Niektórzy już dawno ukończyli grę, a ja ciągle chyba nawet w połowie nie jestem. Nie wiem ile godzin, ale moja postać dopiero jest na 10 poziomie...
Może dlatego, że z początku nie grałem dużo, bo trochę innych rzeczy na głowie było. Poza tym ja się nie spieszę; poza W3 gram tylko w WoTa (zupełnie inna bajka), dlatego spokojnie mogę tę jedyną grę przechodzić nawet rok.
Nie chce pisać mi się recenzji. Wypunktuje tylko kilka uwag.
1. Starzeję się
Zauważyłem, że już mi się nie chce grać w gry tak jak grałem dawniej. Dlatego stwierdziłem, że poziom trudności W3 nie jest za niski. Gram niby na najtrudniejszym poziomie, ale zdarzyło mi się obniżyć go raz. Jak nie daję rady, to olewam i idę dalej. Poza tym bardziej pozwalam płynąć grze i nie zaglądam do każdej skrzynki.
2. Grafika W3 jest bardzo ładna i klimatyczna. Przez 90% czasu normalnej gry człowiek nie zwraca uwagi na to, że roślinki są płaskie. Jest tak jak czułem, że będzie kiedy patrzyłem na zapowiedzi gry, a już wtedy pisałem, że roślinność bardzo mi się podoba.
3. Ciri! Świetnie zrobiona i oddana postać! Nie mam na myśli tylko modelu, ale całokształt. Jej gesty, teksty, czy głos.
4. Baron! Kolejna świetna postać.
5. Gwint! Decyzja o wyrzuceniu kościanego pokera i dodaniu gwinta była chyba jedną z najbardziej trafionych.
Wiem, że wielu ubolewało nad usunięciem pokera, bo że tradycyjny dla wiedźminowych gier, ale akurat ja w W2 grałem w niego trochę na siłę, żeby zrobić misję... Natomiast w gwinta gra się przyjemnie! Fakt, że po jakimś czasie robi się to za łatwe (jak zawsze kiedy gra się przeciwko SI), ale i tak jest fajny.
Na razie koniec kadzenia, bo teraz muszę wspomnieć o kilku wadach...
1. Sterowanie. O tym już pisałem na początku. Po jakimś czasie można się przyzwyczaić, ale to nadal nie to.
2. Listy, pamiętniki i wyrwane zapiski... Choć czyta się je dobrze i niektóre są całkiem na miejscu, to jednak rozwiązanie samo w sobie jest strasznym uproszczeniem stosowanym za często... Czasem mam wrażenie, że niektóre zadania dostały jakiś downgrade. Czy REDzi serio od początku tak planowali każde zadanie? Wyobrażam sobie tę burzę mózgów w REDanii, podczas obmyślania kolejnego zadania.
- Jak pchniemy fabułę dalej w tym zadaniu?
- Dajmy liścik przy ofierze!
- Co za genialny pomysł!
Chyba najbardziej znamiennym przykładem jest to z Leśnicą. Wiocha w ogóle nie żyje wydarzeniami. Taka mała społeczność, która nie może dzień w dzień pasjonować się losami postaci z seriali TV, bez wątpienia chętnie opowiedziałaby o wielu rzeczach zainteresowanemu Wiedźminowi. No cóż... Dobrze, że Wiedźmin znalazł list w grobie, bo na zwykły wywiad i rozmowy nie miał co liczyć. Wyobraźmy sobie serial kryminalny zbudowany na takim schemacie, w którym w każdym odcinku przy ofierze znajdujemy wyrwaną stronę z pamiętnika albo list, który wyjaśnia praktycznie wszystko...
3. Błędy i glicze. Na początku pisałem, że W3 ma mniej błędów niż W1 i W2, bo rzeczywiście tak to wyglądało. Jednak im dalej w las tym więcej grzybów. Oczywiście nie ma tragedii, ale jednak spotkałem tego trochę więcej niż w W2. Już kilka razy wywaliło mnie do pulpitu w trakcie cut-scenki. Raz komp całkiem się zawiesił zaraz po załadowaniu zapisu i uczynieniu jednego kroku. Poza tym ja też spotkałem w Novigradzie Ministra Głupich Kroków, a innym razem Płotka dziwnie w ziemię chciała wjechać. Zdarza się to podczas cwału gdy nagle wjeżdżamy w jakieś skarpy lub wzniesienia, ale wystarczy zwolnić lub zatrzymać się by Płotka powróciła do pionu. Raz topielec łaził ponad wodą. Jak już pisałem - glicze to nie problem, tym bardziej, że te które wymieniłem to wszystko jak na razie. Gorzej jednak ze zwiechami.
Powiedzmy, że to część pierwsza moich uwag o grze, o jej zaletach jak i wadach.