Triss Merigold, czarodziejka z Mariboru

+
Moje 3 grosze w tym temacie (pewne uproszczenie): Yen to nieustanne wyzwanie a Triss to... "łatwizna". Zależy kto co woli ;)
 
"- Czy można, twoim zdaniem, zmusić do posłuszeństwa kobietę? Mówię oczywiście o prawdziwych kobietach, nie o samiczkach. Czy nad prawdziwą kobietą można zapanować? Owładnąć nią? Sprawić, by poddała się twej woli? A jeżeli tak, to w jaki sposób? Odpowiedz."
Czas Pogardy


No toż posłuszeństwo nie jest alternatywą zołzowatości. Posłuszna zołza może zatruć życie gorzej od nieposłusznej :).
Cała reszta (prócz owładnięcia) także IMO.
 
Moje 3 grosze w tym temacie (pewne uproszczenie): Yen to nieustanne wyzwanie a Triss to... "łatwizna". Zależy kto co woli ;)

W produkcjach RED-ów - można by uznać Triss - jak to moim zdaniem niewłaściwie - określiłeś, za łatwiznę.
Co do tego co się działo z Triss w Sadze już nie uważam byś miał rację.
O Yennefer natomiast (w grach) nic nie można powiedzieć bo dopiero się pojawi. Jak jej RED-dzi dopisali takie dialogi jak Geralto - Jasiek, to (IMO) będzie masakra. O wyzwaniu nie będzie mowy. Nawet wyzywania nie będzie - ech.... Żadnej zołzowatości, o Apodyktycznej i Władczej Pani Twej Duszy będzie trzeba zapomnieć. Zamiast : "mniej łańcuchów - więcej batów" trzeba będzie przejść na "mniej kisielku, więcej budyńku".

Obym się mylił :)
 
Last edited:
Już jednorożec w liście może świadczyć o tym, że Yennefer z gry będzie się tak miała do Yennefer z sagi, jak właśnie redowa wersja Triss do książkowej.
Da się zresztą bez problemu zauważyć, że otoczka okołogrowa kreowana przez wypowiedzi, wywiady, artykuły, trailery itp, mija się dość mocno z rzeczywistością prezentowaną w grze. Z jednej strony wizja tego, jak to powinno wyglądać, a z drugiej skrzecząca potrzeba dostosowania ideałów do oczekiwań graczy, mechanik i całego tego "to tylko gra". Geralt w Killing Monsters zabija jednym czy dwoma ciosami noża, ten z gry musi młócić mieczem aż odrąbie nieszczęśnikowi głowę przy samych nogach. Mam ciągle wrażenie, że gdyby nie musieli tak bardzo ograniczać ryzyka, to powstałoby coś znacznie lepszego. Dla mnie lepszego.
 
@raison d'etre

A teraz przełóż tą mechanikę "książkową"/przerywnikową , w skali jeden do jeden, na grę.
Geralt to wiedźmin, wyszkolony mutant powinien ciąć zwykłych ludzi, czy postronnych bandytów w mgnieniu oka (pomniejsze potwory, jak np. utopce, też), kilkoma cięciami (często pojedynczym).
Jak by się to miało do rozgrywki?
Realnym zagrożeniem byłby tylko dobry, potężny mag, większy potwór czy dobrze uzbrojony oddział rycerzy.
Tak, (jak już sam sobie odpowiedziałeś) to tylko gra i trzeba iść na pewne ustępstwa, gdyż ten świat rozrywki (tak o to tutaj chodzi, a nie o wierną adaptację) rządzi się własnymi prawami.
Akurat przeciwnicy to jeszcze pestka, bo przecież książkowy wiedźmin nie nosiłby zbroi, nie musiałby doszkalać się w umiejętnościach szermierki, czy ważenia mikstur (że o znakach nie wspomnę).

:fish:

Ale jakby to wyglądało z punktu gracza, który oczekuje konkretnych rzeczy i wyzwań.

Gra będzie otwarta na mody (może nie zaraz po premierze), więc Ty (albo inni gracze o podobnym punkcie postrzegania gry) będziesz mógł "naprawić" to co twórcy "zepsuli". Droga wolna, jeśli tak cię to męczy.
 
@I_w_a_N

Mam wrażenie, że @raison nie chodziło raczej o mechanikę siekania mięska na kotleciki, lecz o "mechanikę sfer duchowych" i związane z tym aspekty dialogów, akcji, rozwiązań i powiązań emocjonalnych w grze. I (o ile o to chodziło) to się z tą tezą zgadzam. Byłoby lepiej dla (również) MOJEGO odbioru gry, gdyby RED-dzi w to poszli. Niestety, z praw tego świata wynika, że byłoby znacznie gorzej dla nich od strony .dochodów i tzw. "mołojeckiej sławy" - również mającej przełożenie na kasę.
Musieliby się wznieść na wyżyny, by stworzyć arcydzieło - coś co jest, w pełni tego słowa znaczeniu - epickie i zarazem kasowe. Mam wrażenie, że im na to brakło czasu i/lub odwagi. Obaczym po 19 V.

Może się okazać, że to Triss wszystkimi macho-mucho-menami zakręci a Yen ich rozczaruje.

A moda pt. "Moja autorska wersja tego wszystkiego" nie da się zrobić z wielu przyczyn. Prawa autorskie, braki budżetowe, brak czasu itp. itd. A najogólniej pisząc - brak sensu.

PS. Jeżeli dadzą edytor modów do W3 to każdy (w tym ewentualnie i ja) będzie wolał pokazać własną fabułę i to co sam ma do powiedzenia.
 
Last edited:
Chciałbym zauważyć, że temat jest o Triss Merigold, więc proponuje skupić się na tej bohaterce.
 
Chciałbym zauważyć, że temat jest o Triss Merigold, więc proponuje skupić się na tej bohaterce.

I zarżnąć odżywającą dyskusję ? - Skoro sobie tego życzysz - OK.

---------- Zaktualizowano 22:08 ----------

Czy według Ciebie Yen nie miała żadnych cech oprócz słabych nerwów?

Nerwy to ona miała ze stali. W odróżnieniu niejakim od Triss. Nerwy w zołzowatości ani nie pomagają ani nie szkodzą. Umiejętnie użyte zołzowacą bardziej :)
Podobnie jak umiejętnie użyty ich brak :).
 
W produkcjach RED-ów - można by uznać Triss - jak to moim zdaniem niewłaściwie - określiłeś, za łatwiznę.
Co do tego co się działo z Triss w Sadze już nie uważam byś miał rację.
Jednak pozostanę przy swoim pierwszym wyrażeniu. Fakt, wersja REDów odbiega od pierwowzoru książkowego. Jednak czytając, za każdym razem odnosiłem wrażenie, że w odróżnieniu do Yen, Geralt praktycznie zawsze gdyby chciał, to by miał. Wiem, dosyć upraszczam i spłycam, ale chodzi mi tylko o generalny przekaz.
 
Jednak pozostanę przy swoim pierwszym wyrażeniu. Fakt, wersja REDów odbiega od pierwowzoru książkowego. Jednak czytając, za każdym razem odnosiłem wrażenie, że w odróżnieniu do Yen, Geralt praktycznie zawsze gdyby chciał, to by miał. Wiem, dosyć upraszczam i spłycam, ale chodzi mi tylko o generalny przekaz.

Aha - typowe samcze podejście:). Jesteś pewien, że Triss już by tak nie miała - tzn. nie zawsze jakby chciała to by miała?
I jakby nie miała to jak często (znaczy jak skrajnie rzadko)?
Jeżeli dobrze pojąłem o czym napisałeś bo IMO znacznie spłyciłeś tę relację międzyosobową.

No i w świetle tego co napisałeś dość ciekawa jest koncepcja Rudej jako intrygantki robiącej ciągle naszemu Much Handsom Geralto wbrew:).
 
Last edited:
Moja ukochana postać z książek. IDEAŁ KOBIETY! Ciepła, wesoła, towarzyska, zabawna. Zupełnie inna, niż wszystkie czarodziejki.
Jak dla mnie to bardzo pozytywna postać.Dlaczego?
Już wyjaśniam.

- była pierwszą prawdziwą mentorką Ciri
- zaopiekowała się nią bezinteresownie
- szczerze i głęboko kochała Geralta
- ich miłość w grze rodzi się w sposób naturalny (prawdopodobnie w książkach również, ale tu działała moc dżinna - Geralt nie mógł jak dla mnie związać się z inną kobietą na stałe, niż z Yennefer - uff, jak dobrze, że to się w Dzikim Gonie skończyło)
- ratowała Geralta przed śmiercią (po Thanned o ile dobrze pamiętam)
- w grze jest zawsze po naszej stronie od samego początku do końca. Tak, opiekowała się Geraltem po utracie pamięci.

Natomiast co do jej "rzekomych" wad. Spójrzcie na całą sytuację oczami Triss.

- niby uwiodła Geralta czarami, żeby sprawdzić: jak to jest z wiedźminem. Okej. Nie było to fajne, ale z drugiej strony. Yennefer to była kobieta, która traktowała mężczyzn przedmiotowo, każdy facet był tylko na kilka nocy. Właściwie częste zmiany partnerów u czarodziejek to była norma. Skąd Triss mogła wiedzieć, że Geralt to "coś"poważniejszego? Ot, kolejny kaprys koleżanki, który może trwa trochę dłużej.

- opiekowała się Ciri dobrowolnie, a nie z wielkim fochem na twarzy. Sorry, ale jak dla mnie to na miejscu Geralta po takim liście, jaki dostał od Yennefer z tym jadem odnośnie Triss - odpisałabym Czarnej tak, żeby jej w pięty poszło. Bo była tą drugą? Widać Geralt bardziej cenił Triss, niż ją, bardziej jej wierzył, uważał, że będzie mieć lepszy wpływ na Ciri, niż Yennefer.

- sprawa z Lożą. A co ona miała zrobić? Loża była silna, skupiała najsilniejsze czarodziejki. Kobiety, który miały istotny wpływ na politykę i władców. Triss miała ambicje. A czy nie mogła ich mieć? Mogła. Nie chciała być wieczną "małą Merigold". A że Geralt wolał być apolityczny. No cóż. Czy to źle, że chciała mieć Geralta i zarazem realizować się "zawodowo"? Co jest w tym złego? Poza tym Triss mogła wierzyć, że Loża jest lepszą opcją dla Ciri, że da jej bezpieczeństwo. Problem z Triss polegał głównie na tym, że nie posiadała takich talentów politycznych, jak Phliipa, czy Sheala. Nie miała też ich inteligencji. Stała się mimowolnie marionetką. To jest największy problem z Triss - moim zdaniem. Ona dla mnie jest bardziej ofiarą tego wszystkiego.

- sprawa z amenezją. Pisałam już gdzieś. Geralt z amenzją dawał możliwość dla niej stworzenia związku z ukochanym mężczyzną. Od podstaw i na solidnych podstawach. Związku stałego, bez awantur, dramatycznych rozstań, pełnego ciepła i harmonii. Bez Czarnej Mącicielki za swoimi plecami. Cieszę się, że Geralt w rozmowie z Ciri to docenił i wyjaśnił jej swój wybór (po wyborze Triss).

- Geralt mówi do Triss, że zawsze chciał z nią być i amnezja nie miała z tym nic wspólnego. Moim zdaniem tak było. Po prostu, wreszcie spotkał miłość swojego życia, z którą mógł wreszcie się ustabilizować. "Spokój z Yennefer? Dobre sobie" - albo coś podobnego. Vesemir dobrze to określił. Poza tym Yennefer nikt nie ufa. Może inaczej. Mało kto jej ufa. Parafrazując Zoltana: jak jedna osoba mówi: nie ufaj jej - możesz olać, gdy kilkanaście osób mówi - nie ufaj jej - coś w tym musi być. Nawet Ciri nie ufała Yennefer - rozmowa przy ognisku. Triss ufają niemalże wszyscy. Widać mają powody.

- W Dzikim Gonie Triss traci wszystko: majątek, pozycję, jej życie jest zagrożone. I co? Nadal pomaga Geraltowi - ryzykuje własne życie, aby odnaleźć Ciri. Przybywa do Kear Morhen walczyć z Gonem, szuka koleżanek z Loży. Walczy przeciwko Gonowi na końcu. Nie narzuca się Geraltowi w czasie misji z Novigradzie - cierpliwie czeka, aż ten przejmie inicjatywę - chce, aby to on wyraził swoje uczucie pierwszy. Yennefer zachowuje się odwrotnie: ich rozmowy na łodzi w czasie misji "Ostatnie Życzenie", "taką mnie kochasz, prawda?". Fajną miała minę, kiedy usłyszała, że NIEPRAWDA. Osobiście pozbawiałam Yennefer złudzeń co do naszej relacji na każdym możliwym kroku - zgodnie z zasadą: Co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr. (Czyż nie tak Yennefer odpowiedziała Crachowi?)

Podsumowując: jestem bardzo zadowolona z wątku romansowego z Triss. Geralt wreszcie odnajduje spokój w ramionach Triss, Triss może w spokoju zrealizować się zawodowo, odbuduje Radę i Kapitułę - pewnie lepszą i zdrowszą, niż poprzednia. I taki Happy End to dla mnie idealne zwieńczenie przygód Geralta z Rivii. :D Rozpisałam się, ale chciałam uzasadnić swoje spojrzenie na postać Triss.
 
Last edited:
niby uwiodła Geralta czarami, żeby sprawdzić: jak to jest z wiedźminem. Okej. Nie było to fajne, ale z drugiej strony. Yennefer to była kobieta, która traktowała mężczyzn przedmiotowo, każdy facet był tylko na kilka nocy. Właściwie częste zmiany partnerów u czarodziejek to była norma. Skąd Triss mogła wiedzieć, że Geralt to "coś"poważniejszego? Ot, kolejny kaprys koleżanki, który może trwa trochę dłużej.
Ten fragment mnie rozbawił.
Czyli generalnie "niefajny" aspekt tego czynu polega na tym, że podkradła faceta koleżance, zamiast tego, że zwyczajnie wykorzystała Geralta, kiedy był bezbronny?
Związku stałego, bez awantur, dramatycznych rozstań, pełnego ciepła i harmonii.
Tjaaaa, i zbudowanego na kłamstwach. Faktycznie solidne te podstawy.
 
Co z tego, że Triss Geralta kochała skoro on jej nie? To już jest ustalone we "Krwi Elfów". Na samym początku sagi.

---------- Zaktualizowano 13:38 ----------

Widać Geralt bardziej cenił Triss, niż ją, bardziej jej wierzył, uważał, że będzie mieć lepszy wpływ na Ciri, niż Yennefer.
Yyyyyyy raczej bał się do Yennefer napisać po tak długiej rozłące, bo wiedział jak by zareagowała. Do Triss było mu napisać łatwiej, bo żadna miłość ich nie łączyła:p
 
To byłaby bardzo odmienna osobowość. Ty aż tak zaślepiony nie jesteś. Masz tylko bzika.

ed
Ale czemu nie? To byłby klasyczny przykład rozdwojenia jaźni xD
Myślisz, że Łoles tak już zbzikował, że aż mu się jednostka chorobowa wdała? Jest taka możliwość. Co by w sumie tłumaczyło jego niezdolność do poprawnej oceny sytuacji.
 
Last edited:
To byłaby bardzo odmienna osobowość. Ty aż tak zaślepiony nie jesteś. Masz tylko bzika.
Ale czemu nie? To byłby klasyczny przykład rozdwojenia jaźni xD

---------- Zaktualizowano 17:11 ----------

Myślisz, że Łoles tak już zbzikował, że aż mu się jednostka chorobowa wdała?
Ale przecież to już każdy wie od lat.

Co by w sumie tłumaczyło jego niezdolność do poprawnej oceny sytuacji.
No ciężko cokolwiek oceniać, jak się biega bez głowy...
 
Wy sobie śmieszkujecie, a ja w zeszłym roku, zaraz po zakończeniu W3, z kumplem przy piwie tak sie pożarłem o to czy Yen czy Triss, że ten wstał, wyszedł, poblokował mnie na fb, tel nie odbierał itp. Tak mnie za tą Yennefer znienawidził. Dopiero po tygodniu mu przeszło. Jak widzicie jest to poważna sprawa, ta gra potrafi niszczyć przyjaźnie:p
 
Top Bottom