Miasto - miasto, dzień - dzień, gameplay-gameplay.
Ech...
Na tej zasadzie to ja mogę dobrać materiały i screeny, które będą udowadniać tezę przeciwną do twojej.
W dzielnicy handlowej Wyzimy w Wiedźminie 1 świeci słońce. Jest to jedna z dwóch lokacji, gdzie jest pogodnie - ale idealnie współgra to z fabułą. Kiedy Geraltowi udaje się w końcu dostać do zastrzeżonej dla bogatszych mieszkańców dzielnicy i wbija "w miasto" jest fajnie, bo świeci słoneczko, wszędzie są ludzie - innymi słowy czuje się ten wielkomiejski klimat, który pasuje do dworskich intryg będących elementem wykonywanych tam zadań. To samo z aktem 4, gdzie sielankowa atmosfera pozornie odciętego od zepsutego i brudnego świata miejsca kontrastuje się z zaściankowością prostych ludzi i również z tamtejszymi zadaniami. I ten kontrast robi, jak mówiła
@zielona.
Wszystko to były zabiegi zamierzone, bo jak mówiłem wcześniej, ludzie za to odpowiedzialni wiedzieli jak operować obrazem, by wywołać w graczu określone odczucia - albo je wzmocnić.
W Wiedźminie 2 świeci się wszystko, niezależnie od tego czy jest ciemno, czy jasno. Wali światłem jak halogen z każdego miejsca. Wystarczy przypomnieć sobie bieg przez pola trawy koło obozu wojskowego w drugim akcie - w pełnym słońcu. Albo gwałtowną zmianę oświetlenia przed siedziskiem Kejrana (szczególnie w nocy). Ból oczu gwarantowany. Nasycenie barw jest po prostu większe względem pierwszej części - tam zdarzały się miejsca pogodne i żywsze, jeżeli chodzi o barwy, ale były one stonowane i nie raziły.