Noszą takie same imiona, ale już nie charaktery, ani nawet wygląd.Tutaj przynajmniej mamy te same postacie.
Noszą takie same imiona, ale już nie charaktery, ani nawet wygląd.Tutaj przynajmniej mamy te same postacie.
Geralt w grze jest niestety mało wiarygodny, sztampowy do bólu i przewidywalny.
Jak dla mnie Geralt w grach(chociaż tylko w trójce jeśli mam być szczery)>Geralt w książce.
Faktycznie był taki moment, ale nie trwał on chyba zbyt długo. Wg mnie i tak Geralt z gry jest bardzo geraltowy (książkowy).W książkach a przynajmniej od pewnego momentu zachowywał się jak wielkie obrażone na wszystko dziecko co wszystko musi robić po swojemu (a przynajmniej ja odniosłem takie wrażenie).
Faktycznie był taki moment, ale nie trwał on chyba zbyt długo. Wg mnie i tak Geralt z gry jest bardzo geraltowy (książkowy).
Abstrahując już od tego, że książki i gry to też raczej jest inne medium, wg mnie powinno być właśnie na odwrót. To adaptacja powinna mieć wierniejsze postacie, podczas gdy kontynuacja może mieć większy luz. W końcu przez ten czas między ksiązkami a grą wiele w życiu postaci mogło się zmienic, a co za tym one same mogły się zmienić. Dokładnie tak jak to w życiu bywa. Co do właśnie zimnego Emhyra- czy wole jego postać w ksiązce? Tak- jest bardziej wielowymiarowa, a co za tym idzie- ciekawsza postacią. Z drugiej strony, czy uważam, że to co jest w grze nie jest Emhyrem? Nie- bardziej zastanawia mnie co doprowadziło do jego zmiany? Może wieczne spiski, konspiracje, planowanie, intrygi zmieniły go właśnie w tego zimnego i wyrachowanego cesarza? Nie wiemy, ale wpisuje się to jakoś w rozwój postaci, który IMO jest na minus w stosunku do książek, ale to już jest pewnie kwestia gustu.Choćby dlatego, że serial jest adaptacją książkowego pierwowzoru i w założeniach częściowo ma się z nim pokrywać.
Tylko częściowo, bo jest adaptowany do zupełnie odmiennego medium. I w obrębie tegoż medium takie zmiany są uzasadnione i odpowiednio kontynuowane.
Wiedźmin od CDPR kontynuuje wątki z sagi, stąd wierność charakterologii postaci takiej, jaką nakreślił Sapkowski jest tu bardziej wskazana.
Wspominając o innym medium miałem na myśli to, że przy przenoszeniu historii do, dajmy na to, telewizji, trzeba ją do niej - no właśnie - zaadaptować. Gwoli ścisłości.Abstrahując już od tego, że książki i gry to też raczej jest inne medium, wg mnie powinno być właśnie na odwrót. To adaptacja powinna mieć wierniejsze postacie, podczas gdy kontynuacja może mieć większy luz. W końcu przez ten czas między ksiązkami a grą wiele w życiu postaci mogło się zmienic, a co za tym one same mogły się zmienić. Dokładnie tak jak to w życiu bywa. Co do właśnie zimnego Emhyra- czy wole jego postać w ksiązce? Tak- jest bardziej wielowymiarowa, a co za tym idzie- ciekawsza postacią. Z drugiej strony, czy uważam, że to co jest w grze nie jest Emhyrem? Nie- bardziej zastanawia mnie co doprowadziło do jego zmiany? Może wieczne spiski, konspiracje, planowanie, intrygi zmieniły go właśnie w tego zimnego i wyrachowanego cesarza? Nie wiemy, ale wpisuje się to jakoś w rozwój postaci, który IMO jest na minus w stosunku do książek, ale to już jest pewnie kwestia gustu.
Natomiast przy adaptacji, gdy mamy do czynienia z tymi samymi postaciami, postawionymi w tych samych sytuacjach, w tym samym miejscu, pole do manewru jest zdecydowanie mniejsze, a ze wszelkimi odstępstwami trzeba niezwykle uważać.
Tylko że ja miałem na myśli grę IMHO bardzo dobry, znakomity rolplej.Odnośnie powyższej dyskusji i porównań względem GoT, to imo nietrafione zupełnie..
Nie bardzo wiem o co się oburzasz, ale to twój problem. A gra stara się jak może łączyć ogień z wodą, czyli zadowolić tych, którzy lubią głębszą rozgrywkę i tych, dla których widowiskowość ma większe znaczenie od niuansów fabuły. Rożnie to jej wychodzi - główny wątek jest niewątpliwie udany lub nawet bardzo udany, pomijając kilka wpadek. Co do reszty to nie oceniam, bo mnie nie zainteresowała w żadnej grze i tej także nie. Ale niewątpliwie gra jest zrobiona pod konsole i pod konsolowego odbiorcę; nie, nie tego polskiego, tego "zachodniego", z którego wymaganiami raczej nie ma co polemizować ani tym bardziej twierdzić, że są inne niż są. Mam tylko nadzieję, że W3 sprzeda się na tyle dobrze, by zachęcić wydawcę do poprawienia niedociągnięć fabularnych i wystającej gdzie-nie-gdzie płycizny. Jest to nadzieja z tych bardzo płonnych, bo patchowanie i poprawianie gier na konsole to osobny temat.