[UWAGA! - SPOILERY] Serial Wiedźmin (Netflix) - wrażenia spoilerowe

+
Zgadzam się co do ogółu, że jest to najlepiej zrobiony odcinek i najlepsza adaptacja z wszystkich,

Jeżeli to jest najlepszy odcinek sezonu 2 to chyba go nie skończę ;) Ugh.

A czy najlepsza adaptacja? Przede wszystkim ten odcinek w ogóle głównie JEST adaptacją jako jeden z nielicznych bo skupia się na treści jakiegoś opowiadania. Także konkurencja jest niewielka. Dla mnie chyba trochę bliżej było Mniejsze Zło no i posiada ono jedną z nielicznych rzeczy która w tym serialu naprawdę jest ok na tle czegokolwiek, czyli walkę z bandą Renfri.

Zmiany są oczywiście dramatycznie fatalne i zupełnie zmieniają sens całego opowiadania osłabiając jego wydźwięk by zastąpić to jakimiś ideolo kwestiami po myśli showrunnerki, ale o tym napiszę mając nieco więcej czasu chyba że mnie wyprzedzisz :p
 
Zmiany są oczywiście dramatycznie fatalne i zupełnie zmieniają sens całego opowiadania osłabiając jego wydźwięk
Czyżby? Moim zdaniem rozbudowując opowiadanie wzmacnia jego wydźwięk nadając mu głębi, której przesłanie jest jedną z głównych idei danego uniwersum. Kto jest potworem?

Zarówno Nivellen jak i Vereena wybrzmiewają w tym opowiadaniu jako bardziej rozbudowane postaci i aż szkoda mi, że ich przygoda trwała tylko jeden odcinek.
 
Ale że muzykę z W2 przed muzyką z W1 umieściłeś? Skandal, dyskwalifikacja!
Może dlatego, że w W1 w ogóle nie grałem z oryginalną muzyką (podmieniłem wszystkie pliki na co innego bo tam się bez problemu dało tak zrobić) i tylko potem słuchałem osobno i tak sobie mi podchodziła.
 
A po co w ogóle to robiłeś?

Grałem kilka lat w wiedźmińskie RPGI "papierowe" (Gra wyobraźni) gdzie zawsze leciała muzyka w tle i chciałem mieć ten sam klimat, żeby choć trochę "wrócić" do tamtych czasów. Jakby nie to, że w W3 nie da się tego łatwo zrobić, też bym podmienił.


Ale dla muzyki z W1 (i nie tylko) też znalazłem zastosowanie.
 
Last edited:
A czy najlepsza adaptacja?
W sumie może źle to ująłem. To jest tak samo dobra adaptacja opowiadania, jak teoretycznie dobra jest Tissaia. Przyznajemy, że aktorka świetnie dopasowana, że niby odpowiednio wygląda itd, ale istota postaci jest zmieniona, przez co dostajemy wersję alternatywną, stworzoną przez potrzeby wyrosłe z innych miejsc. Ten odcinek jest właśnie taką Tissaią. Niby wszystko ma, ale końcowy wydźwięk zupełnie inny. W książce Geralt poznaje od razu całą historię Nivellena, każdy szczegół, bez owijania w gazetę i mimo to próbuje mu pomóc. Serial chce nam przyłożyć szokującym wyznaniem, sekretem, po którym Geralt i Ciri w zgodnym pogardliwym oburzeniu odchodzą w stronę wschodzącego słońca. To miało być mocne, ale tylko eksplozji jako tła jeszcze brakowało.
o tym napiszę mając nieco więcej czasu chyba że mnie wyprzedzisz
Nie, nie chce mi się walić w ten bęben, czuj się swobodnie jeśli wyrażasz chęć i zamiar.
 
Czyżby? Moim zdaniem rozbudowując opowiadanie wzmacnia jego wydźwięk nadając mu głębi, której przesłanie jest jedną z głównych idei danego uniwersum

To nie jest główne przesłanie tego opowiadania, które jest akurat bardzo klarowne i proste, bo jest to trawestacja. A i z uniwersum bym polemizował. To jest przesłanie z tagline Netflixa do pierwszego sezonu.

Dość powiedzieć, że znaczna część tego opowiadania została sprowadzona do jednego - dwóch zdań, zamiast tego mamy nowo dopisane treści. Wiesz, o którą część mi chodzi? I o jaki utwór literacki, który został strawestowany? Będzie nam się łatwiej rozmawiać a ja nie na produkuję się niepotrzebnie. Jako zaletę traktujesz wybrzmienie czegoś, co nie było w ogóle clue opowiadania Sapkowskiego.

To, że bardzo chcemy obejrzeć sobie coś w serialu co jest zgodne np. z naszym światopoglądem i chcemy tego jak najwięcej nie czyni z takiego tworu dobrej adaptacji. To, że jestem fanem boksu (nie jestem, to przykład, na wypadek gdyby ktoś mnie chciał życzliwie skierować np. na warsztaty yogi) nie oznacza że chcę oglądać jak Geralt ubiera rękawice i pierze się w ringu z Vilgefortzem.
 
To racja, wiele psuje też pozornie mało znacząca dla wydźwięku opowiadania zmiana czyli fakt, że Geralt się dobrze zna z Nivellenem.
 
Odc. 1: Ziarno Prawdy
Odc 2: Kaer Morhen

Może Was zaskoczę.
Jestem bardzo rozczarowana. DeMayo był scenarzystą najlepiej ocenianego odcinka pierwszego sezonu, gdzie w sposób umiejętny i z szacunkiem do pierwowzoru rozbudował opowiadanie o strzydze, a dodatkowo w ciekawy sposób napisał wątek transformacji Yennefer. Nie obeszło się tam bez zmian, jednak nie były one drastyczne ani szkodliwe.
Był też scenarzystą anime Nightmare of the Wolf, które bardzo mi się sposobało, a jego fabułę oceniam lepiej niż niejeden odcinek serialu.
Smutno mi było gdy dowiedziałam się, że nie będzie go wśród scenarzystów trzeciego sezonu - ponoć odszedł do MCU pisząc odcinki do serialu Moon Knight i zostając głównym scenarzystą wznowienia kultowego serialu animowanego o X-Menach.
Jednak po tym odcinku już nie ubolewam nad jego odejściem... Po świetnym odcinku pierwszym ten mnie rozczarował, więc zacznę od minusów.

Minusy:
  • To nie ekranizacja - przy jedynie ośmiu odcinkach na sezon nie poświęcałabym jednego odcinka w całości na opowiadanie nowej historii, nieopartej na konkretne fragmenty książki.
  • Słaby fanfik - nie przeszkadzają mi nowe wątki o ile są dobre i ciekawe (wątek Yennefer w S1). DeMayo w ciekawy sposób napisał własne wątki w odcinku o strzydze i w świetny sposób napisał anime. Jednak tutaj za bardzo poniosła go fantazja i nie wiem czemu większość nowej fabuły miała służyć.
  • Niespójność z anime - jestem perfekcjonistką jeżeli chodzi o takie rzeczy. Oglądając anime oczekiwałam, ze drugi sezon będzie spójny wizualnie z animacją, którą napisał ten sam scenarzysta. O ile nawiązania w dialogach faktycznie padają tak ze strony wizualnej spójności nie ma. Zamek nie wygląda identycznie - ani w środku, ani na zewnątrz. Medalion Vesemira jest inny, a wygląd Papy inspirowany jest grami, nie anime. Mały Eskel w animacji jest blondynem, tak samo jak zarówno pierwotnie zatrudniony aktor jak i ten, którym go zastąpiono - jednak w odcinku blondyna przefarbowano na bruneta. Vesemir pokazuje Ciri zbroję swojego mistrza Deglana - która absolutnie nie ma nic wspólnego ze skelligijskim gigantem, którego pokazano w anime. Boli mnie ten brak wewnętrznej spójności.
  • Sexworkerki - nie rozumiem po co zostały dodane. Najważniejsza z nich to ta sama, z którą Geralt spędza początek odc3, napisanego przez tego samego scenarzystę. Według serialowej chronologii nie minęło od tych wydarzeń 30 lat? Ta sexworkerka ma chyba elfie geny, bo się nie zestarzała.
  • Znowu niepotrzebna demonstracja żeńskiej nagości, podczas gdy męskiej zabrakło. Typowo.
  • Wiedźmini - ich design jest super, jednak nie podoba mi się, że jest ich aż tak dużo. Jest różnica między Geraltem otwierającym się w otoczeniu garstki przyjaciół, a Geraltem imprezującym z pokaźną gromadą braci. Nadmiarowi wiedźmini są zbędni, tak samo jak ich sexworkerki. Poza tym dziwny pomysł, by Lamberta dwukrotnie przedstawiać jako "Lambchub" zanim poznaliśmy jego imię w serialu.
  • Eskel - wolałabym, żeby ten bohater nosił inne imię. Bo z charakteru bliżej mu do Lamberta, a równie dobrze mógłby to być jeden z nadmiarowych wiedźminów. Scenarzysta serio uznał, że zrobienie z Eskela kanalii po czym zabicie go ucieszy czytelników i graczy?
  • Leszy - naprawdę nie miałabym nic przeciwko temu wątkowi gdyby był on w ciekawy sposób uzasadniony, gdyby stała za nim jakaś ciekawa historia jak za autorskimi pomysłami tego scenarzysty w odcinku o strzydze czy w anime. Wątek, gdzie Yennefer odbiera Fringilli posadę w Aedirn ma znaczenie dla ich dalszej relacji. A jakie znaczenie ma leszyfikacja Eskela? Zmienił się w Leszego tak samo jak Vesemir mógł się zmienić w zeugla, a Lambert w kikimorę. Zmiana żeby szokować widza, bez jakiejś ciekawszej historii stojącej za tym wątkiem.
  • Trzy peleryny - jak to oglądałam to miałam wrażenie, że to taki randomowy pomysł rodem z fanfika. Fringilla widzi Emhyra, Francesca starą Ithlinę, a Yennefer dziewczynkę (swoją córkę? napisy końcowe nazywają ją Violet). Scena z demonem mogła być urzekająca i straszna, ale nie była. Sceny z Marą w Zmorze Wilka, strzygą w pierwszym sezonie czy bruksą w poprzednim odcinku były straszniejsze i bardziej horrorowo klimatyczne nie wyglądając przy tym niepoważnie. A ta scena wypadła niepoważnie.
  • Elfia religia - czy książkowe elfy to nie są ateiści? Tu mamy starożytne bóstwa, proroków, zikkuraty. Nie jestem fanką elfiej architektury w serialu, ale doceniam, że przynajmniej jest spójna i Aretuza czy budynki w Blood Origin wyglądają tak samo.
  • Yennefer mówiąca, że jest elfką i Francesca kwestionująca jej przynależność rasową. Analogia do POC w USA w danym momencie była zbędna moim zdaniem.
Plusy:
  • Kaer Morhen - wygląda świetnie. Klimatycznie, urzekająco, oddaje klimat książki i gier. Jestem zadowolona. Z wyglądu wiedźminów też
  • Walka z leszym - abstrahując od jej kontekstu - Leszkel wygląda świetnie i walka z nim jest na wysokim poziomie.
  • Vesemir - abstrahując od anime - świetnie zagrany i ucharakteryzowany
  • Geralt - tak jak w poprzednim odcinku, rozwija się jako bohater. Sposobała mi się jego nadopiekuńczość i zmiana podejścia do tematu po rozmowie z Vesemirem.
  • Zakończenie - klimatyczna scena, gdzie Geralt i Ciri zaczynają trening.
  • Baba Jaga - doceniam próbę nawiązania do słowiańskości. Scenarzysta musiał sięgnąć po rosyjską baśń, lub przynajmniej przeczytać o Babie Jadze na wikipedii. Aż szkoda mi, że sceny wewnątrz jej chaty tak mnie rozczarowały, wolałabym już klasyczną baśniową Jażkę, byłby potencjał. Charakteryzacja Matki dobra (aktorka jest Polką).
  • Elfy - powrót Filavandrela i umiejscowienie go do wątku Wiewiórasów to świetny pomysł. Szkoda, że zapomnieli o Toruviel.
  • Francesca jest śliczna, jednak na ten moment jest to całkiem inna postać niż w książkach.
  • Yennefer - abstrahując od scen w chacie Matki - sen Yennefer na początku odcinka był klimatyczny, a Ania dalej zachwyca mnie swoją grą aktorską. Podoba mi się również jej rozwój relacji z Fringillą. Jednak w tym odcinku to fanfik, którego nie oceniam tak pozytywnie jak wątku młodości Yennefer
 
Last edited:
Nieco pobocznie, ale mimo wszystko utrzymując się w wątku adaptacji tego opowiadania i zmienionego finału. Jeśli Hissrich, albo ktoś inny, chce się nauczyć, jak w serialu pokazać męską przemoc i upokorzenie przez gwałt, to powinien sięgnąć po chwalonego już przeze mnie Outlandera. Tam gwałt jest częścią świata, jest niejako wpisany w reguły dominacji. Hissrich choćby żyła i tworzyła podobne do Wiedźmina seriale przez kolejnych dwadzieścia lat, to nic na podobnym poziomie nie wytworzy i nie zrobi tyle dla podnoszonej sprawy, co tamten serial. Bo robi to marnie.
 
Różnica między sagą a serialem jest taka, jak między subtelną akupresurą a strzałem maczugą przez łeb. Jak między porozumiewawczym spojrzeniem w oczy a wydarciem się na całą ulicę, z dużą liczbą faków. Jak między skradaniem się w cieniach a wjazdem plastikowym rydwanem zaprzężonym w cztery jednorożce.

Okradziono tę historię z półcieni i niuansów. Wywleczono wątki z tła kosztem wątków ważniejszych, spajających fabułę na wielu poziomach. I dodano wątki nowe, żeby dopchać kolanem, dla każdego coś miłego.

Eskel - rajfur, Vessemir - przygłup, Ciri - nadęta pannica, Yennefer - wonder woman z odzysku, Geralt - rozgadany lebiega.
Ale nie ma delfinów i to boli. Przy Stokrotce w ciąży i babie jadze w jaskini boli inny kolor oczu Geralta.

To nie jest adaptacja Sagi. Szkoda. Może się jeszcze kiedyś doczekam, że ktoś przełoży tę wyjątkową historię, jak należy. Taką, jaka jest, bez wodotrysków i obrażania inteligencji widza.
50 twarzy Grey’a i tureckie seriale przynajmniej nie udają, że są czymś innym.
 
Słaby fanfik

Tak już jest do końca sezonu niestety. Słaby fanfik, słabszy fanfik, najsłabszy fanfik. Najgorsze są ostatnie odcinki (7 i 8 to już totalny fanfik), szczególnie z tymi wtopami geograficznymi jak przesunięcie krasnoludów na inny etap opowieści - dalej trwierdzą, że pracują dla króla Kaedwen, choć nie powinni być nigdzie w pobliżu Kaedwen, bo niby co bym tam miał Geralt robić po zabraniu Jaskra z Oxenfurtu?
 
Last edited:
Wiecie co, jak tak teraz myślę o tym elfim stylu architektonicznym to myślę, ze oni sie inspirowali architektura pierwszych nacji ameryki płd jak np. majowie. I az mnie ciarki żenady przeszły, bo wychodzi na to, że ktos tam w ekipie dodał dwa do dwa, tu mamy nacje wytrzebiona przez przybyszy, tu tez, to weźmy to połączmy tak, żeby bylo jeszcze bardziej wprost i oczywiście.
 
Po świetnym odcinku pierwszym ten mnie rozczarował, więc zacznę od minusów.
Większość wymienianych przez ciebie wad i zażaleń już została podniesiona we wcześniejszych postach. Dlatego nie wiem, czy czekać aż (jeśli w ogóle) zechcesz się z nimi zapoznać, czy też oczekujesz byśmy się powtarzali. Nie to, że byłoby to coś niezwykłego, bo już wielokrotnie trwały tutaj boje o sprawy dawno przykurzone i wyciągano z szaf te same, zużyte argumenty. Ale czerwońca dam za sam wysiłek pisania.
 
Last edited:

Oj, Drwal to mi chyba w głowie siedzi, znowu idealnie punktuje wszystko to, co mnie uwiera, tym razem w teaserze Blood Origin (jak również całej netflixowej koncepcji Wiedźmina).
 
Top Bottom