Post pod postem, ale to dlatego, że się tu w ogóle nie udzielacie
Ostatnio skończyłem All You Need Is Kill - light novelkę autorstwa Hiroshiego Sakurazaki z grafikami Yoshitoshiego ABe. Książka jak być może niektórzy wiedzą była podstawą filmu Na Skraju Jutra z Tomem Cruisem i Emily Blunt. Pierwsze co mnie uderzyło w książce to paskudna filmowa okładka. Strasznie nie lubię jak wydawca wciska mi coś takiego, bo kiedy sięgam po książkę to chcę mieć książkę, jak bym chciał film to bym wybrał film. W przypadku tego tytułu jest to tym bardziej kiepskie, że film bardzo mocno odbiegał od pierwowzoru i dobija już sam fakt, że zamiast młodego Japończyka Keijiego i drobnej, rudowłosej Rity mamy na okładce postacie, które są ich hollywoodzkimi odpowiednikami. Bzdura podobna do Roche'a i Letho na okładkach Wiedźmina, która na dodatek może wprowadzać czytelnika w błąd. Wiem, że to zabieg czysto marketingowy (a i zapewne gdyby nie hollywoodzka adaptacja to nikt by nawet nie wpadł na pomysł wydania tego u nas), ale i tak wkurza
Okładki do porównania poniżej, odpowiednio wydanie oryginalne oraz polskie:
Na tym jednak kończę porównania pierwowzoru z adaptacją, bo samego filmu jeszcze nie widziałem. Wiem tylko tyle ile wyciągnąłem ze zwiastunów i recenzji.
All You Need Is Kill jak się rzekło jest light novelką, to specyficzny rodzaj powieści bardzo popularny w Japonii i skierowany głównie do młodzieży oraz tzw. młodych dorosłych. Charakteryzuje się mniejszą objętością, prostym i lekkim językiem oraz mniejszą lub większą ilością grafik ubarwiających lekturę. Omawiany tytuł to bodaj pierwszy przedstawiciel tego gatunku wydany w naszym kraju i bardzo liczę że książka spotka się z pozytywnym odzewem dając zielone światło na wydanie innych tego typu tytułów w przyszłości. Vampire Hunter D, Guin Saga, Full Metal Panic czy Slayers to świetne pozycje.
A co do samej książki, akcja toczy się w niedalekiej przyszłości kiedy to ludzkość od dziesiątek lat walczy z kosmicznymi najeźdźcami, których nazywają Mimami. Głównym bohaterem jest młody japoński rekrut, Keiji Kiriya. Po półrocznym szkoleniu wyrusza na front żeby stoczyć swoją pierwszą bitwę. Czytelnik od razu jest rzucany w wir akcji, pociski świszczą dookoła, statki powietrzne eksplodują, żołnierze są rozrywani na strzępy ginąc w kałuży krwi i moczu. Świeżak taki jak Keiji ma oczywiście marne szanse na przeżycie zwłaszcza będąc rannym i strzelając na oślep. Nagle na horyzoncie pojawia się nadzieja, żołnierz w czerwonym kombinezonie z wielkim toporem masakrujący przeciwników - to legendarna Rita Vrataski zwana Stalową Suką, która ponoć ma na koncie połowę zabitych Mimów w całej tej wojnie. Widok dodaje otuchy, Keiji zrywa się do ostatniego ataku, bo w końcu głupio byłoby leżeć i płakać kiedy kobieta (nawet taka jak ona!) nadstawia za niego karku. Spektakularna szarża przynosi rezultat w postaci zabitego Mima, co jednak nasz młody bohater przypłaca życiem i... budzi się nagle dzień przed pierwszą bitwą. Uczucie déjà vu go nie opuszcza, a kiedy podczas bitwy ponownie ginie i budzi się na własnej pryczy zaczyna do niego docierać co jest grane. To nie sen ani halucynacje, szybko zauważa że dokonywanie drobnych zmian w dniu poprzedzającym bitwę może mieć ogromne znaczenie, a ponieważ pamięta wszystko co się działo przed śmiercią zaczyna kombinować, trenować, próbuje poznać przeciwnika. Podczas 158 próby poznana za pierwszym razem Rita nawiązuje z nim kontakt, okazuje się że być może nie jest jedynym, który wpadł w pętlę czasu, a legendarna Rita może być kluczem do rozwikłania zagadki i wygrania całej wojny.
Książkę czyta się szybko i przyjemnie, fabuła jest wciągająca, a autor ustrzegł czytelnika przed uczuciem nudy, które mogłoby się pojawić z racji powtarzania ciągle tego samego dnia. Opisy bitew są świetne i brutalne, a dwójka głównych bohaterów dość interesująca (szczególnie ich przemiana wraz z kolejnymi powtórkami). Gorzej ze słabo zarysowanymi postaciami drugoplanowymi oraz nieco czerstwymi dialogami. Znajdzie się tutaj kilka fajnych zwrotów akcji choćby dość zaskakująca końcówka, która mnie osobiście się spodobała, ale spotkałem się z dość negatywnymi opiniami, bo historia tak naprawdę urywa się. Wyjaśnienie czym są Mimy, skąd się wzięły i czego chcą jest dziwne, ale w sumie w takim pozytywnym sensie, podobnie rozwiązanie kwestii pętli czasu. Grafik nie ma dużo, ale są niezłe choć zdaję sobie sprawę, że nie każdemu przypadną do gustu, szczególnie wśród polskich czytelników.
Podsumowując, All You Need Is Kill to lekkie czytadło do poduszki z fajnym pomysłem na wykorzystanie motywu pętli czasu. Nie jest to wybitna lektura, ale w końcu nie każda książka musi być ambitna, prawda?
No i jak już pisałem na początku, tytuł ważny ze względu na szansę wypromowania light novel w Polsce. A teraz poproszę to: