Sens życia, filozofia, polityka, gospodarka

+
Status
Not open for further replies.
Tak Alfredzie, zauważyłem sygnał!
Hipotetyczna żona @nocny'ego zostaje zniewolona i wykorzystana przez murzyńskiego lewako-żyda: niejakiego „Wściekłego H-doga”, znanego także po pseudonimem „Człowiek Buszu” (pierwszy nick nawiązuje do rozmiaru, drugi do usposobienia). Owocem tego bestialskiego czynu jest ciąża, która przebiega nie bez komplikacji i zagraża życiu kobiety, a w najlepszym przypadku utratą wzroku i czucia w obu kciukach. Roztrzęsiony nocny wraz z małżonką udają się do doktora Religii, prosząc o usunięcie płodu. Doktor w te słowa się odzywa [...]
Nie tolerujemy tutaj takich wypowiedzi. Ban na tydzień - to nie pierwsze podobne zachowanie w twoim wykonaniu.

Pozostałych, biorących udział w dyskusji, proszę o powstrzymanie emocji - tematy społeczno-religijne drażliwymi tematami są, to fakt, ale nie trzeba się od razu obrażać. Bez przesady...
 
[*] @lonerunner rozdziewiczony...

pamiętamy!
solidarni 2014

e: w zasadzie za co dostał bana? za rymy, zgryźliwość, czy to, że ocenzurował s-wieli?
 
Last edited:
Oszukał tylko ~30% i to udając trzynastolatka, więc wiele bym się po nim nie spodziewał. :p Ale sam fakt, że jesteśmy coraz bliżej stworzenia programu, który faktycznie będzie w stanie udawać człowieka jest już imho fascynujący. I na miejscu młodzieży nie szykowałbym się do wykonywania zawodu sprzedawcy. :p
Zlukałem tego bota. Te 30% ludzi, co się nabrali, to chyba musieli być upośledzeni umysłowo, by nie odróżnić bota od człowieka...
 
Prawo będzie się zmieniać. Ciągle. Gość ma zostać taksówkarzem, kiedy jakiś Palikot dojdzie do władzy? Jeśli lekarz stawiany jest w takiej sytuacji teraz, to będzie tak zawsze. Zawsze będzie gadanie, że skoro nie chce zrobić tego czy tamtego, to nie powinien być lekarzem. Urabianie gliny i nic więcej.

I te wasze linki do "rozsądnych" opinii. Opinie ludzi z tych "rozsądnych" linków są warte tyle samo, co każdego z nas na forum.
 
Last edited:
Prawo będzie się zmieniać. Ciągle. Gość ma zostać taksówkarzem, kiedy jakiś Palikot dojdzie do władzy? Jeśli lekarz stawiany jest w takiej sytuacji teraz, to będzie tak zawsze. Zawsze będzie gadanie, że skoro nie chce zrobić tego czy tamtego, to nie powinien być lekarzem. Urabianie gliny i nic więcej.

Akurat jeśli idzie o legalność aborcji, to w pewnych przypadkach była ona dopuszczalna nieprzerwanie od lat '20, dokładnej daty nie pamiętam. W latach '90 zaostrzono te przepisy. Także nie potrzeba Palikota, wystarczy minimalnie rozsądna władza. Reszty wypowiedzi, tradycyjnie, nie rozumiem.
I te wasze linki do "rozsądnych" opinii. Opinie ludzi z tych "rozsądnych" linków są warte tyle samo, co każdego z nas na forum.

Jeśli uważasz mnie za jednego z "Was"*, to dziękuję za komplement. Lubię być porównywany do rozsądnych osób.

*domyślam się, że chodzi tu o złowrogich lewaków
 
Prawo będzie się zmieniać. Ciągle. Gość ma zostać taksówkarzem, kiedy jakiś Palikot dojdzie do władzy? Jeśli lekarz stawiany jest w takiej sytuacji teraz, to będzie tak zawsze. Zawsze będzie gadanie, że skoro nie chce zrobić tego czy tamtego, to nie powinien być lekarzem. Urabianie gliny i nic więcej.

I te wasze linki do "rozsądnych" opinii. Opinie ludzi z tych "rozsądnych" linków są warte tyle samo, co każdego z nas na forum.

Taksówkarzem nie musi, ale może mieć inną specjalizację. Specjalizację, która nie wymaga od niego takich wyborów.
Zresztą postąpił jak fanatyk religijny nie lekarz. Lekarz by poinformował kobietę, że nie wykona tego zabiegu, równocześnie podając jej adresy szpitali/lekarzy, którzy taki zabieg wykonają.
 
Chodzi o ludzi piszących tutaj, którzy ciągle myślą, że opinia jakiegoś gościa z linku ma większy ciężar i mnie przekona. To tylko kolejna opinia. Nie zarzucam nikogo linkami w dyskusjach, bo mam własne zdanie i nie potrzebuję podpierać się wypowiedziami innych.

Stać was wyłącznie na szyderstwa. Chyba łatwo się domyślić, że kieruję wypowiedzi do tych, którzy podejmują ze mną dyskusję w tym wątku i jednocześnie robią, czy piszą coś o czym wspomniałem? Oczywiście, że łatwo, ale lepiej udawać nieogarniętego, by mieć kolejną sposobność do szyderstw.
 
Nie słyszałem o wegetarianach, którzy garnęliby się do pracy w rzeźni. Tak samo o pacyfistych, masowo pragnących zaciągnąć się do wojska (może wprowadźmy dla takich kandydatów klauzulę sumienia? "Będę żołnierzem, bo mają fajne mundury i broń, ale do nikogo nie będę strzelał, bo to niezgodne z moim sumieniem"). Kto broni takiemu lekarzowi zajmować się czymś, co nie kłóci się z jego sumieniem? Sorry, ale zabiegi usuwania ciąży czasem po prostu muszą być wykonywane i jeśli ktoś chce być ginekologiem, to musi się z tym liczyć. Tymczasem pokutuje mentalność pod tytułem "chcę mieć ciastko i zjeść ciastko": będę zgarniał kasę jako ginekolog, ale tego, tego i tego nie zrobię, pomimo tego że jest to wpisane w mój zawód. I co mi zrobicie?
BTW, ciekawe, że w kwestii prawa do aborcji najgłośniej krzyczą ci, których cała rzecz nie dotyczy. Ktoś kiedyś powiedział, że gdyby to mężczyźni rodzili dzieci, aborcja byłaby sakramentem.

P.S. Szyderstwa? Ciekawie to brzmi, w ustach osoby, dla której każdy o innych poglądach to wredny lewak.
 
Człowiek zostaje lekarzem jeśli chce leczyć, a nie dlatego, że podoba mu się mundur. Wegetarianin nie będzie w stanie wykonać swojego zadania, więc co ma robić w rzeźni? Zupełnie nie przemawiają do mnie takie porównania. Lekarz świadczy swoje usługi i ma prawo świadczyć takie jakie chce. Jeżeli trzymać się porównań z rzeźnią i wyrobem wędlin, to powiedzmy że wędliniarz nie wyrabia produktów z wieprzowiny, bo uważa wieprzowinę za nieczystą. U niego nie kupisz, ale kupisz u innego. To problem tego wędliniarza jaki oferuje towar, a nie klienta.

Niestety, ale cała moja rodzina ma takie poglądy odnośnie aborcji. Nie tylko ja, więc twój argument o facetach jest nie trafiony.

No dobrze; jesteś prawicowcem myślącym inaczej.

Za każdym razem kiedy będzie się zmieniać prawo, znajdzie się grupa lekarzy, która będzie miała z tym problem. Także pośród ateistów znajdą się tacy, którzy będą mieć opory, w końcu chyba troska i pytania o człowieka nie są im obce. Aborcja nie jest jednoznacznym rozwiązaniem. Zawsze ktoś może zostać skrzywdzony. Zwolennicy aborcji podadzą przykłady kobiet pokrzywdzonych, a przeciwnicy przykłady pokrzywdzonych dzieci. Nie wydaje mi się, aby w takim przypadku narzucanie lekarzom co mają robić było najlepszym rozwiązaniem.
 
Last edited:
@serek Czy mówimy o jakimś aborcjoniście? Jeśli będzie specjalizacja, aborcjonista, wtedy przyznam rację, że aborcjonista, który nie dokonuje aborcji nie wypełnia swojego zadania.

Rzecz w tym, że zależnie od zmian prawa, każdy może okazać się tym, który nie wypełnia swojego zadania. Wystarczy zalegalizować eutanazję i nagle się okaże, że znowu znajdą się lekarze, którzy nie wypełniają swojego zadania.
 
Last edited:
@serek Czy mówimy o jakimś aborcjoniście? Jeśli będzie specjalizacja, aborcjonista, wtedy przyznam rację, że aborcjonista, który nie dokonuje aborcji nie wypełnia swojego zadania.

Bycie "aborcjonistą" jest, w Polsce od 90 lat, częścią bycia "ginekologiem". Wszyscy, którzy ginekologami zostali w ciągu ostatnich 85 lat (czyli wszyscy ginekolodzy, gdyż żadnego praktykującego 110-latka chyba nie ma) zostawali nimi wiedząc, że będą też aborcjonistami. Pozwolenie na niewykonywanie tego obowiązku powstało w latach '90.

Rzecz w tym, że zależnie od zmian prawa, każdy może okazać się tym, który nie wypełnia swojego zadania. Wystarczy zalegalizować eutanazję i nagle się okaże, że znowu znajdą się lekarze, którzy nie wypełniają swojego zadania.

Tutaj Twoja argumentacja ma o tyle sensu, że decydując się na specjalizację paliatywną (bo chyba to oni dokonują eutanazji?) mogli się tego nie spodziewać, a temat jest ciężki, więc zmuszanie ich do tego pod groźbą utraty pracy byłoby nie fair. Ale już wszystkich, którzy by się na tę specjalizację decydowali po wprowadzeniu tego prawa powinien obowiązek wykonywania takich zabiegów dotyczyć bezwzględnie. Bo wiedzą, czego się uczą.
 
Bycie "aborcjonistą" jest, w Polsce od 90 lat, częścią bycia "ginekologiem". Wszyscy, którzy ginekologami zostali w ciągu ostatnich 85 lat (czyli wszyscy ginekolodzy, gdyż żadnego praktykującego 110-latka chyba nie ma) zostawali nimi wiedząc, że będą też aborcjonistami. Pozwolenie na niewykonywanie tego obowiązku powstało w latach '90.

Bzdura, ginekolog nie zajmuje się tylko aborcjami, ale tysiącem innych rzeczy, a dodatkowo "może" zajmować się aborcją.
I o jakim obowiązku mówisz - lekarz, nie ma obowiązku wykonać zabiegu który może zakończyć się zagrożeniem życia pacjenta - a pacjentami ginekologa w czasie ciąży są tak samo matka jak i dziecko.
Oczywiście kwestią moralna jest kogo lepiej ratować w przypadku albo/albo. Nie sądzę by taka decyzja była łatwa, a na pewno nie tak jak wielce oświeconym na tym forum krzyczący "usunąć ciążę, to twój obowiązek!". Obowiązkiem lekarza jest dbanie o zdrowie swych pacjentów - a w tym wypadku jest to tak samo dziecko jak i matka, dziecko po prostu nie może jeszcze krzyczeć w swej obronie, w przeciwieństwie do matki.
Nie można zmuszać lekarza by podjął decyzję o zabiciu swego pacjenta, tylko dlatego że drugi pacjent się tego domaga - albo dlatego, że uratuje to drugiego pacjenta. Jeśli ktoś chce to niech znajdzie sobie takiego lekarza który się tego podejmie.
Nie ma to nic wspólnego z wiarą - dla mnie, jako osoby niewierzącej - aborcja jest także moralnie złą rzeczą i jakbym był lekarzem nigdy bym się jej nie podjął.
BTW, ciekawe, że w kwestii prawa do aborcji najgłośniej krzyczą ci, których cała rzecz nie dotyczy. Ktoś kiedyś powiedział, że gdyby to mężczyźni rodzili dzieci, aborcja byłaby sakramentem.

"I’ve noticed that everybody that is for abortion has already been born." R. Reagen
 
Last edited:
Bzdura, ginekolog nie zajmuje się tylko aborcjami, ale tysiącem innych rzeczy, a dodatkowo "może" zajmować się aborcją.

Którego słowa w wyrażeniu "jest częścią bycia ginekologiem" nie zrozumiałeś? Służę pomocą.

I o jakim obowiązku mówisz - lekarz, nie ma obowiązku wykonać zabiegu który może zakończyć się zagrożeniem życia pacjenta - a pacjentami ginekologa w czasie ciąży są tak samo matka jak i dziecko.

Z tego co mi wiadomo, to przez większość opisywanego przeze mnie okresu, w przypadkach dozwolonych prawem (raz było to po prostu życzenie kobiety, raz fakt, że ciąża była wynikiem gwałtu, zagrażała kobiecie czy też płód był uszkodzony) lekarz miał obowiązek wykonać zabieg aborcji na żądanie kobiety. Pozwolenie na niezrobienie tego pojawiło się stosunkowo niedawno, połączone z obowiązkiem wskazania lekarza, który to zrobi. (jak to wygląda w praktyce - było opisywane w linkowanym wcześniej artykule)


Uznawanie płodu w każdym przypadku za pacjenta to chyba Twój wymysł jest, bo w podczas wykonywania aborcji pacjentką jest tylko i wyłącznie kobieta. Do tego odnoszę wrażenie, że naprawdę nie zrozumiałeś tego, o czym pisałem. No ale trudno.

Btw, ja nie uważam aborcji, przynajmniej w "stosunkowo późnej" fazie ciąży, za indyferentną moralnie. W naprawdę wczesnej - jak najbardziej powinna być imho dozwolona, ale dalej już tylko w przypadku gwałtu, zagrożenia życia i zdrowia matki bądź ciężkiej wady płodu. Ale uważam, że to wybór mniejszego zła, poświęcanie jednej wartości (potencjalnego życia przyszłego dziecka) kosztem innej, bardziej cenionej. A decyzje o tym, którą wartość należy chronić powinno się pozostawić matce. Jak coś, to o granicę tego, do kiedy aborcja powinna być "na życzenie" mnie nie pytajcie - nie jestem biologiem, lekarzem, etykiem ani nikim takim.
 
Z tego co mi wiadomo, to przez większość opisywanego przeze mnie okresu, w przypadkach dozwolonych prawem (raz było to po prostu życzenie kobiety, raz fakt, że ciąża była wynikiem gwałtu, zagrażała kobiecie czy też płód był uszkodzony) lekarz miał obowiązek wykonać zabieg aborcji na żądanie kobiety. Pozwolenie na niezrobienie tego pojawiło się stosunkowo niedawno, połączone z obowiązkiem wskazania lekarza, który to zrobi. (jak to wygląda w praktyce - było opisywane w linkowanym wcześniej artykule)
Lekarz nie ma nigdzie nadanego żadnego obowiązku do przeprowadzenia aborcji, ba grozi mu do 3 lat więzienia jeśli za ZGODĄ matki usunie ciąże, a ciąża okazała się nieszkodliwa dla zdrowia matki (wystarczy inna ekspertyza), płód był zdrowy albo prokuratura nie stwierdziła że zaistniał gwałt. Samo żądanie matki nie wystarczy - matka musi mieć ekspertyzy od innych lekarzy (a skoro Ci takie wydali mogą polecić lekarza który takiej aborcji dokona) bądź z prokuratury.
Czyli wykonując aborcję lekarz, nawet w uprawnionych przypadkach, ciągle ryzykuje nie tylko tym że nie trafi do piekła, ale ciągle tym że matce odwidzi się za 3 tygodnie i znajdzie lekarza który wyda inne orzeczenie i będzie się z nim sądzić - a w Polsce nie takie rzeczy się zdarzały.
Żadna ustawa nie mówi o obowiązku wykonania takiego zabiegu przez lekarza, a jedynie dopuszcza możliwość - pod określonymi warunkami.

Uznawanie płodu w każdym przypadku za pacjenta to chyba Twój wymysł jest, bo w podczas wykonywania aborcji pacjentką jest tylko i wyłącznie kobieta. Do tego odnoszę wrażenie, że naprawdę nie zrozumiałeś tego, o czym pisałem. No ale trudno.
Jeśli ciężarna kobieta idzie nawet do ortopedy, to dziecko jest także pacjentem, bo lekarz wypisując choć leki przeciwbólowe, czy zlecając rehabilitacje musi brać pod uwagę dziecko. Podobnie jest w każdym innym przypadku.
W czasie aborcji kobieta zostaje jedyną pacjentką, bo drugiego pacjenta się uśmierca - tu się zgadzamy.
 
Last edited:
W czasie aborcji kobieta zostaje jedyną pacjentką, bo drugiego pacjenta się uśmierca - tu się zgadzamy.

W czasie aborcji, od początku, a nie dopiero po dokończeniu, płód nie jest pacjentem. Chyba że by to traktować jak specyficzną formę eutanazji.

Btw:
[video=youtube;ZqZX7z-b0-U]https://www.youtube.com/watch?v=ZqZX7z-b0-U [/video]
filmik jest dość stary i niczego odkrywczego w nim nie ma, ale może jest tutaj ktoś, kto nie pija kranówy i się nawróci. Znaczy jasne, jak jestem w środku miasta, to też wezmę wodę w butelce, bo nie ma alternatywy, ale ilekroć widzę osoby, które w supermarkecie taszczą zgrzewkę dwulitrowych butelek to się zastanawiam, czy serio aż tyle osób mieszka w przedpotopowych budynkach z zasyfionymi rurami/czerpie wodę z własnej, zanieczyszczonej studni, czy też oni serio piją to, bo wierzą, że tak jest zdrowiej.
 
Ja w rodzinnej mieścinie nie mam żadnych oporów, w końcu mamy tam stację uzdatniania wody, ale nie raz i nie dwa widziałem ludzi robiących zapasy wody. Jednak wydaje mi się, że to nie kwestia samych rur, ale także kranów. Nie sądzę, że tylko stan rur w blokach sąsiadujących z moim, które powstawały w tym samym czasie na to wpływa, bo zdarzyło mi się pić kranówkę u kolegów, która była wyczuwalnie "gorsza" od tej "mojej". Jednak w lubelskim akademiku, kraniczanki napiłbym się tylko będąc w sytuacji bez wyjścia, tyle w niej kamienia, że niedługo będzie stukać zamiast kapać...
 
Status
Not open for further replies.
Top Bottom