Z pamiętnika studiującego Xięgi...

+

Z pamiętnika studiującego Xięgi...

  • książka papierowa

    Votes: 134 80.2%
  • audiobook

    Votes: 12 7.2%
  • ebook

    Votes: 21 12.6%

  • Total voters
    167
Nic tak nie pociesza po przełożeniu premiery Cyberpunka jak zapowiedź nowej Cherezińskiej :D


Z tego cyklu przeczytałem dwie pierwsze książki, ale przy "Płomiennej koronie" już niestety jakoś odpadłem. Realia historyczne świetne, temat rozbicia dzielnicowego nie jest chyba jakoś specjalnie często wykorzystywany, a szkoda. Fabuła też jest całkiem ciekawie napisana, mam jednak chyba problem z stylem pisarki i postaciami. Ten pierwszy moim zdaniem bywał jakiś taki infantylny. Czasami miałem wrażenie, jakby autorka nie wiedziała właściwie, do jakiej grupy odbiorców celuje. Wśród postaci można było za to zbyt łatwo dostrzec podział na dobrych i złych. Niektórzy bohaterzy byli wybieleni, inni wręcz przeciwnie. Takim wyjątkiem był chyba Henryk IV Probus z pierwszego tomu, był niejednoznaczny i wewnętrznie skonfliktowany. Chociaż może już niedokładnie pamiętam i było więcej takich postaci, w takim razie mea culpa. Trochę mi też chyba zaczęły przeszkadzać te nadnaturalne wątki.
I tak się w sumie zastanawiam - czy inne pozycje Cherezińskiej są podobne do serii Odrodzonego Królestwa? Bo trochę mnie ciekawi, żeby sięgnąć po książki o Chrobrym czy Świętosławie.
 
I tak się w sumie zastanawiam - czy inne pozycje Cherezińskiej są podobne do serii Odrodzonego Królestwa? Bo trochę mnie ciekawi, żeby sięgnąć po książki o Chrobrym czy Świętosławie.

Ciężko powiedzieć. Jak nie podeszło Ci Odrodzone Królestwo, to Gra w kości (ta o Chrobrym) jest moim zdaniem jeszcze słabsza i nie ma sensu po nią sięgać. Za to Harda i Królowa są rewelacyjne. Niestety cierpią na to co opisałeś, więc nie wiem czy Ci się spodobają. Mimo wszystko ja książki Cherezińskiej polecał będę zawsze :)
 
Lekka nekromancja. Miał ktoś może okazję zapoznać się z ostatnio wydanym zbiorem opowiadań Feliksa Kresa o tytule Żeglarze i Jeźdźcy? Jak by nie było, dobre dwadzieścia lat przerwy od pisania.
 
Na prześwietnym evencie redowym udało mi się położyć łapki na zdobycznym egzemplarzu "Bez przypadku" @Rafał Kosik i zdobi on teraz moją półeczkę, wzbogacony o autograf autora (egzemplarz, nie pan Rafał) - autor był bowiem gościem specjalnym CDPR.

1691415851604.png


Miałam okazję zadać panu Rafałowi pytanie na sesji Q&A, pytanie zdecydowanie z gatunku najważniejszych, a mianowicie: czy mnie się ta książka spodoba. Autor, charakteryzujący się, jak to wybornie określił @Szincza , wytrawnym poczuciem humoru, odparł mi uprzejmie, że jemu się owszem, podobała (autorowi, nie Szinczy, niech ja się już odczepię od zbyt rozbudowanych zdań).
Ale ja nie polegam na recenzjach, ja sprawdzam! Sprawdziłam więc, zaczynając lekturę w pociągu powrotnym (omal nie przegapiwszy swojej stacji), a kończąc wieczorem. I już wiem. I Wam piszę.

Podobała!

Akcja osadzona w uniwersum CP przywołuje znane miejsca, rozmaite persony dramatu i okoliczności przyrody, w tym gangi czy organizacje, z których wszyscy razem i każde z osobna ma swój cel idealnie pasujący do wibracji gry. No, wszystko pasuje. I się składa. A ja dokładnie tego szukałam, bo na fali ogrywania dodatku na "hendzonach" znów pragnę tego klimatu. I udźwignął pan Kosik, choć - sam przyznał publicznie - w grę w zasadzie tylko odrobinę grał (ale, z drugiej strony, współtworzył Edgerunnersów). Fabuła uszyta jest zgrabnie, poznajemy rozmaite ciekawe postacie i mamy coś w rodzaju rpgowego questu, w którym przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę - zbiera się więc arcyciekawa ekipa z przeszłością, która "dzięki" fixerowi wplątana zostaje w na pozór przypadkową akcję prowadzącą do kolejnej, i do kolejnej, w głąb króliczej nory. I mamy finał, w którym wygrywa... ale zdradzać nie będę, choć fanom gry nie muszę mówić, jaki jest zwykle zwycięzca.
Wartko, barwnie jest. Z niezłym twistem.
Jedyne, czego mi odrobinę zabrakło, to ten specyficzny humor wybrzmiewający na spotkaniu - liczyłam na więcej perełek "Sapkowski style", słownych ekwilibrystyk i wink-wink wygibasów. WIncyj!
Z plusów jeszcze bardzo smacznie przedstawiona perspektywa netrunnera, trochę jak opisywanie zapachu i koloru Gis w tonacji E-moll, czyli kompletna abstrakcja przełożona na słowa. Mnie przekonuje.
I z drugich plusów: jest nieco brutalnie, ale nie jest wulgarnie, a to już sztuka, żeby uniknąć epatowania w tego rodzaju świecie przedstawionym - a jednocześnie utrzymać klimat. Jest to zrobione z klasą.

Takie 7... 7.5/10, więc polecajka.
 
Proszę Pań i Panów, szukam jakiejś fajnej książki fantasy (może być nawet seria, byle nie za długa i skończona), bo w ramach prezentu świątecznego dorobiłem się nowego regału i teraz myślę czym można go zapełnić :p

Wstyd się przyznać, ale posiadam prawie wszystko co napisał Ćwiek, Piekara, Pilipiuk. Jakby kto pytał, to takie podstawy jak Sapek, Martin, Cook, Rowling, czy nieszczęsna Mroczna Wieża Kinga, też mam :p Większość klasyki z kanonu Sapkowskiego też może się gdzieś tam walać na półkach ;)

Poszukuję łatwej i przyjemnej lektury, gdzie smoki zjadają gołe baby, a konie odjeżdżają na białych rycerzach w siną dal :p
 
Nieszczęsne, przepraszam, co?
O nie nie nie, proszę Pana, chciałam coś polecić być może, ale w tej sytuacji nie mogę, sumienie mi nie pozwala. Ćwiek i Piekara > King, no ja nie mam pytań, wychodzę, milcząc ozięble i zamykając z hukiem drzwi.

PS. Nie no, żartuję, nadal się lubimy (wcale nie); kup sobie może fajne wydanie komiksów, to ma zgrabne grzbiety, które będą pasowały do Twojej wybitnej kolekcji!

PS.2 Nie no, nie będę taka: Ursula LeGuin. No i Wegner, błagam Cię. Chyba że nie wymieniłeś, a masz i uwielbiasz, to trochę zatrze całe wrażenie.
 
PaniMaju :p Nadal się lubimy (wcale TAK !! !! :p A przynajmniej jest to lubienie jednostronne ze strony mojej :) ). Pani tak nie trzaska, bo jeszcze kot między drzwi wejdzie i tragedia gotowa!! :p

PS. Komiksy mam fajne, w tym wszystkie Wiedźmińskie, a Ronin to nawet w jakimś super wydaniu sponsorowanym :p Batmany też się jakieś znajdą ;)

PS. 2 wrzucam w spoiler, żeby nie zajmował za dużo miejsca :p

412704040_1461558804392291_8872664828444976222_n.jpg

413310911_937091834740981_1255281317242677820_n.jpg

 
Proszę Pań i Panów, szukam jakiejś fajnej książki fantasy (może być nawet seria, byle nie za długa i skończona), bo w ramach prezentu świątecznego dorobiłem się nowego regału i teraz myślę czym można go zapełnić :p

Wstyd się przyznać, ale posiadam prawie wszystko co napisał Ćwiek, Piekara, Pilipiuk. Jakby kto pytał, to takie podstawy jak Sapek, Martin, Cook, Rowling, czy nieszczęsna Mroczna Wieża Kinga, też mam :p Większość klasyki z kanonu Sapkowskiego też może się gdzieś tam walać na półkach ;)

Poszukuję łatwej i przyjemnej lektury, gdzie smoki zjadają gołe baby, a konie odjeżdżają na białych rycerzach w siną dal :p
Ciężko polecić coś nieoczywistego, więc mogę się wygłupić...

Z polskiej fantastyki poza tym co wymieniłeś to może trylogia "Achaja" Ziemiańskiego? Dla niektórych ponoć zbyt prosta i wulgarna, ale mnie wciągnęła.

Z fantastyki naukowej (smoków nie będzie) zerknij na Atlas Chmur - kilka ciekawych historii mających punkty wspólne, ale te kilkanaście lat temu zrobiła na mnie wrażenie (później zrobili film ale chyba pogmatwany dla kogoś kto nie czytał).

A tak z innej beczki - bylo przed laty takie kioskowe wydawnictwo - Saga o ludziach lodu. 47 tomików. Czyta się bardzo lekko ;-) Fajne jest to, że w kolejnych tomach występują kolejne pokolenia bohaterów i historia jest ciągłością. W skrócie - historia rodu czarnoksiężników.
 
Last edited:
PaniMaju :p Nadal się lubimy (wcale TAK !! !! :p A przynajmniej jest to lubienie jednostronne ze strony mojej :) ). Pani tak nie trzaska, bo jeszcze kot między drzwi wejdzie i tragedia gotowa!! :p

PS. Komiksy mam fajne, w tym wszystkie Wiedźmińskie, a Ronin to nawet w jakimś super wydaniu sponsorowanym :p Batmany też się jakieś znajdą ;)

PS. 2 wrzucam w spoiler, żeby nie zajmował za dużo miejsca :p

ZATARŁEŚ. It’s official.

A kolega @Sinkey87 ciekawie zestawił: Achaja, której nie cierpię, bo zaiste dla mnie obrzydliwa i płytka historia vs Saga o Ludziach Lodu, którą przeczytałam ze 20 razy (ale z obecnej perspektywy już by mnie nie wciągnęło jednakowoż).
 
Też Achaji nie polecam, to jest bardzo prymitywna literatura. Z polskiej fantastyki na pewno mogę polecić "Pana lodowego ogrodu" Grzędowicza, szczególnie pierwszy tom jest rewelacyjny. Jeśli niestraszne są długie lektury to Malazańska Księga Poległych Eriksona też jest warta uwagi, ale to jest naprawdę dłuuuugie i (według mnie przynajmniej) nierówne (niektóre tomy rewelacyjne, niektóre takie se).
Co prawda niedokończone jeszcze, ale według mnie bardzo dobre jest też "Archiwum burzowego światła" Sandersona z wieloma bardzo oryginalnymi pomysłami w kwestii konstrukcji świata i ciekawymi bohaterami.
 
@Sinkey87 Achaje czytałem, w sumie od niej zacząłem zbierać książki (tak wiem @undomiel9 znowu się nielubimy :p) A potem poszło już z górki na Piekarę :p

@Pan_Neutron Pan Lodowego już jest na półce w kategorii "przeczytane". Malazańska wylądowała w kategorii "przeczytam jak kupię całość", a Archwium w "zacznę zbierać jak napiszą całość" :p
 
Mi się bardzo podoba cykl "Jeźdzcy smoków z Perm" Anne McCaffrey. No i oczywiście Conany :ROFLMAO:.

Conany są na półce "mam wszystkie, zacząłem czytać" :p

Łomatko i córko, przeca te smoki moją milion tomów! Umrę ze starości, zanim to uzbieram i zacznę czytać! Ić się Pan wyspowiadaj z tego pomysłu!! :p

A tak BTW, jakby komuś, tak jak mnie polały się łzy czyste, rzęsiste, że Księga Całości nie zostanie dokończona, to może spać spokojnie.
 
Last edited:
Łomatko i córko, przeca te smoki moją milion tomów! Umrę ze starości, zanim to uzbieram i zacznę czytać! Ić się Pan wyspowiadaj z tego pomysłu!! :p
Chyba 14 :). Ale one nie są jakieś grube i szybko się czyta. Na półce zajmują mi mniej więcej tyle miejsca, co Harry Potter :)
 
Dobrze, proszę Państwa, żeby nie było, żem filistrem ograniczonym do czytania Piekary! Po drobnych przebudowaniach na regale znalazło się miejsce dla:


413348233_875060350827303_1299349798276491427_n.jpg


Wiem, że to wydanie kioskowe, ale podobno liczy się jakość, a nie ilość, a książki nie ocenia się po okładce ;) :p
 
Udało mi się wrócić po kilku latach do czytania książek. Chciałoby się powiedzieć "w końcu", bo podejść miałem kilka, ale zawsze coś stawało mi na drodze. Akurat trafiło na moment, że nic z seriali nie binguje, a grać nie bardzo jest w co, zatem nie miałem już żadnych wymówek.
Dużą mi to przynosi radość, bo w rankingu form spędzenia czasu to czytanie zawsze uważałem za najbardziej wartościowe. Co być może zabrzmi trochę śmiesznie w kontekście tego, co wziąłem na "rozruch".

Przeczytałem bowiem w kilka dni cały, pierwszy cykl o Percym Jacksonie. Zbiegiem okoliczności akurat wyszła nowa, znacznie bardziej niż filmy udana, serialowa ekranizacja tego cyklu dla dzieci i młodzieży, do tego kilka osób w moim otoczeniu odczuwało do dzieł Ricka Riordana nostalgię porównywalną z tą obecną przy książkach Harry'ego Pottera. Dałem się w świetle powyższego namówić.
Nie są to książki długie, format wydania sprawia, że całość przekartkowuje się niemal błyskawicznie. Stary koń w mej osobie zdecydowanie nie jest docelowym targetem tej opowieści, ale ja zawsze z przyjemnością łykam prosty jak konstrukcja cepa trop "od zera do bohatera", to też znalazłem w lekturze niewątpliwą przyjemność. Zarówno serial, jak i książki, związały mnie mocniej z tym światem - do którego pewnie jeszcze w tym roku wrócę z pomocą kolejnych cyklów, ponoć dużo lepszych i dojrzalszych, niż ten pierwszy.

Później z kolei wziąłem się za nadrabianie pisanego przez Rowling cyklu o detektywie Cormoranie Strike'u, bo zdążyłem w ubiegłych latach zebrać nie jeden, a dwa ochrzany od będącej jego miłośniczką @undomiel9. Dwa, bo ominęły mnie dwie premiery, w tym jedna bardzo świeża, bo ostatnia część wyszła pod koniec zeszłego roku.
Był to bardzo przyjemny powrót. Ten miks opowieści detektywistycznej i całym dobrodziejstwem jej inwentarza - tj. przesłuchaniami, łączeniem wskazówek i zwrotami akcji - z bardziej obyczajowymi, "życiowymi" wątkami sprawdza się w moim odczuciu znakomicie i czasami wręcz ciężko powiedzieć, która warstwa opowieści jest bardziej angażująca. Oczywiście dla wielu - w tym czasami i dla mnie - ciągle trwający i bezlitośnie przez Rowling ekploatowany trop "will they/won't they" w kontekście dwójki głównych bohaterów potrafi być wyczerpujący. Jednak wieczne, romantyczne napięcie między nimi często sprawia, że ciężko nie przewrócić tej następnej strony, nie przeczytać kolejnego rozdziału, nie sięgnąć po kolejny tom.
Do tego autorka zawsze miała rękę do pisania bohaterów w sposób, który wydaje się być - oczywiście w obrębie ich momentami hiperbolizowanych odosobowości - bardzo przyziemny, logiczny i realistyczny i łatwo jest odnieść zachowania bohaterów do tych nam znanych, możliwych do zaobserwowania u ludzi, z którymi wchodzimy w interakcję na co dzień.
Tom "Serce jak smoła" podjął - dodam, że bardzo zręcznie - bliską chyba nam wszystkim tematykę toksycznych fandomów, hejtu i absolutnej, wywołanej anonimowością i brakiem konsekwencji degrengolady. Premiera książki zbiegła się zapewne nieprzypadkowo z nie tak dawnymi przeżyciami autorki i sposób, w jaki oddaje niuanse aktywności w sieci momentami jeży włos na głowie.
Krytycznie mógłbym ocenić tempo, które czasami siada, oraz fakt, że zarzucona przez Rowling sieć podejrzanych wydaje się zbyt duża w kontekście nieco rozczarowującego formą, nie wynikiem, zakończenia.

Tak czy inaczej niemal natychmiast musiałem sięgnąć po część kolejną, najnowszą - przez wielu uważaną za najlepszą z dotychczas wydanych - i póki co jestem bardzo zadowolony. Pewnie wrócę do tego wątku, jak skończę całość.
:ohstopit:
 
A ja jakoś przez "Serce jak smoła" nie mogę przebrnąć, choć wszystkie poprzednie części jak to się mówi połknąłem. Więc czytam po dwa, trzy rozdziały, a potem odkładam. Jestem mniej więcej w 2/3, więc może jeszcze nastąpi przełom. Pamiętam, że kiedyś tak samo męczyłem się z jedną z książek Forsytha. Nie szło, nie szło, ale jak przebrnąłem pewien moment, to potem skończyłem w jeden dzień.
 
A ja jakoś przez "Serce jak smoła" nie mogę przebrnąć, choć wszystkie poprzednie części jak to się mówi połknąłem. Więc czytam po dwa, trzy rozdziały, a potem odkładam. Jestem mniej więcej w 2/3, więc może jeszcze nastąpi przełom. Pamiętam, że kiedyś tak samo męczyłem się z jedną z książek Forsytha. Nie szło, nie szło, ale jak przebrnąłem pewien moment, to potem skończyłem w jeden dzień.
No, nie dziwię się.
Jak pisałem wyżej, tempo tutaj naprawdę siada i ta sieć zarzucona przez autorkę jest zdecydowanie za duża. Ilekroć wydaje się, że akcja nieco przyspieszy i że postaci zbliżają się do rozwiązania zagadki, tylekroć okazuje się, że tropy były fałszywe, albo że dołożono im kolejnych, które z kolei prowadzą do rozmów i przesłuchań, z których ostatecznie niewiele wynika. Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że akurat ta część z powodzeniem mogłaby być o tę jedną trzecią krótsza. Zwłaszcza w świetle tego, jak się kończy.
Sam łyknąłem, bo jestem na takim czytelniczym haju i praktycznie nic innego w wolnym czasie nie robię - ale gdyby coś w tym czasie odwracało moją uwagę, to pewnie miałbym taki sam problem jak ty.
Ale zdecydowanie warto się "przemęczyć", bo Wartka Śmierć faktycznie jest znakomita.
Jeszcze trochę zostało mi do końca, ale pomysł na fabułę jest świetny. Rowling skręca tutaj w bardzo mroczne zakątki i praktycznie cały czas odczuwam niepokój, niekiedy nawet strach o los bohaterów. Do tego, w przeciwieństwie do Serca, tutaj konsekwentnie napięcie wzrasta wraz z kolejnymi rozdziałami i dąży do, mam nadzieję wartego świeczki, crescendo.
 
Top Bottom