Pytanie z nieco innej beczki: czy ktoś kiedyś sprawdzał opisy walk w Wiedźminie pod kątem sensu i logiki? Sapkowski używa tam sporo fachowych nazw, ciekawi mnie czy nie rzucał nimi na lewo i prawo równie bezsensownie jak w przypadku motywu z mieczem na plecach.
Cóż nie dawno, bo wczoraj przeczytałem ponownie opowiadanie "Wiedźmin". Pierwsze dzieło Sapkowskiego trzyma się kupy całkiem nieźle, pomijając wspomniane wcześniej piruety z których ostatecznie się wytłumaczył. Mianowicie w wywiadzie z Beresiem tłumaczył że niemal wszystkie potwory z uwagi na to że nie są naczelnymi są pozbawione widzenia stereoskopowego a więc wszystkie te piruety, nierytmiczne kroki i wywijanie mieczem miało je dezorientować i utrudnić namierzenie celu (np. ocenienie odległości).
Inna sprawą jest walka z ludźmi tu pojawia się trochę nieporozumień. O ile w walce rapierem czy szpadą pojawiają się takie rzeczy jak wolta czy półwolta, to próba unikania ciosów mieczem w ten sposób skończyła by się raczej zbieraniem swoich flaków z podłogi.
Równierz finta czyli zamarkowanie ciosu u Sapka wygląda na niedopracowany pomysł. Co do ciosu który często pojawia się w walce z braćmi Michelet'ami czyli Sinister, to chodzi po prostu o cios wykonany z prawego ramienia w lewo ukośnie. Co prawda sama terminologia dużo wspólnego z walką mieczem nie ma.
A tu wolta w szermierce nowożytnej: