Koniec gry i uczucie pustki.

+

Navari

Forum regular
Koniec gry i uczucie pustki.

Cześć,

Mam pytanie do tych co grę pokończyli, też macie takie wręcz depresyjne uczucie pustki? :D

Ta gra tak mocno wiązała nas z bohaterami że patrze sobie te ważne momenty gry w których emocje wręcz buzowały i oglądam je w kółko + mimo że nie czytam książek kusi mnie przesłuchać sobie audiobooka o Gerwazym i przejacielach.

Redzi, sponsorujecie mi psychiatrę :w00t:
 
Cześć,

Mam pytanie do tych co grę pokończyli, też macie takie wręcz depresyjne uczucie pustki? :D

Ta gra tak mocno wiązała nas z bohaterami że patrze sobie te ważne momenty gry w których emocje wręcz buzowały i oglądam je w kółko + mimo że nie czytam książek kusi mnie przesłuchać sobie audiobooka o Gerwazym i przejacielach.

Redzi, sponsorujecie mi psychiatrę :w00t:

To "niestety" wynik tego, że to była dobra gra z dobrym zakończeniem. Też to mam.
 
To już nie będzie to samo, będzie wyrwane z kontekstu pewnie. Znając moje tempo jak się przyssę to kilka godzin i w ten sam dzień kończę :(

Uwierz w Redów :p Ja mam nadzieję na kilka rzeczy których mi brakowało w W3 typu więcej przyjacielskich rozmów z bliskimi Geraltowi osobami. Tylko tego mi brakowało w W3.
 
Też mam wrażenie że gra skończyła się zbyt szybko, tzn. nie była wcale krótka, wręcz przeciwnie, ale od momentu kiedy Yen kazała mi przywieść pewną osobę do KM, główny wątek właściwie nabiera tempa, niby można iść robić zadania poboczne, ale jakoś kontekst nie pozwala, ma się wrażenie że czas goni (i w sumie słusznie). Sama końcówka już na wyspach jest trochę imho jak w sadze. Czyli wątki nagle zaczynają przyspieszać i nie wiadomo kiedy już koniec. Do tego zostaje uczucie niedopowiedzenia/zmarnowanego potencjału wielu postaci.
Już tutaj wymieniani, jak Eredin, postać bardzo spłycona w grze, cały motyw Gonu, jest go mało, gdzieś tam goni Ciri, aż nagle wydajemy ostateczną bitwę i koniec. Tzn. nie mam tu nic do zarzucenia, były przygotowania i w ogóle, ale przydało by się więcej dialogów, być może Eredin uciekający do Tir ná Lia, trochę wyjaśnienia po co, dlaczego. A tu rach, ciach i koniec.
Motyw Avallacha również mnie zirytował, nigdy w sadze go nie lubiłem i imho został przedstawiony w grze w całkowicie innym świetle. Niby są jakieś przesłanki o jego nie do końca czystych intencjach, ale nie jest to w żaden sposób ani pociągnięte, ani wyjaśnione, do tego jak ktoś również już gdzieś tu pisał, dlaczego do jasnej ciasnej, nagle Ciri zaczęła mu ufać i traktuje jak przyjaciela? Z książek wyniosłem że Crevan to drugi Vilgefortz tylko bardziej fałszywy.
Sam motyw wejścia do wieży również jest dla mnie niejasny, walka z gonem, nie wiadomo czy Geralt i Yen przeżyją, a Cirilla, zamiast im próbować pomóc prosi Avallacha o otwarcie wieży, bo nagle teraz musi powstrzymać białe zimno, serio? Osobiście absolutnie tego nie kupuje.
Oprócz tego i kilku zgrzytów z Lore gra jest świetna, główny wątek, do prawie samego końca był bardzo mocny, zadania poboczne wybijają się na tle innych gier, klimat to w ogóle miazga, postacie też.
 
Też mam wrażenie że gra skończyła się zbyt szybko,
Absolutnie zgadzam się z przedmówcą, tyle, że nie zgodzę się, że wszystkie postacie są świetne, jest dużo wypłaszczenia niektórych i albo są tylko zarysowane, albo ni stąd ni zowąd przekręcone o 180 stopni w stosunku do książek lub poprzednich gier. Można też trafić na kilka absurdalnych scen, jak zabójstwo Radowida - albo to komuś nie wyszło, albo wygląda mało przekonywająco, bo Fillipa mogła po prostu sobie pofrunąć pod postacią sowy i zrobić swoje, skoro Radowid nie korzystał z pomocy magów ;p.
Również domyślny czas życia rzekomego raju na ziemi w państwie Saski odebrałem negatywnie, bo podcina to cały motyw przewodni grania w "dwójkę".
Motyw Wieży i Białego Zimna (które nota bene wyskakuje jak Filip z konopii) uważam za wetknięty na siłę by jakoś zapiąć grę, a mogło pozostać takie fajne niedopowiedzenie...
Kompletnie się nie dowiedziałem jaki to motyw przyświecał Avallac'hovi, o którym mówił Eredin, kompletnie nie kupuję odjazdu Triss (jeśli wybierzesz Yen), bo ws. Ciri pewnie by się wróciła z końca świata, tak jak Yen. Na dodatek milcząca obecność Triss w drugiej części gry jest mocno rozczarowująca, really? Nawet jednego zdania ponad "No?".
Do tego dochodzi kilka drobnych niekonsekwencji, jak np. zielona sukienka Rity w Skellige. Pomijając pytanie co w niej robiła w więzieniu, to chyba przed wyjazdem na wyspy wypadało ją przebrać i umyć...

W całej grze brakuje mi też takich mocnych scen jak przejście przez mgłę w drugim akcie W2, że nie wspomnę o zmarnowanych, zdaje się, 16h mocapu na scenki "rodzajowe", do tego co było w W2 się żadna nie umywa.
Prawda jest też taka, że z tymi zadaniami pobocznymi i zleceniami to aż tak wesoło nie jest, szybko się zaczynają powtarzać i trafiają się takie typu "zabij 5 wron", a sposób prowadzenia narracji powoduje, że w pewnym momencie, o czym pisze poprzednik, już się ich albo nie opłaca robić/kończyć, albo nie jesteśmy do tego w żaden sposób zachęcani.
 
Last edited:
Gra dobra. Woda w oku.

A tak na serio, może i jest pewien niedosyt i smutek związany z tym, że to koniec sagi o geralcie, ale po grze w half life'y i mass effecty, jakoś już tak nie boli jak przy tych pierwszych razach, kiedy to gra mnie emocjonalnie zgwałciła.
 
Tak zgadzam się że niektóre postaci jak np. Eredin (powiedział bym że zmarnowany potencjał, ale Redzi nawet nie próbowali go wykorzystać..), czy Avallach, który w grze mi się całkowicie nie podoba, on jak i stosunek Ciri do niego, po prostu nie kupuje tego że nagle stał się taki wielkoduszny.
Jednak Baron, Yennefer to imho najwyższa półka jeśli chodzi o kreację postaci w grach, kupił mnie również Lambert, kilka innych postaci też wypadło dobrze, a przede wszystkim klimatycznie, np. Keira, Crach.
Zabójstwa Radowida niestety nie miałem, nie mogłem się powstrzymać z tą nogą ;) Tym bardziej że po wcześniejszych dialogach dalej wydawało mi się iż brak u postaci respektu do Wiedźmina.
No i zgadzam się że właśnie zakończenie mocno zgrzyta, motyw wieży, niewyjaśniony Avallach, Gon.

Z zadaniami pobocznymi miałem tak że dokąd je robiłem bardzo mi się podobały, szczególnie te bardziej rozbudowane dotyczące postaci pobocznych, jak Jaskier/Zoltan/itd. Ale nawet te mniejsze były imho dobrze skonstruowane (prócz nadużywania wiedźmińskich zmysłów ofc), zabiłem kilka/kilkanaście monstrów na które dostałem zlecenia i wszystkie mi się podobały. Inna kwestia to to iż od momentu dostania się na wyspy, nie zrobiłem chyba żadnego zadania z tablicy, znaczniki również sobie odpuściłem.
Troszkę chyba lepiej by to wypadło, gdyby przynajmniej na najwyższym poziomie trudności, więcej expa było przeniesione na zadania poboczne. W mojej rozrywce 80-90% doświadczenia pochodziło z zadań głównych niestety, i od momentu odnalezienia, nawet nie Ciri, ale Avallacha, a nawet chwile przed tym, skupiłem się już całkowicie na głównym wątku i bez problemu z 20 poziomu do końca gry wbiłem chyba 31?
 
Tak zgadzam się że niektóre postaci jak np. Eredin (powiedział bym że zmarnowany potencjał, ale Redzi nawet nie próbowali go wykorzystać..), czy Avallach, który w grze mi się całkowicie nie podoba, on jak i stosunek Ciri do niego, po prostu nie kupuje tego że nagle stał się taki wielkoduszny.
W sumie da się to przeżyć, ale widać wyraźnie, że targetem gry nie są ci, którzy czytali książki. Z drugiej strony, można było powołać do życia po prostu kogoś z poza sagi by nie robić mętnych antywizji w stosunku do książek.
Jednak Baron, Yennefer to imho najwyższa półka jeśli chodzi o kreację postaci w grach, kupił mnie również Lambert, kilka innych postaci też wypadło dobrze, a przede wszystkim klimatycznie, np. Keira, Crach.
Zgadza się, ale w sumie zbaraniałem gdy w trakcie finału dowiedziałem się, że do walki włącza się flota Nilfgardu, a już zupełnie zwariowałem, gdy zobaczyłem scenę z Crachem. Ktoś chyba zapomniał dopowiedzieć te zdarzenia przed rozpoczęciem, bo ani słowa o tym nie ma wcześniej, że wezmą udział w bitwie. Na minus idą udział Fringilli - po co ona?, brak kluczowych postaci z W2 jak Saskia czy Iorweth, trochę to jak policzek dla grających w W2, powiem więcej zniechęcenie do kupowania i grania w poprzednie części bo po co? Co najmniej dziwna antyreklama.
Poza tym - Zoltan słaby i mało go, Jaskier to samo, Triss niedograna, postać Fillipy woła o pomstę do nieba, bo zrobiono z niej w zasadzie "jakąś tam czarodziejkę".
No i zgadzam się że właśnie zakończenie mocno zgrzyta, motyw wieży, niewyjaśniony Avallach, Gon.
Niestety epilog jest bardzo słaby, odważę się go nazwać bliskim dna, bo zawiera oczywistą sprzeczność - Gon robił swoje, bo szukał ucieczki przed Białym Zimnem, skoro wystarczyło wejść do jakiejś tam wieży i go posprzątać z pomocą Ciri, to po co ta cała gonitwa za Gonem i po co ten cały Wiedźmin 3? Nie można było się dogadać? Eredinowi nie chodziło o tyłek Ciri, tylko o ratunek przed katastrofą. Naprawdę, po chwili refleksji na ten temat robi się dziwnie "zimno" i cały czar gry pryska.

---------- Zaktualizowano 22:10 ----------

W mojej rozrywce 80-90% doświadczenia pochodziło z zadań głównych niestety, i od momentu odnalezienia, nawet nie Ciri, ale Avallacha, a nawet chwile przed tym, skupiłem się już całkowicie na głównym wątku i bez problemu z 20 poziomu do końca gry wbiłem chyba 31?
Ten skok levelowy jest absolutnie do poprawki.
 
Last edited:
@Aurelinus Polecam poczytać wątek "Zakończenie - dyskusja" tam jest wyjaśnione czemu Ciri nie mogła tak po prostu sobie wejść do wieży i wszystkich uratować. Hint - przypomnij sobie bitwę pod Kaer morhen i jej totalny brak kontroli nad mocą.
 
Ten skok levelowy jest absolutnie do poprawki.
Biorąc pod uwagę to, że za misje poboczne się dostaje jakieś 10 x mniej expa niż za misje główne to to nie byłby za dobry pomysł. Chyba że exp za zadania poboczne byłby zwiększony, i ja jestem za tym żeby tak było.
 
@Aurelinus Polecam poczytać wątek "Zakończenie - dyskusja" tam jest wyjaśnione czemu Ciri nie mogła tak po prostu sobie wejść do wieży i wszystkich uratować. Hint - przypomnij sobie bitwę pod Kaer morhen i jej totalny brak kontroli nad mocą.
Przeczytałem i jak widzę, do żadnego sensownego wniosku nie doszliście. Mamy gruby absurd w grze i takim pozostanie, bo jest od początku wydumany pod kątem zakończenia gry i możliwości wplecenia tych zakończeń typu A/B/C. Przecież gdyby wszystko kończyło się na ubiciu Gonu/Eredina to dalsze losy Ciri nie miałyby znaczenia. Swoją drogą zmarnowany potencjał, bo można było odwrócić zakończenie i walkę z Eredinem zrobić opcjonalną (zależnie od jego nastawienia), tak jak z Letho w W2 - byłby hit, a jest parówka ;). Najwyraźniej komuś zabrakło wyobraźni, a przecież w internecie nic nie ginie ani nie umknie ;).
 
Już tutaj wymieniani, jak Eredin, postać bardzo spłycona w grze, cały motyw Gonu, jest go mało, gdzieś tam goni Ciri, aż nagle wydajemy ostateczną bitwę i koniec. Tzn. nie mam tu nic do zarzucenia, były przygotowania i w ogóle, ale przydało by się więcej dialogów, być może Eredin uciekający do Tir ná Lia, trochę wyjaśnienia po co, dlaczego. A tu rach, ciach i koniec.
Motyw Avallacha również mnie zirytował, nigdy w sadze go nie lubiłem i imho został przedstawiony w grze w całkowicie innym świetle. Niby są jakieś przesłanki o jego nie do końca czystych intencjach, ale nie jest to w żaden sposób ani pociągnięte, ani wyjaśnione, do tego jak ktoś również już gdzieś tu pisał, dlaczego do jasnej ciasnej, nagle Ciri zaczęła mu ufać i traktuje jak przyjaciela? Z książek wyniosłem że Crevan to drugi Vilgefortz tylko bardziej fałszywy.
Sam motyw wejścia do wieży również jest dla mnie niejasny, walka z gonem, nie wiadomo czy Geralt i Yen przeżyją, a Cirilla, zamiast im próbować pomóc prosi Avallacha o otwarcie wieży, bo nagle teraz musi powstrzymać białe zimno, serio? Osobiście absolutnie tego nie kupuje.
Oprócz tego i kilku zgrzytów z Lore gra jest świetna, główny wątek, do prawie samego końca był bardzo mocny, zadania poboczne wybijają się na tle innych gier, klimat to w ogóle miazga, postacie też.

Jakże bliska ma twa filozofia, jeżeli chodzi o Gon to, można odpuścić, Sapkowi wiele zajęło, żeby stworzyć z upiornych jeźdźców coś więcej niż to co ujrzeliśmy w grze.
Wiedźmin 3 był/jest grą wspaniałą, z genialnym klimatem i świetnymi postaciami, momenty kiedy kończyłem misje u krwawego barona (geniusz), potem Novigrad, tortury, chapelle (dalej świetnie), potem skellige (no już mniej mnie te ich wątki obchodziły), no i zaczęło się później coś dziać z tą grą, nie wiem, coś czego nie rozumiem ale apogeum tego było spotkanie Geralta z Ciri i tego nie wybaczę, nie wybaczę nikomu kto wpadł na taki pomysł i tak to zrealizowali, jakaś ckliwa retrospekcja, wszystko w spowolnionym tempie, miałem łzy w oczach ale raczej ze śmiechu. Naprawdę? Pytałem czy to jeszcze Wiedźmin, z minimalistycznymi środkami wyrazu, mrocznym i ciężkim do rozkminienia klimatem i uczuciami w bohaterach, a tu coś takiego... No od tego momentu moje spojrzenie na grę jakoś się zmieniło i dążenie do tej WIELKIEJ OSTATNIEJ KONFRONTAcJI raczej coraz bardziej mnie nużyło i było płytkie, ale to moja ocena.
 
Jakże bliska ma twa filozofia, jeżeli chodzi o Gon to, można odpuścić, Sapkowi wiele zajęło, żeby stworzyć z upiornych jeźdźców coś więcej niż to co ujrzeliśmy w grze.
Wiedźmin 3 był/jest grą wspaniałą, z genialnym klimatem i świetnymi postaciami, momenty kiedy kończyłem misje u krwawego barona (geniusz), potem Novigrad, tortury, chapelle (dalej świetnie), potem skellige (no już mniej mnie te ich wątki obchodziły), no i zaczęło się później coś dziać z tą grą, nie wiem, coś czego nie rozumiem ale apogeum tego było spotkanie Geralta z Ciri i tego nie wybaczę, nie wybaczę nikomu kto wpadł na taki pomysł i tak to zrealizowali, jakaś ckliwa retrospekcja, wszystko w spowolnionym tempie, miałem łzy w oczach ale raczej ze śmiechu. Naprawdę? Pytałem czy to jeszcze Wiedźmin, z minimalistycznymi środkami wyrazu, mrocznym i ciężkim do rozkminienia klimatem i uczuciami w bohaterach, a tu coś takiego... No od tego momentu moje spojrzenie na grę jakoś się zmieniło i dążenie do tej WIELKIEJ OSTATNIEJ KONFRONTAcJI raczej coraz bardziej mnie nużyło i było płytkie, ale to moja ocena.

jeśli spotkanie Geralta z Ciri wg. Ciebie było beznadziejne i nie wywołało żadnych emocji to jestem w szoku :eek: można wiele tej grze zarzucić, ja z większością problemów, które mają ludzie raczej się nie zgadzam lub tłumacze sobie to w na tyle logiczny sposób, żeby móc wszystko ładnie połączyć z książkami (choć czasem niektórych rzeczy się nie da), ale moment spotkania Geralta z Ciri to jeden z najpiękniejszych momentów tej historii.
 
jeśli spotkanie Geralta z Ciri wg. Ciebie było beznadziejne i nie wywołało żadnych emocji to jestem w szoku :eek: można wiele tej grze zarzucić, ja z większością problemów, które mają ludzie raczej się nie zgadzam lub tłumacze sobie to w na tyle logiczny sposób, żeby móc wszystko ładnie połączyć z książkami (choć czasem niektórych rzeczy się nie da), ale moment spotkania Geralta z Ciri to jeden z najpiękniejszych momentów tej historii.

Owszem było pełne patosu i klimatem przypominało tanie zabiegi mające na celu sztuczne wyciskanie łez. Dużo większe wrażenie robi cisza i niedopowiedzenia, pustka która w Tobie pozostaje, a tak było w książkach Sapkowskiego i również udawało się to twórcom w poprzednich częściach (chyba nie muszę przypominać nkomu chociażby sceny z niebieskimi pasami w obozie Henselta). Nie tak to sobie wyobrażałem, ale przyjmuje do świadomości, że trzeba było iść na ustępstwa względem rzezszy nowych graczy i posunąć się do takich tanich zabiegów.
Ja przynajmniej tak to odbieram.
 
Ja powiem tak, to pierwsza gra z którą tak się zżyłem, całość ukończyłem wczoraj, GOG pokazuje 193 godz spędzone w grze, ale sporo też grałem w trybie offline więc łącznie wychodzi sporo ponad 200. No ale do rzeczy, swoją prawdziwą przygodę z grami wideo zacząłem od Wiedźmina i na Wiedźminie ją chyba zakończę no chyba, że doczekam jeszcze dnia w którym powstanie czwarta część, choć to już na pewno nie będzie to samo. Bo jeszcze żaden film ani żadna gra nie dała mi tak dużych doznań emocjonalnych i możecie mi wierzyć albo nie, ale nie należę do osób wrażliwych i na prawdę ciężko jest wywrzeć jakiekolwiek emocje, ale w kilku momentach w Dzikim Gonie łzy w oczach pojawiały się same i były praktycznie nie do opanowania,
sytuacja Triss w Novigradzie a przede wszystkim bal maskowy w jej towarzystwie, pierwsze spotkanie z Ciri i jej powitanie przez wszystkich obecnych w Kaer Mohren, śmierć Vesemira, bitwa na śnieżki z Ciri, cała ta sytuacja w wieży na samym końcu i na reszcie poinformowanie Emhyra o śmierci Ciri
. Te wszystkie sytuacje spowodowały, że coś we mnie pękło i czułem się obecny w całej historii i zżyty ze wszystkimi najważniejszymi postaciami. Starałem się przechodzić grę jak najdłużej w ogóle podświadomie liczyłem, że ta gra nigdy się nie skończy, że to już część mojego życia (brzmię pewnie teraz jak typowy noł lajf), jednak w pewnym momencie wszystko zaczęło dziać się tak szybko, że wykonywałem tylko zadania główne (innym powodem był za niski poziom do niektórych misji pobocznych i znaków zapytania), no i niestety w pewnym momencie nastąpił koniec, poczucie pustki jest cholernie ogromne, dzisiaj jak uruchomiłem grę to czułem tylko żal i smutek, że już żadna większa przygoda na mnie nie czeka, że już mam tylko do pozbierania pytajniki i cały wielki świat będzie pusty w jakiekolwiek interesujące aktywności. Jednak już teraz wiem, że nawet jak już wszystko pozbieram będę grał dalej, choćbym miał obrać sobie jako cel przejście całej mapy pieszo choćbym miał zbierać tylko rośliny na sprzedaż, to i tak będę grał w Wiedźmina 3 bo coś mnie przy nim trzyma cała seria to moje oczko w głowie wśród gier i tak jak napisałem na początku swoją gamingową przygodę zacząłem z Wiedźminem i z Wiedźminem ją skończę, bo teraz nawet tytuły, które jeszcze przed Dzikim Gonem mnie "jarały" teraz okazują się zwykłą "zapchaj dziurą" będącą jedynie umilaczem przy oczekiwaniu na Wiedźmina bo teraz nawet nie chcę na nie patrzeć. Liczę, że pojawi się jeszcze kolejna część w tym uniwersum, liczę, że głównym bohaterem będzie jednak Geralt (spokój nie może trwać wiecznie ;) ), ewentualnie Ciri i że będzie przynajmniej to gra tak samo genialna jak W3 i dostarczy tak samo niezliczoną ilość wrażeń. :hatsoff:

PS. Zapewne moja wypowiedź, brzmi jak wypowiedź fanboja-noł lajfa, co do pierwszego to w przypadku Wiedźmina można tak o mnie powiedzieć choć nie jestem zaślepionym fanboyem i potrafię dostrzec wady w swojej ulubionej serii, co do drugiego to też od razu zaprzeczę bo to pierwszy raz od 4 lat (Wiedźmin 2) kiedy na jakiś czas pochłonąłem się do wirtualnego świata bez opamiętania. :)
 
Top Bottom