To nawet nie są prawdopodobne ekosystemy, gdyż zdecydowania za dużo w nich drapieżników wsadzonych do świata tylko i wyłącznie dla zabawy gracza. Potworów jest wielokrotnie więcej niż ludzi. Wyobrażacie sobie taki las, jaki był w dwójce? Przecież normalnie po jednym dniu wszystko, co nie miałoby skrzydeł, to zostałoby rozszarpane, a po dwóch tygodniach pozostałe przy życiu potwory rzuciłyby się na ludzi. To będzie tak samo wiarygodne, jak światowa ekonomia sprowadzona do wymiany barterowej. Nie wiem, po co redzi się za to zabierają.
W dodatku czy mam przez to rozumieć, że ciała zabitych będą sobie leżały przez dni całe i przechodziły naturalny proces rozkładu? Ja podejrzewam, że takie sytuacje będą oparte wyłącznie na z góry zdefiniowanych skryptach i to scenarzyści będą decydować o nagłym przyroście populacji ghuli, a nie pozostawione pod drzewem ciało pechowego rzezimieszka.
Cóż, opieram się na słowach, którymi do tej pory raczyło nas CDP RED.
Zdaje sobie sprawę, że ten system nie będzie aż tak złożony by przewidzieć i wyegzekwować wszelkie ewentualności, ale coś na zasadzie prostych zależności - właśnie takich, jakie są wymienione w przykładach - w grze bym widział. I wydaje mi się to wykonalne. Świat jest przeskalowany, więc względem książki "zawieszamy wiarę", co do jego rozmiarów - wspomniane ekosystemy, o ile rzeczywiście w grze wystąpią, to raczej w bardziej "kameralnej" skali. No i na zasadzie prostych zależności, jak mówiłem wcześniej.
Co do ciał zabitych - przykład mówił o bandytach w zajętej przez nich wiosce, których wybijamy by jej poprzedni mieszkańcy mogli wrócić na swoje miejsce. Jeżeli zignorujemy fakt, że w pobliżu grasują ghule, to te wkrótce wyczują smród martwych i przyjdą w to miejsce, przy okazji stawiając lokatorów w niekorzystnej pozycji. Akurat w tym wypadku niekoniecznie musi to trwać jakiś dłuższy okres czasu, jak wspomniałeś.
No i generalnie upływ tegoż będzie chyba dość umowny.
A zatem - wracając do pierwotnego przykładu z wywiadu z Damienem.
W lesie jest niewiele saren, bo wybijają je wilki. Zabijam wilki, sarenki się mnożą ergo po paru skokach z lokacji do lokacji jacyś tam mieszkańcy jakiejś tam wioski w pobliżu mają co jeść, bo sobie żarełko upolują. Jest działanie - jest skutek. I to taki, który możemy zauważyć i zarejestrować z czegoś więcej, niż wpisu w dzienniku i paru słów od wspomnianych wieśniaków. Zdaje się, że problemem dla ciebie jest pytanie "co potem?" - a to już kwestia indywidualnych preferencji. Niektórzy usilnie oczekują od podobnych ficzerów realizmu (jak od działającej w grze ekonomii), niektórzy zadowolą się ich umownością, wymuszoną przez medium zresztą.