Tagować ile się da? Bo to daje możliwości? Tylko kto się w tym połapie? Pamiętaj też że brak tagu to największe możliwości.
Ja co jakiś czas mam wrażenie, że w CDPR toczy sie jakaś mała wojna i jest chyba problem z zarządzaniem, czy relacjami korporacyjnymi. Takie moje majaki, ale o co mi chodzi?
Z ostatnią zmianą zniknęły 2 kolejne umiejętności, które były z nami od zawsze(albo prawie od zawsze). Chodzi o adrenalinę i epidemię. Adrenalina zniknęła i może dobrze, bo grana nie była, no i w sumie to zostały karty z odpornością, więc nic wielkiego....ale jest to kolejny przejaw dążenia do balansu przez standaryzację. Karty które odporność mają, w zasadzie też nie są grane, więc może one będą następne do zmiany? Mam wrażenie, że jakby był jakiś odgórny cel zarządczy, jeśli chodzi o balans i pod presją, ktoś idzie na łatwiznę
, albo w jedynym sensownym obecnie kierunku? i dzieje się to w zasadzie nie wiem czy nie od lat.
Czym są takie mechaniki jak harmonia? Jak asymilacja? Są niczym. Niczym z mojej perspektywy. Są tylko narzędziem, które sobie stworzyła druga strona, czyli deweloperzy. Są takim pokrętłem , którym można sterować i balansować nie poszczególne karty, ale całe archetypy. Tylko że z mojej perspektywy to jest coś zbędnego i tak nużącego...Wystarczy że pokrętło się za bardzo przekręci i cała gra polega na wykładaniu pasjansa, który ma mocną matmę,ponieważ deweloperzy za mocno coś przekręcili. Coś co miało być narzędziem do balansu, staje się grabarzem rozgrywki. Obecnie za bardzo przekręcono harmonię. Skelige dodano teraz coś podobnego, czyli druidów, nilfgard ma asymilację, potwory też coś tam pewnie itd...ale jaki w tym fun? Położyć karty,które będą nabijać pkt, tylko z tego powodu że POŁOŻĘ INNĄ KARTĘ. Ależ to "sofisticated".4 lata pracy i istotą rozgrywki, która ma dać mi przewagę pkt jest dosłownie: położyć kartę na stole i ona zrobi +1 innym kartom i jak nazbieram do koszyczka dużo tych +1, to pewnie na koniec wygram. No błagam.
Tą mityczną krainą, do której dążymy jest E-gaming i gra skila. No tylko czy fun nie staje się wrogiem tego założenia? Może jest zbyt ambitne? Bo mam wrażenie, że uciekamy od ciekawych mechanik,które ciężko zbalansować, na rzecz tych nad którymi posiadamy jako-taką kontrolę matematyczną, bo tylko tak potrafimy iść w kierunku celu. No ale to prowadzi do standaryzacji. To prowadzi do matemozy i cyferkozy. Pewnie że żeby sprawnie wyłożyć tą matemozę , to trzeba mieć jeszcze łeb i myśleć na poziomie "co on tam może mieć"i pewne zagrania potrafić kontrować. No ale raz,to to jest poziom tak na prawdę osiągany przez może 5% graczy. Dwa...i tak rozgrywka jest zdeterminowana przez taką toporną matmę. Może to wina graczy. Może my jako gracze siłą rzeczy uciekamy do tego co proste? Nie wiem...ale pomimo fajnego pomysłu z Syndykatem. Pomimo dobrego pomysłu na wprowadzenie pancerzy...gra jawi mi się jako taki wielki garnek z różnymi bigosami. 10 różnych bigosów wrzucono do jednego garnka i zrobiono bigos z bigosów.