Od jakiegoś czasu mało co mi robi w necie efekt wow w sensie jakichś nowych koncepcji. Nawet jeśli zaciekawi, to na chwilę.
Książki, niedzielne granie, książki, szczypta muzy, jakiś felietonik, książki, zakupy... a, i forum; cała reszta internetów mi nic nie robi, co najwyżej jest w tle (poczta, fejsio nader rzadko). Trochę boli zarzucona fotografia (i dzielenie się), ale to inna sprawa, jeszcze nie zamknięta.
Przyzwyczaiłam się, że nie jestem fanką klikania i wirtualnego ekshibicjonizmu, no cóż.
Aż tu znienacka spodobało mi się jedno miejsce polecone* i choć początkowo jednak niezbyt był szał, to teraz jakoś tak zaglądam codziennie i zawsze coś fajnego wyłapię.
Myślę tu o zupie, czyli soup.io. Nie wiem, czy znacie, czy macie konta, dla mnie dotąd nie istniały żadne twittery ani instagramy, więc podchodziłam jak do jeża, ale w pewnym momencie odkryłam, że to jest jak w "Amelii" u tego starszego pana, który nie mógł wychodzić, a tęsknił za światem - oto pokazuję palcem, co mi się podoba... pokazuję nikomu w szczególności, bardziej tak sobie.
Więc (nie zaczyna się zdania od "więc") oczywiście jest u mnie mnóstwo kocich gifów i w ogóle gifów rozmaitych (hitem był dryblujący bokser sprzed kilkudziesięciu lat), czasem mignie stary wilqu albo dem, dużo Audrey Hepburn na nietypowych zdjęciach, jakieś "magiczne" widoczki...To miejsce w sam raz dla mnie, bo do niczego nie zmusza - ani do wyścigu "kto wrzuci coś lepszego i ile będzie lajków", ani do komentowania.
Ale fajnie sobie czasem przewinąć kilka tygodni czy miesięcy wstecz i zobaczyć, co się wtedy podobało. I że dalej.
Taki swoisty sztambuch wizualnego piękna, ładowanie akumulatorów, obracanie się w kręgu własnej, wypieszczonej estetyki.
(Są i minusy, bo sporo osób korzysta i z tej okazji, żeby się wyżyć pornograficznie, ale wystarczy jeden klik, żeby zignorować co bardziej niesmaczne wrzuty, zniknąć je sobie sprzed oczu razem z autorem).
To dowód, że nie należy się zarzekać jak to świat wirtualny jest niepotrzebny, bo brzydki i zżerający czas - wcale nie musi tak być.
Powklejałabym Wam co fajniejsze, ale to trudne, chyba się nie da bezpośrednio, albo nie umiem
Tak czy siak polecam tym z Was, którzy lubią sobie meblować życie starannie, cierpliwie i pod swój gust.
* w sumie to dostałam w prezencie link do czyjegoś konta prowadzonego od miesięcy w tajemnicy. Wiecie, jak fajnie odkrywać ulubione osoby w taki sposób na nowo?
Ed. Toś mnie,
@jiti, podsumował
Jestę hipsterę i nawet nie wiedziałam, to normalne? xD