Widzę że wszyscy to piszą to też dopisze
A więc moje pierwsze spotkanie z Wiedźminami.
Pamiętam że przed premierą Wiedźmina grałem tylko w jednego RPG, a mianowicie TES 3 Morrowind (w sumie w 2, zapomniałem o Gothic), i moje pierwsze zetknięcie z tą grą to był opad szczęki. Wtedy nie interesowałem się tak grami, i nie miałem na nie czasu (szkoła, itd.), pewnego jesiennego dnia 2007 roku zobaczyłem reklamę Wiedźmina, a że to uniwersum nie było mi obce to postanowiłem bardziej zainteresować się tą produkcją. Jakiś czas później, pojechałem ze znajomym do Galerii Łódzkiej po buty, ale wcześniej zawitaliśmy do Media Markt, gdzie stał taki wielki kartonowy Geralt, gdy tylko go zobaczyłem (pomijając że chciałem go zabrać i uciekać), plany kupienia butów odeszły w niepamięć, wiedziałem że muszę wypróbować tą grę (patrząc na okładkę zakochałem się w niej od pierwszego wejrzenia), i tak kupiłem (później się nasłuchałem, że pieniądze na buty, wydaje na gry
). Po przyjechaniu do domu spotkała mnie przykra niespodzianka, mój komputer był za słaby, ale jako że zrządzeniem losu mój kuzyn wymienił swój (poprzedni mu się popsuł), to pojechałem do niego. Spędziłem u niego cały tydzień (oczywiście choroba, te sprawy
). Jakiś czas później sam wymieniłem swój sprzęt (a raczej rodzice mi go wymienili), i wreszcie mogłem grac u siebie. Pierwsze spotkanie z wiedźminem, zniszczyło mnie, i ukształtowało jako małolata (coś jak bajki Dragon Ball), i wiedziałem że jeszcze wiele razy wrócę do tego uniwersum. Na Wiedźmina 2 czekałem z niecierpliwością, i pierwszy kontakt z tą grą-18 Maja, 6 dni po moich urodzinach-rozwalił mnie jeszcze bardziej, liczyłem na poprawioną grafikę z pierwszej części, ale gdy zobaczyłem to co było na ekranie... Aż brak słów. Gra kosztowała mnie około 100 zł, ale ta cena była śmiesznie niska w porównaniu do tego co oferowała (podobnie w przypadku W1). Żałowałem tylko że nie kupiłem wersji kolekcjonerskiej (w przypadku W3 nie popełnię już tego błędu), więc poszukałem jej na allegro (bez gry, którą już miałem), i poprosiłem mamę o dołożenie mi brakującej kwoty (teraz medalion, jak i większość kolekcjonerki jest u mojego młodszego bratanka, którego zaraziłem pasją do Wiedźmina, niestety jest za młody by wziąć udział w konkursie). I tak przez 6 lat bawiłem się dobrze z obiema tymi grami, aż na rok przed premierą trzeciej części (25 Sierpnia 2013r) trafiłem na to forum, gdzie zetknąłem się z ciekawą, podobną do mnie społecznością. Na początku nieśmiało włączyłem się w walkę o "zapomniane rasy", a teraz staram się jak najczęściej brać udział w dyskusjach i codziennie czytać forum.
Do napisania tej krótkiej historii mojego życia z grami o Geralcie popchnął mnie ten konkurs (w którym nawet nie liczę na wygraną), ale nie tylko. Uznałem że to świetny moment by podzielić się swoimi wspomnieniami z innymi forumowiczami oraz przedstawicielami CDPR. Wybrałem taką formę mojej wypowiedzi, bo w moim odczuciu wklejanie scen, z gry czy innych prezentacji, w pełni nie pokarze tego co czuję do tych gier/książek i uniwersum z nimi związanego (choć ta wypowiedź też w pełni tego nie oddaje).
Za co kocham te gry:
"Nazywał się Geralt z Rivii, był wiedźminem, zabójcą potworów..."
W W1 zawsze przechodzą mnie ciarki chwile po obejrzeniu intro i odpaleniu nowej gry, podczas obrazu wczytywania z napisem "dziedziniec Kaer Morhen" (twierdzy, o której tylko czytałem, a teraz mogę ją podziwiać na własne oczy) i ta muzyka, a później to spotkanie z książkowymi postaciami: jak zwykle wygadanym Eskelem, Lambertem i tym jego "Merigold", Vesemirem mówiącym do rudowłosej "Triss dziecinko" i Triss, która w moim odczuciu zbyt bardzo przypominała Yennefer (do tej pory dziwie się jak dobrze oddaliście charakter tych postaci). Pierwszy raz grając w tą grę, początek i to wejście we wcześniej znane z książek uniwersum było świetne, praktycznie nie do opisania (z resztą teraz też). Później niezwykły słowiański klimat, wręcz wylewający się z ekranu, pierwsze spotkanie z Shani, Zoltanem, Jaskrem, i wszelkie nawiązania do książek. Następnym świetnym aspektem była fabuła, jej nieliniowość i brutalność świata (nie ma dobrej decyzji, jest tylko mniejsze zło). Kolejny moment gry, który mnie wzruszał to Podsumowanie decyzji o nie zabiciu wilkołaka Vincenta, i to jego wprowadzenie "Twardy glina, dziwka ze slamsów i wielka miłość, potrafiąca przełamać klątwę lykantropii" (mogłem coś przekręcić), oraz moment po odczarowaniu strzygi, gdy Geralt mówi że wiedźmini czerpią radość nie z zabijania a z odczarowywania. Końcowa walka z królem Gonu też była świetna.
W W2 również początek był świetny (opis wydarzeń na tle muzyki), klimat i grafika też były niesamowite(w W1 z reszta też), ale jednym z najlepszych, i najbardziej wzruszających momentów (w grach, i nie tylko) była śmierć Cedrica, gdy przychodzą do niego zwierzęta, a Geralt mówi że "przyszli się pożegnać", i choć jestem już od dawna dorosły, to za każdym razem gdy to widzę, lub sobie o tym przypomnę, nie mogę powstrzymać się od łez. Wielkim plusem Wiedźmina 2 są świetnie "napisane" postacie, z którymi łatwo się zżyć. I to chyba jedyna gra, w której do końca podążałem za tym złym (Letho), by na końcu mu odpuścić. Pamiętam również jak obraziłem się na CDPR gdy zginął mój ulubiony król-Foltest, zaprzestałem wtedy gry na kilka dni, ale "to już inna historia"
Piękne jest jeszcze w obu Wiedźminach to, że po przejściu zadania, zawsze mam wrażenie/uczucie (nie wiem jak to nazwać) że chętnie przeszedł bym to zadanie jeszcze raz, i szkoda że się już skończyło. Żadne zadanie w Wiedźminach, jeszcze nigdy mi się nie znudziło, nigdy nie miałem tego wrażenia-"o nie, znowu to"-jakie towarzyszy mi często przy innych grach.
Jedyne czego brakowało mi w obu tych grach, to Yennefer i Ciri, choć nawiązania do tych postaci przysporzyły mi masę radości. Już w W1 uwielbiałem słuchać historii karczmarza o dziewczynie będącej księżniczką, czarodziejką i wiedźminką. W W2 ciekawa była rozmowa z prologu, o "Dżenifer" i "gwałceniu".
A w W3 (zwiastun, CGI), gdy Geralt mówi "Niektórzy walczą dla chwały, idei, albo złota, ja walczę dla moich bliskich, jestem Geralt z Rivi, Wiedźmin", i "zło jest złem, mniejsze czy większe, nie ma różnicy, jak to ocenić czy to w ogóle możliwe?, jeśli mam wybierać między złem a złem, wolę nie wybierać wcale" a na końcu to podsumowanie "zabijam potwory", to mam nadzieje że W3 będzie na takim samym, mistrzowskim poziomie, jak dwie wcześniejsze części (wyższego już niema).
Zapomniałem dodać, a mianowicie, w obu (i pewnie trzeciej) częściach urzekły mnie też dialogi.
/>
Właśnie za to uwielbiam te gry (i za te wybory, które przysporzyły mi nieraz, nieprzespanych nocy) i nigdy nie przestane.
A teraz jak każdy to i ja pocukruję REDom, choć chcę by wiedzieli że piszę ze szczerego serca (jeśli moja praca jest niewarta uwagi, a nagrodę miałbym dostać tylko za to co napiszę dalej, to wolę nie dostawać jej wcale, po prostu uznałem że to najlepsza okazja by moje podziękowania trafiły do was, i byście na pewno je przeczytali). Wasze gry są świetne, ale co tam gry, wasze podejście do gracza, jest tym, o czym inne koncerny niestety zapomniały (a może przysłoniły im oczy pieniądze), staracie się dogodzić nam, i wprowadzać nasze pomysły/przemyślenia, nie uważacie się za nieomylnych. A najlepszym w was, jest to że robicie gry z pasją, tak jak tworzone były tylko największe klasyki (Gothic, Wrota Baldura).
I słowo od gracza, jeśli nie zmienicie podejścia (a wiem że tego nie zrobicie), to stworzycie swojego wymarzonego, najlepszego RPG, a raczej już go tworzycie, a kolejne gry będą tylko lepsze. Dziękuje, i obym spędził z wami kolejne 6 lat, grając w tak świetne gry.