Zabrałem się wreszcie za Grę o tron od Cyanide Studio, która od jakiegoś czasu leży mi w bibliotece Steama, ale jakoś do tej pory nie było czasu ani chęci. Aktualnie kończę drugi rozdział więc będą to raczej wrażenia na gorąco niż ostateczna opinia, ale jak na razie jestem rozczarowany. Po recenzjach nastawiałem się już że nie będzie to arcydzieło, ale jednak liczyłem na coś lepszego.
To co się od razu rzuca w oczy to grafika, nie jest może tragiczna, ale odstaje od dzisiejszych standardów co szczególnie widać na przerywnikach filmowych i w dialogach gdzie mamy większe zbliżenia. Mimika i zgranie mowy z ruchem ust też leżą, a lokacje są pustawe i mało szczegółowe. Sama grafika to jednak pikuś przy voice actingu, który jest po prostu żałosny i sprawia wrażenie jakby w ostatniej chwili posypała im się prawie cała obsada i programiści musieli sami na szybko podkładać głosy żeby nie opóźniać premiery. Dobry poziom prezentują jedynie te postacie, którym głosów użyczyli aktorzy znani z serialu, ale jak na razie było tylko dwóch takich: Varys i Jeor Mormont. Główni bohaterowie, Mors i Alester, też brzmią kiepsko (Mors jakby kapkę lepiej, ale tylko kapkę). Kolejna rzecz która mi się nie podoba to walka i to w każdym aspekcie. System przypomina mieszankę KotORa i Dragon Age 2 (kolejkowanie ataków z cooldownem i energią oraz sterowanie całą drużyną przy kamerze za plecami) z Wiedźminem 2 (pauza nie zatrzymuje gry całkiem tylko spowalnia czas) i ten system nie trafiał w moje gusta już w tamtych grach więc nie trafia i tutaj. Wolałbym po prostu kierować jednym bohaterem, którym faktycznie gram ja a nie tylko wydaję mu polecenia, wiem jednak że są gracze którzy lubią ten system więc to raczej kwestia gustu niż spartolony element. Gorzej jednak że walki jest za dużo i jest zrobiona według tego samego schematu, który znajdziemy w wielu cRPGach: wchodzimy do nowej lokacji, otacza nas grupa przeciwników, następnie wszyscy okładamy się mieczami i toporami łykając czasem mikstury lub zmieniając broń po czym wchodzimy do kolejnej lokacji i znowu to samo. Kilka razy udało mi się zażegnać konflikt sprawną retoryką, ale jednak zdecydowanie za dużo czasu spędza się tu na walce z grupami przeciwników. W pierwowzorze główni bohaterowie walczyli mniej i były to głównie efektowne pojedynki, walka z większą grupą przeciwników była rzadkością, tutaj natomiast jest to norma. Chciałbym żeby walki w komputerowej Grze o tron były sporadyczne i miały formę pojedynków jeden na jednego (ew. jeden na dwóch), ale były długie i wymagające, no cóż...
Z rzeczy które przypadły mi do gustu to kreator postaci. Wcielamy się w konkretnych bohaterów z określoną historią i miejscem w świecie gry, ale możemy im przyporządkować pewne cechy i umiejętności. Szczególnie spodobał mi system atutów i wad. Możemy wybrać do trzech atutów dla każdej postaci, ale musimy je zrównoważyć pewnymi wadami. Zarówno jedna jak i drugie mają swój koszt w punktach więc wybierając atut warty dwa punkty musimy dołożyć wadę wartą również dwa (lub więcej) albo dwie wady za jeden punkt każda. Możemy więc grać sprawnym dowódcą, który będzie inspirował swoich podwładnych, ale jednocześnie cierpiał na paranoję co objawi się zwiększoną nieufnością; albo znowuż świetnym wojownikiem, który nie ma sobie równych, ale cierpi na astmę więc szybko się męczy; itd. itp. Chętnie bym widział coś takiego częściej w grach cRPG, bo zawsze wolałem grać postaciami, które mają jakieś przywary i problemy zamiast herosów skrojonych według idealnego wzorca, że jak złodziej to zwinny, jak mag to nieprzeciętnie inteligentny, a jak wojownik to wielki kafar.
Całkiem fajny jest też klimat choć to chyba w dużej mierze zasługa wykorzystania utworów z serialu, bardzo fajnie ilustrują wydarzenia z gry. Jeśli chodzi o fabułę to na razie ciężko mi coś więcej powiedzieć, czy dobra czy zła. Nie było jeszcze nic czego bym nie widział w wielu podobnych grach, ale historia bohaterów oraz pewne tropy mają spory potencjał, zobaczymy jak to się rozwinie.
Podsumowując, gra póki co rozczarowuje, więcej w niej elementów, które mi się nie podobają niż na odwrót, a te które mają potencjał na razie są niewiadomą. Zastanawia mnie kwestia pozyskania licencji na grę z tego uniwersum. Cyanide Studio ma na swoim koncie sporo gier, ale nie licząc wyjątków pokroju Blood Bowla, większość to niszowe tytuły w stylu gier o kolarstwie, a omawiany tu erpeg nie jest pierwszą ich grą z serii, bo wcześniej zrobili strategię (też średniawą). Licencja jest aż tak tania że takie studio mogło sobie pozwolić nie tylko na wykupienie jej ale też wykorzystanie utworów z serialu i zaangażowanie kilku aktorów czy po prostu nikt inny się nie zgłosił obawiając się mierzenia z taką marką i szansę wykorzystała ekipa z Cyanide Studio? Dziwna sprawa...