Z cyklu luźnych przemyśleń...
Ta gra jest niedorobiona nie tylko pod względem technologii, ale i treści. Całość sprawia wrażenie jakby nad przebiegiem fabuły pracowała jedna ekipa, a nad rozgrywką i misjami druga przy czym obie ekipy w ogóle się nie kontaktowały żeby ustalić co i jak i skleić to w jedną, spójną całość. Przykładem niech będzie jedna z pierwszych misji w Paryżu. Udaję się na miejsce spotkania z kolegą-asasynem i odpala się filmik, na którym główny bohater pyta po co tu jesteśmy i dostaje odpowiedź w stylu 'zajmij pozycję, siedź na dupie i obserwuj'. Filmik się kończy, ja wracam w skórę Arno, a naszego kolegi nie ma, dostaję za to listę zadań do wykonania: muszę zlikwidować trzech strażników i uszkodzić dzwon alarmowy. Może nie ogarnąłem geniuszu scenarzysty, ale 'zajmij pozycję i obserwuj', a 'zabij strażników' to dwie całkiem różne rzeczy. Tak jakby czegoś nie dopowiedzieli w przerywniku filmowym albo co :blink:
Podobnie jest z wszelkiej maści znajdźkami w świecie gry. Po prostu są a my je zbieramy za co dostajemy punkty do ulepszania naszej postaci, brak jakiegokolwiek umotywowania dlaczego mamy zbierać np. jakieś kokardy czy inne bzdety. W poprzednich częściach też było tego sporo, ale zawsze była to forma pobocznego zlecenia 'przy okazji'. W dwójce zbieraliśmy piórka dla siostry, w trójce szukaliśmy dla Bena Franklina zaginionych stron z almanachu itd.
Do tego dochodzi drobna głupotka znana już z Black Flag. Dostajemy masę typów zadań pobocznych, a że świat gry jest w zasadzie od początku dostępny w całości to możemy się nimi zająć w dowolnej chwili. Problem w tym że każdy z tych rodzajów zadań zostaje niejako przedstawiony w toku fabuły gdzie krok po kroku jesteśmy prowadzeni za rękę. Jeśli najpierw przechodzimy całą kampanię to wszystko jest ok, jeśli jednak misje fabularne przeplatamy misjami pobocznymi to prowadzi to do absurdalnych sytuacji kiedy najpierw rozwiązaliśmy kilka zagadek detektywistycznych, a potem dopiero uczymy się jak je rozwiązywać.
Generalnie to cała gra sprawia wrażenie jakby została przygotowana tylko i wyłącznie z myślą o wiernych fanach serii. Fani bowiem znają już poszczególne mechanizmy rozgrywki i nie potrzebują dodatkowej motywacji do zbierania znajdziek czy robienia wielu innych rzeczy. Wiedzą kim są asasyni i templariusze, wiedzą dlaczego główny bohater ma takie a takie zdolności itd. Jako fan, sam sobie dopowiadam pewne kwestie, bo już to widziałem w poprzednich częściach, gdyby Unity było moją pierwszą przygodą z tą serią to masa rzeczy wydawałaby mi się bez sensu, jakby ktoś obciął grę z części zawartości. Wielka szkoda, bo w grze jest mnóstwo fajnych i świeżych rozwiązań, które jednak nie odbiegają od trzonu serii jak to zrobiło Black Flag będąc de facto grą o piratach, a nie asasynach. Gdyby Ubisoft dał choć trochę odetchnąć marce i wydał grę dopiero w 2015 roku to ekipa ogarnęłaby lepiej swój silnik, bardziej dopracowała fabułę i Assassin's Creed Unity mogłoby być jedną z najlepszych odsłon serii. Ktoś na górze uznał jednak że wydawanie kolejnych części co roku to dobry pomysł i przez to dostaliśmy grę średnią (jeśli jest się fanem) lub kiepską (jeśli się nie jest.).
Podsumowując moje pierwsze wrażenia po kilku godzinach, Assassin's Creed Unity jest grą tylko i wyłącznie dla fanów. Rozgrywka jest niesamowicie przyjemna, a grafika i różne bajery cieszą oko. Niestety tylko fani będą wstanie przymknąć oko na liczne niedoróbki oraz wypełnić sobie dziury fabularne. Jeśli ktoś do tej pory nie pałał miłością do tej serii to Unity jeszcze bardziej go zniechęci. Wciąż jest to jednak początek gry więc być może jeszcze zmienię opinię (na lepsze bądź gorsze).
No nic, wracam do Paryża
Ta gra jest niedorobiona nie tylko pod względem technologii, ale i treści. Całość sprawia wrażenie jakby nad przebiegiem fabuły pracowała jedna ekipa, a nad rozgrywką i misjami druga przy czym obie ekipy w ogóle się nie kontaktowały żeby ustalić co i jak i skleić to w jedną, spójną całość. Przykładem niech będzie jedna z pierwszych misji w Paryżu. Udaję się na miejsce spotkania z kolegą-asasynem i odpala się filmik, na którym główny bohater pyta po co tu jesteśmy i dostaje odpowiedź w stylu 'zajmij pozycję, siedź na dupie i obserwuj'. Filmik się kończy, ja wracam w skórę Arno, a naszego kolegi nie ma, dostaję za to listę zadań do wykonania: muszę zlikwidować trzech strażników i uszkodzić dzwon alarmowy. Może nie ogarnąłem geniuszu scenarzysty, ale 'zajmij pozycję i obserwuj', a 'zabij strażników' to dwie całkiem różne rzeczy. Tak jakby czegoś nie dopowiedzieli w przerywniku filmowym albo co :blink:
Podobnie jest z wszelkiej maści znajdźkami w świecie gry. Po prostu są a my je zbieramy za co dostajemy punkty do ulepszania naszej postaci, brak jakiegokolwiek umotywowania dlaczego mamy zbierać np. jakieś kokardy czy inne bzdety. W poprzednich częściach też było tego sporo, ale zawsze była to forma pobocznego zlecenia 'przy okazji'. W dwójce zbieraliśmy piórka dla siostry, w trójce szukaliśmy dla Bena Franklina zaginionych stron z almanachu itd.
Do tego dochodzi drobna głupotka znana już z Black Flag. Dostajemy masę typów zadań pobocznych, a że świat gry jest w zasadzie od początku dostępny w całości to możemy się nimi zająć w dowolnej chwili. Problem w tym że każdy z tych rodzajów zadań zostaje niejako przedstawiony w toku fabuły gdzie krok po kroku jesteśmy prowadzeni za rękę. Jeśli najpierw przechodzimy całą kampanię to wszystko jest ok, jeśli jednak misje fabularne przeplatamy misjami pobocznymi to prowadzi to do absurdalnych sytuacji kiedy najpierw rozwiązaliśmy kilka zagadek detektywistycznych, a potem dopiero uczymy się jak je rozwiązywać.
Generalnie to cała gra sprawia wrażenie jakby została przygotowana tylko i wyłącznie z myślą o wiernych fanach serii. Fani bowiem znają już poszczególne mechanizmy rozgrywki i nie potrzebują dodatkowej motywacji do zbierania znajdziek czy robienia wielu innych rzeczy. Wiedzą kim są asasyni i templariusze, wiedzą dlaczego główny bohater ma takie a takie zdolności itd. Jako fan, sam sobie dopowiadam pewne kwestie, bo już to widziałem w poprzednich częściach, gdyby Unity było moją pierwszą przygodą z tą serią to masa rzeczy wydawałaby mi się bez sensu, jakby ktoś obciął grę z części zawartości. Wielka szkoda, bo w grze jest mnóstwo fajnych i świeżych rozwiązań, które jednak nie odbiegają od trzonu serii jak to zrobiło Black Flag będąc de facto grą o piratach, a nie asasynach. Gdyby Ubisoft dał choć trochę odetchnąć marce i wydał grę dopiero w 2015 roku to ekipa ogarnęłaby lepiej swój silnik, bardziej dopracowała fabułę i Assassin's Creed Unity mogłoby być jedną z najlepszych odsłon serii. Ktoś na górze uznał jednak że wydawanie kolejnych części co roku to dobry pomysł i przez to dostaliśmy grę średnią (jeśli jest się fanem) lub kiepską (jeśli się nie jest.).
Podsumowując moje pierwsze wrażenia po kilku godzinach, Assassin's Creed Unity jest grą tylko i wyłącznie dla fanów. Rozgrywka jest niesamowicie przyjemna, a grafika i różne bajery cieszą oko. Niestety tylko fani będą wstanie przymknąć oko na liczne niedoróbki oraz wypełnić sobie dziury fabularne. Jeśli ktoś do tej pory nie pałał miłością do tej serii to Unity jeszcze bardziej go zniechęci. Wciąż jest to jednak początek gry więc być może jeszcze zmienię opinię (na lepsze bądź gorsze).
No nic, wracam do Paryża