Wiedźmin 3 - sugestie, marzenia i pobożne życzenia

+
Nie wiem czy się do końca rozumiemy.
Wyjaśnię:
Nazwał ją tak autor w swych książkach, a nawet dał symbolicznie medalion coś "sugerując" - to nazywam w tej materii niekonsekwentnym. Miał oczywiście jako twórca postaci prawo do tego, ale nie zmienia to faktu, iż mnie to nie przekonuje do wiedźmińskości Ciri.

Ciri dostała medalion? Nie pamiętam.

Większą niekonsekwencją - jeżeli już jest poszukiwanie od wieków dziecka niespodzianki przez wiedźminów. Czy było gdziekolwiek wyjaśnione - dlaczego to dziecko było poszukiwane?
Bo to że wiedźmini uwierzyli w to, że Ciri jest "tą" niespodzianką, nie dziwi nas chyba?
Gdy uwierzyli, zaczęli robić to co potrafili..

Gdyby AS zrobił z niej wiedźminkę i w książkach kazał zabijać potwory za "52 i pół" to było by bez sensu..
 
Na koniec sagi wzięła medalion kota z truchła Bonharta. Symboliczne jest również odbicie przez nią lecącego w Geralta bełta pocisku :)P).
 
Last edited:
Medalion, który zabrała Bonhartowi, był symbolem wiedźmiństwa, ale raczej pojmowanego jako pewien etos, zbiór zasad, filozofia życia, a nie zawodu, czyli zabijania potworów za pieniądze.
 
Zresztą z tą szybkością i nadludzkimi możliwościami wiedźminów bywa różnie. Ich umiejętności zmieniają się w zależności od wymogów fabuły, raz są całkowicie poza ludzkim zasięgiem (Micheletowie, Blaviken), a raz są tylko nieco od ludzi lepsi (bez wspomagania alchemii rzecz jasna -> walka z zabójcą na granicy Brokilonu, szermierz na fisstechu).
 
Zresztą z tą szybkością i nadludzkimi możliwościami wiedźminów bywa różnie. Ich umiejętności zmieniają się w zależności od wymogów fabuły, raz są całkowicie poza ludzkim zasięgiem (Micheletowie, Blaviken), a raz są tylko nieco od ludzi lepsi (bez wspomagania alchemii rzecz jasna -> walka z zabójcą na granicy Brokilonu, szermierz na fisstechu).

Geralt był ranny... ok mocno kontuzjowany. Kolano odmówiło mu posłuszeństwa..
Ogólnie poza Vilgefortzem żaden człowiek, elf, czy potwór z Geraltem nie miał szans w pojedynkę.
Tak na marginesie kim właściwie był Vilgefortz (bardzo ciekawą postacią
między innymi wcześniej był wojownikiem, najemnikiem, mordercą, kochankiem itd...
..) W jednym miejscu w książce Geralt podobno domyślił się, zrozumiał kim on jest. Vilgefortz wówczas się "uśmiechnął i połamał mu gnaty"
 
Nie wiem czy się do końca rozumiemy.
Wyjaśnię:
Nazwał ją tak autor w swych książkach, a nawet dał symbolicznie medalion coś "sugerując" - to nazywam w tej materii niekonsekwentnym. Miał oczywiście jako twórca postaci prawo do tego, ale nie zmienia to faktu, iż mnie to nie przekonuje do wiedźmińskości Ciri.
Ciri nie dostała medalionu - zabrała go sama Bonhartowi. Ona sama uważała się za "wiedźminkę" - ale oczywiście nią nie była. W każdym razie nie w sensie przynależności do kasty. Natomiast przez odebrane szkolenie i przez więź z Geraltem identyfikowała się z wiedźminami.
 

Guest 3669645

Guest
E tam. Dopóki skutecznie wykonuje swoją robotę, z pewnością może się wiedźminką nazywać. Mutacja to tylko dodatek, by łatwiej się wykonywało zlecenia i szybciej wracało do zdrowia w razie komplikacji. Fizycznie może nie zaliczała się do tej kasty, ale przy swoich niezwykłych umiejętnościach klient by raczej nie wybrzydzał, a to jest przecież najważniejsze. No, jedynie przydałoby się jej nieco więcej doświadczenia z innymi gatunkami potworów, bo zarąbała chyba tylko jednego :p

Nadal jednak mam problem, czy zwać ją oficjalnie Cirillą z Cintry, czy Cirillą z Kaer Morhen, jak sama się ochrzciła... :huh:
 
Zresztą z tą szybkością i nadludzkimi możliwościami wiedźminów bywa różnie. Ich umiejętności zmieniają się w zależności od wymogów fabuły, raz są całkowicie poza ludzkim zasięgiem (Micheletowie, Blaviken), a raz są tylko nieco od ludzi lepsi (bez wspomagania alchemii rzecz jasna -> walka z zabójcą na granicy Brokilonu, szermierz na fisstechu).

Akurat fisstech niezłego kopa chyba dawał. Bonhart dał go Ciri przed walką na arenie.
 
@RockPL
Sam to kiedyś rozkminiałem i doszedłem do wniosku że Vilgefortz był wiedźminem....
Podczas rozmowy z Geraltem mówił dość dużo o ich podobieństwach, a podczas walki Geralt pomyślał że żaden elf, człowiek, a nawet czarodziej nie mógł być taki szybki.
A kiedy Geralt "odgadł" kim on jest nagle.... Poof Geralt w Brokilionie z połamanym całym ciałem :D
 
Niestety, jak słusznie podejrzewałem nie rozumiemy się.
Rozumiemy. Ja się po prostu nie zgadzam z tezą, że to autor sugerował, że Ciri jest "wiedźminką". On podkreślał, że sama Ciri czuła taką przynależność, a to coś innego.

SMiki55 said:
Akurat fisstech niezłego kopa chyba dawał. Bonhart dał go Ciri przed walką na arenie.
To chyba głównie po to, aby podwyższyć jej poziom agresji, żeby łatwiej się przełamała i zaczęła zabijać. Samych zdolności walki fistech chyba nie podwyższał, aczkolwiek (poza kichaniem :D) nic nie wskazuje na to, aby obniżał.

domin said:
Sam to kiedyś rozkminiałem i doszedłem do wniosku że Vilgefortz był wiedźminem....
Podczas rozmowy z Geraltem mówił dość dużo o ich podobieństwach, a podczas walki Geralt pomyślał że żaden elf, człowiek, a nawet czarodziej nie mógł być taki szybki.
O czarodzieju nic nie wspominał :). Nie wydaje mi się, aby Vilgfortz był wiedźminem. Geralt poznałby u niego oznaki mutacji (chyba, że z jakiegoś powodu zasłaniał się iluzją - ale wtedy z kolei inni magowie zauważyliby coś dziwnego, jak nie wszyscy to na pewno Tissaia). Wydaje mi się, że opowieść Vilgefortza o jego przeszłości była w większości prawdziwa. A podczas walki z Geraltem używał magii, by przyspieszyć swoje reakcje. Ewentualnie, sam zaklęty kostur mu takie umiejętności dawał, to też jest niewykluczone.
 
Last edited:
Rozumiemy. Ja się po prostu nie zgadzam z tezą, że to autor sugerował, że Ciri jest "wiedźminką". On podkreślał, że sama Ciri czuła taką przynależność, a to coś innego.


To chyba głównie po to, aby podwyższyć jej poziom agresji, żeby łatwiej się przełamała i zaczęła zabijać. Samych zdolności walki fistech chyba nie podwyższał, aczkolwiek (poza kichaniem :D) nic nie wskazuje na to, aby obniżał.


O czarodzieju nic nie wspominał :). Nie wydaje mi się, aby Vilgfortz był wiedźminem. Geralt poznałby u niego oznaki mutacji (chyba, że z jakiegoś powodu zasłaniał się iluzją - ale wtedy z kolei inni magowie zauważyliby coś dziwnego, jak nie wszyscy to na pewno Tissaia). Wydaje mi się, że opowieść Vilgefortza o jego przeszłości była w większości prawdziwa. A podczas walki z Geraltem używał magii, by przyspieszyć swoje reakcje. Ewentualnie, sam zaklęty kostur mu takie umiejętności dawał, to też jest niewykluczone.

Również nie stawiał bym na Vilgefortza jako wiedźmina, gość był potężnym i inteligentnym magiem, więc zdawał sobie sprawę jakie legendy krążą o Białym Wilku a co za tym idzie nie chciał dać się pochlastać wiedźminowi, który w dodatku stał na przeszkodzie jego planów o władaniu czasem i przestrzenią.
 
@B l a d y

Zasady forum znasz nie od dziś, oraz byłeś upominany przez nas za używanie wulgaryzmów. Proszę mieć to na uwadze, bo skończy się poważniejszymi konsekwencjami.
 
Dużo o tych dodatkowych próbach de facto nie wiadomo.
Ale wiemy, że jest legendą... był nią już w Sezonie Burz, a to dzieje się przed opowiadaniem "wiedźmin".
Żaden inny wiedźmin jakiego znamy tego nie osiągnął.
A przed Geraltem było wielu wiedźminòw...
Czyli próby dają dużo.... :cheers:
 
Top Bottom