Ostatnio przeczytałem sobie ponownie wszystkie cyberpunkowe komiksy i pomyślałem sobie, że zrobię małe podsumowanie. Moje wrażenia będę opisywał wedle dat wydania, żeby było uczciwie.
Trauma Team
Czyli pierwszy komiks w uniwersum 2077, wydany jeszcze przed premierą gry i napisany przez amerykańskiego scenarzystę Cullena Bunna, znanego przede wszystkim z komiksów o bohaterach Marvela i DC. Minirecenzję pierwszego numeru publikowałem lata temu, ale tak w skrócie seria skupia się na idealistycznej sanitariuszce z oddziału Trauma Team, Nadii, która po dłuższej przerwie wraca do służby po traumie wywołanej śmiercią jej całego oddziału. Niestety los ponownie płata jej figle, gdy już pierwszego dnia od powrotu dostaje rozkaz wyciągnięcia klienta ze starego apartamentowca w Pacifice, który zmienia się w śmiertelną pułapkę. Jakby tego było mało, człowiek którego musi uratować okazuje się osobą odpowiedzialną za tragedię jaka spotkała jej poprzedni oddział. Krótko mówiąc: peszek.
Już dawniej doceniałem oprawę wizualną komiksu i to się nie zmieniło na przestrzeni kolejnych zeszytów. Jest mrocznie, ale jednocześnie kolorowo, co daje szczególnie dobry efekt w przypadku scen introspektywnych, przedstawiających pogarszający się stan umysłu bohaterki, rozrywanej pomiędzy poczuciem obowiązku, a własnymi uczuciami, byciem trybikiem w korporacyjnej maszynie, a chęcią pomagania ludziom. Sama Nadia jest dosyć ciekawą postacią i pozostawia nas w niepewności odnośnie tego, która jej strona ostatecznie przezwycięży. Reszta Traumy robi tu bardziej za tło dla rozterek Nadii, za wyjątkiem postaci samego klienta. Można go opisać jako profesjonalnego psychola z zasadami, trochę w stylu Smashera, chociaż nie wyzbytego całkowicie empatii, i to jego relacja z Nadią jest najciekawszym aspektem historii. Ona sama utrzymana jest w klimacie Dredda z 2012 roku, i pokazuje speców z Traumy bardziej jako ludzi niż posągowe postacie jak w grze czy zimnych typów z korporacji i mięso armatnie jak w Edgerunnersach. Choćby z tego powodu dla fana Cyberpunka 2077 powinna to być warta uwagi lektura.
Gdybym miał na coś narzekać, to chyba tylko na to, że sam środek komiksu jest trochę zbyt rozwleczony ciągłymi halucynacjami bohaterki, które są ważne dla fabuły, ale odnosiłem też wrażenie, że w pewnym momencie było to trochę takie opowiadanie historii w stylu "obuchem przez łeb". No i szkoda, że reszta Traumy była za bardzo zepchnięta w tło, żeby przejmować się losami nowego oddziału Nadii, nie widzimy nawet twarzy większości z nich, co może było świadomą próbą odczłowieczenia ich do pewnego stopnia jako pracowników kompletnie zaprzedanych Korporacji, ale biorąc pod uwagę całą sytuację, myślę, że ich "ludzka strona" powinna wziąć tutaj górę.
Ogółem jednak naprawdę dobra lektura.
Gdzie jest Johnny?
Drugi przedpremierowy komiks w uniwersum Cyberpunka i pierwszy napisany przez Bartosza Sztybora, który odpowiadał również za scenariusz Edgerunnersów. Akcja rozgrywa się w 2023 roku, krótko po upadku Wież Arasaki, i koncentruje się na postaci mało popularnego dziennikarza o imieniu Wallace, zajmującego się eksponowaniem zbrodni popełnianych przez korporacje. Pewnego dnia otrzymuje cynk o odnalezieniu pod gruzowiskiem Wież Arasaki ciała Johnny'ego Silverhanda, co Arasaka usiłuje desperacko zatuszować. Widząc w tym przepustkę do sławy i szansę na wymierzenie kolejnego policzka korporacji, Wallace rozpoczyna swoje dziennikarskie śledztwo, wplątując się w... może nie grubszą, ale pewną intrygę.
Gdzie jest Johnny na pewno wyróżnia się czasem osadzenia akcji, czyli pokazania bezpośrednich następstw działań Johnny'ego i spółki, choć wydaje mi się, że można było to przedstawić lepiej. Kolorystyka jest bardziej zbliżona do innych cyberpunkowych komiksów rozgrywających się w 2077, a w grze i w komiksie Twój Głos wydarzenia z 2023 wizualnie wyróżniały się na tle reszty. Tak samo obecność tych samych gangów co w 2077 wydaje się być lekko leniwym rozwiązaniem, ale rozumiem, że komiks miał na celu przede wszystkim promowanie gry, stąd też pewnie zdecydowano się na umieszczenie w nim znajomych dla gracza elementów.
Po samym wprowadzeniu spodziewałem się, że historia w dużym stopniu będzie zahaczać o wydarzenia z gry, być może nawet bezpośredniego prequela dla wątku Johnny'ego, ale niestety tak nie jest. Obecność Johnny'ego jest bardziej wabikiem na czytelnika, zresztą podobnie jak na Wallace'a, i sam wątek okazuje się nie mieć wiele wspólnego ze swoim tytułem. Historia nie jest zła, ale trochę bez wyrazu i po prostu się kończy bez większej fanfary.
Pomimo tego całość czytało mi się przyjemnie, w czym duża zasługa głównego bohatera. Wallace jest szukającym uwagi egotykiem, który wierzy, że otwiera ludziom oczy i inspiruje ich do walki o lepsze jutro, ale w przeświadczeniu o swojej wielkiej misji sam boi się nadstawiać karku, więc ostatecznie mało kto traktuje go poważnie. Przypominał mi Johnny'ego, tyle że bez charyzmy i imponującego... przekonania, co też było raczej celowym zabiegiem fabularnym. Jasne, jest dupkiem, ale takim, którego losy śledzi się z zainteresowaniem, no i oczywiście z czasem przechodzi przemianę wewnętrzną, choć ta ostatnia wydawała mi się za szybka, tak samo zresztą jak zakończenie.
W skrócie: ciekawy bohater, taka sobie oprawa i trochę wybrakowana historia. Raczej polecam tylko dużym fanom Cyberpunka.
Twój Głos
Darmowy komiks dołączany premierowo do Cyberpunka na GOG-u, napisany przez scenarzystów gry, Marcina Blachę i Aleksandrę Motykę. Opowiada on o przeciętnym techniku pracującym na stacji metra w 2023 roku, praktycznie w przeddzień wydarzeń, które na wiele lat zmienią oblicze Night City. Jego rutynowe życie zostaje przerwane, gdy wkracza w nie Edgerunnerka imieniem Yishen, której ratuje on życie. Chcąc ponownie spotkać kobietę, przyjmuje zlecenie od fixera, w ramach którego ma on przetestować nowy eksperymentalny booster refleksu. Staje się on dla niego przepustką do nowego, bardziej ekscytującego życia, pełnego niebezpieczeństw, przygód i romansu. Ale Night City niczego nie daje za darmo...
Twój Głos to dosyć prosta historia z równie prostymi bohaterami i ciekawym zwrotem akcji, bardziej stylizowana na film akcji w uniwersum Cyberpunka. Całość czyta się przyjemnie dzięki szybkiemu tempu narracji, ale przy pierwszej lekturze komiks wydawał mi się trochę zbyt płaski, jeżeli chodzi o głębię przedstawianej historii i charakteryzację. Dopiero po zagraniu w grę i wyłapaniu wszystkich nawiązań jakie przemycili do niego scenarzyści zacząłem bardziej go doceniać. Jest to chyba jedyny komiks, do którego bezpośrednio nawiązuje gra, a nie na odwrót. Wizualnie podoba mi się chłodniejsza, utrzymana w ciemniejszych barwach stylistyka, podkreślająca, że komiks rozgrywa się w starym Night City, jakie mogliśmy podziwiać przelotnie we flashbackach Johnny'ego. Szkoda, że w innych komiksach osadzonych w tym okresie nie próbowano w podobny sposób odróżnić wizualnie tych dwóch różnych epok.
Jak już pisałem wyżej, lekki i przyjemny komiks, fajnie i subtelnie powiązany fabularnie z grą.
Sny Wielkiego Miasta
Drugi z premierowych komiksów, dodawanych w ramach preordera na GOG-u, i drugi komiks w tym uniwersum napisany przez Bartosza Sztybora. Jest to pojedynczy album koncentrujący się na życiu dwóch młodych punków, Tashy i Mirka, poszukujących sławy oraz pieniędzy w Night City. W pewnym momencie okazuje się jednak, że ich marzenia i życiowe cele nie są ze sobą kompatybilne. Ich losy kontrastują z drugą historią, rozgrywającą się w innym czasie, o farmerskiej rodzinie na Badlandsach.
Jest to opowieść o marzycielach i o tych, które te marzenia sprzedają, a także o tym jak daleko ludzie są w stanie posunąć się, żeby je osiągnąć. W myśl wyboru postawionego nam przez Dextera DeShawna na początku gry, zaakcentowane zostają dwie różne perspektywy: pragnienie żywota spokojnego, z dala od zgiełku NC, reprezentowane przez rodzinę farmerów oraz pragnienie chwały osiągniętej poprzez życie na krawędzi, reprezentowanej przez naszą parę punków, ale granice pomiędzy nimi nie są aż tak szczelne jak można by się spodziewać. Trochę dziwiło mnie, że życie na Badlandsach jest przedstawiane jako żywot spokojny i wolny od zmartwień, biorąc pod uwagę, że gra prezentuje je w zupełnie inny sposób, ale z drugiej strony historię tamtejszej rodziny śledzimy na przestrzeni wielu lat, więc można założyć, że na tym etapie były jeszcze bardziej zdatne do życia.
Sny Wielkiego Miasta jest przykładem ciekawej historii, ale przyodzianej w brzydkie szaty. Artysta stosuje minimalistyczny styl wizualny, który wygląda w porządku w sekwencjach rozgrywających się na pustkowiach, ale już w samym mieście trudno nie odnieść wrażenia, że prezentuje się bardzo ubogo. Jeżeli jednak już przymkniemy oko na wątpliwej jakości oprawę graficzną, jak już wspominałem, komiks oferuje interesującą opowieść, z którą warto się zapoznać. Zresztą była na tyle dobra, że Sny Wielkiego Miasta nominowano do nagrody Hugo, a to o czymś chyba świadczy.
Kończy mi się miejsce, więc pozostałe dwa komiksy zrecenzuję w drugim poście.