HuntMocy said:
W sumie porównanie sytuacji z rozwijaniem Gwiezdnych Wojen do rozwijania Wiedźmina wydaje mi się coraz bardziej trafne.
Raczej nie. A to dlatego że Lucas każde, ale to każde dzieło wnoszące coś kreatywnego do świata SW, musiał najpierw zaakceptować. On lub też, co bardziej prawdopodobne, jego ludzie. Generalnie to Lucas przyzwalał na określone kierunki rozwoju uniwersum i on zrobił z EU nierozerwalną część kultury SW. Tymczasem AS stanowczo stwierdził, że kanon jest tylko jeden, a reszta jest wyłącznie adaptacją / wariacją na temat / fan-fiction - jak zwał, tak zwał. Krótko mówiąc Sapkowski zezwolił na adaptowanie świata na potrzeby różnych dzieł, ale nie na stawianie znaku równości między jego pisarstwem, a twórczością innych autorów. Ktoś może powiedzieć, że skoro AS dał zezwolenie, to nie ma prawa się wypowiadać na temat kanonu. Ależ ma. To on jest ojcem tego cyklu i ma prawo wyraźnie wskazać apokryfom miejsce w szeregu.
HuntMocy said:
Gdyby teraz Sapkowski wzorem Lucasa napisał książkę, która w jakiś wyraźny sposób zanegowała wydarzenia z gier czy komiksów to czy wszyscy fani przyjęliby to bez problemu
Utwory w obu uniwersach mają inną rangę, inne są między nimi zależności. Gry z cyklu Wiedźmin są bardziej samodzielnymi produktami - nie trzeba czytać książek, by się dobrze bawić. W SW filmy są najważniejsze, one stanowią podstawę, od której wszyscy zaczynają. Nikt nie kupuje powieści czy komiksu, jeśli nic mu nie mówią określenia Sojusz, Imperium, Sith czy jedi. Ten, kto czytał książki ASa, raczej nie będzie stawiał gier czy innych produktów ponad sagę. Kto zna same gry, to mu tym bardziej nie będzie przeszkadzać konflikt treści między mediami zgodnie z dewizą "czego oczy nie widzą".
HuntMocy said:
czy może jednak byłoby niezadowolenie na wzór fanów Gwiezdnych Wojen, że po co on to robi, dlaczego ma w poważaniu pracę innych autorów?
Niezadowoleni mogą być, ale racji mieć nie będą. Można Sapkowskiego nie lubić za to i owo, ale nie można mu odmawiać podstawowych praw.
@ Engessa
Przeczytałem kilka książek SW, do większej liczby się nie zmusiłem. Kolega, który miał więcej samozaparcia, jednak potwierdził, że większość nadaje się na przemiał lub jako podpórki pod meble. Współczuję Steve'owi Sansweetowi, który uczył się uzasadnień idiotyzmów proponowanych przez niektórych autorów.
HuntMocy said:
Prawa do ekranizacji chyba nadal spoczywają w rękach "twórców" serialu... Pomyśleć, że gdy teraz je odsprzedadzą, obłowią się bez żadnych zasług...
Prawa do filmu ma AS. Sam mówił na Polconie, że za odpowiednią sumkę odpali prawa hollywoodzkiej wytwórni.