The Elder Scrolls

+

The Elder Scrolls


  • Total voters
    43
Po "przygodzie" z Obkiem można dojść do wniosku, że Cyrodiil to bardzo nudna, bezbarwna prowincja, co przeczy wcześniejszemu lore.
Wydaje mi się, choć mogę się mylić, że w jakiejś książce w Morrowindzie czytałem, iż Cyrodiil jest porośnięte tropikalną roślinnością. A na pewno pamiętam to, że w Puszczy Valen, ojczyźnie Bosmerów, znajdują się wielkie drzewa-miasta, które na dodatek są w ciągłym ruchu. :) Fajnie byłoby coś takiego zobaczyć w TES VI. :D
No i żeby wreszcie Bethesda stworzyła "soczysty" system walki, bo w Obku i Skyrim sama mechanika jest ok, ale nie ma tej satysfakcji z walki. Każdą bronią walczy się podobnie i nie mają one swojego "ciężaru". Zobaczymy w którym kierunku pójdą, a skoro Skyrim sprzedał się w rekordowej liczbie ponad 20 mln egzemplarzy to można z góry założyć, że raczej nie zrobią ukłonu w stronę bardziej hardkorowych graczy. Poprzednie gry Bethy sprzedawały się chyba w liczbie oscylującej wokół +/- 10 mln sztuk, więc może w tym tkwi fenomen Skyrim i dla wielu graczy było to pierwsze zetknięcie z serią?
 
Poprzednie gry Bethy sprzedawały się chyba w liczbie oscylującej wokół +/- 10 mln sztuk, więc może w tym tkwi fenomen Skyrim i dla wielu graczy było to pierwsze zetknięcie z serią?
Fenomen tkwi w formule "otwartego świata" i przemyślanej kampanii marketingowej - bo czego jak czego, ale PRu to się można od Bethesdy uczyć. Same gry natomiast (mówię o TESIV i V) nie prezentują sobą nic wyjątkowego - w sensie, żaden element nie odstaje jako wyjątkowo dobrze zrealizowany (fabuła, grafika, mechanika, projekt świata/lochów itd.).
 

jiti

Forum veteran
Fenomen tkwi w formule "otwartego świata" i przemyślanej kampanii marketingowej - bo czego jak czego, ale PRu to się można od Bethesdy uczyć. Same gry natomiast (mówię o TESIV i V) nie prezentują sobą nic wyjątkowego - w sensie, żaden element nie odstaje jako wyjątkowo dobrze zrealizowany (fabuła, grafika, mechanika, projekt świata/lochów itd.).

Żaden nie odstaje jako wyjątkowo dobrze zrealizowany, ale każdy jest zrealizowany dobrze, co tworzy spójną, pociągająca całość. Bo w większości gier jest tak że fabuła wymiata, ale grafika już nie, projekt świata jest fajny, ale mechanika już nie itd. Tu wszystko jest po prostu dobre i dlatego ma to tak wielką rzeszę fanów.
 
Tu wszystko jest po prostu dobre i dlatego ma to tak wielką rzeszę fanów.
Fabuła jest słaba, zadania są słabe, gameplay przeciętny, interface fatalny, projekt świata/lochów na trzy z dwoma. Skyrim to typowy przykład pójścia w ilość nad jakość, co dla mnie zdecydowanie nie jest pociągające.

Wszystkie gry, które zapisały się w historii branży jako klasyki, czymś się odznaczały - Deus Ex projektem poziomów, które można przejść na multum różnych sposobów; Torment książkową fabułą; Morrowind settingiem i eksploracją - przykłady można mnożyć. Skyrim to kolos na glinianych nogach.
 

jiti

Forum veteran
Fabuła jest słaba, zadania są słabe, gameplay przeciętny, interface fatalny, projekt świata/lochów na trzy z dwoma. Skyrim to typowy przykład pójścia w ilość nad jakość, co dla mnie zdecydowanie nie jest pociągające.

Wszystkie gry, które zapisały się w historii branży jako klasyki, czymś się odznaczały - Deus Ex projektem poziomów, które można przejść na multum różnych sposobów; Torment książkową fabułą; Morrowind settingiem i eksploracją - przykłady można mnożyć. Skyrim to kolos na glinianych nogach.

wkraczamy na tematy bardzo subiektywne - bo co to znaczy że lochy są słabe? Jako wielki fan universum od czasów morrka uważam że skyrim ma najlepiej zaprojektowane lochy w tych grach. A i kwestie eksploracji są lepiej zrobione niż w morrku (te godziny chodzenia po pustkowiu, gdzie nie ma nic, czasami tylko jakiś skrzekarz przeleci - nie twierdzę to miało swój niepowtarzalny klimat, i jak grałem w to w moich czasach szkolnych potrafiłem na tym spędzić setki godzin - teraz jak kilka miesięcy próbowałem wrócić do morrka to odbiłem się od tego strasznie. W skyrim jednak świat jest zapełniony różnymi rzeczami i rzadko kiedy można się tu nudzić. Osobiście obecnie wolę wracać do tej drugiej gry niż do morrka w którego kiedyś grałem przez chyba okres liceum nonstop i mam do tej gry wielki szacunek - ale po prostu nie wytrzymuje ona próby czasu IMO.
 
wkraczamy na tematy bardzo subiektywne - bo co to znaczy że lochy są słabe?
Np. to, że mają łopatologiczny projekt wejdź-z-jednej-wyjdź-z-drugiej czy śmiechu warte puzzle. Do tego dochodzi absolutnie niewybaczalny fakt, że loot jest skalowany, a co za tym idzie w lochach nie można znaleźć absolutnie nic unikalnego, ręcznie tam umieszczonego przez projektanta. W Morro były sekretne pomieszczenia, multum artefaktów i rzadkich itemów, a same lochy miały ciekawszy układ, który nie był dostosowany pod typowego COD-tarda, który gubi się we wszystkim, co nie jest korytarzem.
 

jiti

Forum veteran
Np. to, że mają łopatologiczny projekt wejdź-z-jednej-wyjdź-z-drugiej czy śmiechu warte puzzle. Do tego dochodzi absolutnie niewybaczalny fakt, że loot jest skalowany, a co za tym idzie w lochach nie można znaleźć absolutnie nic unikalnego, ręcznie tam umieszczonego przez projektanta. W Morro były sekretne pomieszczenia, multum artefaktów i rzadkich itemów, a same lochy miały ciekawszy układ, który nie był dostosowany pod typowego COD-tarda, który gubi się we wszystkim, co nie jest korytarzem.

Układ większości lochów w morku woła o pomstę do nieba. Wiem że czasami trochę skomplikowanych przejść jest spoko, ale w morku po prostu czasami odechciewało się zwiedzać te labirynty (albo były lochy typu wejdź przejdź dziesięć metrów - ok, to wszystko teraz możesz wracać). W morku ze względu na mechanikę te "artefakty " są gówno warte - bo już na samym początku można było sobie zaklinać znacznie lepsze przedmioty - nawet w obku arefakty były bardziej warte, bo miały unikalne właściwości, choć było ich niewiele. W skyrim jest podobnie.
Morrowind to ciągle pod względem klimatu i historii najlepsza część, ale po prostu nie gra się w nią przyjemnie. Jest nudna, w miastach ciężko znaleźć coś ciekawego, system poruszania się (atletyka) sprawia że na początkowych etapach po prostu łażenie z jednego punktu mapy na drugi to mordęga która trwa i trwa i trwa a po drodze i tak gówno znajdziesz. system magii i walki to porażka całkowita - w obku już przynajmniej można było blokować ciosy, co przynajmniej jakoś tę walkę urozmaicało.
Grafika ciągle jest najbardziej klimatyczna właśnie w morkku, ale jeśli chodzi o projekt świata to morrowind jest małym koszmarkiem w porównaniu do dzisiejszych gier OW. Bo te sekretne pomieszczenia, nie były wcale sekretne bardziej niż są w skyrim, a ciekawy układ zazwyczaj wiązał się z dziwnym układem w którym trzeba było rozglądać się na wszystkie strony bo się przegapi tunel gdzie trzeba użyć lewitacji - a na mapie takiego miejsca nie zobaczysz więc chodź w kółko aż w końcu gdzieś na początku zobaczysz ze tam jest wejście w które można wlecieć - to nie miało nic wspólnego z funem, było męczące i irytujące oraz zabierało masę czasu. A na końcu i tak okazywało się ze nic tam nie było...
 
Last edited:
Układ większości lochów w morku woła o pomstę do nieba. Wiem że czasami trochę skomplikowanych przejść jest spoko, ale w morku po prostu czasami odechciewało się zwiedzać te labirynty (albo były lochy typu wejdź przejdź dziesięć metrów - ok, to wszystko teraz możesz wracać).
Wymyślasz jakieś niestworzone historie. Były mniejsze i większe lochy (bo przecież nie każdy loch musi być duży, tak jak nie każdy musi być mały albo średni), ale nie było żadnych "labiryntów".

Wybrałem sobie na chybił trafił z uesp:
http://www.uesp.net/wiki/Morrowind:Ilunibi
http://www.uesp.net/wiki/Morrowind:Shallit
http://www.uesp.net/wiki/Morrowind:Beshara
http://www.uesp.net/wiki/Morrowind:Addamasartus
http://www.uesp.net/wiki/Morrowind:Abanabi
http://www.uesp.net/wiki/Morrowind:Baram_Ancestral_Tomb
http://www.uesp.net/wiki/Morrowind:Savel_Ancestral_Tomb
http://www.uesp.net/wiki/Morrowind:Andavel_Ancestral_Tomb
http://www.uesp.net/wiki/Morrowind:Ienith_Ancestral_Tomb
http://www.uesp.net/wiki/Morrowind:Salvel_Ancestral_Tomb
http://www.uesp.net/wiki/Morrowind:Verelnim_Ancestral_Tomb

Labiryntów nie uświadczono.

W morku ze względu na mechanikę te "artefakty " są gówno warte - bo już na samym początku można było sobie zaklinać znacznie lepsze przedmioty - nawet w obku arefakty były bardziej warte, bo miały unikalne właściwości, choć było ich niewiele. W skyrim jest podobnie.
Nigdy nie grałem postaciami parającymi się magią, więc nie jestem w stanie tego zweryfikować, ale artefakty zdecydowanie nie były g. warte dla moich postaci. Podobna rzecz tyczy się rzadkich przedmiotów - czyt. szklanych, ebonowych, daedrycznych, które były trudne do zdobycia i ginąłem multum razy próbując sobie coś ukraść z wystawy albo ubity przez daedrę, która zrespiła mi się za plecami. Pełna zbroja daedryczna była nie do skompletowania legalnymi sposobami bez dodatków (bo w podstawce brakowało jednego naramiennika). Tak więc kiedy człek zdobył coś wartościowego, to cieszył się jak dziecko.

W Oblivionie w szklanym i daedrycznym rynsztunku od pewnego poziomu biegali zwykli złodzieje. W Skyrim też niespecjalnie trudno o lepszy ekwipunek, który sam się pojawia w grze, kiedy masz już wystarczający level.

Jest nudna, w miastach ciężko znaleźć coś ciekawego
Jeżeli uważasz, że miasta w Morro mają niewiele ciekawego do zaoferowania, to zachodzę w głowę, co ciekawego widzisz w miastach Skyrim czy Obliviona?

system poruszania się (atletyka) sprawia że na początkowych etapach po prostu łażenie z jednego punktu mapy na drugi to mordęga która trwa i trwa i trwa a po drodze i tak gówno znajdziesz.
Atletyka była banalna do podbicia i relatywnie szybko można się było doprowadzić do satysfakcjonującej formy. Poza tym mnie osobiście sprawiało satysfakcję, że postać staje się coraz szybsza i zwinniejsza, zwłaszcza że lubię grać lekkozbrojnymi. A gówno znajdywałeś, bo najwyraźniej gównianie szukałeś.

te sekretne pomieszczenia, nie były wcale sekretne bardziej niż są w skyrim
Bo przecież w Skyrim mamy zatopione wraki statków albo sekretne półki skalne zawieszone pod stropem i niedostępne bez lewitacji, których można było nie znaleźć podczas kilku obejść tej samej lokacji. Jasne.

chodź w kółko aż w końcu gdzieś na początku zobaczysz ze tam jest wejście w które można wlecieć
Nie, lepiej biegać za świecącym markerem - to jest dopiero fun.
 
W morku ze względu na mechanikę te "artefakty " są gówno warte - bo już na samym początku można było sobie zaklinać znacznie lepsze przedmioty - nawet w obku arefakty były bardziej warte, bo miały unikalne właściwości, choć było ich niewiele.
Wątpię, zaklinanie było w Morku dość kosztowne (tym bardziej jeśli chciałeś rzucić jakiś stały efekt), poza tym trzeba było się wyposażyć w dobre kamienie z zaklętą duszą jakiegoś silnego potwora (można było na nich świetnie zarabiać). No i na koniec musieliśmy chyba nauczyć się czaru, którym chcemy zakląć dany przedmiot. A z Obliviona jakoś artefaktów nie pamiętam. Może przez to, że tam loot był skalowany? A z Morrowind do dziś pamiętam takie przedmioty jak Kirys Bogów, Ebonową Zbroję, Opoki, Czerpak,czy Deadryczne zakrzywione ostrze. W Morku artefakty były po prostu artefaktami ze swoją legendą po których znalezieniu czuliśmy się jak prawdziwy Nerevaryjczyk.


W Morro były sekretne pomieszczenia, multum artefaktów i rzadkich itemów, a same lochy miały ciekawszy układ, który nie był dostosowany pod typowego COD-tarda, który gubi się we wszystkim, co nie jest korytarzem.
Otóż to, w Morrowind były wręcz legendarne artefakty o których mogliśmy przeczytać w książkach czy usłyszeć i które miały swoje stałe miejsce "pobytu", także satysfakcja z ich znalezienia jest dużo większa. Buty Apostoła z czarem lewitacji rządzą! :D
 

jiti

Forum veteran

pierwsza rzecz - cała południowa strona od koło molag mar - prócz 2 miast (jednego obozu) i jednego pielgrzyma oraz kilku małych grobowców przodków (które wszystkie wyglądają tak samo) nie ma tam nic a jest to obszar wielkości około 1/6 całej mapy. Na północnej części mapy jest podobnie. Po przejściu bariery tak samo. Wiem że ma to swój urok bo są to tereny pustynne - to jest jasne, ale po prostu nie ma tam nic ciekawego - chyba że chcesz sie bawić w tomb ridera i pokonywanie 3 duchów w każdym grobowcu sprawia ci niezmierzone ilości frajdy.

Sekrety z użyciem lewitacji to żadne sekrety - w skyrim ich nie ma bo nie ma lewitacji - a ta w morrku nie była czymś niesamowitym, raczej czymś powszechnym i w co trzeba było się zaopatrzyć by w ogóle ruszyć choć z głównym wątkiem na samym początku (fyr - to także jeśli chodzi o pancerz deadryczny). Zatopione wraki w skyrim są - podobnie jak były w oblivionie.
Atletyka była banalna do podbicia i relatywnie szybko można się było doprowadzić do satysfakcjonującej formy. Poza tym mnie osobiście sprawiało satysfakcję, że postać staje się coraz szybsza i zwinniejsza, zwłaszcza że lubię grać lekkozbrojnymi.

Atletyka zadowalająca była dopiero koło 75 punktów, a sama rosła bardzo powoli, jedynym wyjściem było szkolenie się. Nie wiem co dla ciebie znaczy relatywnie szybko, bo gra z dużym otwartym światem nie powinna sztucznie ograniczać możliwości i szybkości eksploracji. Akrobatyka to kolejny idiotyczny pomysł sprawiający że skakało się wszędzie gdzie się dało jak w MMO.
Jeżeli uważasz, że miasta w Morro mają niewiele ciekawego do zaoferowania, to zachodzę w głowę, co ciekawego widzisz w miastach Skyrim czy Obliviona?

Porównaj sobie ilość questów z balamory czy nawet vivek z ilością questów z jakiegokolwiek miasta w Skyrim. Nie licząc oczywiście questów dla rodów i gildii. nawet questy typu przynieś, zanieś, pozamiataj. Postacie w miastach stały jak kołki, a do tego wszędzie miałeś multum możliwych tematów rozmowy, ale niestety każdy (w każdym mieście) zawsze odpowiadał to samo (czasami "coś o sobie" miało inny tekst).

Ogólnie niektórzy lubią niewygodne rozwiązania i jeśli ci one odpowiadają to nie ma problemu. Nie są to jednak rozwiązania lepsze i sprawiają ze gra się w gry gorzej. Bo gra nie powinna irytować swą mechaniką, czy sztucznie przeszkadzać w eksploracji - morrek to robił, ale dlatego że jest to gra starszego pokolenia, która po prostu po ograniu kilku innych gier z otwartym światem, z nowszymi pomysłami, irytuje. I nie chodzi tu o latający marker, ale choćby przejrzystość mapy. Czy nawet dziennik, który w takiej formie jak był w morrku, przy złożoności tej gry nie sprawdzał się całkowicie.
Ja naprawdę nie atakuję morrka, ale skyrim po prostu mechanicznie robi pewne rzeczy znacznie lepiej niż robił to morrek (rozwój postaci przede wszystkim) - dla ciebie jest to kwestia ucasulowienia gry, dla mnie wpływa to lepiej na sam gameply i po pracy chętniej po latach zasiadam do skyrima niż do morka (bo jak pisałem niedawno chciałem do morka wrócić, po tym jak ograłem własnie skyrima).

Otóż to, w Morrowind były wręcz legendarne artefakty o których mogliśmy przeczytać w książkach czy usłyszeć i które miały swoje stałe miejsce "pobytu", także satysfakcja z ich znalezienia jest dużo większa. Buty Apostoła z czarem lewitacji rządzą!

Naprawdę nie wiecie że w Skyrim też są artefakty tego typu, tak jak były w oblivionie - i do tego mają unikalne własciwości, a nie czar lewitacji, który można było kupić za grosze już na samym początku. (są to unikalne rzeczy pozostawione przez projektantów, pomijając losowy generowany loot, jest ich niewiele ale są)
 
Last edited:
Atletyka zadowalająca była dopiero koło 75 punktów, a sama rosła bardzo powoli, jedynym wyjściem było szkolenie się. Nie wiem co dla ciebie znaczy relatywnie szybko, bo gra z dużym otwartym światem nie powinna sztucznie ograniczać możliwości i szybkości eksploracji.
Mi tam jakoś to nie przeszkadzało. Graliśmy początkującą postacią, więc wszystko mieliśmy słabo rozwinięte. Nigdy nie narzekałem na wolną eksplorację, nie szkoliłem się w atletyce i akrobatyce, bo wolałem kasę przeznaczyć na coś przydatniejszego. Po prostu zwiedzałem świat w swoim tempie. Teraz to oczywiście musi być dużo, szybko, łatwo by utrzymać gracza przy danej produkcji... Poza tym równie łatwo jak czar lewitacji dostępny był czar szybkości, więc dlaczego nie zakląłeś sobie jakiegoś przedmiotu by szybciej biegać skoro napisałeś, że można było stworzyć superpotężny przedmiot już na początku? :hmm:

Porównaj sobie ilość questów z balamory czy nawet vivek z ilością questów z jakiegokolwiek miasta w Skyrim. Nie licząc oczywiście questów dla rodów i gildii. nawet questy typu przynieś, zanieś, pozamiataj.
Skyrim ma losowo generowane questy, więc nie ma co tutaj porównywać. Ale w Morku też zadań był dostatek i nigdy nie narzekałem na ich brak. Główny wątek jak na dzisiejsze czasy był dość rozbudowany, do tego dochodzą dziesiątki zadań w różnych gildiach, które miały swoje oddziały w całym Vvardenfell, no i jeszcze było sporo zadań pobocznych na które natykaliśmy się podczas wędrówek. Nie mówiąc już o dwóch dodatkach, więc osobiście byłem zawartością Morrowind usatysfakcjonowany.

Naprawdę nie wiecie że w Skyrim też są artefakty tego typu, tak jak były w oblivionie
Z Obka nie pamiętam jakoś w sumie niewiele przy nim czasu spędziłem jak na rozmiary gry, ofc. Po prostu grałem na starym pececie na najniższych detalach, więc postanowiłem, że grę przejdę z "grubsza" nie starając się wykonać wszystkich zadań w gidiach. Skyrim zaś dopiero zaczynam, ale z tego co słyszałem to zarówno tam jak i w Oblivionie przedmioty są losowo generowane, więc co mi da znalezienie fajowskiego przedmiotu na 50 poziomie doświadczenia, kiedy twórcy wreszcie zdecydują się mi go dać? Wolałbym sam przeczytać w jakiejś książce o potężnym przedmiocie i wyruszyć na jego poszukiwania.
 
Last edited:

jiti

Forum veteran
Mi tam jakoś to nie przeszkadzało. Graliśmy początkującą postacią, więc wszystko mieliśmy słabo rozwinięte. Nigdy nie narzekałem na wolną eksplorację, zwiedzałem świat w swoim tempie. Teraz to oczywiście musi być dużo, szybko, łatwo by utrzymać gracza przy danej produkcji... Poza tym równie łatwo jak czar lewitacji dostępny był czar szybkości, więc dlaczego nie zakląłeś sobie jakiegoś przedmiotu by szybciej biegać skoro napisałeś, że można było stworzyć superpotężny przedmiot już na początku? :hmm:
O jaki czar ci konkretnie chodzi? Bo czaru szybkosć nie było, a absorbcja akrobatyki czy premia do akrobatyki mijała się z celem bo lepiej było już znaleźć trenera i te kilka naście punktów które można było mieć z zaklinania sobie wytrenować zamiast marnować kamień dusz.
Skyrim ma losowo generowane questy, więc nie ma co tutaj porównywać. Ale w Morku też zadań był dostatek i nigdy nie narzekałem na ich brak. Główny wątek jak na dzisiejsze czasy był dość rozbudowany, do tego dochodzą dziesiątki zadań w różnych gildiach, które miały swoje oddziały w całym Vvardenfell, no i jeszcze było sporo zadań pobocznych na które natykaliśmy się podczas wędrówek. Nie mówiąc już o dwóch dodatkach, więc osobiście byłem zawartością Morrowind usatysfakcjonowany.
Ja także byłem usatysfakcjonowan, po prostu skyrim ma więcej tego contentu niż morrek i wykonany jest on lepiej niż w morrku. Dlatego miasta były tam, w poruwaniu do nowszych gier z tej serii, nudne.
Z Obka nie pamiętam jakoś w sumie niewiele przy nim czasu spędziłem jak na rozmiary gry, ofc. Po prostu grałem na starym pececie na najniższych detalach, więc postanowiłem, że grę przejdę z "grubsza" nie starając się wykonać wszystkich zadań w gidiach. Skyrim zaś dopiero zaczynam, ale z tego co słyszałem to zarówno tam jak i w Oblivionie przedmioty są losowo generowane, więc co mi da znalezienie fajowskiego przedmiotu na 50 poziomie doświadczenia, kiedy twórcy wreszcie zdecydują się mi go dać? Wolałbym sam przeczytać w jakiejś książce o potężnym przedmiocie i wyruszyć na jego poszukiwania.

Nie wszystkie przedmioty są generowane losowo.
http://inskyrim.pl/11-skyrim/257-unikalne-bronie.html
Proszę to są tylko unikalne bronie. Większość z nich jest lepsza niż generowany losowo stuf z jakiegokolwiek poziomu. A do tego dochodzą unikalne pancerze, pierścienie, ubrania itd.
 
pierwsza rzecz - cała południowa strona od koło molag mar - prócz 2 miast (jednego obozu) i jednego pielgrzyma oraz kilku małych grobowców przodków (które wszystkie wyglądają tak samo) nie ma tam nic a jest to obszar wielkości około 1/6 całej mapy. Na północnej części mapy jest podobnie.
O czym właściwie teraz piszesz i do czego się odnosisz? W Skyrim też masz połacie terenu, gdzie poza atakującą fauną nie znajdziesz nic ciekawego. Zresztą nie w tym rzecz, żeby za każdym rogiem krył się loch, tylko w tym, żeby te, które są były warte znalezienia.

Sekrety z użyciem lewitacji to żadne sekrety - w skyrim ich nie ma bo nie ma lewitacji - a ta w morrku nie była czymś niesamowitym, raczej czymś powszechnym i w co trzeba było się zaopatrzyć by w ogóle ruszyć choć z głównym wątkiem na samym początku
Przedmioty z lewitacją były powszechne, ale przedmioty pozwalające na długotrwałą lewitację już nie do końca, natomiast sekretne pomieszczenia trzeba było najpierw znaleźć, co nie było wcale trywialne. Wiele sekretów znalazłem przez kompletny przypadek.

(fyr - to także jeśli chodzi o pancerz deadryczny).
Zabicie Fyra przed dobrnięciem do konkretnego etapu wątku głównego skutkowało niemożliwością kontynuowania tegoż wątku, a ponadto zawsze kończyło się irytującym komunikatem o pozostawieniu świata w beznadziei. Dlatego wielu graczy nie chciało w ten sposób zdobywać daedrycznej zbroi, zwłaszcza że Fyr był ważnym NPCem (zamiast tego niektórzy przywoływali konsolą Lorda Małpi Rozum).

Zatopione wraki w skyrim są - podobnie jak były w oblivionie.
Zatopionych wraków nie ma ani w Skyrim, ani w Oblivionie.

Atletyka zadowalająca była dopiero koło 75 punktów, a sama rosła bardzo powoli, jedynym wyjściem było szkolenie się.
Bzdura totalna. Na tak wysokim poziomie Atletyki postać biegała jak Speedy Gonzales.

Porównaj sobie ilość questów z balamory czy nawet vivek z ilością questów z jakiegokolwiek miasta w Skyrim.
Ale przecież większość tych questów w Skyrim to kompletne śmieci z serii "przynieś pięć cebul" - nagrody za nie też śmieciowe, bo dostaje się jakieś tanie pierścienie i sztylety. Content to więc żaden.

Postacie w miastach stały jak kołki, a do tego wszędzie miałeś multum możliwych tematów rozmowy, ale niestety każdy (w każdym mieście) zawsze odpowiadał to samo (czasami "coś o sobie" miało inny tekst).
To samo można powiedzieć o każdym TESie i większości cRPGów - w mniejszym lub większym stopniu.

Ogólnie niektórzy lubią niewygodne rozwiązania i jeśli ci one odpowiadają to nie ma problemu. Nie są to jednak rozwiązania lepsze i sprawiają ze gra się w gry gorzej.
Nie lubię niewygodnych rozwiązań, ale też nie lubię na tyle wygodnych, że sprowadzają grę do biegania z punktu A do punktu B i z powrotem, oczywiście z nieustanną asystą znacznika.
 
O jaki czar ci konkretnie chodzi? Bo czaru szybkosć nie było, a absorbcja akrobatyki czy premia do akrobatyki mijała się z celem bo lepiej było już znaleźć trenera i te kilka naście punktów które można było mieć z zaklinania sobie wytrenować zamiast marnować kamień dusz.
Był czar premii do Szybkości a znając Morrowinda można go było rzucić by efekt był stały, tyle, że kosztowałoby to mnóstwo septimów.

Ja także byłem usatysfakcjonowan, po prostu skyrim ma więcej tego contentu niż morrek i wykonany jest on lepiej niż w morrku. Dlatego miasta były tam, w poruwaniu do nowszych gier z tej serii, nudne.
Zależy jak na to spojrzeć. Architektonicznie to jednak Morrowind u mnie wygrywa, bo domy z pancerzy wielkich owadów w Ald'ruhn, deadryczne oraz krasnoludzkie ruiny rozsiane po całej wyspie, stolica - Vivek, czy siedziba rodu Telvanni zapadają w pamięć. Jedyną ostoją "normalności" i cywilizacji było forty Legionu Cesarskiego.

Nie zamierzam się dalej licytować, bo każdy ma swój gust. Mi jakoś Morrowind bardziej przypadł do gustu. Dlatego, że był to mój pierwszy TES? Pewnie tak. Sentymenty? Być może. Bo to po prostu świetna gra była? Na pewno. Zauważyłem też, że gry które w pewnych elementach są niezbyt przystępne i toporne, mają to "coś".
 
Last edited:

jiti

Forum veteran
O czym właściwie teraz piszesz i do czego się odnosisz? W Skyrim też masz połacie terenu, gdzie poza atakującą fauną nie znajdziesz nic ciekawego. Zresztą nie w tym rzecz, żeby za każdym rogiem krył się loch, tylko w tym, żeby te, które są były warte znalezienia.
.

https://www.google.pl/search?q=mapa...exusmods.com%2Fskyrim%2Fmods%2F26998;1286;804

Tak mniej więcej wygląda kawałek mapy skyrim.
Poza tym masz tam system losowo generowanych questów i zdarzeń jak podróżujesz. I większość jest naprawdę ciekawa.
Odnoszę się do tego że po prostu mapa morrowina była nudna i uboga w poruwaniu z tym co oferują nowe gry tej serii. a w połączeniu z mechaniką atletyki zwiedzanie jej jest dziś męczące
Zatopionych wraków nie ma ani w Skyrim, ani w Oblivionie.

Skyrim - północ od samotnej twierdzy, jest ich tam kilka
Oblivion południowa część mapy - nie pamiętam nazwy miastam, tam koło bagien.
Oraz można znaleźć jeszcze na zachodzie jakiś wrak - pamiętam ze z tym był związany jakiś ester egg, ale sam go nigdy nie widziałem.
Bzdura totalna. Na tak wysokim poziomie Atletyki postać biegała jak Speedy Gonzales.
Na tym poziomie atletyki z morrka biega postać w skyrimie od początku. Animacje biegu były dostosowana do tego poziomu atletyki (później odpowiednio zwalniane i przyspieszane). Więc nie jest to bzdura.
Ale przecież większość tych questów w Skyrim to kompletne śmieci z serii "przynieś pięć cebul" - nagrody za nie też śmieciowe, bo dostaje się jakieś tanie pierścienie i sztylety. Content to więc żaden.
Nawet jeśli to miasta zapewniają coś do roboty, w Morrku tam nie było nic do roboty - lepszy quest przynieś pięć cebul niż brak questa w ogóle.


Żeby była jasność piszę o tym co miasta gemeplayowo zapewniają a nie o architekturze - jak pisałem od początku morrek to klimatycznie najbardziej miodna część z serii
 
Last edited:
Tak mniej więcej wygląda kawałek mapy skyrim.
Poza tym masz tam system losowo generowanych questów i zdarzeń jak podróżujesz. I większość jest naprawdę ciekawa.
Widać wyznajemy różne definicje słowa "ciekawe", bo jakieś 90% losowych questów i zdarzeń to FedEx i spotkania ze złodziejami, którzy przekazują Ci jakieś śmieciowe przedmioty. Zresztą niektóre z tych zadań można wykonywać nieskończoną ilość razy.

Odnoszę się do tego że po prostu mapa morrowina była nudna i uboga w poruwaniu z tym co oferują nowe gry tej serii.
Mapa była może i uboższa, ale zdecydowanie nie nudna pod względem contentu.

http://www.uesp.net/wiki/Morrowind:Ships
http://www.uesp.net/wiki/Oblivion:Unmarked_Places#Shipwreck
http://elderscrolls.wikia.com/wiki/Pilgrim's_Trench

W Skyrim masz literalnie jeden zatopiony statek, w Oblivionie jeden na wpół zatopiony. W Morro jest ich 19 i są to przypadkowe znajdy.


Na tym poziomie atletyki z morrka biega postać w skyrimie od początku. Animacje biegu były dostosowana do tego poziomu atletyki (później odpowiednio zwalniane i przyspieszane). Więc nie jest to bzdura.
Nie, nie jest to bzdura, że postać w pełnej płycie jest równie zwinna, co łucznik w skórze.

Atletyka na wysokich poziomach zapewniała już ponadstandardową szybkość - do tego stopnia, że powodowało to lagi z wczytywaniem obszaru. Spokojnie więc można było grać na sporo niższych poziomach tej umiejętności niż 75.

Nawet jeśli to miasta zapewniają coś do roboty, w Morrku tam nie było nic do roboty - lepszy quest przynieś pięć cebul niż brak questa w ogóle.
Wszystkie te śmieciowe zadania olałem, tak więc chyba jednak wolę brak questa, niż monotonne bieganie po cebulę, które dodatkowo zaśmieca dziennik. Poza tym nie gadaj, że w Morro w miastach nie było nic do roboty, bo jest to zwyczajnie nieprawda.
 
Wiecie jak się dostać do któregoś z tych trzech znaczników w Pękninie?
Kręcę się już dobrych kilka godzin i za ch*ja pana nie mogę rozkminić jak tam trafić. To wygląda jakby było w środku miasta, ale znaczniki kierują mnie na przystań. Chodzę w kółko i nie widzę miejsca gdzie mogłyby się znajdować. To jest prawdziwy hardkor: znaczniki i nieczytelna mapa, marzę o takich casualowych rozwiązaniach z Morrowinda...
 
Wiecie jak się dostać do któregoś z tych trzech znaczników w Pękninie?
Kręcę się już dobrych kilka godzin i za ch*ja pana nie mogę rozkminić jak tam trafić. To wygląda jakby było w środku miasta, ale znaczniki kierują mnie na przystań. Chodzę w kółko i nie widzę miejsca gdzie mogłyby się znajdować. To jest prawdziwy hardkor: znaczniki i nieczytelna mapa, marzę o takich casualowych rozwiązaniach z Morrowinda...

To są znaczniki do postaci, dlatego mogą "uciekać" - jedna z nich rzeczywiście czasami jest w przystani (właściciel portu), ale możesz ją także złapać w jego domu zaraz przy wejściu od północnej strony. jeden z nich to sklepikarz prowadzący lombard i był jeszcze jeden - można go chyba bez problemu w karczmie wieczorem zastać - ale już nie pamiętam kto to był dokładnie.
 
Ale to nie chodzi tylko o to zadanie z amuletami. Dwa już mam, nie mam tylko tego od Bollego właśnie. Pozostałe znaczniki dotyczą gościa z którym mam porozmawiać jeśli chce się dołączyć do Gildii Złodziei oraz kowala który ma dać miecz dla syna jarla.
 
Top Bottom