Może nam coś o tym opowiesz?To musi być przyjemne, tak dyskutować z głosami w swojej głowie, prawda?
Może nam coś o tym opowiesz?To musi być przyjemne, tak dyskutować z głosami w swojej głowie, prawda?
To musi być przyjemne, tak dyskutować z głosami w swojej głowie, prawda?
Nie umiem ludzi, którzy cannot into poststrukturalizm, czuję się jak ten przysłowiowy szachista grający w szachy z gołębiem.
To nie mieszaj, nikt Ci przecież nie każe. Są ludzie, dla których akurat takie aspekty twórczości są ciekawe i podaj mi powód, dla którego nie mogą o nich pisać.Jestem za niemieszaniem ideologii i polityki ze świata realnego z fikcją, która rządzi się swoimi prawami. Ganienie autorów za to, że opisują takie a nie inne postawy/wzorce społeczne, to próba wpływania na wolność twórczości artystycznej.
Myślę, że wrednie jest stawiać takie chochoły, ale jak sobie chcesz. Jeżeli od tego poczujesz się szczęśliwszy, bi maj gest.Problem Misiaela, Fira i Zielonej jest jeden - oni po prostu uznają ludzi o innych poglądach niż te które sami wyznają za ludzi gorszych. Głupszych, sami stanową pewną rasę oświeconych w "dobrych poglądach" dla ludzi - w ich mniemaniu inteligentnych - a cała reszta to idioci.
Nazywanie autora lub jego dzieła seksistowskim/rasistowskim/owakim nie jest pisaniem o aspekcie twórczości, tylko moralną oceną czegoś, co może nie mieć żadnego odniesienia do realnego świata i poglądów autora.To nie mieszaj, nikt Ci przecież nie każe. Są ludzie, dla których akurat takie aspekty twórczości są ciekawe i podaj mi powód, dla którego nie mogą o nich pisać.
No widzisz, i tu się totalnie nie zgadzamy, bo dla mnie fantazjowanie może być jak najbardziej wolne od ideologii. Raz mogę napisać książkę o przygodach antycznego filozofa w czasach demokracji ateńskiej, a innym retro-futurystyczną powieść sci-fi, której tłem jest wygrana przez Niemców II Wojny Światowej i rządy III rzeszy. Nazwiesz mnie promotorem demokracji czy nazizmu? A może seksizmu, bo kobiety w moich książkach odgrywają za małą rolę i są zawsze na drugim planie?nie ma wypowiedzi wolnej od ideologii
No ale co ja poradzę, że w swoich wypowiedziach odnosicie do się dawno obśmianej szkoły interpretacji, od której odżegnuje się całe środowisko humanistyczne (minus kilku twardogłowych)? To tak jakby ktoś pisał, że pańszczyzna jest najwyższą zdobyczą inżynierii społecznej. Można się co najwyżej pośmiać.
Napisz, to się odniosę po przeczytaniuNo widzisz, i tu się totalnie nie zgadzamy, bo dla mnie fantazjowanie może być jak najbardziej wolne od ideologii. Raz mogę napisać książkę o przygodach antycznego filozofa w czasach demokracji ateńskiej, a innym retro-futurystyczną powieść sci-fi, której tłem jest wygrana przez Niemców II Wojny Światowej i rządy III rzeszy. Nazwiesz mnie promotorem demokracji czy nazizmu? A może seksizmu, bo kobiety w moich książkach odgrywają za małą rolę i są zawsze na drugim planie?
No widzisz, i tu się totalnie nie zgadzamy, bo dla mnie fantazjowanie może być jak najbardziej wolne od ideologii.
A czemu niby nie? Nie mogę stworzyć dzieła, poprzez które sam szukam odpowiedzi na jakieś pytanie, w którym ukazuję wady różnych ideologi albo takiego, w którym zostawiam ocenę odbiorcy? Przyjmowanie a priori, że autor poprzez dzieło manifestuje jakąś ideologię, którą koniecznie wpisuje się w debatę światopoglądową w realnym świecie, uważam za absurd.Oczywiście można stworzyć wypowiedź wpisującą się w ideologię inną od wyznawanej - to dość powszechne - ale nie można "czystej".
A czemu niby nie? Nie mogę stworzyć dzieła, poprzez które sam szukam odpowiedzi na jakieś pytanie, w którym ukazuje wady różnych ideologi, albo takiego, w którym zostawiam ocenę odbiorcy?
Czy mogę jednak nieśmiało mieć prawo do innej analizy? Takiej zapyziałej więcej, datowanej na kiedyśtam, o czym nawet nie wiem, bo jw. nie wchodzę w to, nie znam się, ja po prostu - albo aż - czytam książki i albo odpowiada mi ich treść, albo nie?
J
I czy wobec tego mogę mieć jednak jeszcze jedną nieśmiałą prośbę, żeby mnie nie traktować jak gołębia tylko dlatego, że nie znam się na trendy postrukturalizmie ani innych -izmach, a wiedzę o tym, co i jak powinno wyglądać, nie czerpię z żadnych kwitów, tylko z twz. życia
Szczerzę powiedziawszy wolę się zestarzeć w świecie toruńskiej rozgłośni, religii w szkole i odwoływania black metalowych koncertów, niż w świecie ludzi, dla których wszystko jest manifestem ideologicznym - bo z tego pierwszego mogę się śmiać, a to drugie mnie przeraża.
Czyli poprzez zdystansowanie się do tematu i oddanie oceny czytelnikowi też jestem ideologiczny, bo nie przyznaje otwarcie prymatu jakiejś jednej ideologii.przekonanie o wadliwości wszelkich ideologii/permisywizm i zgoda na dowolną interpretację indywidualną to też są założenia ideologiczne.
Nie musi. Mogę sobie namalować w zeszycie gołego kutasa, ot tak spontanicznie, i nie komunikuje Ci w ten sposób żadnego odbioru świata.Każdy akt komunikacji musi narzucać odbiorcy jakiś sposób odbioru świata
Akurat z mojej perspektywy wygląda to na razie tak, że Ty i Misiael macie swoją interpretację i wykpiwacie tych, którzy stosują przestarzałe metody, podczas gdy lonerunner broni prawa do swojej interpretacji, w której nie ma miejsca na ideologię. Nawet w pierwszym zdaniu posta wyżej zarzucasz mu, JAKA JEST PRAWDA, że ideologia jest wszędzie.
Tak.
Jest wszędzie.
Wg Ciebie.
Widzisz to w ogóle?
Jednakowoż zalecam przypowiastkę o źdźbłach i belkach w oku, tudzież nieco pokory, bo - bez urazy, ale okrutnie mi tego w Twoich wypowiedziach brakuje, to tym bardziej przeszkadza w komunikacji, serio.