To jest problem, ale nie aż tak duży. Zresztą aktor musi być ekspresywny tam gdzie trzeba, czasem nawet nadekspresywny.
Inaczej wypadnie zwyczajnie nijako, co nie znaczy, że naturalnie.
Nie znaczy też, że nienaturalnie.
Sam widzisz, że działa to w obie strony. Z tego co słyszałem do tej pory w tej dziedzinie - w przewadze jest "nienaturalna nadekspresywność" (łał).
Prawdziwy problem pojawia się, gdy się zdrowo przegnie. Jeśli należysz do osób, którym bardzo to przeszkadza w takim razie growego Jaskra musisz nie cierpieć pasjami. Bardziej nawet niż ja.
Nie, ponieważ pojmuję konwencję.
Jeżeli masz "ale" do tego jak zagrany jest Jaskier, powinieneś mieć też zastrzeżenia co do kreacji tej postaci w grze. Bo z sagowym pierwowzorem ma on niewiele wspólnego, do czego nawiążę za chwile.
Nawiązując jeszcze do polskiej wersji W3. Udostępniony fragment sprawia na mnie wrażenie zmontowanego na szybko, o czym świadczy problem z balansem głosów. Nie chcę znowu roztrząsać, kto jak tam wypada, bo z uwagi na jakość materiału nie jest to miarodajne.
Jakieś pokrycie ze stanem faktycznym polskiej lokalizacji to jednak ma.
Wiem, że koniec końców Rozenek będzie świetny. Jak zawsze.
Słusznie.
Nie, po prostu nie jest najlepszym aktorem, przez co zamiast nadać postaci elementy komizmu (co pewnie było celem) przesadził krzynkę i Jaskier wyszedł na durnia i błazna. Jest ewidentnie jednowymiarowy, płytki, a przez to niewiarygodny.
Innymi słowy pan Jacek, chcąc dobrze wywiązać się z zadania, przeaktorzył ostro. W W2 spisał się nieco lepiej, ale do ideału nadal mu daleko.
Nie ukrywam, że i jakieś sceny z Jaskrem chętnie bym zobaczył, bo ciekaw jestem czy względem W2 poczynił postępy.
I czy ma dublera przy scenach śpiewanych.
Skoro aktor wykreował postać na błazna i głupka, to jeszcze raz powtarzam, że zrobił to słusznie.
Bo właśnie takimi epitetami możesz określić growego Jaskra. Ta postać w grze
jest jednowymiarowa i płytka. Brak jej głębi i pełni ona rolę raczej "comic relief", niż pełnoprawnej i pełnokrwiście rozpisanej postaci. Nie ma bodaj jednej sceny, czy dialogu z udziałem Jaskra, które niosły by jakikolwiek ciężar emocjonalny, a okazji do tego nie brakowało. Bo bard nie tylko zachowuje się jak idiota, ale dysponuje inteligencją emocjonalną, jest niepoprawnym romantykiem i potrafi trafić niemal każdego tam, gdzie boli - łącznie z Geraltem. I tych cech jego charakteru, lub okazji na ich ukazanie brakuje.
Motyw z odzyskiwaniem pamięci w W2 dawał ogromne pole do popisu, jeżeli chodzi o pokazanie relacji tej dwójki.
I to pokazanie jej w taki sposób, by miała ona emocjonalny ładunek, by trafiała do gracza, byśmy zobaczyli obie postaci z innej perspektywy. Przyjaźń głównego bohatera z postacią niezależną da się pokazać - szczególnie kiedy ma się na opowiedzenie historii trzy gry (sic!).
(
There's no Shepard without Vakarian. )
Wina leży w tym, że w scenariuszu obu części (w zabójcach królów szczególnie, nawet Geraltowy wątek jest potraktowany po macoszemu) zabrakło miejsca na personalne wątki i przy okazji rozbuchanej skali wydarzeń, w jakich bierzemy udział miejsce na dodanie charakterom głębi ucieka.
Czy pan Jacek nie jest dobrym aktorem? Nie jest wybitnym, zdecydowanie. Ale wie, jak dobrze wykonywać swoją pracę i na jego koncie nie brakuje ról dobrze zagranych. Potrafi "wczuć" się w postać i potrafi ją wykreować - rzeczywiście
zagrać. Arthas i Illidan, Altair, Gann czy nawet Allister - pomijając barwę głosu każdy z nich brzmi na swój własny, unikalny sposób. Czy są to wyżyny umiejętności aktorskich? Być może nie. Ale na pewno jest to praca solidnego rzemieślnika.
Kryteria oceny jego gry aktorskiej w W1 powinny odnosić się też do reszty aktorów, bo całość jest zagrana w podobnych kategoriach.
W W2 rzeczywiście jest lepiej, jeżeli przy okazji Dzikiego Gonu pan Jacek dostanie do ręki tekst niosący ze sobą jakąś refleksje, to powinien też go zagrać, jak należy.
PS: Jeżeli odpowiedź jest chaotyczna, to przepraszam. Mam za sobą nieprzespaną noc.