Też mam wrażenie że gra skończyła się zbyt szybko, tzn. nie była wcale krótka, wręcz przeciwnie, ale od momentu kiedy Yen kazała mi przywieść pewną osobę do KM, główny wątek właściwie nabiera tempa, niby można iść robić zadania poboczne, ale jakoś kontekst nie pozwala, ma się wrażenie że czas goni (i w sumie słusznie). Sama końcówka już na wyspach jest trochę imho jak w sadze. Czyli wątki nagle zaczynają przyspieszać i nie wiadomo kiedy już koniec. Do tego zostaje uczucie niedopowiedzenia/zmarnowanego potencjału wielu postaci.
Już tutaj wymieniani, jak Eredin, postać bardzo spłycona w grze, cały motyw Gonu, jest go mało, gdzieś tam goni Ciri, aż nagle wydajemy ostateczną bitwę i koniec. Tzn. nie mam tu nic do zarzucenia, były przygotowania i w ogóle, ale przydało by się więcej dialogów, być może Eredin uciekający do Tir ná Lia, trochę wyjaśnienia po co, dlaczego. A tu rach, ciach i koniec.
Motyw Avallacha również mnie zirytował, nigdy w sadze go nie lubiłem i imho został przedstawiony w grze w całkowicie innym świetle. Niby są jakieś przesłanki o jego nie do końca czystych intencjach, ale nie jest to w żaden sposób ani pociągnięte, ani wyjaśnione, do tego jak ktoś również już gdzieś tu pisał, dlaczego do jasnej ciasnej, nagle Ciri zaczęła mu ufać i traktuje jak przyjaciela? Z książek wyniosłem że Crevan to drugi Vilgefortz tylko bardziej fałszywy.
Sam motyw wejścia do wieży również jest dla mnie niejasny, walka z gonem, nie wiadomo czy Geralt i Yen przeżyją, a Cirilla, zamiast im próbować pomóc prosi Avallacha o otwarcie wieży, bo nagle teraz musi powstrzymać białe zimno, serio? Osobiście absolutnie tego nie kupuje.
Oprócz tego i kilku zgrzytów z Lore gra jest świetna, główny wątek, do prawie samego końca był bardzo mocny, zadania poboczne wybijają się na tle innych gier, klimat to w ogóle miazga, postacie też.