[UWAGA! - SPOILERY] Serial Wiedźmin (Netflix) - wrażenia spoilerowe

+
Gdzie tam Eithne widzisz?
Ja mam wątpliwości, czy to są wczesne projekty przygotowane specjalnie dla Wiedźmina, może oprócz Nilfgaardczyków. Bardziej mi to wygląda na wyjęte z portfolio z kategorii fantasy. Ale niewątpliwie było to przygotowane dla Netflixa, od razu da się zauważyć.
 
Jezu te elfy, wyglądają jak banda wampirów i to takich, które od daaawna krwi nie widziały, ewentualnie mumie, świeżo po rozwinięciu. Oni zdają sobie sprawę (pewnie, że zdają, ale mają w nosie) z tego, że w książkach, to najatrakcyjniejsza rasa?

Driady ok, ale zapewne zrezygnowali, bo za bardzo redowe łamane przez martinowe (dzieci lasu).
 
A mi się podobają te elfy, takie wyniszczone, na skraju wyginięcia z powodu warunków w jakich żyją. Można by je potem skontrastować z tym jak wyglądają Aen Elle. Szkoda tylko, że niewiele w końcu z tych projektów wykorzystali. Te z wycieków to takie bardziej klasyczne były chyba.
 
Driady i krasnoludy mogły by być, ale te elfy to tragedia. Robienie z nich najbrzydszej rasy ze wszystkich chyba już nawet nie jest niezrozumieniem gatunku, ale czystą złośliwością ze strony ekipy. To gobliny to też jakiś żart, skąd im w ogóle przyszło do głowy umieszczać rasę, która nigdy nigdzie nie pojawiła się w czymkolwiek związanym z wiedźminem? Równie dobrze mogliby umieścić te gadające pandy z Warcrafta, nie robiłoby to żadnej różnicy. Niziołki-karły, nic ciekawego, jedynie zastanawia mnie, że skoro karły robią teraz za krasnoludy, to jak będą mieli teraz zamiar przedstawić hobbitów, by nie wyglądały tak samo jak krasnale? Chyba to po prostu oleją. Zbroja nilfgaardzka taka sobie, gdyby te zmarszczki na pancerzu były tak samo wypłaszczone jak na arcie, to jeszcze by jakoś wyglądała.
Poza tym, były jakieś plotki że zdjęcia do drugiego sezonu mogą zostać wznowione w sierpniu, ale to nic pewnego.
 
nawet nilfgaardzka zbroja.

Nilfgaardzka zbroja została akurat zaimplementowana bardzo wiernie, co akurat jest dla mnie minusem.

Reszta konceptów spoko, poza krasnoludem wzorowanym na B. A. z Drużyny A, wygląda hillarious.
 
Nilfgaardzka zbroja została akurat zaimplementowana bardzo wiernie, co akurat jest dla mnie minusem.

Hełm jest zupełnie inny, nie mam wrażenia, że zaraz spadnie z głowy, kolorystyka czarno-srebrna na koncepcie, w serialu czarno-czarna, naramienniki słusznej wielkości, serialowe są nieproporcjonalnie małe do dość potężnego korpusu. I wyraźne złote słońce, w serialu ledwo je widać (być może kwestia kolorów serialu, nierzadko ma z tym problemy). Jak dla mnie koncept jednak o wiele lepszy.
 
Naprawdę?

Naprawdę. Z tym, że goblinów z oczywistych przyczyn nawet nie oceniam, bo i po co? Elfy i Niziołki zupełnie przyzwoite.


Jak dla mnie koncept jednak o wiele lepszy.

Koncept jest lepszy o te detale, które wymieniłeś (zwłaszcza słońce), ale dla mnie nie zmieniają one za bardzo całokształtu, który jest tragiczny. Feeling ludzika Michelin zachowany w pełni.
 
Tutaj można znaleźć nowy wywiad z Lauren dla thewrap.com, gdzie opowiada ogólnie o tym, czego możemy się spodziewać w drugim sezonie i o konieczności wprowadzenia zmian z powodu koronawirusa. Poza tym wspomniała, że dzięki ogólnospołecznej kwarantannie scenarzyści mieli czas by popracować nad scenariuszem i nie mogę się zdecydować czy ta deklaracja mnie cieszy czy raczej martwi.

Fragment o Geralcie i Ciri:
I think that their growth together into being a father and daughter is one of my favorite parts of the series.
Nie wiem czy do końca wierzę Lauren, bo jakoś ciężko sobie wyobrazić, żeby ktokolwiek, kto uważa ten aspekt serii za istotny, usunąłby z serialu spotkanie Ciri i Geralta w Brokilonie.
 
Tutaj można znaleźć nowy wywiad z Lauren dla thewrap.com, gdzie opowiada ogólnie o tym, czego możemy się spodziewać w drugim sezonie i o konieczności wprowadzenia zmian z powodu koronawirusa. Poza tym wspomniała, że dzięki ogólnospołecznej kwarantannie scenarzyści mieli czas by popracować nad scenariuszem i nie mogę się zdecydować czy ta deklaracja mnie cieszy czy raczej martwi.

Fragment o Geralcie i Ciri:

Nie wiem czy do końca wierzę Lauren, bo jakoś ciężko sobie wyobrazić, żeby ktokolwiek, kto uważa ten aspekt serii za istotny, usunąłby z serialu spotkanie Ciri i Geralta w Brokilonie.
Mnie martwi te zmiany w scenariuszu że względu na zdrowie aktorów . Czyli co aktorzy będą musieli być w odległości od siebie?
 
Czyli co aktorzy będą musieli być w odległości od siebie?
To by chyba oznaczało koniec scen pocałunku, lub przytulania, a więc relacje Yennefer między Geraltem, Yennefer i Ciri idą się sypać. Znaczy, one nawet się nie zaczęły, ale cóż, teraz w ogóle nie ma na nie szans.
Poza tym wspomniała, że dzięki ogólnospołecznej kwarantannie scenarzyści mieli czas by popracować nad scenariuszem
Padłbym ze śmiechu jeśli ci goście poczytali komentarze w internecie i postanowili wziąć je do serca. Ale raczej nic już nie zmienią, nawet gdyby chcieli, musieliby cały pierwszy sezon nakręcić od nowa.
 
Niestety, Netflix i ich polityka to najgorsze co mogło się przytrafić Wiedźminowi. Mieć gotowy, ukończony materiał na tacy i nie umieć go przenieść na ekran. Marzył nam się nowy Władca Pierścieni a wyszła Xena. Chociaż Xenie trzeba przynajmniej oddać, że nie była nasączona światopoglądowym bełkotem.
 
Ciekawa jestem co na ten temat myślicie. Oto opinia Lauren na temat związku Yennefer i Geralta (źródło):
Time is a very different thing for [them], so [they're] not going to go get married and settle down and have kids. They have short bursts of either sexual relationships or... flirtations that they may sort of come back and visit that person, but by the time they come back, that person could be dead.

What I like to imagine is that Yennefer and Geralt are both used to doing it one way; they're both sort of perpetual bachelors.

Geralt and Yennefer are really like pinballs off of each other in a way... Even in the books, I don't know that there's really a happily ever after for them. It's such a sweet dream, but it's so unrealistic.

These people are never going to be sheep farmers and basket weavers. They both have this sort of desire to live on this edge of life and death.
Hmmm....
 
Po takich wypowiedziach, według mnie całkowicie sensownych, zastanawiam się czemu z serialu wyszło to, co wyszło. Podobne wrażenie miałem po opisach postaci od Lauren, które według mnie trafiały w punkt i dobrze odzwierciedlały najważniejsze cechy. Problem chyba w tym, że umiejętności telewizyjnych brak i oprócz tych wyszczególnionych w opisach cech nie dostaliśmy nic więcej, a one same były zaserwowane w zbyt łopatologiczny sposób. Powyższy opis więc, o ile uważam, że trafia mocno w istotę relacji Geralt-Yen, zostanie w serialu zrealizowany bez większej głębi i po łebkach (jak w pierwszym sezonie, gdzie widzieliśmy tylko początek i koniec ich pierwszej próby stworzenia czegoś, a sceny w 6. odcinku zupełnie nie pasowały do tego, co widzieliśmy w odcinku 5., patrząc jedynie na serial wynikały z niczego).
 
Ja mam właśnie problem z tymi wypowiedziami, bo się z nimi zgadzam i nie zgadzam zarazem ;). Z jednej strony trudno się nie zgodzić, że długość życia czarodziejek i wiedźminów bardzo mocno wpływała na ich relacje z innymi ludźmi i tymczasowość ich związków. Byli faktycznie przyzwyczajeni do bycia w pojedynkę i ogólnie dość pragmatycznego podejścia do życia.

Z drugiej jednak strony na przestrzeni całej sagi widać, że zarówno Yennefer jak i Geralt wcale nie chcieli życia na krawędzi, Geralt wielokrotnie narzekał na bycie wiedźminem, nigdy nie było to dla niego powołanie, a tylko robota, którą musiał wykonywać. Yennefer z kolei unikała mieszania się w politykę (z kilkoma wyjątkami), która na pewno zapewniłaby jej więcej wrażeń niż zwykłe "doradztwo magiczne". Poza tym szczególnie w przypadku Yennefer widać dużą potrzebę znalezienia zwykłej, trwałej relacji z drugim człowiekiem, co u niej objawiało się desperackimi próbami zostania matką. Dlatego też Ciri była właśnie "czymś więcej", zarówno dla Yennefer i Geralta z osobna, jak i dla ich związku.
 
Nie wiem czy do końca wierzę Lauren, bo jakoś ciężko sobie wyobrazić, żeby ktokolwiek, kto uważa ten aspekt serii za istotny, usunąłby z serialu spotkanie Ciri i Geralta w Brokilonie.

Ja wierzę, bo akurat relacje między postaciami to jest jeden z najlepszych aspektów tego serialu. Po tym co zrobili np. z relacją Tissaia - Yen, Geralt - Jaskier czy Yen - Istredd. Po tym jak jest napisany wątek Foltesta albo Calanthe, zwłaszcza, że nie będzie skoków czasowych, które mogły się podobać albo nie, to ja chcę zobaczyć ciąg dalszy i jestem strasznie ciekawa co zrobią np. z wątkiem Geralt - Ciri.

Ja zawsze miałam wrażenie, że związek Geralta i Yen to taka wariacja Sapkowskiego na temat miłości tragicznej. To tacy wieczni single, obserwując ich zachowanie i reakcje często można odnieść wrażenie, że ma się do czynienia z nastolatkami, dlatego, że to są ludzie, którzy nigdy się nie ustatkowali, a takie rzeczy jak bliskie relacje, rodzina i emocje z tym związane są dla nich zupełnie nowe. To, że żyją tak długo powoduje, że inaczej niż zwykli ludzie postrzegają czas, nie dojrzewają. Oni oboje mają straszny problem z zaufaniem drugiej osobie. Ja tam nawet wierzę, że oni mogli mieć takie marzenie, żeby stworzyć rodzinę, ale jeśli można sobie wyobrazić najgorzej dobranych ludzi do bycia rodzicami, to są to właśnie Geralt i Yen ;). Ma to też swój urok, bo to karkołomne zadanie bardzo ich oboje zmienia, ale dobrego zakończenia tutaj też nie ma.
 
Trudno jednoznacznie stwierdzić, czy Geralt był w jakimś bliższym związku z innym człowiekiem przed rozpoczęciem jego przyjaźni z Jaskrem. Jest delikatna sugestia, że być może istniało coś między nim i córką Eithne. Bo nie zapominajmy, że to Jaskier prawdopodobnie wydobył z niego te resztki głęboko zakopanego człowieczeństwa. Bez tego zapewne nie byłoby związku z Yennefer. Geralt w pewnym momencie był już poza nawiasem ludzkiej społeczności, odrzucony i coraz bardziej zamknięty w swoim jednoosobowym świecie. Nie czuł się przynależny do żadnej grupy. Już kiedyś o tym dyskutowaliśmy, bo wrzucałem fragment z Czasu Pogardy:
- Czego mam słuchać? - krzyknął wiedźmin i zająknął się nagle. - Ja jej przecież.... Nie mogę jej przecież zostawić na pastwę losu. Ona jest zupełnie sama... Ona nie może być sama, Jaskier. Nie zrozumiesz tego. Nikt tego nie zrozumie, ale ja to wiem. Jeśli ona będzie samotna, stanie się z nią to samo co kiedyś... To, co kiedyś stało się ze mną... Nie zrozumiesz tego...
Tak że nie do końca zgadzam się, że to długowieczność wpływała na relacje Geralta z innymi ludźmi. Kiedyś SMiki słusznie zauważył, że Geralt wcale nie zachowuje się jak ktoś, kto ma setkę na karku.
A co do Yennefer, to też bym nie powiedział, że to jej wiek sprawiał kłopoty w znalezieniu zdrowej relacji z innym człowiekiem.
 
Ja wierzę, bo akurat relacje między postaciami to jest jeden z najlepszych aspektów tego serialu.
Powiedz że żartujesz. Relacja Geralt - Jaskier jest jedną z najgorszych rzeczy tego serialu, przynajmniej dla mnie. Wciąż pamiętam tekst showrunnerki, że bard uważał wiedźmina za przyjaciela, sam wiedźmin już niekoniecznie, i moim zdaniem doskonale to widać w samym serialu. Książkowy Jaskier może i był dupą wołową którą ciągle trzeba było ratować, idiotą i babiarzem, ale zarazem był wiernym przyjacielem, skłonnym pomóc na tyle ile mógł, będącym czasami głosem rozsądku, dało się z nim dobrze pogadać, no i nie miało się wątpliwości, że Geralt lubi go i jego towarzystwo. I nie ma się co dziwić, Jaskra ciężko nie polubić. Natomiast Cavill od samego początku traktuje go jak gówno które przykleiło mu się do buta i nie dające się odczepić, bije go, nie gada z nim, daje mu znać nieraz by się od niego odwalił, ratuje go chyba tylko by nie mieć człowieka na sumieniu, nie dlatego bo mu na nim zależy. Tylko rozmowa po nie-śmierci Borcha jest jedynym momentem w całym serialu, gdy Cavill traktuje Bateya po prostu jak człowieka i po ludzku z nim rozmawia. A zaraz potem mamy jeden z najdebilniejszych momentów serialu i po tym "pożegnaniu" na miejscu Bateya chyba nie chciałbym mieć więcej do czynienia z Cavillem. Ludzie porównywali tą relację do Shreka i Osła. I pewnie mieli rację, bo relacja Geralt-Jaskier to z pewnością nie była.
Relacji Geralt-Ciri nie ma i dalej nie ma prawa być, bo zwyczajnie nie dano możliwości na jej powstanie. Dalej to może być jedynie więź typu "Chłop i jego młoda dziewczyna", na pewno nie ojciec i córka.
Z Yennefer zrobiono psychopatkę z dziwnymi fetyszami, a po debiliźmie że "Geralt odebrał jej wybór" swym życzeniem stwierdzam, że nie chcę oglądać ani dalszego ciągu tej relacji, ani w ogóle Chalotry w tej roli. Dla mnie to ona może się związać z Fringillą, nie obchodzi mnie to.
Nie chcę się dalej rozpisywać, ale generalnie relacje między postaciami zdecydowanie nie są dobrym elementem tego serialu, zwłaszcza że często tych relacji po prostu nie ma.
 
Last edited:
Nie chcę się dalej rozpisywać, ale generalnie relacje między postaciami zdecydowanie nie są dobrym elementem tego serialu, zwłaszcza że często tych relacji po prostu nie ma.

Nie mogę się nie zgodzić. Pomimo iż uważam, że relacja Jaskra i Geralta jest fajna jako relacja dwójki zupełnie nowych bohaterów, to nie taką bym chciał między nimi widzieć. Nie zmienia to faktu, iż wybija się ponad wszystkie inne w tym serialu (chyba jest też relacją, na którą poświęcono najwięcej czasu), napisana jest dobrze, wiarygodnie i konsekwentnie (dla serialowych postaci). Dobrym przykładem jak z postaci korzystają scenarzyści jest Triss. Jej pojawienie się było nieobligatoryjne, jednakże ze względu na fakt, iż jest ważną postacią w Krwi Elfów zdecydowano się ją wprowadzić. I co? I nic, kompletnie bezużyteczna postać, która nie nawiązała żadnej relacji z kimkolwiek na ekranie, a miała na to okazję. Nie zrobiła niczego zapadającego w pamięć, była ciągle w cieniu innych, bardziej charyzmatycznych postaci. Podczas rozmowy z Foltestem mogłoby jej całkowicie nie być.
 
Top Bottom