Deus Ex

+
Ech, zapowiedzieliby wreszcie tego nowego Deus Exa, a nie ciągle opowiadają bajki jakie to cuda niewidy mają być i ile to gier nie będzie, a oficjalnej zapowiedzi jak nie było tak nie ma.
 
Znowu czarno-złota kolorystyka? Nie powiem, żebym był zadowolony. Dużo bardziej wolałem tę z pierwszego Deus Exa - zielono-niebieską.
 
Znowu czarno-złota kolorystyka? Nie powiem, żebym był zadowolony. Dużo bardziej wolałem tę z pierwszego Deus Exa - zielono-niebieską.
Dla mnie wszystko zależy od umiejscowienia w timeline, Ta złota kolorystyka nawet pasowała mi do szybkiego rozwoju nowych technologii ale im bliżej wydarzeń z jedynki tym bardziej klasycznego cyberpunka oczekuję.
 
(...) bardziej klasycznego cyberpunka oczekuję.
Oryginalny Deus Ex nie był klasycznym cyberpunkiem, bardziej grą szpiegowską z elementami cyberpunku. Co oczywiście nie zmienia faktu, że klimat pierwszej części > Human Revolution. No i ta sikowa kolorystyka też mi średnio pasuje.
 
Kolorystyka robiła mi połowę klimatu w HR, więc zupełnie nie rozumiem narzekań. Nie znoszę natomiast odcieni niebieskiego, człowiek wygląda w takim świetle jak nieboszczyk, bleh.
 
człowiek wygląda w takim świetle jak nieboszczyk, bleh.
A ponadto implanty uniemożliwiały JC i jego bratu okazywanie emocji poprzez mimikę. Właśnie ten chłodny, nihilistyczny klimat rodem z państwa ogarniętego stanem wojennym był w DX najfajniejszy.
 
Oryginalny Deus Ex nie był klasycznym cyberpunkiem, bardziej grą szpiegowską z elementami cyberpunku. Co oczywiście nie zmienia faktu, że klimat pierwszej części > Human Revolution. No i ta sikowa kolorystyka też mi średnio pasuje.

Narzekacie na tą kolorystykę jak stare baby przy studni :harhar: ...

Dla mnie kolorystyka w zimnych błękitach i ciemnej zieleni to znak cyberpunku z końca poprzedniego wieku (czy nawet tysiąclecia - fajnie to brzmi :) ), czyli tal 90-tych. Złoty, żółty i pomarańczowy naznaczają niejako nowe podejście do kolorystyki w powyższym temacie.
Lubię oba rozwiązania, ale w Deus Ex zdecydowanie bardziej pasuje mi ta "sikowata kolorystyka" :)...


"Stary" cyberpunk:

"Nowy" cyberpunk:
 
Dla mnie kolorystyka w zimnych błękitach i ciemnej zieleni to znak cyberpunku z końca poprzedniego wieku (czy nawet tysiąclecia - fajnie to brzmi :) ), czyli tal 90-tych.
Czyli klasycznego i najlepszego Cyberpunku (i sądząc po trailerze właśnie w te klimaty idzie CDPR w przypadku CP2077). Każdy, kto się nie zgadza jest głupi.
 
Każdy ma prawo do własnego zdania i nie oznacza to od razu że ktoś o odmiennych poglądach jest głupi.
 
Narzekacie na tą kolorystykę jak stare baby przy studni :harhar: ...

Dla mnie kolorystyka w zimnych błękitach i ciemnej zieleni to znak cyberpunku z końca poprzedniego wieku (czy nawet tysiąclecia - fajnie to brzmi :) ), czyli tal 90-tych. Złoty, żółty i pomarańczowy naznaczają niejako nowe podejście do kolorystyki w powyższym temacie.
Lubię oba rozwiązania, ale w Deus Ex zdecydowanie bardziej pasuje mi ta "sikowata kolorystyka" :)...


"Stary" cyberpunk:

"Nowy" cyberpunk:

Grafiki są tendencyjne:

Stary żółty cyberpunk (1995):


Nowy zielono błękitny cyberpunk (2014):


Kolorystyka, jak kolorystyka, rzecz gustu, nie ma nic wspólnego z czasowymi ramami powstania dzieła.

No chyba, że czarno biały jeszcze starszy cyberpunk (1989):

 
Jeden żółty budynek, tudzież lokacja oświetlona żółtym światłem (bo niby jak inaczej oddać barwę światła latarni w kreskówce?), to przecież nie "żółta stylistyka", podczas gdy całe HR jest zrobione na jedną modłę.

Oczywiście twierdzenie, że klasyczny cyberpunk to niebieski i zielony jest co co najmniej uproszczeniem, tym niemniej faktem pozostaje, że w klasycznym cyberpunku dominowały zawsze chłodne barwy.

 
Czyli klasycznego i najlepszego Cyberpunku (i sądząc po trailerze właśnie w te klimaty idzie CDPR w przypadku CP2077). Każdy, kto się nie zgadza jest głupi.

Czyli idąc Twoim tokiem rozumowania należałoby uznać za najlepszą muzykę/sztukę tylko tą pierwszą (aby nie powiedzieć pierwotną) i klasyczną, bo przecież wszystko inne jest złe oraz niejako łamie jakiś określony kanon :p ...

Czy tylko ja widzę błędność tego toku sposobu myślenia?

A gry i (jak to określiłeś) "kreskówki" mają szersze spektrum "wizualnego wyrazu" z powodu pełnej kontroli nad obrazem. Stąd też twórcy mogą dowolnie eksperymentować, tworzyć własne wizje.

P.S. A tak poza tym - bój się!




ŻÓŁTY!!!
 
Last edited:
Czyli idąc Twoim tokiem rozumowania należałoby uznać za najlepszą muzykę/sztukę tylko tą pierwszą (aby nie powiedzieć pierwotną) i klasyczną, bo przecież wszystko inne jest złe oraz niejako łamie jakiś określony kanon :p ...
Nie. Cyberpunk to dla mnie przede wszystkim lata 90. i 80. (90. wymieniam w pierwszej kolejności z racji wieku), bo z tych czasów pochodzi zdecydowana większość tego, co w ogóle klasyfikuje się do tej żanry. Od drugiej połowy lat 90. - o czym zresztą była mowa w wywiadach z Pondsmithem - Cyberpunk zaczął przymierać, by wreszcie zacząć wołać zza grobu, pojawiając się już bardziej na zasadzie "elementów cyberpunku". Sam pomysł CDPR na wskrzeszenie CP2020 pod postacią 2077 jest przecież także chęcią wstrzelenia się w niszę, która powstała przez ostatnią dekadę. Natomiast skąd od razu wziąłeś "sztukę" jaką taką, nie wiem, tym niemniej lubię tak klasyczną, jak i nową - zależy o czym mówimy (chociaż w przypadku gier i muzyki zdecydowanie preferuję klasykę).

Co się miast tyczy kolorów, to dyskusję sam wywołałeś, bo ja napisałem tylko tyle, że nie podoba mi się złoty filtr w Human Revolution, kropka. To, że klasyczny cp = niebieski i zielony jest Twoim twierdzeniem, ja powiedziałem tylko tyle, że w klasycznym cyberpunku dominowały chłodne kolory - chociażby z uwagi na fakt, że akcja cyberpunkowych filmów/gier/anime rozgrywała się głównie w nocy. A teraz uwaga: w moim ulubionym cyberpunkowym arcie dominuje właśnie złoty kolor:


Co nie oznacza automatycznie, że podoba mi się gra, w której wszystko jest puszczone przez złoty filtr - CHOCIAŻ DO KOLORU JAKO TAKIEGO NIC NIE MAM.
 
Tak, pisałem o HR. W tego pierwszego grałem tak dawno, że pamiętam jedynie gołębie zrywające się do lotu.
A opisywana scena zapadła mi w pamięć, bo to było jak wyrwanie się sprzed luf plutonu egzekucyjnego, jak stanięcie przed falą tsunami i stwierdzenie, że ja się stąd nie ruszam. W pierwszej chwili zrezygnowałem, uznałem, że nie ma najmniejszych szans na szczęśliwe zakończenie sprawy. A później pojawiło się to uczucie żalu i odpowiedzialności za elektroniczny byt. I wygrałem z tsunami.
 
Robiłam trzy podejścia do tego momentu, pierwsze było po to, żeby się w ogóle przekonać, czy taka opcja jest możliwa. Ciekawe, z czym miałeś największe problemy?
 
Z poziomem trudności, z czasem, z bardzo ograniczonymi zasobami, z kreacją postaci bardzo niedostosowanej do takich działań, gdyż podobno wszystko miało dać się przejść bez walki, a to nie była prawda. I nie mówię tylko o tej walce.
Z tego co pamiętam, avka była niszczona w jakieś pół minuty, jeśli nie zdążyło się pokonać wszystkich wrogów, a to był oddział mocno zmechanizowany. Połowę z nich musiałem zabijać walcząc wręcz.

ed
Też szłam non-lethal i kluczem było pokonanie najpierw tych ciężko opancerzonych, plus robota, ogłuszanie żołnierzy na pietrach tej konstrukcji zostawiłam sobie na później, bo oni robią mało szkody
Nie wiem, może tylko mnie się przytrafiła taka sytuacja. Splot określonych okoliczności i warunków. A tak w ogóle, to ja tu się emocjonuję, wzruszam i uszlachetniam medium, więc proszę mi nie psuć wspomnień.
 
Last edited:
Top Bottom