Nie wiem jakim cudem ale dopiero teraz zwróciłem większą uwagę na muzykę w styczniowym gejmpleju. Oprócz oczywiście genialnego Fields of Ard Skellig i tej combatowej muzyczki niestety utwory są bardzo, ale to bardzo przeciętne. Tak przeciętne, że właśnie nawet ich nie zauważyłem, a zawsze jestem strasznie wyczulony na każdy element soundtracku.
Przy gryfie - muzyka taka sobie, w obozie Nilfgaardu - słaba, w nilfgaardzkiej łaźni - nudna.
Jedynie utwór z wioski na Skellige i rozmowy z Djange jest bardzo miły dla ucha, chętnie przesłuchałbym go bez odgłosów tła. Ogólnie utwory to z reguły proste melodyjki wygrywane na niewielkiej liczbie instrumentów. W każdym razie takie mam wrażenie po tym gejmpleju.
Akurat muzyka jest kwestią mocno subiektywną i nie da się jednoznacznie stwierdzić, że coś jest kiepskie, słabe, czy nudne. To, że nie trafia w twój gust wcale nie znaczy, że nie spełnia wymagań dobrego soundtracku.
Nie wiem jakich kawałków oczekujesz przy eksploracji, skoro proste i przede wszystkim subtelne melodie są dla ciebie nieodpowiednie.
Imo cały czas podtrzymuje specyficzny klimat, nie rozprasza też, a kiedy jednak przystaniesz i się wsłuchasz - wpada w ucho i brzmi przyjemnie.
Trudno też oczekiwać, że każdy utwór w całym soundtracku będzie majstersztykiem i wyznacznikiem nowej, wybitnej jakości. Tak idealizowana ścieżka dźwiękowa z pierwszego wiedźmina - bardzo liczna w utworach - trzyma wysoki poziom przy mniejszej części z nich. Słyszysz zaledwie ułamek całości, a wyrokujesz nad ostateczną jakością.
Dodatkowo fakt, że w przypadku wiedźmina podkład jest dynamiczny - reaguje błyskawicznie na sytuację, przeciwników i ich ilość zmniejszając, bądź zwiększając swoje natężenie również, przynajmniej mnie, nastraja bardzo pozytywnie - bo z czymś takim stykam się rzadko.