Abstrahując od kwesti istnienia czy nieistnienia bogów (przy czym nie uznałbym cudów dokonywanych przez kapłanów Melitele, Kreve, Wiecznego Ognia czy Freyji za dowód istnienia owych bytów - z prostego powodu. Udokumentowane (podobno) przypadki lewitacji były zarówno wśród chrześcijańskich świętych, jak i muzułmańskich fakirów czy też hinduistycznych joginów. Gdybym na tej podstawie stwierdził, że koegzystują zarówno Jahwe, Allah jak i bóstwa hinduskie, wierni posłaliby mnie na stos za bluźnierstwo, a ateiści do wariatkowa za kretynizm), dyskusja wyszła od tego, czy po śmierci mogą istnieć w Wiedźminlandzie dusze, nawet przy teoretycznym braku tamtejszych bóstw.
A od kiedy jedno wyklucza drugie? Przecież to świat fantastyczny. Może tam istnieć sobie co tylko autor wymyśli.
Zgadzam się i potwierdzam. Dodatkowo jeszcze jedno mogę od siebie dodać.
Czy istnienie "duszy" samoświadomości, albo późniejszego, pośmiertnego istnienia "ducha" czy może lepiej nazwać "jestestwa" musi łączyć się z istnieniem boga, czy bóstw, albo bożków? Albo z kolejnymi "wymiarami", bądź światami równoległymi jak choćby niebo i piekło + czyściec?
Myślę, że jedno drugiemu nie zaprzecza. Ani też nie potwierdza soją drogą. Bo tutaj chyba nie ma zależności jak A, to B, a z B do C.
Sprawy te zostały poruszone i opisane przez wielu filozofów, teologów, "mędrców".
Sprawą zajęło się również wielu pisarzy w tym np. Philip Pullman (
spoiler jego "brak" boga jako takiego oraz istnienie światów równoległych jest "intrygujące"), albo Terry Pratchett (
spoiler jego podejście do świata jako takiego jest przekomiczne, trochę jak w "smerfach" każdy z osobna przedstawiał jakąś ludzką cechę, sposób bycia itd. Co do bogów, bożków, i ogólnie istot obdarzonych "mocami", a za razem nadanie im cech, pragnień i emocji ludzkich też jest ciekawe)