Wiedźmin 3: potwory

+
@sytams
A ta liczba 79 to potwierdzona liczba czy jakiś wymysł ?
@wilkwilk
Obstawiam, że w Wiedźminie będzie podobnie tyle, że będzie dużo więcej wrogów bo w Skyrimie było skromnie i nawet liczba podana przez sytamsa byłaby prawdziwa to podejrzewam, że byłaby to liczba samych gatunków a nie ich podgatunków. :)
 
Last edited:
Mówili też, że świat będzie 65 razy większy, a potem w jakimś wywiadzie 35. Sami nawet nie wiedzą, więc po co pytać :sad:
 
Akurat jeśli chodzi o świat to dla mnie nie musi być aż ogromny w Far Cryu 3 był nie za duży a mimo wszystko grało się bardzo przyjemnie i spędziłem w nim więcej czasu niż choćby w Assassin's Creed 4. ;)
 
Tutaj ważą się losy miast, które twórcy upchają. Chciałbym Geraltem odwiedzić ile się da, skoro to ostatnia część z nim.
 
Pod tym względem się zgodzę, ale ja np. chciałbym odwiedzić Brokilon czy Dol Blathanna, moim zdaniem są to takie charyzmatyczne miejsca i te dwie lokacje naprawdę mogłyby świetnie wyglądać zwłaszcza Brokilon bo kto jak kto ale REDzi to tworzenia lasów mają rękę (wystarczy spojrzeć na las pod Flotsam). Ale pewnie w Brokilonie nie zawitamy bo wątpię aby mapa tam sięgała. :(
 
Dol Blathanna prawdopodobnie ukaże się jako dodatek - assety z W2 zostały, a Benz kiedyś coś przypadkiem napomknął.

A Brokilon... powiedzmy sobie szczerze. Duén Canell, Col Serrai, Craag An. W pobliżu też Sowie Wzgórza i Wypalanki. Tylko to wszystko jest spory szmat drogi od siebie, a konno tam jeździć nie można. Jako otwarta lokacja niezbyt to ciekawe.
 
Konno może i nie, ale łódką już tak. Zerknąłem właśnie na mapę i jest tam wąski wpływ prosto do Brokilonu więc jeśli do Skellige można popłynąć to do Brokilonu tym bardziej. :)
 
W takim razie wracając do tematu. :) Ciekawi mnie czy bestiariusz Skellige będzie się jakoś drastycznie różnił od bestiariusza z Ziemi Niczyjej czy Novigradu. Np. wydaje mi się, że taki utopiec utrzymałby się nie tylko na bagnach ale i na mroźnym Skellige. Bo głupio by było jakby po dopłynięciu na Skellige znalazło się zleceniodawcę, który potrzebuje ileś tam mózgów utopców, które zdobyć można tylko na bagnach. :D


@Wroobelek
Na świeże :D
 
Last edited:
W takim razie wracając do tematu. :) Ciekawi mnie czy bestiariusz Skellige będzie się jakoś drastycznie różnił od bestiariusza z Ziemi Niczyjej czy Novigradu. Np. wydaje mi się, że taki utopiec utrzymałby się nie tylko na bagnach ale i na mroźnym Skellige. Bo głupio by było jakby po dopłynięciu na Skellige znalazło się zleceniodawcę, który potrzebuje ileś tam mózgów utopców, które zdobyć można tylko na bagnach. :D

To zależy, czy zlecenie będzie na mózgi świeże, czy mrożone :D.
 
To po co potrzebowałby mózgi utopców w rejonie, w którym nie mieszkają? Właśnie na tym polega stworzenie fajnych i logicznych zadań.
 
To teleportuje się w tamto miejsce. Zadania przynieś i podaj, jeśli już będą, muszą mieć otoczkę fabularną i sens, nie mogą polegać na "expieniu na mobach".
 
W takim razie wracając do tematu. :) Ciekawi mnie czy bestiariusz Skellige będzie się jakoś drastycznie różnił od bestiariusza z Ziemi Niczyjej czy Novigradu. Np. wydaje mi się, że taki utopiec utrzymałby się nie tylko na bagnach ale i na mroźnym Skellige. Bo głupio by było jakby po dopłynięciu na Skellige znalazło się zleceniodawcę, który potrzebuje ileś tam mózgów utopców, które zdobyć można tylko na bagnach. :D

Bagno na Skellige nie byłoby niczym dziwnym. Torfowiska mamy nawet w tundrze, a w Polsce na Podhalu i pod Zieleńcem.

Zresztą samo wysłanie bohatera po elementy alchemiczne na drugi koniec świata może się bronić, jeśli zostanie uzasadnione fabularnie, albo będzie wstępem do dłuższej historii (np. wybierając się po mózgi utopców, znajdujesz na bagnach zwłoki, przy których znajdujesz list rozpoczynający długie i pokręcone zadanie). Możliwości zakrętów fabuły jest cała masa, trzeba tylko odejść od schematu z W2 (lub szkolnej akademii), gdzie jeden NPC bierze udział tylko w jednym queście, po czym sterczy na planszy gry nie wiadomo po co, bo nawet pogadać z nim nie ma o czym.
 
mogłyby świetnie wyglądać zwłaszcza Brokilon bo kto jak kto ale REDzi to tworzenia lasów mają rękę (wystarczy spojrzeć na las pod Flotsam). Ale pewnie w Brokilonie nie zawitamy bo wątpię aby mapa tam sięgała. :(
Ja cały czas liczę na Brokilon jako półotwartą instancję. Niewielki skrawek z jakąś osadą driad (nawet nie samo Duén Canell), który pozwolone zostanie Geraltowi odwiedzić, w konkretnej sprawie.

Co do potworów: przydałoby się jak najwięcej niejednoznaczności, oraz istot świadomych (gdzie to możliwe, czyli nie np. u jakichś kikimor). Coś jak Vetala w W1 lub trolle w W2.
 
Też jestem za tyle, że przydałyby się jakieś zadania z tymi stworami bo o ile dla trolla z W2 można było wykonać misję to Vetala był tylko mało znaczącym NPCem ot taką ciekawostką, że ghul może mówić. :p
 
Też jestem za tyle, że przydałyby się jakieś zadania z tymi stworami bo o ile dla trolla z W2 można było wykonać misję to Vetala był tylko mało znaczącym NPCem ot taką ciekawostką, że ghul może mówić. :p
Z Vetalą można było porozmawiać i dowiedzieć się kilku rzeczy, a jego zabicie/oszczędzenie było wyborem odbijającym się w "moralnej historii" Geralta.

Nie oczekuję po każdej postaci questa. Przyda się trochę takich, z których tylko można pogadać, dowiedzieć się czegoś o świecie i wydarzeniach.

A już rozmowa w takim stylu byłaby genialnym smaczkiem:

- Jestem wiedźminem, panie starosto - powtórzył po raz nie wiadomo który Geralt, ocierając usta z piwnej piany. - Niczym nie handluję. Nie zajmuję się zaciągiem do wojska i nie umiem leczyć nosacizny. Jestem wiedźminem.
- Taka profesja - wyjaśnił po raz nie wiadomo który Jaskier. - Wiedźmin, rozumiecie? Strzygi zabija i upiory. Wszelkie plugastwo tępi. Zawodowo, za pieniądze. Pojmujecie, starosto?
- Aha! - czoło starosty zorane głębokimi bruzdami ciężkiego myślenia wygładziło się. - Wiedźmin! Trzeba było tak od razu!
- No właśnie - potwierdził Geralt. - Od razu zatem zapytam: znajdzie się tu w okolicy jakaś robota dla mnie?
- Aaaa - starosta znowu zaczął myśleć, w sposób zauważalny. - Robota? Niby te... No... żywiołaki? Pytacie, są li tu żywiołaki?
Wiedźmin uśmiechnął się i kiwnął głową, trąc knykciem swędzącą od kurzu powiekę.
- Są - doszedł do wniosku starosta po dłuższej chwili. - Spójrzcie tylko tam, widzicie te góry? Tam elfy mieszkają, tam jest ichnie królestwo. Pałace ichnie, powiadam wam, całe są ze szczerego złota. Oho, panie! Elfy, powiadam wam. Zgroza. Kto tam pójdzie, ten już nie wraca.
- Tak sądziłem - rzekł Geralt chłodno. - Właśnie dlatego wcale się tam nie wybieram.
Jaskier zarechotał bezczelnie. Starosta, zgodnie z oczekiwaniami Geralta, myślał długo.
- Aha - rzekł wreszcie. - Ano, tak. Ale są tu i inne żywiołaki. Z elfiej krainy widać lezą do nas. O, panie, jest ich a jest. Zliczyć trudno. A najgorsza to Mora będzie, dobrze mówię, ludkowie?
"Ludkowie" ożywili się, obiegli stół ze wszystkich stron.
- Mora! - rzekł jeden. - Tak, tak, prawie starosta gada. Blada dziewica, onaż po chałupach chodzi o brzasku, a dzieciaki od tego mrą!
- I chochliki - dodał drugi, żołdak z miejscowej strażnicy. - Koniom grzywy plączą po stajniach!
- I nietopyrze! Nietopyrze tu są!
- I wiły! Przez nie człeka krosta obsypuje! Następne kilka minut upłynęło na intensywnym wyliczaniu potworów naprzykrzających się okolicznym włościanom swymi niecnymi uczynkami lub samą tylko egzystencją. Geralt i Jaskier dowiedzieli się o biedakach i mamunach, przez które uczciwy chłop nie może trafić do dom w pijanym widzie, o latawicy, co lata i krowom mleko spija, o biegającej po lesie głowie na pajęczych nogach, o chobołdach noszących kraśne czapeczki i o groźnym szczupaku, który wyrywa bieliznę z rąk piorących bab, a tylko patrzeć, jak weźmie się za same baby. Nie obyło się jak zwykle bez tego, by nie poinformowano ich, że stara Naradkowa lata nocą na ożogu, a w dzień płody spędza, że młynarz fałszuje mąkę prochem z żołędzi, a niejaki Duda, mówiąc o królewskim włodarzu, nazwał tegoż złodziejem i swołoczą.
 
Top Bottom