Gry komputerowe a dyskryminacja i patriarchalizm

+
Widzę, że obejrzałeś film, ale nic z niego nie zrozumiałeś.
@lonerunner
(...)
Jednocześnie przypominam, że cała działalność w/w była oparta na kłamstwie, że jest graczem i jako gracz czuje się dyskryminowana, podczas gdy okazało się, iż nie jest fanką gier i musi się o nich wiele nauczyć.

Now I grew up on Nintendo, I’ve been a fan of the Mario and Zelda franchises for most of my life and they will always have a special place in my heart, as I’m sure is true for a great number of gamers out there
http://www.feministfrequency.com/2013/03/damsel-in-distress-part-1/
 
Last edited:

jiti

Forum veteran
Widzę, że obejrzałeś film, ale nic z niego nie zrozumiałeś.
"wiem ale nie powiem"
"nie masz żadnych argumentów"
"Nic nie rozumiesz"
"Nie rozmawiam z tobą bo używasz brzydkich słów"
"macie linka poczytajcie jak się rozmawia"
"Bagatelizujecie poważny problem, wiele badań"
"nie chce mi się z wami rozmawiać"

Streściłem chyba wszystkie Twoje wypowiedzi w tym temacie. Niekoniecznie w dobrej kolejności.
Nie żebym miał jakiś z tym problem - ot tak lubisz. Ale nie wierzaj wtedy przez dwie strony innej osobie z tekstami że nie umie prowadzić dyskusji. Bo nie używanie przekleństw nie jest jedyną rzeczą jaką trzeba wiedzieć o rozmowie.

Nadużywanie z mojej strony słów "abusrdalne" oraz "idiotyczne" przy twoim podejściu to pikuś :D
 
Last edited:
"wiem ale nie powiem"
"nie masz żadnych argumentów"
"Nic nie rozumiesz"
"Nie rozmawiam z tobą bo używasz brzydkich słów"
"macie linka poczytajcie jak się rozmawia"
"Poważny problem, wiele badań"
"nie chce mi się z wami rozmawiać"
@zi3lona in a nutshell.


I'm not a fan of video games. I've actually have to learn a lot about video games in the process making this.
https://www.youtube.com/watch?v=gqJCCnued6c (pierwsze 13 sekund)

Oczywiście najlepszym dowodem na to, że kłamca nie jest kłamcą, to jego własne słowa, że nie kłamie. A o Mario to i moja świętej pamięci babcia wiedziała.
 
Ja tam słyszę słowa fandom i o uczeniu się robienia gier wideo, oraz to, że nie jest fanką (tak, wydaje mi się, że tam też pada takie sformułowanie), nie znaczy, że nie jest graczką. To raz, a dwa - rlili, wyrwane z kontekstu zdanie ma być dowodem na cokolwiek? Dziękuję, postoję.
 

jiti

Forum veteran
A mógłbyś cytatami? Bo wiesz, łatwiej byłoby mi się ewentualnie odnieść.
"wiem ale nie powiem"
Widzę, że obejrzałeś film, ale nic z niego nie zrozumiałeś.
"nie masz żadnych argumentów"
Ale wiesz, jak się ma merytoryczne argumenty, to nie trzeba pisać o wydumanych peudo-feministycznych pierdołach, tylko się przedstawia te argumenty, nie?
"Nic nie rozumiesz"
@lonerunner
Fascynuje mnie łatwość, z jaką niektórzy deprecjonują zjawiska, których nie rozumieją/nie chcą zrozumieć, prezentując przy okazji wspaniały pokaz nitpickingu, dezynwoltury i lekceważenia oraz obrażania oponentów. Na przyszłość sugeruję przypomnieć sobie następujące punkty Regulaminu
Proszę mieć to na uwadze. Swoje zdanie można wyrażać bez obrażania osób/grup/poglądów, z którymi się nie zgadzamy a zamiast tego używać merytorycznych argumentów (przypisywanie innym leczenia kompleksów, nieudolności i propagowania kretyńskich idei się do zbioru argumentów nie zalicza).
****

Imo, przykład merytorycznej polemiki z tezami Sarkeesian, to min. ten tekst. Da się, jak widać.

A jako pendant do linka @mrrruczita z Jawnych..., link do tekstu Louvette, z Altergrania.

"Nie rozmawiam z tobą bo używasz brzydkich słów"

@lonerunner
Budując narrację cytatem Lema o idiotach ustawiłeś dyskusję, tworząc opozycję: ja - ostoja zdrowego rozsądku, oni (tu najbardziej odnoszę się do problemów związanych z kobietami w grach i ruchem LGBT) - nieudacznicy leczący kompleksy, propagujący kretyńskie idee; no i w domyśle oczywiście lemowscy idioci. Plus poprzedni post Sylvina, który pisze, że odnosi wrażenie, jakbyś dopasowywał przykłady do tezy, co ja ogólnie określam mianem nitpickingu. No więc na tym poziomie nie bardzo mam ochotę rozmawiać, wybacz.

"macie linka poczytajcie jak się rozmawia"

@lonerunner
Jeżeli swój sposób dyskusji uważasz za rzeczowy i kulturalny to najprawdopodobniej mamy zupełnie odmienne wizje tego, czym kulturalna polemika jest. Za takową mam przywoływany przeze mnie wcześniej artykuł z Jawnych Snów chociażby. A rozmowa pod artykułem równie ciekawa i choć dyskutanci się nie zgadzają, to żaden nie pozwala sobie na sformułowania w rodzaju "kretyńskie idee", "zakompleksiony nieudacznik", "jest full of shit", "wydumane, pseudo-femisnistyczne pierdoły" - to są sformułowania używane przez Ciebie i powodują, że poważne traktowanie tego co piszesz, kojarzy mi się z poważnym traktowaniem nieśmiertelnego "Ratujcie, Niemcy mnie biją", wybacz. Bo żadne z nich nie jest merytoryczne, za to bardzo dobrze prezentuje Twój pogardliwy i paternalistyczny stosunek do problemu. Więc dziękuję, postoję, mogę mieć ewentualnie nadzieję na jakieś chichenfreude, bo w sumie czemu by nie?

"Bagatelizujecie poważny problem, wiele badań"
@jiti
To, że znikasz problem przemocy wobec kobiet, związany z istnieniem stereotypów na temat płci, powielanych także przez niektóre gry komputerowe, nie znaczy, że go nie ma. Statystyki jasno pokazują, że w większości sprawcami przemocy są mężczyźni, a ofiarami kobiety i dzieci. Dlatego ważne jest, żeby ze stereotypami walczyć, od najmłodszych lat. Także tymi w popkulturze. Rozumiem, że z Twojego punktu widzenia to nie problem i w ogóle rzecz nie warta wzmianki, ale może dla obrony stanowiska używaj innych słów, niż absurdalne, czy głupie? Bo to żadne argumenty są.

"nie chce mi się z wami rozmawiać"

[...]
Ale mam też wrażenie, że toczyłam podobne dyskusje setki razy i czuję się już nieco znużona. Więc, na razie odpadam, wybacz.

A większość z tych cytatów podpasuje się jednocześnie pod kilka kategorii na raz :D

Zaczynam zastanawiać się czy nie trolujesz tu czasami :)
 
Cóż mogę zrobić, poza popadnięciem w głęboką zadumę oraz stwierdzeniem, że faktycznie nie bardzo mamy o czym rozmawiać. Wydawało mi się, że wyrażam się w miarę jasno, dosyć precyzyjnie wskazuję, gdzie widzę problem. Okazuje się jednak, że leży on (ten problem) w sferze odbioru komunikatów, jakie tworzę. Przykro mi zatem, bo nie umiem ich sformułować inaczej, a żaden z nich nie niósł w zamierzeniu znaczeń, jakie im nadałeś. Well, bywa.
 

jiti

Forum veteran
Cóż mogę zrobić, poza popadnięciem w głęboką zadumę oraz stwierdzeniem, że faktycznie nie bardzo mamy o czym rozmawiać. Wydawało mi się, że wyrażam się w miarę jasno, dosyć precyzyjnie wskazuję, gdzie widzę problem. Okazuje się jednak, że leży on (ten problem) w sferze odbioru komunikatów, jakie tworzę. Przykro mi zatem, bo nie umiem ich sformułować inaczej, a żaden z nich nie niósł w zamierzeniu znaczeń, jakie im nadałeś. Well, bywa.


"Jestem tak bardzo nierozumiana" ;)
I na każdej stronie tego tematu chyba piszesz ze nie masz o czym rozmawiać (nie sprawdzałem ale w cytatach wyżej też padają podobne sformowania).

Nie chcę być hipokrytą i ciągle Cię męczyć przez dwie kolejne strony, tak jak robiłaś to z autorem tematu.
Po prostu, to takie nastawienie może wywoływać naprawdę irytację u osoby z którą rozmawiasz - tym bardziej że jesteś osobą która cały czas domaga się badań, opracowań naukowych i tabelek do każdej prawie tezy.
A sama nigdy nic innego prócz tego typu rzeczy jak wyżej nie piszesz.
 
wyrwane z kontekstu zdanie ma być dowodem na cokolwiek?
Nie jestem fanką gier komputerowych - nie wiem, co tu może być wyrwane z kontekstu? Jakościowo znaczy to dokładnie to samo, co I'm not a fan of football. Nie znam graczy, którzy nie są fanami gier komputerowych, no chyba, że ktoś gra na komórce albo przy piwie dla zabicia czasu.

Rzecz jasna niebycie fanką i dopiero uczenie się nie przeszkadza jej w autorytatywnym wypowiadaniu się o grach, jakby pozjadała wszystkie rozumy.
 
@zi3lona - odniosę tu do Ciebie, bo mam wrażenie, że rozumiem, co piszesz i jak. Byłam w stanie wejść do każdego linkowanego przez Ciebie tekstu, Twoje wypowiedzi odbierałam jako merytoryczne, byłam w stanie rozróżnić, kiedy mówisz poważnie i podajesz poważne przykłady, a kiedy stosujesz ironię lub kpisz w reakcji na wypowiedzi kolegów.
Gdybym chciała sobie kiedyś z nudów zrobić encyklopedię łapania za słówka, wyciągania z wypowiedzi cytatów bez kontekstu i nadawania im własnego oraz dość przykrej w gruncie rzeczy taktyki zaszczuwania atakami ad personam, wykpiwającymi nie Twoje opinie, a Ciebie samą, to myślę, że dwa powyższe posty jitiego posłużyłyby mi za bazę, zdecydowanie.

Nie zgadzamy się ze sobą wielokrotnie, mamy różne zdania na różne tematy ale powiem Ci jedno (i gdybyś była narsem, grreggiem czy innym sylvinem, to powiedziałabym Ci to samo, więc to nie przypadek jajniczej solidarności, stety albo niestety) - daruj sobie. Darujmy.

Jak to jeden nasz mądry kolega powiedział (pozdro, @Vattghern), w dyskusji przychodzi taki moment, kiedy przeciwne strony okopują się na swoich stanowiskach i nie ma najmniejszej szansy na przekonanie ich argumentacją, bo ona zostanie odrzucona - czasem z podaniem powodu, czasem bez.
Dyskusja w tym wątku poszła dokładnie w tym kierunku, nie zawaham się powiedzieć, że od pierwszego kopa, znaczy posta. Tu nie było - w mojej opinii - miejsca na polemikę z czymkolwiek, tu zostało stworzone miejsce do zaprezentowania swoich poglądów i w odpowiedzi na czyjąś reakcję - ponownego zaprezentowania swoich poglądów.
Ale dyskusji - nie.

Przyznaję, dla mnie często to ton rozmowy ma deko większe znaczenie niż treść. Może dlatego, że mi się wydaje, iż sposób, w jaki jeden rozmówca trakcuje drugiego, prezentuje swój punkt widzenia itp - mówi najwięcej o nim samym i o intencjach. Nie ukrywam, że intencje lonerunnera odebrałam negatywnie, być może źle, z jitim to samo. Mimo to usiłowałam pewne kwestie uściślić, nie udało mi się jednak uzyskać odpowiedzi wprost i dalej nie wiem, jaka był intencja zakładającego temat.
A że na poziomie subiektywnego odbioru pewnych kwestii trudno mówić o możliwości przekonywania się nawzajem (bo subiektywne znaczy moje własne i najmojsze, taka prawda), to dla mnie się w tym momencie próby dyskusji kończą.

Nie akceptuję wizji i zdania kolegów na temat sjw, Twoja wizja, @zi3lona, jest mi bliższa, bo brzmi dla mnie sensowniej i trafiają do mnie Twoje argumenty (za to masz te wszystki plusy, pora to ujawnić) - pewnie dlatego, że płeć ma tu akurat spore znaczenie, ja rozumiem, co poetki mają na myśli, czy to jest Janion, czy Anita; rozumiem, o jakich mówią problemach, dla mnie to nie jest przejaskrawianie i głupota. Nie uważam się przez to za gorszą w żadnym razie - ani za lepszą.
każdy ma prawo do własnego zdania.
Ale potrafię poznać moment, w którym próby przekonywania do własnego poglądu są już skazane na porażkę.
Szkoda czasu obu stron.

Tym niemniej dzięki za możliwość lektury wszystkich postów, też się z nich czegoś nauczyłam.
 
Last edited:
Łomójboże... Ktoś tu mówił o mentorskim tonie?

rozumiem, co piszesz i jak. Byłam w stanie wejść do każdego linkowanego przez Ciebie tekstu, Twoje wypowiedzi odbierałam jako merytoryczne, byłam w stanie rozróżnić, kiedy mówisz poważnie i podajesz poważne przykłady, a kiedy stosujesz ironię lub kpisz w reakcji na wypowiedzi kolegów.

Twoja wizja, @zi3lona, jest mi bliższa, bo brzmi dla mnie sensowniej i trafiają do mnie Twoje argumenty (za to masz te wszystki plusy, pora to ujawnić) - pewnie dlatego, że płeć ma tu akurat spore znaczenie, ja rozumiem, co poetki mają na myśli, czy to jest Janion, czy Anita; rozumiem, o jakich mówią problemach, dla mnie to nie jest przejaskrawianie i głupota.
O właśnie.
 

jiti

Forum veteran
@zi3lona - odniosę tu do Ciebie, bo mam wrażenie, że rozumiem, co piszesz i jak. Byłam w stanie wejść do każdego linkowanego przez Ciebie tekstu, Twoje wypowiedzi odbierałam jako merytoryczne, byłam w stanie rozróżnić, kiedy mówisz poważnie i podajesz poważne przykłady, a kiedy stosujesz ironię lub kpisz w reakcji na wypowiedzi kolegów.
Gdybym chciała sobie kiedyś z nudów zrobić encyklopedię łapania za słówka, wyciągania z wypowiedzi cytatów bez kontekstu i nadawania im własnego oraz dość przykrej w gruncie rzeczy taktyki zaszczuwania atakami ad personam, wykpiwającymi nie Twoje opinie, a Ciebie samą, to myślę, że dwa powyższe posty jitiego posłużyłyby mi za bazę, zdecydowanie.

Tylko w ostatnim cytacie usunąłem jakąkolwiek treść - jeśli ktoś chce większy kontekst to zapraszam do kliknięcia strzałki obok cytatu - nic nie wyrwałem z kontekstu.
Nie wykpiwam zielonej, a jeśli już to w nie mniejszym stopniu jak robiłyście to wy na poprzednich stronach w stronę lonerunner.

Oczekiwałem po prostu szerszej odpowiedzi ze strony zielonej niż "Nie zrozumiałeś filmu"
Dlaczego nie zrozumiałem?
Co jest nie tak w mojej argumentacji?

Nie miałoby to dla mnie najmniejszego znaczenia gdyby nie to że przez wcześniejsze strony tego tematu (a jest ich tylko 7 - naprawdę niewiele można przeczytać) zachowywała się tak jak wyżej opisałem.
A teraz robicie z siebie ofiarę, a ja czuję się jakbym co najmniej dał kobiecie w twarz (i moje seksistowskie wychowanie każe czuć mi się z tym jeszcze gorzej, zamiast traktować to w taki sam sposób jakbym uderzył mężczyznę). Choć nie chciałem z was uczynić ofiary - raczej skłonić Zieloną do szerszej wypowiedzi, zamiast wklejania kolejnego linka do innej dyskusji, czy pisania ze nic nie rozumiemy, albo nie znamy tematu.
 
@undomiel9
Jeżeli masz cokolwiek do powiedzenia w tej dyskusji, NA TEMAT, to chętnie (i to chętnie bez ironii) dowiem się, co konkretnie boli Cię w grach komputerowych oraz co uważasz za dyskryminację.


Rozprawy o tonie, merytoryczności argumentów, okopujących się stronach itd… Naprawdę. Serio.


Wracając, pytanie:

Czy powyższy art jest Waszym zdaniem seksistowski? Jakiś gość bazgrolił za młodu w zeszytach lekcyjnych, potem poszedł na odpowiednie studia, rozwinął swoje umiejętności i jako artysta tworzy m.in. podobne malunki. Są to jego imaginacje, które nie mają żadnego odniesienia do rzeczywistości. Stąd zastanawiam się, czy fikcja jako taka – i nie jest to stwierdzenie, bardziej głośne myślenie – w ogóle może być seksistowska? Fikcja na pewno może się nie podobać, powielać schematy i bazować na stereotypach, ale co do seksizmu pewien nie jestem… Bo jeżeli w grach jest seksizm, to jest też rasizm i cała masa innych rzeczy, które wylecą z tej puszki Pandory.
 
A ja jak zwykle trochę za wydarzeniami i dlatego od końca...
@lonerunner

Klepanie w kółko Twoich przykładów bierze się po prostu z faktu że je podałeś na poparcie swojej tezy więc założyłem że są istotne. Wydawało mi się też, że jeśli nie zgodzimy się co do podstawowych faktów w sprawie, to trudno będzie dyskusję kontynuować w jakimś produktywnym kierunku. Naciągając trochę porównanie, jeśli Ty mówisz że niebo jest niebieskie a ja odpowiadam że bardziej to zielone a poza tym to na co pokazujesz to przecież nie jest niebo, to daleko z dyskusją nie zajdziemy. No i nie zaszliśmy, na razie.

Uporczywe udowadnianie to obawiam się było raczej zwyczajne udowadnianie. O ile sobie przypominam do dyskusja potoczyła się następująco: Ty użyłeś artykułu jako przykładu, ja stwierdziłem, że wygląda na fałszywy, Ty ponownie zacytowałeś artykuł, ja przypomniałem, że to fałszywka (sądząc że może nie zauważyłeś za piewszym razem), Ty stwierdziłeś, że to prawdziwy artykuł tylko usunięty ze strony, ja podałem listę powodów dla których sądzę, że to jednak podróba. Sekwencja wygląda mi na w miarę normalną dyskusję, uporczywości nie widzę. No ale ja jątrzę, imputuję i rozmówców nie szanuję, więc powiedzmy sobie szczerze czego w końcu można ode mnie oczekiwać?

A wracając do tematu, skoro pytasz do odpowiadam.

A. Dyskryminacja kobiet w grach: W najprostszym wydaniu, dlaczego liczba żeńskich głównych postaci jest taka mała? Skoro ludzkość się z grubsza dzieli 50-50 między mężczyzn i kobiety, to dlaczego postacie w grach nie? Mówimy tu o player characters. Rozumiem różnicę w powiedzmy grach historycznych i tym podobnych ale czym tłumaczyć płciową dysproporcję w światach fantasy i SciFi? Dla wyjaśnienia dodam, że nie uważam że każda gra musi mieć opcje wyboru płci bohatera, ale wydaje mi się że bez dyskryminacji proporcje by się wyrównały a przynajmniej zbliżyły. A na razie są dość nierówne. Dlaczego?

B. Anita Sarkeesian i kubły pomyj: Prosty search w Google'u pokazuje wystarczającą liczbę inwektyw jak sądzę. Cytować? Z prezentacji Anity na TEDxWomen: "I would totally rape Anita Sarkeesian", "I'LL RAPE YOU AND PUT YOUR HEAD ON A STICK IF YOU EVER TOUCH MY VIDEO-GAMES", "SUCK MA DICK U A SLUT", "wouldn't it be funny if five guys raped her right now". Mam kontynuować? Jeśli mi nie wierzysz to poszukaj trochę, pomyje były dość szeroko komentowane więc znajdziesz kupę odnośników.

Jeszcze dla wyjaśnienia, ja naprawdę nie uważam że koniecznie trzeba się z Anitą, Jennifer czy Patricią zgadzać. Ja na ten przykład przeważnie się z nimi nie zgadzam. Ale wylewanie pomyj to nie jest, moim zdaniem, akceptowalny sposób na demonstrowanie różnic opinii. Jesli pamiętasz to na początku tej dyskusji napisałem, że SJW mogą być denerwujący, ale ich przeciwnicy bywają gorsi.
@jiti

Obejrzałem podlinkowane artykuły. Temat szatańskich pokemonów raczej przemilczę. Jeśli chodzi o drugi artykuł to faktycznie ubolewania godny. Ale nie bardzo widzę powiązania z Anitą Sarkeesian. Oglądałem jej produkcje i generalnie skupiają się na tropes w grach komputerowych, bez sugestii o wpływie na świat rzeczywisty (popraw mnie jeśli się mylę), no i oczywiście na przejściach samej Anity ale tu trudno jej odmówić prawa do skomentowania wyżej wymienionych pomyj.
 
@grregg

Co innego dyskutowanie o przykładach, a co innego powtarzanie w kółko tego samego innymi słowami. Ja mówię A, Ty mówisz B, ja mówię C, Ty mówisz B, Ja mówię D, Ty mówisz B – i tak w koło Macieju. Za każdym razem, kiedy zamieścisz post skrupulatnie odnoszę się do zawartych w nim racji, a następnie artykułuje swoje argumenty, na które nie otrzymuje już odpowiedzi.

Omawiany artykuł pani Hernandez jest jednym z przykładów jej twórczości, jednym z przykładów w tej dyskusji, na dodatek jedynym podanym przez przykładem nie on-line, którego nie da się zweryfikować. W imię postępu tej wymiany jestem nawet w stanie przyjąć, że jest nieprawdziwy. Tak więc mam nadzieję, że teraz zgadzamy się, co do podstawowych faktów w sprawie.

Żeńskie postacie w grach. Zacznijmy od tego, że przez długi czas kobiety stanowiły niszę wśród graczy, czyli de facto niszę w niszy. Dlatego to normalne, że deweloperzy projektowali gry z myślą o męskiej publiczności, która stanowiła lwią część ich bazy konsumenckiej. Jednak nawet dziś, kiedy w świetle badań kobiety stanowią ponad 45% graczy, wiele z tych osób gra w określone gatunki gier (wszystkie moje koleżanki grały wyłącznie w Simsy, na ten przykład) i nie traktuje gier jako hobby na tej samej zasadzie, co mężczyźni.

(…) Results reveal that males overwhelmingly played more violent video games than females. However, females reported playing both violent and non-violent almost equally. Males were more likely than females to be drawn to games from the Strategy, Role Playing, Action, and Fighting genres whereas females were more likely than males to play games from the Social, Puzzle/Card, Music/Dance, Educational/Edutainment, and Simulation genres. Overall, more males than females treated video game playing as their primary hobby, while females viewed playing video games as less important than other hobbies such as watching television.
Źródło: http://usabilitynews.org/video-games-males-prefer-violence-while-females-prefer-social/

Idąc dalej, nie widzę nic złego w kierowaniu swojego produktu do konkretnego odbiorcy – mężczyzny lub kobiety w określonym przedziale wiekowym. W dobie mainstreamu, kiedy trendy w branży jak nigdy wcześniej wyznaczają pieniążki, można chyba śmiało założyć, że producenci i deweloperzy zwróciliby większą uwagę na kobiety, o ile byłoby to warte świeczki. Nikt nie zacznie nagle robić gier pod czyjeś dyktando, bo seksizm.
Mógłbym na ten temat powiedzieć więcej, ale na razie sobie daruję.


Z prezentacji Anity na TEDxWomen: "I would totally rape Anita Sarkeesian", "I'LL RAPE YOU AND PUT YOUR HEAD ON A STICK IF YOU EVER TOUCH MY VIDEO-GAMES", "SUCK MA DICK U A SLUT", "wouldn't it be funny if five guys raped her right now". Mam kontynuować? Jeśli mi nie wierzysz to poszukaj trochę, pomyje były dość szeroko komentowane więc znajdziesz kupę odnośników.
Obejrzałem sobie całe TEDxWomen 2012 z udziałem Anity i nie słyszę tam żadnych okrzyków, wręcz przeciwnie, publiczność słucha w ciszy i skupieniu. Przypominam, że pisałeś o nieprzyjemnościach, jakie ją rzekomo spotkały w realu z tytułu działalności w Internecie. Nadal czekam na przykłady. Natomiast jeśli cytujesz komentarze pisane, po raz już n-ty, to odsyłam do mojego wcześniejszego postu, w którym się do nich ustosunkowałem (zresztą nie pierwszy już raz).

Ale wylewanie pomyj to nie jest, moim zdaniem, akceptowalny sposób na demonstrowanie różnic opinii.
Nie, nie jest. Wulgarne obrażanie kogoś ze względu na różnicę zdań nigdy nie jest uzasadnione. Co nie zmienia faktu, że w Internecie jest to zjawisko nader częste i nijak ma się do feminizmu w grach.
 
Czytając ten temat, dostrzegam podobieństwo pomiędzy lonerunner a Sektą smoleńską.

Oni też mają badania i publikacje pokazujące, że doszło do wybuchu. Też mają całkowite przekonanie o swojej słuszności. Reagują agresją, na każdą uwagę, każdą publikację (podpartą najlepszym materiałem naukowym), która pokazuje, że nie mają racji.

Oskarżają wszystkich wokoło, że nie dorastają do dyskusji, skoro się z nimi nie zgadzają - bo to przecież oczywiste, że to oni maja rację, itd. itp.

Tak jak dyskusja z PiS (który przypadkiem jest przeciwko feministkom i za patrialchalizmem) nie ma większego sensu, tak dyskusja tutaj też jest co najmniej wątpliwa.

No bo wszyscy wiemy, że był spisek i zamach, a ten kto myśli inaczej to feministka, która chce zagarnąć branże, albo rosyjski szpieg.

Quod erat demonstrandum.
 
Czytając ten temat, dostrzegam podobieństwo pomiędzy lonerunner a Sektą smoleńską.

Oni też mają badania i publikacje pokazujące, że doszło do wybuchu. Też mają całkowite przekonanie o swojej słuszności. Reagują agresją, na każdą uwagę, każdą publikację (podpartą najlepszym materiałem naukowym), która pokazuje, że nie mają racji.

Oskarżają wszystkich wokoło, że nie dorastają do dyskusji, skoro się z nimi nie zgadzają - bo to przecież oczywiste, że to oni maja rację, itd. itp.

Tak jak dyskusja z PiS (który przypadkiem jest przeciwko feministkom i za patrialchalizmem) nie ma większego sensu, tak dyskusja tutaj też jest co najmniej wątpliwa.

No bo wszyscy wiemy, że był spisek i zamach, a ten kto myśli inaczej to feministka, która chce zagarnąć branże, albo rosyjski szpieg.

Quod erat demonstrandum.

O polityce rozmawiamy tu.
 
Kolega jeszcze raz, tym razem na spokojnie, przeczyta mój post.

Jeśli dalej nie rozumie, to uprzejmie tłumacze: chodziło mi o tzw. efekt potwierdzenia, z socjologii.
Polityka nie ma tu nic do rzeczy.
 
Uprzejmie dziękuję, @бели мачор, za konstruktywną wypowiedź i zasilenie mojego tematu swoją obecnością.

Oczywiście, jak wielokrotnie podkreślałem, jestem zagorzałym zwolennikiem patriarchalizmu i ucisku kobiet w społeczeństwie.
 
A tym razem wyjątkowo od początku...
@lonerunner
Możliwe że w ferworze dyskusji coś opuściłem, możesz mi przypomnieć co? Chętnie się cofnę, doczytam sobie i odpowiem.

Jeśli chodzi o ten nieszczęsny artykuł Patricii Hernandez, to wałkowałem go bo wydawał mi się dość bezsensowny. Inne artykuły Patricii które widziałem, choćby ten o E3 który zacytowałeś, są niewątpliwie kontrowersyjne, ale są z innej bajki niż stwierdzenie, że zabijanie graczy-kobiet w grze to gwałt. A wracając jeszcze na moment do tego komentarza o trash talk na E3, dla mnie brzmiał dwuznacznie. Nie twierdzę że wszyscy musieli go tak odczytać, ani że mówiący chciał żeby to tak zabrzmiało, ale dla mnie przynajmniej zabrzmiało. Z drugiej strony byłem uprzedzony więc nie był to zbyt dobry ekperyment. Ujmując kwestie inaczej, nie zdziwiłem się że trash talk wywołał kontrowersję, ale też żadna ze stron tejże kontrowersji nie wydała mi się jakoś szczególnie radykalna.

Tak w ogóle to wolałbym uniknąć dyskusji o dyskusji bo skończymy spierając się który z nas jest gorszym troll'em. Przykładów na forum nie brakuje.

Wracając do żeńskich postaci a raczej ich braku. Problem z argumentem, że gry są jakie są bo to mężczyźni w nie grają, jest to że prowadzi wprost do błędnego koła. Gry są dla facetów bo to my gramy, a my gramy bo gry są dla nas. I rozumiem, że tak już zostanie na wieki wieków amen? Rozważmy może hipotezę, że kobiety chętnie by sobie pograły ale im się zwyczajnie odechciewa jak zobaczą brak żeńskich postaci a jeszcze też sposób w jaki bywają przedstawiane. Podejrzewam że ratowanie kolejnej damsel in distress może je przyprawić o depresję. Spójrz choćby na te rezultaty badań które sam przytoczyłeś. Zauważyłeś w co kobiety grają? "Social, Puzzle/Card, Music/Dance, Educational/Edutainment, and Simulation" to są gry w których postać gracza ma chyba najmniejsze znaczenie. Dlaczego? Mozę powodem jest fakt że przytłaczająca większość player characters to jednak mężczyźni. Porównanie z telewizją też tak można interpretować, może dlatego kobiety wolą telewizję, że tam proporcje między płciami są jednak bardziej wyrównane.

Jeśli chodzi o pieniądze i siłę rynku, to niestety gry, a przynajmniej te wysokobudżetowe, mają ten sam model biznesowy co filmy, czyli taki w którym opłaca się polować na blockbuster'y. A efektem tego jest to że fundatorzy którzy wykładają powiedzmy $100 mln są raczej mało skłonni do ryzyka i w rezultacie gry stają się dość konserwatywne i celują w najlepiej znaną im publiczność czyli mężczyzn. Ten model prowadzi do dość częstych bankruct więc mam nadzieję że naturalna selekcja sprawę załatwi. Ale miło by było gdyby nie trzeba było czekać.

A teraz jeszcze o Anicie. Chyba się nie zrozumieliśmy, nie miałem na myśli pomyj wylewanych w trakcie TEDx ale raczej to że tam Anita przytoczyła przykłady. Dla wyjaśnienia, uważam że internetowe pogrózki są jak najbardziej realne jeśli są wysyłane do osoby której tożsamość i twarz są znane i lądują na jej osobistych kontach Twitter'a, Facebook'a itp. Nie bardzo do mnie przemawia argument, że w końcu nic się nie stało. To miło że potrafiła sprawę obrócić na własną korzyść ale to nic nie zmienia. To mam nadzieję tylko u Terry Pratchett'a "Sini Plenis Piscis" stanowi prawny precedent.

No i jeszcze ta drobna sprawa że jest różnica między "niepochlebnym komentarzem" a "mam nadzieję że pięciu facetów zgwałci Anitę Sarkeesian".
 
Top Bottom