Homecoming - sukces czy porażka? Kilka przemyśleń od weterana.

+
Uspraeniają grę. Coś się przyjęło, coś nie. Teraz to wszystko wyśrodkują, wybalansują do lutego, a następnie wypuszczą dodatek dopasowany do aktualnej rozgrywki.
 
@MaRIB1 Na 100 nowych kart z tego dodatku z 50 będzie musiało być kartami skracającymi deck jeśli zmniejszą liczbę dobieranych kart przed r2 i r3. W innym wypadku będziemy mieli już totalny festiwal RNG w Gwincie.
 
W innym wypadku będziemy mieli już totalny festiwal RNG w Gwincie
RNG w postaci dobierania kart jest jeszcze ok. Dostosowywanie się w zależności od tego, co nam dojdzie do rękę i nie tworzenie decków pod jedną kartę. Co innego RNG w umiejętnościach kart.
 
RNG w postaci dobierania kart jest jeszcze ok. Dostosowywanie się w zależności od tego, co nam dojdzie do rękę i nie tworzenie decków pod jedną kartę. Co innego RNG w umiejętnościach kart.

Ile głów tyle opinii. Z pewnością są gracze którym takie RNG nie przeszkadza. Wręcz może odpowiadać. Dla mnie jednak jest to mocne spłycanie aspektu taktycznego w Gwincie oraz spłycenie budowania decków opartych o comba. To jest jeden z tych aspektów który w becie mi bardzo odpowiadał i cieszyłem się, że w HC z tego nie zrezygnowano zamieniając karty skracające deck mechaniką doboru 3 kart (co jednocześnie wpływało na marginalizowanie znaczenia coinflipu).
 
RNG w postaci dobierania kart jest jeszcze ok. Dostosowywanie się w zależności od tego, co nam dojdzie do rękę i nie tworzenie decków pod jedną kartę. Co innego RNG w umiejętnościach kart.
Ogólnie lekkie RNG w grach tego typu "musi być" ale ja wolę zdecydowanie gry taktyczne typu szachy, gdzie można łatwiej oszacować całą sytuację i tylko ode mnie zależy jak ją wykorzystam. RNG na samych kartach tak mnie nie boli co umiejętność przygotowania talii tak żeby ze sobą współgrała. Nie buduję talii pod jedną kartę, ale jednak są te 3-4 kluczowe, bez których dobrania zwykle jest ciężko.
 
Odkopuję wątek, bo wydaje mi się najbardziej odpowiedni. Jakiś czas temu w innym temacie, jeden z forumowiczów, bodajże @Veruis był łaskaw stwierdzić, że Sadfuremu w Homecomingu nie podobają się jedynie artefakty, poza tym gra mu się lepiej niż w betę. Odnoszę jednak wrażenie (może błędne, nie wiem), że gdyby faktycznie tak było to nie przeczytałbym dzisiaj na jego facebooku informacji o tym, że rezygnuje z grania w Gwinta.

Teraz już na serio. Dla mnie ta deklaracja jest o wiele bardziej wymowna niż odejścia takich graczy jak Lifecoach, Superjj, Swim itp. Pada jeden z ostatnich bastionów. Osoba która streamowała Gwinta kilka godzin dziennie przez dobre dwa i pół roku (jest więc weteranem stąd odkopanie wątku), wielokrotnie broniła Redów albo apelowała o cierpliwość i powstrzymywanie się od negatywnych ocen na temat gry - ta osoba również mówi dość. Kolejny kamyczek do ogródka. Projekt Homecoming zbiera niestety coraz bardziej obfite żniwa. Jeśli do tego dodać to co się obecnie dzieje w kwestii komunikacji ze społecznością (a w zasadzie co się nie dzieje) to perspektywy wyglądają coraz gorzej.

Na koniec link do wpisu, w którym SF bardziej szczegółowo wyjaśnia powody swojej decyzji -
 
Odkopuję wątek, bo wydaje mi się najbardziej odpowiedni. Jakiś czas temu w innym temacie, jeden z forumowiczów, bodajże @Veruis był łaskaw stwierdzić, że Sadfuremu w Homecomingu nie podobają się jedynie artefakty, poza tym gra mu się lepiej niż w betę. Odnoszę jednak wrażenie (może błędne, nie wiem), że gdyby faktycznie tak było to nie przeczytałbym dzisiaj na jego facebooku informacji o tym, że rezygnuje z grania w Gwinta.

Teraz już na serio. Dla mnie ta deklaracja jest o wiele bardziej wymowna niż odejścia takich graczy jak Lifecoach, Superjj, Swim itp. Pada jeden z ostatnich bastionów. Osoba która streamowała Gwinta kilka godzin dziennie przez dobre dwa i pół roku (jest więc weteranem stąd odkopanie wątku), wielokrotnie broniła Redów albo apelowała o cierpliwość i powstrzymywanie się od negatywnych ocen na temat gry - ta osoba również mówi dość. Kolejny kamyczek do ogródka. Projekt Homecoming zbiera niestety coraz bardziej obfite żniwa. Jeśli do tego dodać to co się obecnie dzieje w kwestii komunikacji ze społecznością (a w zasadzie co się nie dzieje) to perspektywy wyglądają coraz gorzej.

Na koniec link do wpisu, w którym SF bardziej szczegółowo wyjaśnia powody swojej decyzji -

z tego co czytałem to najbardziej przeszkadzała mu mechanika rozkazów czyli to, że poza zagraniem karty można wykonaywać jeszcze jakieś akcje mające wpływ na stół... no cóż dla mnie osobiście to jedno z najciekawszych rozwiązań wprowadzonych wraz z HC
także każdy ma jakieś swoje preferencje a że to akurat mu się nie podoba to przestał grać i spoko - i to tak naprawdę jest jedyny wniosek z tego faktu, rzucać się z mostu chyba jeszcze nie trzeba (no chyba że ktoś ma wyłączone samodzielne myślenie i traktuje osobowości twitcha jako bóstwa (z całym szacunkiem do tych osób)
 
No niestety, było na tym forum już kilku śmieszków, którzy myśleli, że jak odejdzie 90% graczy i streamerów, dookoła których zbiera się społeczność gry, to nic się nie stanie. "Mi się podoba". Główny argument. Rzeczywistość pokazała jak mocno się mylili.
Gwint się zmienił ze strategii, w której każdy ruch się liczył w casualową strzelankę. Nie ważne co grasz pomiędzy, ważne żeby na koniec zrobić "atomowe" zagranie. Pisałem o tym już niejednokrotnie. Franceska z Agleis, kiedy siła zwykłych kart została tak mocno zredukowana, Shup z Emhryem, który potrafi wyczyścić ci całą planszę, itd. Wcześniej była akcja i reakcja, budowanie taktyki na stole, przewidywanie zagrań przeciwnika, liczenie punktów, a co najważniejsze karta za kartę. Nawet Kambi dało się przewidzieć i zablokować. Teraz w jednym ruchu można zrobić różne dziwne, niezbalansowane zagrania, których przeciwnik nie może powstrzymać. No cóż, graczom, którzy lubili myśleć się to nie spodobało.
 
No niestety, było na tym forum już kilku śmieszków, którzy myśleli, że jak odejdzie 90% graczy i streamerów, dookoła których zbiera się społeczność gry, to nic się nie stanie. "Mi się podoba". Główny argument. Rzeczywistość pokazała jak mocno się mylili.
Gwint się zmienił ze strategii, w której każdy ruch się liczył w casualową strzelankę. Nie ważne co grasz pomiędzy, ważne żeby na koniec zrobić "atomowe" zagranie. Pisałem o tym już niejednokrotnie. Franceska z Agleis, kiedy siła zwykłych kart została tak mocno zredukowana, Shup z Emhryem, który potrafi wyczyścić ci całą planszę, itd. Wcześniej była akcja i reakcja, budowanie taktyki na stole, przewidywanie zagrań przeciwnika, liczenie punktów, a co najważniejsze karta za kartę. Nawet Kambi dało się przewidzieć i zablokować. Teraz w jednym ruchu można zrobić różne dziwne, niezbalansowane zagrania, których przeciwnik nie może powstrzymać. No cóż, graczom, którzy lubili myśleć się to nie spodobało.
Jeszcze dodam, że neutealne karty stały się podstawowymi we wszystkich frakcjach =] Neutralne jak dobrze pamiętam są wielkości 3 frakcji
 
Last edited:
W normalnej sytuacji odejście jednego stemeara nie powinno wywoływać większych emocji.

Z drugiej strony warto zauważyć, że jeżeli ktoś grał 2,5 roku w jedną grę, to nie ma nic dziwnego w tym, że chce sobie odpocząć. Zwłaszcza jeżeli grał kilka godzin dziennie, to daje kilka tysięcy godzin gry w jeden tytuł...

Ja ostatnio też odpuściłem Gwinta. Mimo że HC podoba mi się zdecydowanie bardziej, niż beta i osobiście dla mnie to najlepsza karcianka, to jednak nie gram w nią. Powody w moim przypadku są 3:

- Żenująca komunikacja - nie chodzi mi nawet o jej brak (chociaż to też jest demotywujące), ale ostatni post o ekonomii Gwinta godził po prostu w logikę.
- Powolne tempo rozwoju - pojawiły się plotki (o ile dobrze pamiętam ze spotkania z fanami), że są 2 nowe frakcje do Gwinta są bliskie ukończenia. Natomiast od czasu HC dostaliśmy 1 nową kartę, ma być kilku nowych dowódców, a dodatek ma być dopiero w marcu...
- Brak wyzwań dla mnie jako dla gracza z bety - możliwość stworzenia dosłownie KAŻDEJ karty na zawołanie jest super, ale gra jest po prostu nudna. Nie mam żadnego wyzwania.

I prawdopodobnie trzeci punkt dla mnie jest największą przeszkodą. Dziś rano zalogowałem się, żeby stworzyć karty premium, wydałem wszystkie skrawki. Nie mam punktów nagród, beczek. Odpuszczę Gwinta na jakiś czas, przynajmniej do czasu wydania dodatku/nowych kart.
 
Mam nadzieję, że na co dzień wszystkiego tak nie hiperbolizujesz.

Jakby "jeden z ostatnich bastionów" nie było hiperbolą. Na początku Homecoming mu się podobało. Później zaczął pluć i psioczyć. Przestałem go oglądać bo się to zaczęło robić męczące na dłuższą metę. Później się zorientował, że bez Gwinta nie istnieje na twitchu i trzeba zmienić plany.

Poświęcenie takiej ilości godzin jednemu tytułowi (Gwintowi) nie jest czymś "normalnym", więc jeżeli ktoś zaczyna traktować swoje hobby jako pracę a później ta "praca" nagle się zmienia i nie daje satysfakcji no to cóż - podjął takie ryzyko i nie można winić za to CDPR.

Dla mnie to jest śmieszne pisanie takich postów na Facebooku jaki napisał SadFury. Jak chce dać jakiś feedback to najlepiej na mail do CDPR a reszta to jest robienie dramy. Mi się to wydaje absurdalne żeby ogłaszać nie granie w jakąkolwiek grę dopóki JAKIEŚ STUDIO wprowadzi zmiany, które będą odpowiadać X osobie. Albo się komuś coś podoba i po prostu gra, albo się komuś coś nie podoba i nie gra i czeka na zmiany albo żegna się z grą ale żeby pisać jakieś "pożegnania" to by mi nie wpadło do głowy.

Zresztą nie on jeden jest nieszczęśliwy. Inni streamerzy jak crokeyz czy ashlizzlle też zrozumieli, że bez Gwinta nie istnieją i na tym tracą.
 
Last edited:
Gra jest frustrująca, ale długo tego nie zauważał. Tak samo jak parę kart w artifact psuje rozgrywkę np. Piorun zadający 20pkt wieży, a wieża posiada 40pkt, jeżeli dwie wieże padną przegrywam. Silne finishery i słaba dynamika w Gwincie powodują odpychanie od tej gry, albo Wiedźmin ze szkoły zmiji. Niektórzy to wcześniej już widzieli niektórzy musieli w końcu przejrzeć na oczy. Ta wersja gry jest denerwująca i sztywna =]. Widownia z twicha też nie ma co oglądać, bo wzystko jest sztywne liniowe i mało dynamiczne.
 
To i ja dodam parę słów od siebie, jest to mój pierwszy post na forum, zazwyczaj jestem osobą cicho obserwującą rozwój wydarzeń z boku i nie palę się do krytyki, jak coś mi się nie podoba to idę dalej, lecz gwint ma szczególne miejsce w moim serduszku jak i cała twórczość Pana Sapkowskiego oraz produkty CDPR.

TL/DR Homecoming to nie powrót do korzeni, mroku i skomplikowania tylko gra dla casuali, w dodatku nudna.

W gwinta gram z przerwami od closed bety. Do gry powracałem na krócej lub dłużej regularnie, byłem aktywnym graczem w okresie "posuchy" od ogłoszenia homecoming. Regularnie kończyłem rozgrywki w randze 21, niekiedy biłem się o top 1000/100 w zależności od miesiąca, czasami siedząc nawet całą noc i ranek przed końcem sezonu aby nie utracić upragnionego miejsca i powiązanej z nim nagrody. Tak się zdarzało, emocje pod koniec każdego sezonu były nie do opisania, każdy mecz w pełnym skupieniu.
W grze obecnie niecałe 900h, kolekcja premium już dawno wyfarmiona więc jestem jednym z tych, którzy nie ocenią gry pod względem systemu progresu. Po HC w gwincie spędziłem myślę około 50h, dałem sobie czas na przetrawienie gry na spokojnie. Piszę to wszystko nie po to by się pochwalić, lecz zarysować moją perspektywę.

Tak więc do rzeczy:
1. Gra jest płytka. Nie zamierzam krytykować balansu poszczególnych kart/decków (poza jedną ale to później) bo to sprawa łatwa do ogarnięcia w czasie i w jakiś sposób adresowana po HC. Co do płytkości rozgrywki, system prowizji jest innowacyjny i daje bardzo łatwe narzędzie do balansu, lecz z żalem muszę stwierdzić, że w więkoszości decków powtarzają się te same karty, w dodatku neutralne (trio, magiczne konie, płotka), choć nie dają poczucia że są op, to jednak stanowią bardzo dobry zapychacz i odcedzenie do talii.
2. Zapychacze w taliach są konieczne. Brązy w 90% nie są corem decków, archetyp to składanie talii pod tag elfy żeby złotka miały lepsze interakcje albo pod strzelanie crachem aby dzik wjechał za miliony. 2 kopie danych kart przy tak ubogich synergiach (większość to zadaj obrażenia albo zboostuj jednostkę) nie dają żadnego pola do manewru aby budować talię tematyczną. Oczywiście są wyjątki pokroju NR i synergii wszystkiego ze wszystkim ale i w taką talię pakuje się wiedźmaków albo jakiś szrot brązowy żeby dopchać punkty.
3. Brak skillowych decków. Każdy, ale to każdy deck ma swój schemat, to co będzie grał przeciwnik da się wywnioskować po leaderze, a nawet jak pojawia się jakieś zaskoczenie to jest ono na tyle słabe i nie współgrające z liderem, że koniec końców i tak wygrywasz. Ze łzą w oku wspominam alchemię i greatswordy, chyba dwie staple talie będące długo w mecie, posiadające ogromny wachlarz zagrań, a już matchup tych talii to było arcymistrzostwo na wyższych rangach. Jeszcze co do alchemii, deck chyba najbardziej skomplikowany, z wieloma tech opcjami i pomimo posiadania <50% winratio na 3600+ co sezon i tak w top 20-50 grało nim od groma graczy (mówię tu o zwykłym ladderze, na pro ladder nigdy nie miałem czasu).
4. Sihil, artefakty jako rodzaj karty. Nie mam zielonego pojęcia kto wpadł na pomysł dodania do gry tak 0-1 i nie interaktywnego typu kart. Żadne nerfy buffy i zmiany nie spowodują, że granie artefaktów będzie fun to play albo fun to play against, co jest chyba celem każdej gry karcianej. Co więcej, są to karty neutralne, które nie nadają się do wykorzystania przez niektóre frakcje w ogóle, oraz mają synergię z innymi kartami neutralnymi (kluczniku czemu opuściłeś potwory :( ) Obecnie decki na sihilu wyglądają tak: 10 kart pod artefakty i dmg, reszta cokolwiek aby albo robić pkt, albo oszukać przeciwnika, że nie jesteś artefaktem. W dodatku reakcja na te cuda jest 0-1 jak xavier przed nerfem, masz counter, wygrałeś jak rzucisz ten swój counter na sihil w r3, nie masz, przegrałeś, go next.
5. CA, szpiedzy. W mojej opinii szpiedzy nie byli problemem, problemem były decki potrafiące abusować coinflipa(Brouver, Henselt). Coinflip w obecnym stanie nie jest rozwiązany, chyba że jest to moja mea culpa jeśli winrate blue/red jest w okolicach 50/50 to poproszę jakąś statystykę. Ten punkt to rozwinięcie poniekąd punktu pierwszego, ale nie można w tej sprawie milczeć. Nie ma opcji robienia CA, nie ma zmagań i grania w okół przewagi 13 pktów aby nie być kartę w plecy, nie ma ciśnięcia kogoś round 2 gdy czytasz jego rękę i wiesz że ma blanki. Jest natomiast durny spam elfów, eithne zabito to brouver wyszedł z dziury i przewodzi dumnie hordzie value point slamu elfów by popsuć dzień każdemu engine deckowi (tak, elfy mają chory removal na brązach).
6. Dwa rzędy. Super sprawa. Daleko na horyzoncie gdzieś wisi odsłona mobilna, także ruch w dobrą stronę, dodatkowo 3 rzędy nie były w żaden sposób wykorzystywane w open becie. Niestety synergie i kombinacje zagrań w zależności od rzędu nadal są ubogie i w większości sprowadzają się do zagrania karty we właściwym rzędzie aby aktywować umiejkę lub rozkładania jednostek po równo w celu uniknięcia rowstacku.
7. Pogoda. Kolejna część punktu 1. Tak fantastyczna mechanika będąca sztandarem tej gry, nawet w wersji open beta zniknęła, żyje chyba tylko rag nar rogg, ale co to za życie.
8. Urozmaicenie, a raczej jego brak. Patrząc na pro rank, NR i potwory mają chyba po 2 przywódców a nie 4. Nawet w okresie stabilnej mety przed HC taki nilfgard posiadał alchemię, żołnierzy, od biedy szpiegów dla zapaleńców, nova deck pod odkrywkę, nova deck pod boostowanie, odkrywkę klasyczną w wielu wariantach, talię z tarczami na emhyrze. Jest to tylko przykład, lecz patrząc na to co się teraz dzieje można wyróżnić jakieś shupe decki próbujące swoich sił modląc się do boga rng, taktyki czy żołnierzy pod piechotę i chyba tyle, odkrywka nie żyje, szpiegów nie ma, nic innego za bardzo nie działa, nie wiem jak z wiedźminami po patchu grudniowym bo przyznam szczerze, że od początku grudnia nie dałem im szansy jeszcze.
9. Odcedzanie. Jeszcze jeden, już chyba ostatni cios w rozgrywkę. Owszem karty stwórz nie były dobrym zabiegiem, ale sami tutorzy powodowali, że decki wyciągały to co potrzebowały, mogąc pozwolić sobie na posiadanie zagrań wolnych i szybkich.

Co do szaty graficznej, wyzwań, systemu rang, progresu i stron z nagrodami to naprawdę dobra robota, ale w tych kwestiach cdp zawsze pokazywał klasę, choć karcianka jak piękna by nie była, zawsze pozostanie karcianką i bronić się będzie modelem rozgrywki a nie fajerwerkami. Brakuje mi chyba tylko możliwości założenia avka Imleritha i spamowania komuś tauntem "Kto Cię nauczył tak grać" gdy przeciwnik zajebie jakieś chore combo i jest gg, zawsze porażka dzięki temu smakowała o wiele lepiej.

Oczywiście po drodze na pewno umknęło mi wiele istotnych zagadnień, lecz finalnie tak wyglądają moje przemyślenia co do obecnego stanu gry. Jest to moja prywatna opinia, nie zamierzam wdawać się z nikim w dyskusję.
Trzymam kciuki za cpdr, nadal w was wierzę i z całego serca życzę powodzenia, oby tylko uwaga i zaangażowanie nie szły dalej w stronę esów floresów i animowanych postaci, a bardziej w kierunku odkopania głębko zakopanego w ziemi pazura tej gry.

Make gwent great again i Praise be to the great sun! Pozdrawiam.
 
Dla mnie to jest śmieszne pisanie takich postów na Facebooku jaki napisał SadFury. Jak chce dać jakiś feedback to najlepiej na mail do CDPR a reszta to jest robienie dramy. Mi się to wydaje absurdalne żeby ogłaszać nie granie w jakąkolwiek grę dopóki JAKIEŚ STUDIO wprowadzi zmiany, które będą odpowiadać X osobie. Albo się komuś coś podoba i po prostu gra, albo się komuś coś nie podoba i nie gra i czeka na zmiany albo żegna się z grą ale żeby pisać jakieś "pożegnania" to by mi nie wpadło do głowy.
Robienie dramy? Ty tak serio? Praktycznie każdy streamer, który ograniczał/rezygnował z Gwinta wydawał takie oświadczenie. Swim, Mogwai, Lifecoach nagrywali filmiki, a Sad postanowił napisać posta na fejsie. Teraz przynajmniej nie musi za każdym razem odpowiadać na pytania typu "dlaczego nie grasz już w Gwinta?" - wystarczy przekierować pytającego do źródła. Skoro zwykła deklaracja urasta do rangi wywoływania dramy, bo przy okazji zawarł w nim uzasadnienie co mu się w Homecomingu nie podoba oraz zapowiedział, że nie wróci do gry jeśli jej "rozwój" będzie nadal zmierzał w tym kierunku to widocznie inaczej definiujemy dramę. Ten tekst raczej nie ma być również feedbackiem, bo gdyby miał pełnić taką rolę to zostałby przetłumaczony na język angielski i Sad zaspamowałby nim jedyne miejsce, którego słuchają developerzy czyli sławetny portal na literę R.
 
Top Bottom