Sens życia, filozofia, polityka, gospodarka

+
Status
Not open for further replies.
Jeżeli chcesz piętnować "*** dezpinterpetację", to piętnuj *** dezinterpretację, a nie fikcję, bo rysuje jakąś sytuację społeczną, która nie przystaje do Twoich poglądów (typu kobiety są z reguły tępe i chętnie rozkładają nogi przed umięśnionym herosem). Żaden autor książki, filmu czy gry nie może brać odpowiedzialności za to, kto jest odbiorcą jego dzieł oraz jak je interpretuje.
Ale właśnie to robi autor, nie jego wina, że nie zrozumiałeś artykułu.

Nie wiem, kto to jest slwstrm, mrw czy inny chj, nie bronię też poglądów autorów fantastyki - bronię fikcji jako wolnej przestrzeni, w której można mówić, co się chce.
Jestem zwolennikiem wolności słowa w sensie prawnym, ale jestem też za stanowczym piętnowaniem pewnych poglądów.
 
Last edited by a moderator:
Zluzuj, schowaj tarczę i przeczytaj art Wiśniweskiego jeszcze raz - on tam nigdzie nie nawołuje do cenzury literatury fantastycznej.
Ależ pośrednio nawołuje, bo krytykuje np. sposób ukazania kobiet czy pochwałę niewolnictwa w książce fantasy - a więc ma pretensję o to, że autor nie ukazuje czegoś w taki sposób, jaki uważa za stosowny. Jest to dokładnie ta sama postawa, którą prezentują hierarchowie kościoła katolickiego krytykując np. Harry'ego Pottera.

nie jego wina, że nie zrozumiałeś artykułu.
No u.
 
...i kończysz z dwunastolatkiem grającym w Manhunta (albo czytającym któreś z krwawych Frazetta style fantasy), doskonały argument.

Jako dwunastolatek miałem raczej dowolność w doborze lektur. Nie zacząłem jakoś zaczytywać się w krwawych grafomańskich gównach czy erotyce, ani też we wspominanych Grzędowiczu czy Ziemkiewiczu. Nie moja bajka.
 
Ależ pośrednio nawołuje, bo krytykuje np. sposób ukazania kobiet czy pochwałę niewolnictwa w książce fantasy

Aha, czyli jak mówię, że nie lubię pomidorów, to nawołuję do zakazu ich uprawy?

---------- Zaktualizowano 11:48 ----------

Jako dwunastolatek miałem raczej dowolność w doborze lektur. Nie zacząłem jakoś zaczytywać się w krwawych grafomańskich gównach czy erotyce, ani też we wspominanych Grzędowiczu czy Ziemkiewiczu. Nie moja bajka.

Jako dziecko bawiłem się śrubokrętem i kontaktem. Poza odrobiną bólu nic mi się nie stało, więc takie zabawy są jak najbardziej ok.
 
Jako dziecko bawiłem się śrubokrętem i kontaktem. Poza odrobiną bólu nic mi się nie stało, więc takie zabawy są jak najbardziej ok.

Jako dziecko włożyłem palec do zapalniczki samochodowej. Sparzyłem się, wyciągnąłem wnioski. Od tego czasu nie wkładam palców do zapalniczek samochodowych.
 
Jako dziecko włożyłem palec do zapalniczki samochodowej. Sparzyłem się, wyciągnąłem wnioski. Od tego czasu nie wkładam palców do zapalniczek samochodowych.
A nie przyłożyłeś tam przypadkiem głowy? To by wiele wyjaśniało.
 
Więc możesz sobie podać rękę z ks. Oko, który też jest za stanowczym piętnowaniem pewnych poglądów.

Otóż nie, pan Oko jest za zakazami.

Jako dziecko włożyłem palec do zapalniczki samochodowej. Sparzyłem się, wyciągnąłem wnioski. Od tego czasu nie wkładam palców do zapalniczek samochodowych.

Chyba nie zrozumiałeś.
 
Nie, ale kiedy piszesz, że wzdrygasz się na fakt, że sąsiad uprawia wstrętne pomidory, zamiast cebuli, to de facto nawołujesz do nieuprawiania pomidorów.
Naprawdę jesteś w stanie wyciągnąć tak daleko idące wnioski z faktu, że kogoś brzydzą pomidory uprawiane przez sąsiada? Interesujący sposób myślenia.
 
Otóż nie, pan Oko jest za zakazami.
Podobnie jak autor bloga, którego zacytowałeś i pod którym się podpisałeś - chce, żeby nawet fikcyjne uniwersa były rysowane w zgodzie z jego światopoglądem, bo inaczej "przewraca mu się w żołądku".

Naprawdę jesteś w stanie wyciągnąć tak daleko idące wnioski z faktu, że kogoś brzydzą pomidory uprawiane przez sąsiada? Interesujący sposób myślenia.
Jeżeli ktoś wyraża publiczne zniesmaczenie wobec uprawiania pomidorów przez sąsiada, to tak, wyciągam wniosek, że nawołuje do ich nieuprawiania.
 
Last edited:
Chyba nie zrozumiałeś.

Zrozumiałem doskonale. Sam potrafię wyciągać wnioski z czytanych lektur, tak samo jak z sparzenia się samochodową zapalniczką. "Pana Lodowego Ogrodu" rzuciłem po pierwszym tomie, co prawda nie z powodów ideologocznych (uznałem go po prostu za zwykłą grafomanię), ale i tak to oznaka, że sam potrafię decydować co dla mnie dobre.
 
Podobnie jak autor bloga, którego zacytowałeś i pod którym się podpisałeś - chce, żeby nawet fikcyjne uniwersa były rysowane w zgodzie z jego światopoglądem, bo inaczej "przewraca mu się w żołądku".

Mnie przewraca się w żołądku na widok pomidorowej i odmawiam, gdy ktoś mi ją proponuje, mam bloga, na którym piszę wiersze o tym, że w piekle je się pomidorową z ryżem, ale to nie znaczy, że jestem za zakazem jedzenia pomidorów. Srsly, wtf.



Jeżeli ktoś wyraża publiczne zniesmaczenie wobec uprawiania pomidorów przez sąsiada, to tak, wyciągam wniosek, że nawołuje do ich nieuprawiania.


Ponownie - wtf.
 
Podobnie jak autor bloga, którego zacytowałeś i pod którym się podpisałeś - chce, żeby nawet fikcyjne uniwersa były rysowane w zgodzie z jego światopoglądem, bo inaczej "przewraca mu się w żołądku".

Odwal się od mojego żołądka, dobrze?
 
Jeżeli ktoś wyraża publiczne zniesmaczenie wobec uprawiania pomidorów przez sąsiada, to tak, wyciągam wniosek, że nawołuje do ich nieuprawiania.
Odejdźmy od pomidorów, bo słaba analogia jest słaba (no offence, to taka figura retoryczna). Mrw w artykule i Misiael w notce piszą o zjawisku, które ich jakoś tam niepokoi, a nie nawołują stworzenia listy książek zakazanych. Sugerują, żeby rodzice bardziej interesowali się tym, co czytają ich pociechy. Wyrażają opinię. Trudno mi zrozumieć, jak tego rodzaju aktywność może być odbierana w kontekście zakazywania, czy cenzurowania czegokolwiek. Możesz z nimi dyskutować przecież i przedstawiać swój punkt widzenia. Choć byłoby dobrze, gdybyś nie robił tego za pomocą sformułowań o steku bzdur.
 
Mnie przewraca się w żołądku na widok pomidorowej i odmawiam, gdy ktoś mi ją proponuje, mam bloga, na którym piszę wiersze o tym, że w piekle je się pomidorową z ryżem, ale to nie znaczy, że jestem za zakazem jedzenia pomidorów.
A widzisz subtelną różnicę pomiędzy:

a) nie znoszę pomidorów, uważam, że są obrzydliwe;
b) ten Kowalki to wstrętny konserwatysta - wzdrygam się na jego uprawianie pomidorów i apologię jedzenia pomidorówki.

Hm?
 
Status
Not open for further replies.
Top Bottom