Wiedźmin 3: system walki

+
Wiesz czemu wiedźmini byli nadnaturalnie szybcy i pili eliksiry? Bo człowiek nie jest stworzony do zabijania - a potwory i owszem. Wiedźmini nie noszą płytowych pancerzy, żeby zwiększyć szybkość kosztem ochrony, dlatego potwór z 20cm. szponami mógł bez myślenia załatwić Geralta ciosem w kark jeśli ten stał zmiast uderzać, parować i unikać ciosów, a przeciwnicy ludzcy stanowili zagrożenie tylko jeżeli ich olewaliśmy. Trudno zresztą oczekiwać żeby gość z wysoką na 1,20 metra tarczą nie używał jej "bo jest tylko zwykłym niewyszkolonym bandytą".
 
Last edited:
Trudno zresztą oczekiwać żeby gość z wysoką na 1,20 metra nie używał jej "bo jest tylko zwykłym niewyszkolonym bandytą".
Z wysokim czym ? :p

Walka zależy od umiejętności i taktyki w niej zastosowanej, czasami można na hardcore'a i się da radę a czasami trzeba pokombinować żeby świętować sukces. :D
 
Panowie, o czym wy mówicie? Ja po półtora roku postanowiłem przejść jeszcze raz Wiedźmina, a ponieważ już kompletnie nie pamiętałem sterowania, po tym jak grałem w Gothiki i inne, to zdecydowałem się przejść samouczek. I w ostatnim etapie zginąłem na trzecim przeciwniku :p. Dla mnie co by nie zrobili, to zawsze będzie trudne :p.
 
No właśnie. Młodzik zabił go tylko i wyłącznie dlatego, że Geralt mu na to pozwolił...
Gdyby nie chwila zawahania, taki żółtodziób nie miałby szans z Gerwantem ;)

Trochę nie tak- wiedźmin walczył w tłumie, w którym znalazł się facet uzbrojony w widły. Szkolenie wiedźmińskie niewiele pomogło.
Popatrz też na opis potyczki na moście na Jarudze- Geralt tam też walczył w tłoku i wcale nie było mu łatwo, mimo że stanął przeciw słabo wyszkolonej piechocie. Coen poległ pod Brenną, również walcząc z chłopską piechotą (raczej z piechotą, bo kawaleria nie była uzbrojona w widły*)

* jest to jedna z nieścisłości Sagi- po stronie Nilfgaardu walczyła kawaleria. Coen walczył po stronie Północy i zginął od broni plebejskiej piechoty. Oczywiście- w praktyce jazda jedynie wyjątkowo walczyła samodzielnie, bez osłony piechoty, ale w książce nie ma ani słowa o takiej osłonie. I nie można uznać, że osłaniali ją taboryci- bo wiemy na pewno, że tabory celowo pozostawiono.

Ale tak po prawdzie, Geralt ze zwykłymi, słabo wyszkolonymi przeciwnikami nie powinien mieć jakichkolwiek problemów. Nie wyobrażam sobie przydrożnego bandyty czy jakiegoś najemnika, który przez kilka sekund stawia opór wiedźminowi, blokując i parując jego ataki. Nawet Ciri robiła z takimi amatorami co tylko chciała. Niestety w grze muszą chociaż przez ten moment być minimalnym wyzwaniem, bo takie jest ich zadanie. Są przeszkadzajkami, których zadaniem jest nieco przedłużyć grę i dostarczyć graczowi odrobinę przyjemności z pokonania złych i brzydkich. Dawanie im umiejętności ponad ich możliwości jest równie nielogiczne jak nadmierna żywotność.

Masz rację. Gdyby przechodzić przez nich jak przez masło (albo jak przez utopce na cmentarzu w V akcie W1) gra byłaby dość nudna. Trochę wysiłku nie zaszkodzi. ;)

Trudno zresztą oczekiwać żeby gość z wysoką na 1,20 metra tarczą nie używał jej "bo jest tylko zwykłym niewyszkolonym bandytą".

Z pawężą? Ciężkie toto było jak jasna cholera i niezbyt nadawało się do walki innej niż w szyku. Manewrować czymś takim mógł Samson Miodek, normalnemu człowiekowi łatwiej było już zastawiać się dębową ławą. :)
 
Last edited:
@alojzyfrak

Fragment opisujący śmierć Geralta jasno daje do zrozumienia, że darował życie swojemu zabójcy. Prawdopodobnie gdyby nie "pomiłował", nie miałby problemu z widłami i jakoś by wybrnął.
Co do śmierci Coena. Wiesz jak to jest. Tonący brzytwy się złapie. Natarcie jazdy na szeregi piechoty musiało skończyć się stratami po obu stronach. Zrzucony z konia jeździec mógł chwycić pierwszą, lepszą broń, która miał pod ręką. Akurat padło na gizarmę po jakimś temerskim piechurze ;)
 
Coen poległ pod Brenną, również walcząc z chłopską piechotą (raczej z piechotą, bo kawaleria nie była uzbrojona w widły*)

Piechota również używała w średniowieczu trójzębów/dwuzębów, zabić kogoś takim orężem było łatwiej niż włócznią, jeżeli miał skórzany pancerz, włócznie i piki służyły do zabijania zbrojnych gdzie trzeba było skoncentrować siłę w jednym punkcie (p=F/S [wartość ciśnienia równa się wartość siły przez pole powierzchni] anyobdy?), żeby przebić zbroję, w przypadku człowieka nieopancerzonego w żelazny kirys można było użyć broni o mniejszej sile nacisku na 1 punkt (p=F/S), ale za to zadającej 2/3 razy więcej ran.
Z pawężą? Ciężkie toto było jak jasna cholera i niezbyt nadawało się do walki innej niż w szyku. Manewrować czymś takim mógł Samson Miodek, normalnemu człowiekowi łatwiej było już zastawiać się dębową ławą. :)

Nie chodziło mi konkretnie o pawęż :). Bardziej o to że jeśli jakiś zbój ma coś czy może naszego bohatera załatwić, to tego użyje, a nie będzie stał w miejscu i wykonywał ciosy jak cepem co 10 minut "bo jest niewyszkolony".
 
@alojzyfrak

Fragment opisujący śmierć Geralta jasno daje do zrozumienia, że darował życie swojemu zabójcy. Prawdopodobnie gdyby nie "pomiłował", nie miałby problemu z widłami i jakoś by wybrnął.

Niewykluczone. Ale też napisane jest wprost "ugrzązł w tłumie". Czyli walka w tłoku była też istotną przyczyną jego "śmierci".

Co do śmierci Coena. Wiesz jak to jest. Tonący brzytwy się złapie. Natarcie jazdy na szeregi piechoty musiało skończyć się stratami po obu stronach. Zrzucony z konia jeździec mógł chwycić pierwszą, lepszą broń, która miał pod ręką. Akurat padło na gizarmę po jakimś temerskim piechurze ;)

I potem bronił się nią przed jazdą (Coen zaciągnął się do lekkiej jazdy). Mało prawdopodobne, ale lepsze wyjaśnienie nie przychodzi mi do głowy, a w bitewnym zamieszaniu jest to całkiem możliwe. Naści orena

Piechota również używała w średniowieczu trójzębów/dwuzębów, zabić kogoś takim orężem było łatwiej niż włócznią, jeżeli miał skórzany pancerz, włócznie i piki służyły do zabijania zbrojnych gdzie trzeba było skoncentrować siłę w jednym punkcie (p=F/S [wartość ciśnienia równa się wartość siły przez pole powierzchni] anyobdy?), żeby przebić zbroję, w przypadku człowieka nieopancerzonego w żelazny kirys można było użyć broni o mniejszej sile nacisku na 1 punkt (p=F/S), ale za to zadającej 2/3 razy więcej ran.

Przyczyna była trochę inna. Ilość ran zadanych przeciwnikowi to sprawa drugorzędna- czy masz jedną ranę brzucha czy dwie i tak nie nadajesz się do walki. Widły to klasyczna broń plebejska- gdy mobilizowano chłopów, nie trzeba było im wydawać broni, gdy brakowało pik, chłop szedł w bój z widłami albo z kosą osadzoną na sztorc (cholernie niebezpieczna broń w ręku wprawnego kosyniera, nadająca się i do cięć, i do pchnięć, można było przeciąć przeciwnika na pół). A po wojnie oba narzędzia wracały do swojej funkcji w gospodarstwie.
Pikę albo włócznię trzeba było wytworzyć od zera, a nie nadawała się do niczego oprócz walki.
 
Przyczyna była trochę inna. Ilość ran zadanych przeciwnikowi to sprawa drugorzędna- czy masz jedną ranę brzucha czy dwie i tak nie nadajesz się do walki. Widły to klasyczna broń plebejska- gdy mobilizowano chłopów, nie trzeba było im wydawać broni, gdy brakowało pik, chłop szedł w bój z widłami albo z kosą osadzoną na sztorc (cholernie niebezpieczna broń w ręku wprawnego kosyniera, nadająca się i do cięć, i do pchnięć, można było przeciąć przeciwnika na pół). A po wojnie oba narzędzia wracały do swojej funkcji w gospodarstwie.
Pikę albo włócznię trzeba było wytworzyć od zera, a nie nadawała się do niczego oprócz walki.

Łatwiej trafić trójzębem niż włócznią, a rany są ważne, bo szybciej wykrwawisz się krwawiąc z 3 miejsc na raz niż z 1. A kosa na sztorc była na prawdę zabójczą bronią, pamiętam nawet, że strażnik z Flotsam opisywał elfów wśród których znaleźli Ciarana, jako okrutnie pochlastanych, jakby kosą osadzoną na sztorc.
 
To akurat nawiązanie do sagi. Pokłosie po braciach Michelet.
"- Przy okazji - powiedział - dziękuję ci za braci Micheletów. Sporo ludzi w Redanii odetchnęło z ulgą, gdy zarąbałeś wszystkich czterech w oxenfurckim porcie. Tęgo się uśmiałem, gdy wezwany do śledztwa medyk z uniwersytetu, obejrzawszy rany, twierdził, że ktoś używał kosy osadzonej na sztorc."
Czas Pogardy
 
To akurat nawiązanie do sagi. Pokłosie po braciach Michelet.
"- Przy okazji - powiedział - dziękuję ci za braci Micheletów. Sporo ludzi w Redanii odetchnęło z ulgą, gdy zarąbałeś wszystkich czterech w oxenfurckim porcie. Tęgo się uśmiałem, gdy wezwany do śledztwa medyk z uniwersytetu, obejrzawszy rany, twierdził, że ktoś używał kosy osadzonej na sztorc."
Czas Pogardy

Akurat tego cytatu też szukałem, dzięki. :hatsoff:
 
:> albo dwa konta, albo rozdwojenie jaźnie LOL

A co do cytatu:
"- Przy okazji - powiedział - dziękuję ci za braci Micheletów. Sporo ludzi w Redanii odetchnęło z ulgą, gdy zarąbałeś wszystkich czterech w oxenfurckim porcie. Tęgo się uśmiałem, gdy wezwany do śledztwa medyk z uniwersytetu, obejrzawszy rany, twierdził, że ktoś używał kosy osadzonej na sztorc."
Czas Pogardy
to nie przypominam sobie by Kościuszko, albo jeden z jego Kosynierów bawił wówczas w Wiedźmin-landzie ;)
 
:> albo dwa konta, albo rozdwojenie jaźnie LOL

A co do cytatu:
"- Przy okazji - powiedział - dziękuję ci za braci Micheletów. Sporo ludzi w Redanii odetchnęło z ulgą, gdy zarąbałeś wszystkich czterech w oxenfurckim porcie. Tęgo się uśmiałem, gdy wezwany do śledztwa medyk z uniwersytetu, obejrzawszy rany, twierdził, że ktoś używał kosy osadzonej na sztorc."
Czas Pogardy
to nie przypominam sobie by Kościuszko, albo jeden z jego Kosynierów bawił wówczas w Wiedźmin-landzie ;)

Kosa osadzona na sztorc była dość popularną bronią plebejską (i wcale nie wymyślił jej Kościuszko). Na szerszą skalę stosowali ją już husyci, później polscy partyzanci w czasie potopu szwedzkiego. Niewykluczone, że używano jej też w czasie buntów chłopskich w średniowieczu (ale raczej na małą skalę, bo rozpowszechnienie kosy to podobno XVI-XVII wiek). Dlaczego? Z kilku powodów: była tania, łatwo dostępna, prosta w użyciu, skuteczna, a po wojnie można było ją powtórnie przekuć i używać do sianokosów.

Jako ciekawostkę podam, że broń plebejska bywała bardzo pomysłowa. Oprócz przeróżnych kos, wideł, improwizowanych włóczni stosowano też sierpy zatknięte na długim kiju, końskie żuchwy przywiązane do drąga i cepy (z których wyewoluował później morgensztern)
 
Niestety z przykrością można stwierdzić, że system walki nie uległ znaczącym zmianą od W2, który był szczerze mówiąc bardzo niedopracowany a często nawet "do rzyci".

Szkoda to niezmierna, ponieważ wiedźmińska walka stanowiła zawsze jeden z głównych elementów kanonu wiedźmina.

Zapowiadało się na gruntowne przebudowanie (patrz system słabych punktów przeciwników i taktycznej walki, z którego później zrezygnowano), a wyszło jak zwykle.

Taki mały apel do producentów W3:
Panowie grafika to nie wszystko, nie jest to główny element świadczący o grywalności produktu. System walki który pokazaliście to ukłon w stronę konsolowych, mało wymagających graczy, mający często sztucznie ułatwione działanie i niepotrzebne efekciarskie wodotryski typu samurajskie animacje wiedźmina rodem z konsol, przesadzone efekty znaków czy przecinanie przeciwników jak snopek siana.

Czasami zastanawiam się czy w CD-Projekt Red pracują jeszcze ludzie, którzy przeczytali książki Sapkowskie, czy też tacy co pobieżnie przejrzeli pierwsze przygody, a może tacy którzy nie przeczytali nic (wielce prawdopodobne w kontekście zatrudnienia dużej liczby obcokrajowców)
 
Last edited:
Nie chce nikogo bronić, ale akurat systemu walki po prostu nie da się obiektywnie ocenić z samych filmików. Wystarczy popatrzyć na gameplay z gryfem, który był rozgrywany na ultra easy/god mode, a dla porównania walkę z bagien, która prezentuje się o wiele lepiej, a była rozgrywana pewnie na easy. To, że easy W3 będzie łatwiejsze niż W2 nie jest ukłonem w stronę konsolowców, tylko w stronę graczy z zachodu. Wystarczy sobie posłuchać dyskusji IGN o nałożeniu się premiery W3 i Batmana gdzie W3 jest nazywanym grą dla hardkorowców, ręce opadają, ale taki jest po prostu zachód.
 
Last edited:
To, że easy W3 będzie łatwiejsze niż W2 nie jest ukłonem w stronę konsolowców, tylko w stronę graczy z zachodu.

To nie jest ukłon w stronę graczy z zachodu, tylko tych wszystkich graczy, którzy nie mają do perfekcji opanowanego posługiwania się klawiaturą i w Wiedźminie 2 ginęli irytująco często na początku. Pamiętam jak grając pierwszy raz miałem ogromne problemy z przejściem prologu na łatwym właśnie. Teraz gram na normalnym, na mrocznym to sobie nawet nie wyobrażam. Poza tym to nie do końca poziom łatwy ma być łatwiejszy, co ma byc zmieniona krzywa narastania trudności. Czyli nie tak jak w Wiedźminie 2, gdzie na początku było bardzo trudno, a potem bardzo łatwo, tylko odwrotnie.
 
System walki w dwójce nie był doskonały, zwłaszcza to turlanie się po ziemi, ale o wiele bardziej wolę to niż walkę w jedynce. Myślę, że REDzi wpadli na świetny pomysł odnośnie walki w W3, a mianowicie to, iż jedno naciśnięcie przycisku = jedna szybka animacja. Responsywność to jest to, czego brakowało zwłaszcza w jedynce.
W2 przechodziłem kilka razy. Pamiętam, iż po wydaniu jakiegoś patcha po dłuższej przerwie od gry, szybko ginąłem na normalu. Ostatnio przechodziłem W2 z FCR na mrocznym i nie było to dla mnie jakieś wielkie wyzwanie. Mam nadzieję, że w W3 na wyższych poziomach trudności będzie naprawdę ciężko.
 
Top Bottom