Forumowa filmówka

+
Tak sobie pomyślałem, że w sumie moglibyście się przenieść z powyższą dyskusją tutaj ;)

Dobrze prawisz :). A ja sobie właśnie włączyłem HBO i zaczynam oglądać Pustkowie Smauga w ramach przygotowania do niedzielnej wizyty w kinie na ostatniej części :).

---------- Zaktualizowano 20:51 ----------

Kurna, szlag trafił przekaz satelitarny i tym samym Hobbita. Wkurzające tym bardziej, że nie ma u mnie żadnej burzy, ulewy, nic. Musi się coś dziać gdzieś dalej :(.
 
Hiehie, oglądam sobie to samo i z tego samego powodu ;p Tylko u mnie działa, chociaż sypie śnieg. A śnieg jest mrr ;)
I w miarę seansu zastanawiam się, @zi3lona, jak to jest, że przeszkadza Ci Legolas dominujący w filmie, choć w książce go nie było, a jednocześnie uważasz, że czarny Bond jest ok, chociaż Flemming zrobił go białego.
Toć i Jackson spokojnie założył, że duża ilość Legolasa, pościgów i miłosnych trójkątów międzyrasowych pięknie uwspółcześni książkę, ożywi... ;P
(Ale i tak Cię lubię ;>)
 
Przeszkadza mi Legolas robiący wygibasy w stylu Super Mario, nie Legolas jako taki (oprócz tego, że Bloom nie jest mistrzem aktorstwa, jeśli wiesz, co chcę powiedzieć :)) A cała ta dyskusja wokół koloru skóry Bonda w pewnym momencie zrobiła się dla mnie strasznie absurdalna. Bo mi jest naprawdę wszystko jedno, byleby miał charyzmę i wygląd. Elba ma obie te rzeczy i dużo talentu na dokładkę, więc jeśli Bonda zagra, to z przyjemnością sobie popatrzę :D
 
To znaczy jakie słowa konkretnie włożyłem Ci w usta? Fakt 1: napisałeś, że kontrowersje wokół czarnoskórego Bonda pokazują, że coś jest na rzeczy i dlatego trzeba "udowadniać". Fakt 2: jest to sposób argumentacji właściwy - czyt. często używana przez - sjw.

Sugerowanie, że robię z kontr dyskutantów rasistów. Nie robię.

Bond Moora, Connery'ego i Brosnana to była dokładnie ta sama konwencja. Jestem się w stanie zgodzić, że bond Daltona był nieco inny i bardziej poważny, ale wciąż daleko tu do "maglowania na wszelkie możliwe sposoby - wręcz przeciwnie, 007 to postać instytucja.

Postać instytucja, bo był przemaglowany na wszelkie możliwe sposoby. Bond otarł się już chyba o wszystko, co serwuje nam gatunek zwany filmem sensacyjnym.

Więc gdyby nie układ geopolityczny, nie byłoby żadnych przeciwwskazań, aby CDPR zrobiło z Geralta Murzyna?

Jakby zmienić układ geopolityczny, to ze świata niewiele by zostało. Gdyby jednak Wiedźminland był bardziej zróżnicowany etnicznie, to owszem, nie widziałbym przeszkód. Jednak nie jest, więc przeszkody widzę.
 
@zi3lona - to crossbreed z Toruviel i Kilim jednak Ci nie przeszkadza? Bo imo Tolkien by się przewrócił w grobie ;p

Podsumowując: uważam, że kiedy ktoś tworzy swojego bohatera, to nadaje mu takie cechy, jakie sam uważa za słuszne i ma ku temu powód. Ktokolwiek w tym potem miesza, niezależnie od intencji, to będzie to zawsze mieszanie, wtórne i nieprawdziwe. Próba ulepszenia oryginału, bo komuś się wydaje, że oryginał poprawić należy, bo tego wymagają współczesne czasy.
Ja nie wiem, nie przemawia do mnie to. Gdyby ktoś zekranizował Narnię i zrobił z Łucji Mulatkę, a całość przeniósł w XXI wiek, to by już po prostu nie była Ta Narnia, tylko czyjaś swobodna adaptacja starej i pięknej historii obliczona na świeży zysk.
Żebyż to jeszcze miało jakiś głębszy wymiar wszystko. No i w przypadku Bonda niby ma, bo idąc tropem Udowadniania, ciemnoskóry Bond ucieleśnia równość i tak dalej. Ale - jak dla mnie - to już nie są czasy, żeby to udowadniać. Każdy cywilizowany człowiek wie i rozumie, że Afroamerykanin nie jest podczłowiekiem. Obecność czarnoskórych w tego typu roszadach obsadowych zaczyna mi więc pomału przypominać parytet w jakimś sensie: "ok, w tym roku kręcimy 70 filmów, w co najmniej 25 bohaterami muszą być kobiety, w 40 - osoba ciemnoskóra, jak kobieta, to mamy idealne combo, jeszcze by się przydało, żeby w co 10 obrazie biały człowiek był ostatnią świnią i matołem, no i wsadźmy też facetów, co się znęcają nad rodziną, niech im ktoś obetnie jądra w 2/3 fabuły. To jest teraz na topie, to się sprzeda".
Ja nie mówię, że o problemach jw. nie należy opowiadać, ale to jest wszystko takie OCZYWISTE, takie grubymi nićmi szyte, takie wprost, na zamówienie odtąd dotąd. No ale ok, niech będzie. Nowe. Ale czemu przerabiać stare?

Szeroka analogia na deser: w rozmaitej maści tiwiszołach wygrywają coraz częściej półsieroty, samotnie wychowujące matki, osoby niedowidzące albo na wózku. Nie dlatego, że tak zadecydowali widzowie namiętnie ślący esemesy, tylko - bo tak jest ustawiony program. Oczywiście nie mam na to twardych dowodów, tylko "znajomy pracuje przy produkcji i tak powiedział", jednak często się to pokrywa z faktycznym finałem. W zasadzie już na początku można przewidzieć, kto wygra albo dojdzie wysoko.
To jest tak samo "prawdziwe", jak próby wciskania nowych, cywilizowanych reguł do starych ram, przepisując na nowo stare piosenki.

I ja tego nie rozumiem po prostu. Jak pisałam w wątku Hunta - jest zielone światło na kręcenie takich filmów, jakie kto chce, więc niech je robią, niech się nowe zwierciadło przechadza po drodze niczym w pozytywistycznej noweli, ale nie ruszajmy starych, bo to też jest ważne.
 
Faktycznie, do tej pory o tym nie pomyślałem :eek:

 
to crossbreed z Toruviel i Kilim jednak Ci nie przeszkadza? Bo imo Tolkien by się przewrócił w grobie ;p
Nie, nie przeszkadza mi. Tolkien żył w czasach, kiedy kobiety były mało widoczne w życiu publicznym i miał o nich nienajlepsze zdanie, sądząc po tym, co pisał w listach. Sam wątek jest poprowadzony tak sobie, ale jako taki mi nie przeszkadza.
 
Chyba nie łapię, dlaczego niechęć Tolkiena do kobiet miałaby sprawić, że nie umieścił w swojej powieści romansu między gatunkiem elfów a krasnoludów, skoro mógł człowieka z elfem.
 
A ja już wiem co uniemozliwiło mi obejrzenie Hobbita. Przyszła taka śnieżyca, że w pół godziny dowaliło 20 cm śniegu. Za to obejrzałem sobie "Grę Endera" i muszę przyznać, że bardzo mi się film spodobał. Książkę czytałem strasznie dawno temu i juz za bardzo nie pamiętałem o czym traktowała, ale po obejrzeniu filmu stwierdzam, że mus sobie odświeżyć :). Tym bardziej, że film jest podobno dość wierną adaptacją. Prawda to?
 
Chyba nie łapię, dlaczego niechęć Tolkiena do kobiet miałaby sprawić, że nie umieścił w swojej powieści romansu między gatunkiem elfów a krasnoludów, skoro mógł człowieka z elfem.
Chodziło mi w ogóle o postaci kobiece u Tolkiena. Jest ich mało i są dosyć jednowymiarowe. Co nie przeszkadza mi czerpać przyjemności z jego książek. A że Jackson zdecydował się na elfkę i krasnoluda - na początku byłam nastawiona negatywnie, ale potem przyszła refleksja, że w sumie, dlaczego nie? W tej chwili nie mam z tym żadnego problemu.
 
Kurna, szlag trafił przekaz satelitarny i tym samym Hobbita. Wkurzające tym bardziej, że nie ma u mnie żadnej burzy, ulewy, nic. Musi się coś dziać gdzieś dalej
Mi się udało spokojnie obejrzeć, także satelita działała i o dziwo podobało mi się bardziej, niż rok temu w kinie. Zapamiętałem film jako dłużyznę, a dziś jakoś lekko przeszedłem całość. Idę na trzecią część z lepszym nastawieniem.
 
Sugerowanie, że robię z kontr dyskutantów rasistów.
Napisałem dokładnie to, co napisałem: że prezentujesz [w niniejszej sprawie] model myślenia właściwy dla sjw, co zresztą podtrzymuję. Nie wiem, gdzie tu masz "naklejanie metki SJW każdemu, z kim wchodzę w polemikę", "preferowanie pozycji osoby atakowanej", "wkładanie Ci słów w usta", "sugerowanie, że robisz z kogoś rasistów".

Batman jest postacią, która ma określone cechy - m.in. jest biały i nocą przebiera się za gigantycznego nietoperza. Gdyby nagle zdecydowano się zrobić z niego Murzyna i podniosłoby się niezadowolenie, to używanie tego niezadowolenia jako dowodu na istnienie jakiegoś problemu z zakresu uprzedzenia rasowego byłoby absurdem, a dokładnie to robisz.

Postać instytucja, bo był przemaglowany na wszelkie możliwe sposoby. Bond otarł się już chyba o wszystko, co serwuje nam gatunek zwany filmem sensacyjnym.
Gatunek zwany filmem sensacyjnym serwuje nam stosunkowo niewiele, a w każdym razie na pewno mniej niż "wszelkie możliwe". Niemniej nawet w sensacji są takie pozycje jak "Gorączka" czy "Mad Max 2", o które Bond średnio się otarł. Zresztą przyznam szczerze, że niespecjalnie rozumiem, co masz na myśli.
 
- John Boorman w połowie lat 70. napisał dość brutalną wersję scenariusza - było w niej sporo tortur, obdarty ze skóry koń i scena ostrego seksu pomiędzy Frodem i Galadriel.
:wat:
 
Prawdę mówiąc, wciąż nie do końca rozumiem tę bezpardonową krytykę zwieńczenia "Hobbita" z tylu stron; moim zdaniem nie ma tutaj niczego, co raziłoby bardziej niż jakikolwiek z dotychczasowych pomysłów Jacksona. Najbardziej obawiałem się tego nieszczęsnego Alfrida, jako że jestem wyczulony na pomysły tego rodzaju, ale była co najwyżej jedna scena, przy której czułem, że siedzi na ekranie za długo; poza nią stanowi raczej tło dla Barda i da się go przetrawić. Faktycznie, Legolas poczyna sobie w najlepsze, ale dopiero jego finałowa walka może przyprawić o mieszane uczucia, reszta w granicach przyzwoitości. Komentarze, jakoby miał być "głównym bohaterem" są absurdalne, elfy są tutaj dawkowane odpowiednio.

Dodam, że film miał moim zdaniem najlepsze tempo z całej trylogii, ale widać też, że cięcia montażowe były tym razem wyjątkowo srogie. Niemniej, pozytywne zaskoczenie, po tych wszystkich głosach nie spodziewałem się, że będę kontent. Jackson nadal rozcieńcza magię Tolkienowskiego świata, nieporadnie rozkładając proporcje, ale swoją wizją wciąż hołduje konsekwencji; kawał nobliwego eskapizmu. Ja tam bawiłem się naprawdę dobrze.

7/10 dla trylogii w wersji kinowej, z rozszerzoną zapoznam się po premierze trójeczki.
 
Last edited:
Wrażenia z ostatniego Hobbita na gorąco po seansie:

1) generalnie nie jest źle, na pewno nie warto nastawiać się negatywnie do tego filmu
2) tempo akcji jest bardzo dobre, film zlatuje jak z bicza strzelił, ale...
3) ... z niewiadomych powodów w "Bitwie pięciu armii" jest co najmniej kilka scen strasznie z dupy i niepotrzebnych
4) mnóstwo smaczków dla fanów Tolkiena - choćby dokończenie wątku z Dol Guldur
5) Galadriela FTW
6) bitwa dobra, choć nie tak rzucająca na kolana jak oblężenie Minas Tirith. Mogłaby być lepsza gdyby nie punkt 3)
7) szaleństwo Thorina pokazane po mistrzowsku, choć znów pewne rzeczy łapią się do pod punkt 3)

Ode mnie lekko naciągane z sentymentu 8/10.
 
To ja dla odmiany napiszę o Paddingtonie ;) bardzo przyjemny film, chociaż przeznaczony dla bardzo młodych widzów, to widać.

Dość przyzwoita dawka humoru, niektóre sceny wprost genialne :) film jest banalny, no ale nie ma się co dziwić. Liczę na drugą*część! :)
 
Preview Paddingtona jakoś mi nie podszedł (ale w sumie książki nie lubiłam za bardzo), za to pełnometrażówka Baranka Shauna jest moja, MOJA.

Co do 3 części Hobbita - tolkienowski ortodoks wyłączył mi się już na LoTRze, bo mogłam albo siedzieć i walić głową w ścianę w obliczu takich nieścisłości, dopowiedzeń, nadinterpretacji i chamsko wciśniętych scen, albo sycić wzrok pięknym obrazem "na motywach".
"Hobbit", przyznaję, był znacznie większym wyzwaniem, ja Jacksonowi nie wybaczę tego Legolasa na nietopyrzu oraz Legolasa w ogóle, nie podoba mi się ta klamra wcale, imo mógł zrobić film znacznie bliższy oryginałowi i nadal go napchać dynamizmem przez wielkie De, a tak to mi dokumentnie obrzydził Blooma i już na żaden film z nim nie spojrzę obiektywnie, przepadło.
Tym niemniej film - jako film - oceniam wysoko, bo był spójny sam w sobie, relatywnie wyważony (ok, nieco przydługa ta bitwa, ale przecież skoro już się szarpnęli na trzy filmy zamiast dwóch, to trzeba było jakoś wypełnić), no i wizualnie piękny łamane przez znakomity.
Ktoś, kto Hobbita nie czytał, będzie z rozrywki zadowolony; ktoś, kto sobie odpuścił porównania z książką i chce się tylko dobrze bawić - to będzie.
Ale jeśli jesteście przywiązani do oryginału, to będzie bolał ten seans okrutnie, bo sporo się nie zgadza.

Nie czarujmy się jednak: książeczka miała wydźwięk bardzo czarno-biały, miejscami naiwny, kierowny do młodego odbiorcy. Owszem, można ją też odczytywać głębiej i potraktować przyjętą przez Tolkiena formę dziecięcej opowiastki tylko jako przykrywkę, tym niemniej na pierwszy rzut oka to jednak bajka. A Jackson zrobił długi film dla dorosłych. Z wybuchami rodem z wesołego miasteczka, jednak wciąż dla dorosłych. Handlujmy z tym jakoś. Chyba, że nie chcemy. To wtedy nie handlujmy, nakazu nie ma :p
 
Top Bottom