Dragon Age

+

Guest 2686910

Guest

Aaaaaaaaa. I wszystko jasne ;D
Preorder zostaje.
 

Aaaaaaaaa. I wszystko jasne ;D
Preorder zostaje.
Zastanów się jeszcze.
Zdarzały się podsumowania, że mimo iż świat gry jest w miarę duży to zabrakło pomysłów na jego sensowne wypełnienie. ConentContent*, choć rozległy, bywa powtarzalny.
No i "weak plot" od IGN'u przy grze, która ma się skupiać na fabule też dobrze nie wróży.
 
Last edited:
Przeczytaj fragment dialogu, który jest pokazany na tym screenie. Wyobraź sobie, że tak rozmawia się w łóżku. I spróbuj nie wybuchnąć śmiechem ;D.

Kiedy postacie ze świata DA nie mówią jak normalni ludzie. Taka konwencja, przemieszanie heroic z dark fantasy. Kasandra Pentaghast to typowy przykład postaci, co to gada głównie o poświęceniu, misji, słusznej idei itp.
 

Guest 2686910

Guest
Zastanów się jeszcze.
Zdarzały się podsumowania, że mimo iż świat gry jest w miarę duży to zabrakło pomysłów na jego sensowne wypełnienie.
Ech, świat... szczerze mówiąc dla mnie otwarty świat to i tak element niepotrzebny do szczęścia. A puste przestrzenie mi nie przeszkadzają, jeśli już ma się tą otwartość. Właściwie to nawet postulowałem za ich obecnością w W3,
Conent, choć rozległy, bywa powtarzalny.
Conent to jakiś kuzyn Conana? :p
Ale serio: rozmawiasz z człowiekiem, którego ulubioną częścią AC była jedynka (aż do pojawienia się czwórki) - jakieś pytania?
No i "weak plot" od IGN'u przy grze, która ma się skupiać na fabule też dobrze nie wróży.
Pomijając już, że opinii IGN nie traktuję zbytnio poważnie z zasady, to nie uważam, żeby zarówno dwie poprzednie części jak i cała trylogia ME miały jakieś wybitne fabuły. To nie jest mocny punkt Bioware, jest nim za to pisanie fajnych postaci i ogólny 'feeling', same historie można imo określić słowem 'solidne'.
Ogólnie mam wrażenie, że po moim researchu mniej więcej wiem, czego się spodziewać. Nie nastawiam się na grę wybitną, raczej na doświadczenie w stylu Bioware i hollywoodzkie heroic fantasy. A lubię oba, więc...
 
No i "weak plot" od IGN'u przy grze, która ma się skupiać na fabule też dobrze nie wróży.
Ponoć taki sobie jest główny wątek, ale ogólnie zawartość trzyma niezły poziom - eksploracja, questy poboczne, zarządzanie inkwizycją, a już całość interakcji z towarzyszami jest bardzo chwalona. Poza tym ponoć gra jest wypełniona różnymi "rozpraszaczami", które dodatkowo odpędzają od zajmowania się głównym wątkiem. Co ważne, dobrze wypada voice acting, a długość linii dialogowych jest ponoć imponująca.

to nie uważam, żeby zarówno dwie poprzednie części jak i cała trylogia ME miały jakieś wybitne fabuły. To nie jest mocny punkt Bioware, jest nim za to pisanie fajnych postaci i ogólny 'feeling', same historie można imo określić słowem 'solidne'.
Ja mam podobnie. Nie spodziewam się po DA:I głębokiej treści, która mnie zrzuci z fotela na ziemię. Oczekuję solidnej, wciągającej zabawy na dziesiątki godzin. Oraz powtórki tejże po kilku, kilkunastu miesiącach. DA:I zapowiada się na porządne rzemiosło, i to mnie zupełnie zadowala.

No i cieszą także umiarkowane wymagania - moje 550 (na którym Unity by już pewnie wcale nie ruszyło, a sporo nowych gier jednak zmusza do ustawień "średnich"), wypada chyba tutaj niewiele poniżej "zalecanych".

Przy wszystkich wadach dotychczasowych pozycji, bawiłem się nieźle (a momentami) znakomicie przy wszystkim, co dużego Bioware wydało - nawet DA2, choć rozczarowujące, nadal nie było złą grą. Jakiś margines zaufania zatem u mnie mają. Tym bardziej, że kampania promocyjna wygląda na całkiem uczciwą - myślę tutaj przede wszystkim o długich i dość obfitych streamach, oraz braku widocznego embarga (już jest sporo pełnych recenzji, na premierę pewnie będzie więcej).
 
Last edited:
Nie wywołuj wilka z lasu...

Ktoś mnie wołał?

I tak, cykl dobowy to jedna z tych rzeczy. To i wszystko, co z nim związane, jak enpece przyspawani do konkretnych miejscówek, takie słupy z questami. Innymi słowy wadzi mi brak żyjącego świata. To co w ME tak bardzo nie przeszkadzało, z uwagi na formę i podgatunek (space-opera), tak w grze fantasy, z rozległym światem w końcówce 2014 roku już razi i to bardzo. Inna rzecz to ilość zadań z gatunku przynieś, podaj, pozamiataj i ich schematyczność.
To znaczy tego rodzaju questy są z założenia powtarzalne i nie to, że ich nie lubię, bo lubię, o ile są zrobione z głową, jak w W1 na przykład, ale u Bioware bywają zwyczajnie nużące. Nawet pozbawione dialogów, okraszone jedynie jakimś szczątkowym opisem w ramach inicjacji zadania i podsumowania po. W dodatku historia, nie ukrywajmy, to od dawna nie jest mocna strona Kanadyjczyków. Każdorazowo jest "epicko" (do przesady, co nie jest dobre), ale i sztampowo, a bohaterowie w przeważającej mierze to również sztampa. No, nie są zbyt ciekawi. Z DA: O kojarzę jedynie taką czarnowłosą wiedźmę Morganę czy inną Migrenę. Reszta, ziew.
Wreszcie sam świat DA, to takie standardowe do bólu high fantasy. Jeśli do czegoś przystaje określenie generyczny to właśnie do uniwersum DA.
Do tego dochodzą drętwe dialogi ze znienawidzonym przeze mnie kołowym systemem złożonym z trzech wypowiedzi na krzyż.

Sama gra, niewykluczone, że jest dobra, ale ja się już trzy razy z rzędu przejechałem na Bioware.
Każdorazowo ich sztandarowe dzieła zawodziły na polu fabularnym, kreacji części (albo i całości) bohaterów, zadań (w tym wszystkie N7 z ME2). Sporo było tam do luftu.
O braku żyjącego świata nawet wspominać nie warto, bo to standard, a tak zachwalany DA: Origins wynudził mnie okrutnie. Usypiał już sam design lokacji, które mam za wielce nieciekawe. W rezultacie nigdy go nie skończyłem. I bij, zabij, mimo ogrania kilkudziesięciu godzin nie pamiętam o co tam szło i żadna postać nie wryła się w pamięć. A grałem tyle czasu, bo skuszony reckami nabyłem grę na premierę i kasy było żal. Koniec, końców nijakość tej produkcji mnie zwyciężyła.
Pewnie i była tam jakaś pretekstowa fabuła z wielkim złem i graczem w roli jedynej nadziei świata, ale nic. Czarna dziura, także tego…

Gry Bioware jak widać nie dla mnie, a DA: I odziedziczy i kołowy system dialogów "trzy na krzyż" i martwicę świata, sam świat, a i epicko, z tego co widziałem, będzie. To wystarczy bym trzymał się na dystans, przynajmniej na razie.
 
Ponoć taki sobie jest główny wątek, ale ogólnie zawartość trzyma niezły poziom - eksploracja, questy poboczne, zarządzanie inkwizycją, a już całość interakcji z towarzyszami jest bardzo chwalona.
Czyli jest tak jak w DA:O gdzie niezłe pojedyncze zadania spinał beznadziejny wątek główny. Właściwie to już chyba znak rozpoznawczy Bioware. W ME dostaliśmy niezłe misje związane z członkami teamu ale cały pomysł ze zbieraczami to był jakiś żart. I znowu to samo w ME3 misje związane z poszczególnymi sojusznikami nawet mi się podobały ale całość fabuły poprowadzono beznadziejne. Aż dziwne, że panowie z Bioware wciąż uparcie chcą tworzyć uberepickie fabuły. W mniejszej skali mogliby stworzyć coś ciekawszego.
 
Oklepana fabuła też może być spoko jeśli zostanie dobrze poprowadzona. Nikt chyba nie zaprzeczy, że Knights of the Old Republic był świetną grą, a jakby nie patrzeć, główny wątek był tak samo sztampowy jak w ich nowszych (mocno hejtowanych) grach czyli Dragon Age i Mass Effect - główny bohater jest obiecanym zbawcą świata, który musi odwiedzać kolejne lokacje w celu zebrania drużyny/armii/artefaktów. Gra, choć nie pozbawiona wad i niedoróbek była jednak bardzo dobra i potrafiła wciągnąć nawet te osoby, które nigdy nie lubiły Gwiezdnych Wojen. Mass Effect też był fajnie skonstruowany, gorzej moim zdaniem było w Dragon Age, ale nawet ta gra dawała radę, bo widać było że została dopracowana (albo inaczej, nie została zrobiona na szybko). O dwójce tego powiedzieć nie można więc choć miała mniej sztampową fabułę to jednak leżała w niemal wszystkich innych aspektach.
 
No właśnie, tylko powoli schemat zbierz ekipę -> zjednocz frakcje -> skop cztery litery Odwiecznemu/Pradawnemu Złu powoli się wyczerpuje. Mimo wszystkich wad DAII był powiewem świeżego powietrza, w kontekście konstrukcji wątku głównego. Strasznie liczyłem na to, że osią fabuły trójki będzie rebelia magów, tymczasem znów dostaliśmy zagrażające światu Wstaw_Epicki_Przymiotnik Zło, któremu musi się przeciwstawić nasz bohater.

Drugą rzeczą, która mnie najbardziej irytuje w grach Bio, to konstrukcja questów. Chodzi o fakt, że są sposoby na lepsze i gorsze zakończenie misji. W związku z taką filozofią, bardziej skupiamy się na optymalnym przejściu, niż na rzeczywistym odgrywaniu postaci.

Mimo to czekam na grę. Wygląda solidnie pod względem mechanik, zawartości, długości i zawsze jest szansa na udanych kompanów i relacje między nimi.

Liczę też na spotkanie z Merrill (nadzieja umiera ostatnia!).
 
No właśnie, tylko powoli schemat zbierz ekipę -> zjednocz frakcje -> skop cztery litery Odwiecznemu/Pradawnemu Złu powoli się wyczerpuje. Mimo wszystkich wad DAII był powiewem świeżego powietrza, w kontekście konstrukcji wątku głównego. Strasznie liczyłem na to, że osią fabuły trójki będzie rebelia magów, tymczasem znów dostaliśmy zagrażające światu Wstaw_Epicki_Przymiotnik Zło, któremu musi się przeciwstawić nasz bohater.
Dokładnie. Na dobrą sprawę już Baldur's Gate 2 miał taką samą konstrukcje wątku głównego co ME2. Z tą różnicą, że w BG2 po zebraniu drużyny i pieniędzy na wyprawę faktycznie dostaliśmy długie i niebezpieczne zadanie. ME2, DA:O i ME3 wydają się cierpieć na brak 3 aktu w porównaniu z innymi produkcjami.

Drugą rzeczą, która mnie najbardziej irytuje w grach Bio, to konstrukcja questów. Chodzi o fakt, że są sposoby na lepsze i gorsze zakończenie misji. W związku z taką filozofią, bardziej skupiamy się na optymalnym przejściu, niż na rzeczywistym odgrywaniu postaci.
Tylko to chyba normalne, że z danej sytuacji są lepsze i gorsze wyjścia. Prawdziwym problemem dla mnie jest znalezienie powodu dla, którego postać miała by wybrać rozwiązanie mniej korzystne i to już jest chyba problem wszystkich komputerowych RPGów. Gdyby gra pozwalała na odgrywanie jednego z kilku silnych archetypów to ten problem by zniknął. Niestety coś takiego wiązałoby się ze zbyt dużą ilością linii dialogowych do nagrania. Więc zostaje na odgrywanie Sheparda paragona/renegata a przy takim wyborze gracz zwraca już uwagę tylko korzyści z tych czy innych działań.
 
Tylko to chyba normalne, że z danej sytuacji są lepsze i gorsze wyjścia. Prawdziwym problemem dla mnie jest znalezienie powodu dla, którego postać miała by wybrać rozwiązanie mniej korzystne i to już jest chyba problem wszystkich komputerowych RPGów. Gdyby gra pozwalała na odgrywanie jednego z kilku silnych archetypów to ten problem by zniknął. Niestety coś takiego wiązałoby się ze zbyt dużą ilością linii dialogowych do nagrania. Więc zostaje na odgrywanie Sheparda paragona/renegata a przy takim wyborze gracz zwraca już uwagę tylko korzyści z tych czy innych działań.

Normalne jest dokonanie wyboru i stawienie czoła jego konsekwencjom. Dawanie większych, lub mniejszych nagród za wykonanie danego zadania, wymusza granie "optymalne", a nie odgrywanie postaci. Dlatego Wiesław, tak bardzo się wyróżnia na tle innych erpegów. Nie ma optymalnej drogi, więc gracz może rolplejować. NIe ma czegoś w stylu:

Uwaga, olbrzymi spoiler z zakończenia ME3

Sheparda, który w ukrytym zakończeniu jest w stanie przeżyć wydarzenia z trylogii, jeśli poprowadzi się go optymalną ścieżką (nie jest to konsekwencja świadomej decyzji i konkretnego kształtowania fabuły, ale dość zaskakująca nagroda za granie w jedynie słuszny sposób).

Podobny problem jest np. w Deus Ex. Generalizując mamy dwa podejścia albo wbijamy na berserka z gnatem w łapie, albo się skradamy. Z tym, że za skradanie dostajemy większą ilość doświadczenia, więc developerzy na podstawowym poziomie faworyzują jeden ze stylów rozgrywki.
 
@Nars
DeusEx to moim zdaniem trochę inny problem, który odnosi się do mechaniki a nie do świata gry. Nagrody za uniknięcie wykrycia faktycznie dają tam zbyt dużo EXPa dla postaci nastawionych na skradanie i wcale nie obraziłbym się za podobny bonus dla graczy, którzy zamiast tego wykazaliby się jakimiś imponującymi zdolnościami strzeleckimi.

Co do Spoilera: zawsze traktowałem to jako Biowarowy fanserwis a nie wyznacznik sukcesu/porażki ale rozumiem o co Ci chodzi i nie widzę w takich rzeczach nic złego. To normalne, że niektóre drogi prowadzą do porażki a niektóre do sukcesu. Jeśli coś mi się nie podoba to właśnie to, że gry tak rzadko to uwzględniają. Czasem tak się zdarza, że wybory dokonane w życiu stawiają człowieka w sytuacji bez wyjścia. Szczerze mówiąc to właśnie istnienie lepszych i gorszych wyjść nadawałoby dla mnie wartości "roleplejowaniu". Przekonania postaci nie mają, żadnej wartości jeśli nie trzeba dla nich niczego poświęcać. Oczywiście wykraczamy tu znacznie poza temat bo w ME3 nie było mowy o żadnym "roleplejowaniu". Tak jak w innych komputerowych RPGach dostajemy tam growy odpowiednik Belli Swan. Pozbawiony przekonań manekin, z którym każdy może się identyfikować.
 
Last edited:
Podobny problem jest np. w Deus Ex. Generalizując mamy dwa podejścia albo wbijamy na berserka z gnatem w łapie, albo się skradamy. Z tym, że za skradanie dostajemy większą ilość doświadczenia, więc developerzy na podstawowym poziomie faworyzują jeden ze stylów rozgrywki.

W Human Revolution, jak rozumiem, bo w jedynce jakoś tego nie pamiętam. Tam doświadczenie dostawałeś jedynie za postęp w grze i odkrywanie ukrytych lokacji. Zgodzę się jednak, że jak dla mnie była to jedna z największych wad HR, bo jaki sens ma nagradzanie jednego słusznego stylu rozgrywki w grze, która cechuje się swobodą działania?
 
Last edited:
Just for you.

Fajowiutki!
Proszę o oficjalne dodanie aczika do listy dotychczasowych osiągnięć, a także zwrócenie tego z numerkiem 33, które czas jakiś temu mi wcięło.
Mam nadzieję, że Keth prośbę rozpatrzy, z pozytywnym skutkiem rzecz jasna.
 
ale u Bioware bywają zwyczajnie nużące. Nawet pozbawione dialogów, okraszone jedynie jakimś szczątkowym opisem w ramach inicjacji zadania i podsumowania po.
No właśnie ponoć w DA:I wszystkie Fedeksy są opatrzone jakąś tam rozmową i dialogami, czy ogólnie wplecione w większą linię questów. W DA2 rzeczywiście były "na kolanie", ale przynajmniej robiły się przy okazji. Najbardziej chamskie były w Skyrimie - bo nie dość że bez "osnowy" (dialogi itd.), to były generowane losowo i najczęściej sugerowały podróż na drugi koniec mapy.

A czy Fedeksy w W1 były dobre...? No nie wiem - z jednej strony fabularnie niegłupie, z drugiej - zmuszały do okrutnego backtrackingu, bez możliwości Fast Travel.

Swoją drogą, Skyrima to ty musisz nie lubić okrutnie :)

Proszę o oficjalne dodanie aczika do listy dotychczasowych osiągnięć, a także zwrócenie tego z numerkiem 33, które czas jakiś temu mi wcięło. Mam nadzieję, że Keth prośbę rozpatrzy, z pozytywnym skutkiem rzecz jasna.
To ja się domagam (nie tylko w swoim imieniu) o dodanie oficjalnego aczika za marudzenie na rzecz obecności niziołków i gnomów w W3!
 
Last edited:
@Nars
DeusEx to moim zdaniem trochę inny problem, który odnosi się do mechaniki a nie do świata gry. Nagrody za uniknięcie wykrycia faktycznie dają tam zbyt dużo EXPa dla postaci nastawionych na skradanie i wcale nie obraziłbym się za podobny bonus dla graczy, którzy zamiast tego wykazaliby się jakimiś imponującymi zdolnościami strzeleckimi.

Co do Spoilera: zawsze traktowałem to jako Biowarowy fanserwis a nie wyznacznik sukcesu/porażki ale rozumiem o co Ci chodzi i nie widzę w takich rzeczach nic złego. To normalne, że niektóre drogi prowadzą do porażki a niektóre do sukcesu. Jeśli coś mi się nie podoba to właśnie to, że gry tak rzadko to uwzględniają. Czasem tak się zdarza, że wybory dokonane w życiu stawiają człowieka w sytuacji bez wyjścia. Szczerze mówiąc to właśnie istnienie lepszych i gorszych wyjść nadawałoby dla mnie wartości "roleplejowaniu". Przekonania postaci nie mają, żadnej wartości jeśli nie trzeba dla nich niczego poświęcać. Oczywiście wykraczamy tu znacznie poza temat bo w ME3 nie było mowy o żadnym "roleplejowaniu". Tak jak w innych komputerowych RPGach dostajemy tam growy odpowiednik Belli Swan. Pozbawiony przekonań manekin, z którym każdy może się identyfikować.

Istnienie podziału na wyraźnie lepsze i wyraźnie gorsze konsekwencje (oraz nagrody), promuje konkretny styl rozgrywki i karze za odstępstwa od "słusznej drogi". We wspomnianym Wiedźminie, nie ma lepszych i gorszych konsekwencji. Są jedynie konsekwencje, bo każdy wybór jest moralnie szary. Wybory różnią się konsekwencjami, ale nie ma wyraźnie lepszej i wyraźnie gorszej "drogi", więc nie sposób wybrać jedynie słusznego plejstajla. Zresztą jest jeszcze kreskówkowy system renegata/idealisty, gdzie znów nie podejmujemy decyzji, bo nam ona leży, tylko w celu podbicia sobie statsów renegata/idealisty, co daje nam perki do przyszłych rozmów (specjalne linie dialogowe).
 
A czy Fedeksy w W1 były dobre...? No nie wiem - z jednej strony fabularnie niegłupie, z drugiej - zmuszały do okrutnego backtrackingu, bez możliwości Fast Travel.

Dobre, bardzo były, a sam backtracking w grach jakoś mi nie przeszkadza (nigdy nie rozumiałem utyskiwania nań recenzentów). Są i takie tytuły, gdzie mam go wręcz za zaletę (np. Dead Space).
Swoją drogą, Skyrima to ty musisz nie lubić okrutnie :)

Oj, przecież wiesz jak bardzo go nie lubię ;)
Ale faktycznie generowane z automatu questy nie były czymś fajnym.
Różniaste losowe zdarzenia w grach z otwartym światem są zjawiskiem potrzebnym, ale zadania tego rodzaju to inne rzecz, bardziej irytują niż cieszą.

To ja się domagam (nie tylko w swoim imieniu) o dodanie oficjalnego aczika za marudzenie na rzecz obecności niziołków i gnomów w W3!

Nie mam nic przeciwko, tak będzie sprawiedliwie.
Proponuję aby i inni forumowicze zgłosili propozycje konkretnych osiągnięć, jakie według nich im przysługują i uderzymy do Ketha z jakąś petycją, najlepiej taką nie do odrzucenia.

Jeszcze jedno, nie chcę w żaden sposób dyskredytować wartości nowego DA, bo sam widzę, że może to być krok w dobrym kierunku (choć nadal nie jest to gra dla mnie), ale recką z GOL'a bym się nie sugerował. Często pojawiają się tam dziwne oceny i niektóre marki mogą liczyć na wysokie noty z automatu.
Na przykład nowego AC okrzyknięto najlepszą odsłoną w historii cyklu i wystawiono i wlepiono 9/10, gdy Alien: Isolation dostał zaledwie 6,5/10.
 
Last edited:
Top Bottom