Generalnie, te kilkadziesiąt stron przyjąłem dużo, dużo lepiej niż "Rację stanu".
Może zacznę od minusów. Najważniejszym z nich jest w zasadzie jedna bardzo dziwna decyzja Geralta, której konsekwencji powinien być świadom ze względu na zawód i doświadczenie. Uważam jednak, że komiks jest adresowany bardziej do osób nie znających lore, więc to co razi świadomych czytelników, przez nowy narybek zostanie zignorowane. Myślę też, że jest to zabieg celowy - a konkretniej - są to podwaliny pod tłist plotowy w dalszej części komiksu (w sensie wiedźmin wiedział, nie powiedział, bo miał plan).
A teraz cała reszta. Urzekła mnie oprawa graficzna, tak jak się spodziewałem, ta hellboyowska kreska pasuje bardzo do Geralta jako bohatera odczyniającego uroki, walczącego z potworami i demonami swojego świata. Bardzo podoba mi się dobór i design potworów w numerze otwierającym. Widać, że autorzy chcieli zainteresować czytelnika bardziej egzotycznymi dla nich potworami, o słowiańskiej proweniencji (cmentarna baba, leszy). O ile ten styl zawsze mi robił, to jest dość charakterystyczny, więc niektórzy mogą się od niego odbić.
Fabuła poza w/w nieścisłościami jest ok. Całość jest dość oszczędna, dialogi krótkie, ale naturalne, widać, że twórcy chcieli zbudować klimat tajemnicy i mroku (co im się udało). Generalnie czekam niecierpliwie na kolejną część. Jest dobrze.