Batmobil jest jednocześnie fajny i niefajny. Nie jestem miłośnikiem trylogii Nolana, ale tutaj czołg Batmana sprawia dużą frajdę kiedy pędząc z zawrotną prędkością niszczymy po drodze praktycznie wszystko oprócz budynków. Podoba mi się też to że batmobil pełni rolę kolejnego, wielofunkcyjnego gadżetu, którego używany także podczas rozwiązywania zagadek. Niefajne jest natomiast to że gra na każdym kroku każe nam walczyć z wrogimi czołgami. Praktycznie za każdym razem jak schodzimy na ulicę to pierwsze co musimy zrobić to przyzwać batmobil żeby wystrzelić kilkaset rakiet. Skradanie się batmobilem (o ile tak to można nazwać) w celu zniszczenia specjalnego typu czołgów jest szczytem. Podejrzewam, że twórcy zrobili to bo bali się że jakby batmobil był tylko i wyłącznie środkiem transportu to każdy przejechałby się nim parę razy, a później wrócił do przyjemnego szybowania nad miastem. Poza tym, ludzie nie stanowią dla nas żadnego wyzwania kiedy jesteśmy w pojeździe więc bez czołgów byłoby zbyt łatwo.
Dwaj główni wrogowie czyli Strach na Wróble i Rycerz Arkham to niestety faktycznie trochę wydmuszki. Ten pierwszy jeszcze miewa niezłe momenty (choć i tak wolałem go jako pobocznego przeciwnika w Arkham Asylum), ale ten drugi wypada bardzo słabo. W zasadzie obaj panowie przez większość gry nie robią nic poza wygłaszaniem dennych frazesów. Podobnie robi Człowiek Zagadka, ale on jest w tym przynajmniej zabawny.
Dziwią mnie też zmiany w kwestii niektórych postaci. Wielu bohaterów znanych z poprzednich odsłon cyklu przeszło mniejszą bądź większą metamorfozę (niektórzy nawet wyglądają dużo młodziej). Do tego dochodzi też zmiana części obsady co bardzo rzuca się w uszy.
Niewielki minus należy się też za zadania poboczne. Jest ich jeszcze więcej niż wcześniej i w zasadzie każde jest interesujące zarówno jeśli chodzi o tło fabularne jak i samą rozgrywkę. Szkoda jednak że w wielu przypadkach twórcy postanowili wydłużyć grę serwują sporo powtarzalnych momentów w ramach jednej misji. Przykładowo, jeśli tropimy podpalacza to wszystko sprowadza się do tego że kilka razy pod rząd musimy namierzyć pożar, potem następuje pogoń, obicie gęby, a następnie gagatek ucieka. Jeśli tropimy seryjnego mordercę to kilka razy musimy znaleźć i zbadać zwłoki. Itd. Itp. Trochę jak w serii Assassin's Creed gdzie w każdej dzielnicy mamy zabójstwo do wykonania, wieżę do spalenia, posterunek do spacyfikowania itd., zawsze według tego samego schematu. Aczkolwiek to takie czepianie się trochę na siłę, bo skoro gra sprawia frajdę to chciałoby się z nią spędzić jak najwięcej czasu.
Cała reszta gry (oczywiście wyłączając problemy techniczne na PC) jest świetna. Tak jak Arkham City był idealnym sequelem do Arkham Asylum tak Arkham Knight jest idealnym sequelem do Arkham City. Ewolucja zamiast rewolucji, powracają wszystkie sprawdzone rozwiązania, parę baboli zostało poprawionych, dochodzi kilka nowych, ale nie przegiętych rzeczy. Fabuła wciąga mimo iż niektórych spraw można się dość szybko domyślić, jednocześnie trafimy na kilka kapitalnych zwrotów akcji. Dual play jest przyjemnym urozmaiceniem. Na plus zasługują też DLC z nowymi postaciami (no, może poza ceną). Każde oferuje nam nowego bohatera charakteryzującego się innym zestawem gadżetów i zdolności, a do tego mamy nową fabułę w zupełnie nowych lokacjach. No i jeszcze endgame - ukończenie głównego wątku to jedno, ale ukończenie gry to zupełnie co innego.
Jako fan serii i postaci Batmana jestem bardzo zadowolony. Ciekaw jestem co będzie następnym projektem Rocksteday, może gra z Ligą Sprawiedliwości oferująca sprawdzone rozwiązania i jeszcze większą różnorodność wśród postaci? Marzy mi się gra ze Spider-manem na takim poziomie stworzona z takim poszanowaniem pierwowzoru.