spokojnie da się zrobić ciekawego erpega z kreatorem postaci i podane powyżej przykłady pokroju Mass Effecta są całkiem sensowne. Geralt zresztą nie był tak ciekawą postacią tylko dlatego że był z góry narzucony, był ciekawy, bo miał cały bagaż doświadczeń znanych z książek. Dlatego jestem fanem rozwiązania z pierwszego Dragon Age'a gdzie po wyborze płci, rasy i klasy wybieraliśmy jeszcze pochodzenie dzięki, któremu istniało wiele różnych początków historii protagonisty i podejmowane w nich wybory dawały potem o sobie znać. Długość takiego prologu nie była powalająca, podobnie zresztą ilość wyborów, ale dawało to pewną namiastkę tego czym dla Wiedźmina były wcześniejsze przygody opisane na kartach opowiadań i powieści. Bohater przeżywał bowiem jakieś przygody przed rozpoczęciem głównego wątku, inaczej też w ten wątek się wikłał.

Liczę na to że Cyberpunk 2077 będzie oferował właśnie coś takiego.
 
Age Inkwizycja gdzie była jedna, jedyna postać z naszej drużyny o bardzo konkretnych preferencjach - szanse u niego miały tylko elfki (wygląd znaczenia już nie miał) co było dość odświeżające po Dragon Age II gdzie w zasadzie każdy z każdym żeby czasem jakiś gracz nie poczuł się urażony, że dostał kosza od wirtualnej postaci.

Nie no, bądźmy uczciwi, w Inkwizycji cała ekipa miała swoje preferencje, hetero, homo i bi, nie tylko Solas.

Jak dla mnie w szerszym kontekście oba podejścia, mają swoje mocne i słabe strony. Predefiniowana postać i ta tworzona przez gracza. Dlatego lubię erpegi z jednego i drugiego obozu.

Choć dodam tutaj gwiazdkę, bo uważam, że sandboxach pokroju Skyrima, Fallouta, czy The Outer worlds, postać jest z definicji mało interesująca, bo jest bardziej wehikułem dla gracza, niż pełnokrwistym protagonistą.

Tak czy siak, wolałbym by seria Wiedźmin została przy zdefiniowanym bohaterze, choćby dlatego, ze tego rodzaju rolpleje są w zdecydowanej mniejszości. Myślę, że system gdzie jedna seria ma narzuconego (Wiesław), a druga tworzonego (CP) bohatera to fajne, zbalansowane rozwiązanie.

Ewentualnie jeśli naprawdę upierać się przy CC w kolejnym Wieśku, to takie "półzdefiniowanie", na zasadzie postaci będącej dzieckiem znanego bohatera (Ciri jest oczywista kandydatką), też bym jakoś przełknął.
 
Nie no, bądźmy uczciwi, w Inkwizycji cała ekipa miała swoje preferencje, hetero, homo i bi, nie tylko Solas.

Ale tylko Solas oprócz płci zwracał też uwagę na rasę, kobiety z innej rasy niż jego własna go nie interesowały.
 
Ciri, albo potomek Ciri jako bohater zupełnie mi nie leży. Nie mówię absolutnie, że to nie jest prawdopodobne rozwiązanie, tylko że dla mnie bardzo mało atrakcyjne.
Nie wyobrażam sobie kolejnego Wiedźmina bez, cóż, wiedźmina. I to takiego z krwi i kości - mutacje, eliksiry, medalion i polowanie na potwory. Ciężko promować markę nazwą, która wiąże się z pewnym bagażem i warunkami. Bo biegła w szermierce dziewczyna, przy okazji władająca potężną magią prawdziwą wiedźminką nie jest, choćby polowała na potwory przez resztę swojego życia.
Z drugiej strony rozwiązanie, które ja bym preferował wiąże się z wtórnością mechanik. Nie wiem co można jeszcze dopowiedzieć w kwestii wiedźmińskiego arsenału w taki sposób, by temat wydał się świeży i stricte pod kątem mechaniki rozgrywki zapewnił nowe wrażenia w opozycji do powtórki z Dzikiego Gonu. Dalej - jeżeli faktycznie mielibyśmy zagrać mutantem z dowolnością w kreowaniu postaci, czy przejmujemy się lore i możemy grać tylko mężczyzną, czy wychodzimy naprzeciw oczekiwaniom rynku i dajemy graczom możliwość stworzenia wiedźminki? Problem częściowo skreśla predefiniowany bohater, ale to rodzi inne zagwozdki. Jeżeli predefiniowany, to postać którą już znamy? Czy taka od zera wymyślona przez studio, ale z konkretną, będącą w dużym stopniu częścią fabuły historią? W pierwszym przypadku kto by to miał być, kto jest tak komfortowo dla twórców umiejscowiony w świecie gry jak Geralt? W drugim oprócz bohatera trzeba dopisać jeszcze plejadę mega interesujących postaci, bo jeśli nie korzystamy już z tych książkowych, to znacznie trudniej wytworzyć między nimi, a graczem jakiś emocjonalny rezonans.

Wiem, jaką ja bym chciał grę o wiedźminie - z dala od wielkiej polityki, jakiś lokalny koflikt miejscowego watażki z urzędnikami miasta, zgodny z duchem orginału miks legend, małe problemy trochę zacofanej społeczności, wypisz, wymaluj - pierwszy i drugi akt W1, tylko na większą, gameplayowo, skalę - ale mam też świadomość że to nie jest tytuł, który będzie chciało stworzyć ambitne studio, chcące z każdą produkcją zawieszać poprzeczkę wyżej. REDzi mają ciężki orzech do zgryzienia, co do tego nie mam wątpliwości.
 
Wszystko jedno w jakim okresie będzie rozgrywała się fabuła, moim największym wymaganiem jest świetnie zbudowana postać protagonisty, fabuła i klimat. Może być to prequel, sequel, nawet spin-off, obojętne, bo nawet to czego się mniej spodziewamy może nas przekonać, wszystko zależy od twórców. Nie ukrywam, iż moim największym kandydatem jest Vesemir w czasach gdy przeprowadzano mutacje, bowiem jego historię można przedstawić bardzo ciekawie, nie rezygnując z postaci takich jak Geralt, Lambert, czy Eskel. Co do kandydatów w kontynuacji to Ciri i Eskel na zasadzie zmiany postaci jak w gta v lub Lambert. Ciekawym, wydaje mi się stworzenie remastera pierwszego Wiedźmina, wiele osób zgadza się zapewne z tą opinią, byłoby to niewątpliwie uhonorowanie naszego Wieśka. :)

Geralta jako protagonisty w kontynuacji nie zobaczymy, a w typową adaptację książek wątpię. Jest jednak o wiele większa pewność co do obecności Geralta w dużej roli, lecz nie głównego bohatera, ewentualnie drugoplanowej.
 
Last edited:
Najsensowniej byłoby osadzić akcję w przeszłości jeszcze przed atakiem fanatyków na Kaer Morhen. Zaczynamy jako dzieciak i w prologu przechodzimy mutacje i szkolenia, a potem, kiedy bohater już nieco dojrzeje dostajemy miecze, medalion, kuferek z eliksirami i ruszamy na szlak. Konstrukcja fabuły mogłaby przyjąć formę podobną do Dzikiego Gonu, ale... bez fabuły. Co on pieprzy, zapytacie? Jak to fabuła bez fabuły? Już tłumaczę.

Dziki Gon miał masę mniejszych i większych lokalnych historii, a do tego różnorakie zlecenia, wątki związane z przyjaciółmi Geralta itd., ale nad tym wszystkim był jeszcze główny wątek związany z tytułowym orszakiem upiorów i poszukiwaniami Ciri. Ów główny wątek sam w sobie był całkiem spoko, ale niekiedy zdawał się przeszkadzać w innych rzeczach co jest typowym problemem tak skonstruowanych gier RPG. Czas niby płynie, ale tak naprawdę to nie, bo z jednej strony musimy się śpieszyć (wojna tuż tuż, Gon depcze Ciri po piętach), ale z drugiej nic nie stoi na przeszkodzie żeby zrobić sobie przerwę i zająć czymś innym albo zwyczajnie zbijać bąki. Głównym wątkiem spajającym wszystko do kupy uczyniłbym po prostu to że nasz bohater jest wiedźminem - jeździ po świecie i za pieniądze zabija potwory i odczynia klątwy. Cała reszta to to co w Dzikim Gonie było treścią poboczną czyli mniejsze, lokalne historie oraz zlecenia na potwory.

Oczywiście różne ubarwiacze byłyby mile widziane. A to wracamy do Kaer Morhen i dzieje się coś większego, a to spotykamy na szlaku kumpla-wiedźmina, a to jakiś książę na zlecenie którego odczyniliśmy kiedyś klątwę posyła po nas, bo ma kolejną sprawę. Celem gracza byłoby poznawanie świata i jego ciekawych historii oraz zarabianie pieniędzy poprzez wykonywanie swojego zawodu. Żeby uatrakcyjnić to ostatnie to dodałbym to co bardzo lubię, a czego większość graczy nienawidzi czyli odrobinę Simsów. Bohater musiałby jeść, pić i spać, dbać o ekwipunek oraz wierzchowca, zupełnie jak w Red Dead Redemption gdzie mamy fabułę, owszem, ale sednem rozgrywki jest po prostu życie w tym świecie.

Podejmujemy się ciężkiego zlecenia na potwora grasującego w okolicy, a po ubiciu go wracamy do miasta z truchłem. Brudni, śmierdzący i zarośnięci, w podartych portkach i burczącym brzuchem. Odbieramy nagrodę, a potem odwiedzamy łaźnię i balwierza, udajemy się na solidny posiłek, potem zażywamy nieco rozrywek, gadamy z miejscowymi, uzupełniamy zapasy i następnego dnia wyruszamy na kolejną przygodę. Tak bym to widział.

Gra mogłaby się zaczynać w podobny sposób jak wspomniany już przeze mnie Dragon Age Początek. Wybieramy sobie jedną z opcji pochodzenia i przechodzimy do prologu. Podam dwa przykłady:

1) Niespodzianka - motyw niczym z polskiego serialu gdzie do naszego domostwa przybywa wiedźmin i na mocy prawa niespodzianki domaga się dzieciaka czyli naszego bohatera. Już podczas podróży do Kaer Morhen możemy budować relację z naszym wiedźmińskim opiekunem traktując go jak przyjaciela albo wręcz przeciwnie, jak potwora, który przemocą zabrał nas od rodziny. Zarówno on jak i nasza rodzina mogliby później odgrywać jakąś rolę w trakcie głównej przygody, a wszystko w oparciu o nasze doświadczenia wyniesione z prologu, relacje które zbudowaliśmy i decyzje które podjęliśmy;

2) Piętno - zaczynamy jako nieco bardziej doświadczony wiedźmin na szlaku (kłóci się to z rozpoczęciem gry jako dzieciak o czym pisałem na początku posta, ale to tylko przykład) i podejmujemy się pewnego pozornie prostego zlecenia. Ot, jakiś potwór naprzykrza się mieszkańcom pewnego miasteczka. Później sprawa się komplikuje, dochodzą klątwy i spiski, a od naszych decyzji zależy czy odjedziemy stąd jako bohater czy też potwór w ludzkiej skórze odprowadzany gniewnymi spojrzeniami i lecącymi w naszym kierunku kamieniami. Od tego momentu zaczyna się nasza sława, dobra lub zła, zupełnie jak w przypadku Geralta i rzezi w Blaviken oraz odczarowania Addy;

Takich prologów mogłoby być kilka i wydarzenia w nich opowiedziane wraz z konsekwencjami podejmowanych wyborów dawałyby o sobie znać w późniejszych etapach gry. Byłaby to taka mała fabuła w fabule, do której moglibyśmy wracać w dowolnym momencie lub też która wracałaby do nas od czasu do czasu. W tej pierwszej próbowalibyśmy odnaleźć swoją rodzinę (albo nie), w tej drugiej mierzylibyśmy się ze swoją sławą (dobrą lub złą).

Finałem przygody mógłby być atak na Kaer Morhen, a my w zależności od podjętych wyborów i kreowanego charakteru naszej postaci poleglibyśmy walcząc ramię w ramię z braćmi-wiedźminami, wsparlibyśmy atakujących jako ich 'as w rękawie', zdradziecki wiedźmin, który tak bardzo nienawidzi siebie i sobie podobnych albo uciekając od konfliktu.

Taka konstrukcja gry nadawałby się zarówno na singla jak i mikro MMO pokroju GTA Online czy Red Dead Online gdzie po świecie (tj. na używanym aktualnie serwerze) panoszyłoby się jeszcze kilku czy kilkunastu innych graczy-wiedźminów.
 
Tak Was czytam i wyjść z podziwu nie mogę. Dragon Age i Mass Effect to są te "dobre historie"? Klisza na kliszy od Bioware? Jak w ogóle można to porównywać do Wiedźmina? Przegapiliście ten zasadniczy przełom, który właśnie Wiedźmin zrobił w erpegach, czy jak?
 
[...] Swoją drogą, zawsze mnie bawiło to że ciuchy zdjęte z zabitych wrogów zawsze pasują na naszą postać. Nie ważne czy gramy człowiekiem, elfem, krasnoludem czy półorkiem (to samo dotyczy kosmitów w grach SF) - buty, zbroja czy miecz zawsze będą pasować. [...]
Nope. A przynajmniej nie do końca. Grałeś w Arcanum? Tam zbroje miały trzy rozmiary: Człowiek nie założył wdzianka po niziołku (bo za małe) ani po ogrze (bo za duże). Ogr nie mógł również korzystać z broni palnej, bo miał za wielkie łapy i nie mógł poprawnie uchwycić pistoletu, czy karabinu. Z kolei zasady DnD nie pozwalają małym rasom dzierżyć dużych broni dwuręcznych, jak na przykład kosy czy miecza dwuręcznego.
Choć w wielu innych grach faktycznie twórcy idą na łatwiznę i jest tak, jak piszesz.
 
Grałeś w Arcanum? Tam zbroje miały trzy rozmiary

Grałem, ale tylko raz i było to jakieś dwa miliardy lat temu więc zupełnie nie pamiętałem tego faktu, dzięki za przypomnienie ;) Nadal jednak jest to kropla w morzu komputerowych gier RPG, bo nawet w czasach Arcanum czyli złotej erze izometrycznych erpegów mało które gry zwracały uwagę na takie detale. Dzisiaj to już prawie wcale co jest bardzo smutne. Kiedyś, w czasach uboższej grafiki twórcy potrafili tchnąć życie w świat i bohaterów poprzez rozbudowane opisy i mnogość opcji (nawet jeśli wciąż wiele brakowało do perfekcji), a dzisiaj mamy co prawda wspaniałą i coraz bardziej realistyczną grafikę, ale wiele detali zwyczajnie wyleciało wraz ze znanymi z izometrycznych erpegów opisami.

Nope, Cullen też miał race-gating, ograniczony do ludzkich kobiet i elfek.

Grałem facetem i miałem kompletnie inny krąg zainteresowań więc nie testowałem tego osobiście. O bardziej sprecyzowanych preferencjach Solasa czytałem w jakimś artykule i wydało mi się to dość oryginalne i odświeżające. Szczególnie po dwójce gdzie niemal wystarczyło pogratulować koledze z drużyny dobrej walki żeby znaleźć go w swoim łóżku już w następnej scenie xD Parę razy przyszło mi wczytać wcześniejszy zapis kiedy okazało się że byłem zbyt miły :sneaky:

Przegapiliście ten zasadniczy przełom, który właśnie Wiedźmin zrobił w erpegach, czy jak?

To że powstała gra która wyznaczyła nowe standardy dla gatunku nie sprawia od razu że gry chwalone kiedyś nagle stają się beznadziejne. O Dragon Age'a się kłócił nie będę, bo choć podoba mi się świat to jednak same gry aż tak mnie nie zachwyciły, ale Mass Effect to nadal solidna seria i to nawet z tą niedorobioną trójką. I uważam że jeśli szukamy współczesnego erpega z dobrą historią i ciekawym protagonistą, który oferuje kreator postaci to Mass Effect jest w zdecydowanej czołówce. Nie znaczy to oczywiście że nie dałoby się lepiej i mam nadzieję że REDzi dostarczą w Cyberpunku 2077. Będzie to przy okazji test przed ewentualną kontynuacją Wiedźmina z kreowanym przez nas bohaterem.
 
HuntMocy said:
Kiedyś, w czasach uboższej grafiki twórcy potrafili tchnąć życie w świat i bohaterów poprzez rozbudowane opisy i mnogość opcji (nawet jeśli wciąż wiele brakowało do perfekcji), a dzisiaj mamy co prawda wspaniałą i coraz bardziej realistyczną grafikę, ale wiele detali zwyczajnie wyleciało wraz ze znanymi z izometrycznych erpegów opisami.
Zasadniczo racja, tyle że właśnie powstała gra całkowicie zaprzeczająca temu trendowi. Porównywalna, a nawet przewyższająca izometryczne cRPG z tamtych czasów. Disco Elysium.
 
Nie bardzo, bo ja mówiłem o współczesnym erpegu z filmową akcją i w pełni udźwiękowionymi dialogami do czego Disco Elysium się do tego nie zalicza bez względu na to jak bardzo jest dobre w ramach swojej niszy.
A ja myślałem, że mowa o izometrycznych erpegach, tak jak w cytacie. :p

Swoją drogą, przytuliłbym izometrycznego RPG w świecie wiedźmina, a co. Właściwie w jedynkę dało się tak grać, a teraz, gdy grafika lekko się postarzała, jest to chyba nawet lepszy widok.
 
A ja myślałem, że mowa o izometrycznych erpegach, tak jak w cytacie. :p

Może trochę namieszałem. W tamtej wypowiedzi chodziło mi o to że w czasach izometrycznych erpegów twórcy maskowali uboższą grafikę tonami świetnych opisów. Mur do którego podszedłem przestawał być mało wyraźną zbitką pikseli, bo dzięki opisowi dowiadywałem się z czego został wykonany, że jest odrapany, że ktoś coś na nim nabazgrał itd. To samo w dialogach, postacie widziałem tylko w postaci zbitki pikseli i małego portretu, ale dzięki opisom czułem jakie targają nimi emocje, jakie mają cechy charakterystyczne itd.

W dzisiejszych erpegach, tych z piękną grafiką i filmową narracją wiele z tych elementów zaginęło. Może niekoniecznie te odrapane i popisane mury, a i na twarzach bohaterów często można wyczytać różne emocje, ale jednak ma się wrażenie jakby pod względem treści te gry były uboższe nawet jeśli same historie są ciekawe.

Oczywiście rozumiem z czego to wynika, po prostu łatwiej i taniej przygotować soczysty opis niż zrealizować całą scenkę pełną postaci i obiektów, na które mało kto zwróci uwagę. Czasem jednak trochę tego brakuje.

Swoją drogą, przytuliłbym izometrycznego RPG w świecie wiedźmina, a co.

Nie pogardziłbym, ale jest to mało prawdopodobne, szczególnie po kiepskiej sprzedaży Wojny Krwi.

Zresztą świat WIedźmina śmiało można by eksplorować i rozszerzać w różnych gatunkach. Izometryczny erpeg to jedna z opcji, ale strategia (zarówno RTS jak i TBS), slasher czy gra taktyczna pokroju serii Commandos też by się nadawały. Wspomniana Wojna Krwi pokazała, że REDzi potrafią opowiadać świetne historie także w innych gatunkach i być może gdyby nie gwintowe korzenie tej gry to poradziłaby sobie znacznie lepiej. Większość ludzi nie potrafiła spojrzeć na Wojnę Krwi jak na strategię pokroju HOMM i traktowało to jak płatną przygodę do Gwinta nie dając jej w ogóle szansy.
 
@HuntMocy - doskonale Cię rozumiem. Różnica pomiędzy "niegdysiejszymi" eRPeGami, a dzisiejszymi jest taka, jak pomiędzy książką, a filmem. Szczegółowy opis, który w książce można chłonąć całym sobą i delektować się nim przez trzy strony, w filmie jest czterosekundową migawką, którą przegapisz sięgając po kubek z colą.
 
A ja się od izometryków konsekwentnie odbijam. Przespałem boom gatunku i moja miłość do erpegów zaczęła się od tytułów pokroju Kotorów, Maskarady itd. Próbowałem klasyki, jak Baldurs Gate, Torment, Arcanum, próbowałem nowsze, w stylu; Pillarsów, Divinity Original sin itd. Ukończyłem w zasadzie tylko dwa pierwsze Fallouty z gier w tej konwencji.

Nic nie poradzę, że mnie zwyczajnie po czasie nudzą, a awersji do czytania bynajmniej nie mam.

Zresztą sporo osób "współczesnych" tak ma, dlatego wydaje mi się że kierowanie gier z uniwersum na te tory może się skończyć świetną grą, w która mało kto gra.

Ja bym widział świat Wiesława wykorzystany w Soulslike'u, grze przygodowej lub horrorze.
 
Przespałem boom gatunku

Zapewne dlatego ;) Ja poznałem erpegi za sprawą Baldur's Gate w wieku trzynastu lat i od tamtej pory lubuję się w takich tytułach. Problem z nimi jest taki że to wielkie pochłaniacze czasu, a tego obecnie mam jak na lekarstwo :(
 
Ja zacząłem od W1, ale potem wsiąkłem bez reszty w izometryczne klasyki z Tormentem na czele i do tej pory je uwielbiam. W takiego Wiedźmina na pewno bym zagrał :).
 
Od razu jak akcje skoczyły =]. Nawet po spadku spowodowanym przesunięciem premiery CP2077 bite są rekordy =] Jak nic tylko ludzie chcą Geralda i jego osobowości. Ciężko będzie zrobić zamiennik jeżeli powstanie następna część.
 
Last edited:
Mam nadzieję, że jednak Redzi nie pójdą na łatwiznę, jaką byłoby zrobienie czwartej części z Geraltem w roli głównej :p dodatek do trójki w Kovirze czy Dol Blathanna byłby spoko, ale bez przesady.
 
Top Bottom