(...)
Ale Polska w stosunku do jedynego możliwego agresora nigdy nie będzie silna. Nie rozumiesz tego prostego faktu? Polska nie jest w stanie obronić się przed Rosją, choćby nie wiadomo jak się spięła. Nie bez sojuszników. Po prostu.
Ok, porównania do sytuacji z 1939 było śmieszne, ale widzę, że eskalacja następuje szybko. Co dalej? Porównanie do rozbicia dzielnicowego?
Przeczytaj co napisałem. Sojusze sojuszami, ale silna armia, silna gospodarka, silne państwo.
Przyjmijmy taki scenariusz.
1.Polska ma słabą armię.
Rosja atakuje zajmuje szybko całe nasze terytorium w ciągu kilku dni. NATO nie zdąży zareagować.
2. Polska ma silną armię i sprawnie działające siły rezerwy.
Rosja atakuje. Bronimy się zaciekle powołujemy cały stan rezerwy. NATO ma czas na to by nas wspomóc.
Obronność państwa powinno się opierać na silnej, sprawnej armii i odpowiednich sojuszach, a nie tylko na sojuszach.
Redukujemy armię i robią tak wszystkie państwa NATO. Co nam zostaje? Sojusz bez armii
Ten, w którym NATO zobowiązuje się do nieumieszczania znaczących sił w nowych krajach członkowskich, do których zalicza się min. Polska.
http://www.nato.int/cps/en/natolive/official_texts_25468.htm
I nie wiem, czy ewentualne pozwolenie by coś zmieniło. Na ćwiczenia posłać chyba mogą, nie wiem, nie mnie interpretować. Ale przesunąć wojsk stacjonujących w Niemczech do Polski jak byś chciał - na pewno nie można.
Terefere. Rosja atakuje suwerenne państwo, tuż za naszymi granicami, a na to NATO nic.
Rosja nie przestrzega prawa, a my musimy? Pewnie musimy, bo Rosja ma ropę i gaz. To jest nasz stryczek.
Zresztą Rosja już najsłabszemu ogniwu NATO i UE wprowadziła sankcje gospodarcze i zakręca kurki z gazem. Putin wie, że w obronie Polski nie stanie nikt.